Dan Perjovschi ożywia muzeum (w MoMa)

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.


Dan Perjovschi, rumuński artysta posługujący się rysunkiem, którego prace spotkały się z tak jednoznacznie pozytywnym przyjęciem na weneckim biennale, dokonał spektakularnego przewietrzenia atmosfery w nowojorskiej MoMie.

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Instytucja ta, po dokonanej kilka lat temu przebudowie (ponowne otwarcie miało miejsce w listopadzie 2004r.) nabrała charakteru kombinatu turystycznego: monumentalna skala kolekcji i budynku (6 pięter sal ekspozycyjnych), kino, ogród rzeźby, sklep, dwie kafejki, restauracja, tłum krążący we wszystkich kierunkach a bilety po 20 dolarów. Widz może poczuć się tu jak cząstka masy przerobowej.

Perjovschi (ur. 1961) pokazał, że tę alienujacą sytuację da się prostymi środkami przewyciężyć. Dla jego wykonanych bezpośrednio na ścianie rysunków, biały kubik galerii nie jest żadnym ograniczeniem. Co prawda nie jest to zwykły biały pokój, to raczej hall i przestrzeń przecinających się tras "turystycznych".

Perjovschi przyciąga uwagę prostotą i bezpośredniością, nie przemawia z pozycji sławnego artysty, który ma właśnie wystawę w słynnym muzeum. Nawiązuje łatwo kontakt z widzami, bo odnosi się do spraw, które znamy, ale pokazuje je trochę z innej strony.

To rysunki bez ram i bez artyzmu formy a w ten właśnie sposób realizujące źródłową dla sztuki potrzebę komunikatu wizualnego. Są tu i żarty rysunkowe, ale przede wszystkim to wizualizacje pojęciowych intuicji chwytających paradoksy społeczne i kulturowe, a zatem te różne nieciągłości czy zawirowania logiki, które zagnieździły się w sprawach, o których już niby wszystko wiadomo. Perjovschi właściwie nie jest rysownikiem; posługując sie rysunkiem zapisuje przecież nie wrażenia wzrokowe lecz swoje myśli. W krótkim filmie (są dwa takie zapisy wideo) dostępnym na stronie MoMy mówi, że rysuje, by coś zrozumieć i że dopiero jak coś narysuje, to może o tym podjętym temacie mówić. W swoim rysowniu w MoMie też dostrzega paradoks, mówi, że to "temporary project" wykonywany za pomocą "permanentego markera".

Faktycznie, "permanent marker" to nazwa popularnego pisaka, ale może to i być nazwa ogólniejszej postawy. Perjovschi mówi, że oczywiście szkoda mu trochę, że jego rysunki będą po pokazie zamalowane, jednak z drugiej strony daje impuls by wielokrotnie jeszcze powracać do tych samych tematów/obserwacji i poprzez modyfikacje jakoś je kontynuować.

Te proste formalnie (ale nie rutynowe), lapidarne znaki nie agitują jednoznacznie, zatem widz ma poczucie, że respektowane są jego własne doświadczenia. Widać też w tych zapiskach rysunkowych obserwacje człowieka poruszającego się w świecie urządzonym przez Globalne Potęgi, a jednak nie ma tu rezygnacji czy biadolenia. Jest za to coś ze środkoweuropejskiego humoru, który jest formą obrony jaką posługują się ludzie zdominowani przez silniejszych. Na przeciwko ściany Perjovschiego stoi "Złamany obelisk" (z 1969r.) Barnetta Newmana, ale to przemijące rysunki przykuwają uwagę swoją żywotnością.

Dan Perjovschi, "Project 85, What Happened To Us", The Museum of Modern Art, Nowy Jork, 2.05-27.08.2007
www.moma.org

Fot. GB

Filmy z Perjovschim: www.youtube.2.05com


Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa

Dan Perjovschi w MoMa
Dan Perjovschi w MoMa