Na fali refleksji nad kulturą materialną kurator Michał Jachuła zaprezentował kolejną wystawę poświęconą relacji ludzi z otaczającymi ich przedmiotami. I dobrze, bo prezentacja w białostockim Arsenale jest interesująca, ożywcza, a temat wciąż ciekawy. Człowiek kreuje rzeczy, ale rzeczy kreują również człowieka. Obiekty materialne wpływają na poczucie wartości, konstruują atrakcyjność. Eleganckie ubranie determinuje postawę ciała i zachowanie noszącej je osoby. Artyści w białostockim Arsenale emancypują przedmioty użytkowe, wyciągają je z poziomu instrumentalnego traktowania, pokazują ich aktywny udział w konstruowaniu tożsamości.
Najmocniejszymi punktami wystawy „Rzeczy i ludzie” są prace dwóch artystów, tworzące z powodzeniem materiał na dwie indywidualne wystawy. Jiří Skála prezentuje cykl fotografii „Dwie rodziny przedmiotów” przedstawiających maszyny przemysłowe wykupowane przez pracujących na nich ludzi w uciekającej w ten sposób przed bankructwem fabryce Škody. Robotnicy nabywali maszyny, na których pracowali przez lata, poznając ich mechanizm na pamięć i traktując jak przedłużenie swojego ciała. Czuli z nimi więź emocjonalną. Matce artysty, z okazji pięćdziesiątych urodzin mąż sprezentował tokarkę, na której pracowała przez około trzydzieści lat. W skład „Trzeciej rodziny przedmiotów” wchodzą trzy prace wideo. Punktem wyjścia jest dość oczywista dziś refleksja na temat ewolucji relacji między człowiekiem a przedmiotami, spowodowanej pojawieniem się internetu. Dużo ciekawsze są kolejne rozpoznania. Skála łączy w swoich filmach teksty konsumentów na temat produktów pochodzące z forów internetowych z filmami z serwisu YouTube. Zajmuje się między innymi fenomenem „unboxing”, czyli odpakowywaniem z nabożną czcią sprzętu elektronicznego i utrwalaniem tej czynności na wideo w celu późniejszego zamieszczenia nagrania w sieci. Jednak prace Skáli nie są podszyte protekcjonalnym tonem. Artysta nie daje również nudnych diagnoz o zaniku prawdziwych wartości na rzecz wszechogarniającego konsumpcjonizmu. Przyjmuje postawę starającego się zachować obiektywizm antropologa, który ma świadomość, że silne relacje między przedmiotami a ludźmi nawiązywane były od zarania dziejów, dziś przyjmują tylko inny kształt ze względu na posługiwanie się nowym mediami.
Słowacka artystka Pavla Sceranková wyposażyła jedną z sal Arsenału w zdekonstruowane meble. Powstał dziwaczny pokój, w którym sprzęty wnętrz mieszkalnych i przedmioty domowego użytku mają własne życie, niczym zabawki w Toy Story. Oddychają, poruszają się, mają swoje fanaberie i ulegają organicznym przemianom. Widać więc rozbity na części czajnik do herbaty, rozciągnięty na drutach jak gwałtownie wybuchająca w rozkwicie roślina. Drewnianej ławie wyrósł na grzbiecie garb a znużony piankowy fotel opiera się o ścianę, jakby w półśnie. Stojący na boku telewizor pokazuje kubek, który nie chce oderwać się od dłoni. Antropomorfizowane rzeczy bytujące we własnym świecie pokazuje również Dineo Seshee Bopape w pracy „Dlaczego do mnie dzwonisz, jeśli wiesz, że nie mogę odebrać telefonu”. Wideo umieszczone jest w wyciemnionej sali, wystylizowanej na wnętrze greckiej świątyni. Przeplatanie się nowoczesnych technologii z antycznymi motywami, które wskazują na ponadczasowość związku człowieka z przedmiotami, jest jednym z głównych wątków całej wystawy. Powtórzy się on także w interesującej i niepozbawionej humoru pracy wideo „Szepczące sosny 9: Nieodkryty antyk” Shany Moulton, znanej w Białymstoku z bardzo udanej zeszłorocznej wystawy „Siła woli”. Tym razem artystyczne alter ego Shany Moulton, Cynthia, bada pochodzenie swojej glinianej wazy. Podobną dostrzegła w programie telewizyjnym poświęconym antykom posiadającym metafizyczną moc. Cynthia wyrusza w wycieczkę badawczą, która okaże się dla niej podróżą inicjacyjną, źródłem zarówno duchowej jak i fizycznej metamorfozy.
Pracą wartą uwagi jest również „Łąka” Pawła Matyszewskiego. Artysta wyścielił jedną z sal Arsenału używaną bielizną pościelową, co budzi uczucia dość ambiwalentne. Z jednej strony bowiem mamy pomieszczenie przypominające duże kuszące miękkie łóżko, z drugiej zaś mamy świadomość, że w tej pościeli miały miejsce najintymniejsze sceny z życia nocnego anonimowych ludzi, co rodzi dyskomfort i natychmiastową chęć opuszczenia pomieszczenia. Niestety, „Łąka” w dużym stopniu budzi skojarzenia z pracami Franciszka Orłowskiego, zresztą dużo mocniejszymi i lepszymi.
Niezrozumiała wydaje się kuratorska decyzja umieszczenia na wystawie skądinąd udanej pracy Tymka Borowskiego. Dwuminutowe wideo „Life looks like this”, zabawnie obrazuje koleje życia człowieka – rozpięte między determinacją a przypadkiem – za pomocą prostego geometrycznego schematu: kulki odbijającej się od desek. Geometryczne kształty wykorzystane do opowiedzenia historii na temat zawiłości losu człowieka nie dają jednak wystarczającej podstawy, by dostrzec w nich zależności między człowiekiem a przedmiotami. Jest to jednak jedno z niewielu pęknięć tej udanej wystawy.
„Rzeczy i ludzie”, galeria Arsenał, Białystok, 21.06. - 29.08.2013