Splot postaw

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Tkanina w Polsce przez lata była niedoceniana. Zarówno jako technika artystyczna, jak i element ubioru. Nieodmiennie łączona z modą, traktowana była z lekceważeniem jako zbytek, którym nie należy zawracać sobie głowy w sytuacji, kiedy brakuje podstawowych produktów spożywczych. Któż zajmowałby się fatałaszkami? Tkanina włączona jest w przestrzeń wyłącznie damskich zainteresowań. Na pewno spowodowane jest to przez modę, która bardzo długo traktowana była jako domena kobiet, ale i przez to, że w czasie, kiedy chłopcy odbierali gruntowną edukację teoretyczną lub byli przyuczani do zawodów służących zmaganiu się ze światem, dziewczęta uczono zajmowania się domem i haftowania. Chociaż od dawna nie jest już tajemnicą, że kiedy mężczyźni walczyli na wojnie, kobiety zamieniały spódnice na spodnie i ciężko pracowały, walcząc o przetrwanie, na ile pozwalało im społeczeństwo i macierzyństwo, to nadal dość protekcjonalnie włącza się to medium w spektrum stereotypowo kobiecych zainteresowań. Dlatego chcąc nie chcąc wystawa „Splendor tkaniny” podejmuje wątki genderowe. Tym bardziej, że jej otwarcie odbyło się w Dniu Kobiet. Na szczęście kurator wystawy Michał Jachuła znosi tę polaryzację płciową, obecną bardziej w świadomości niż w rzeczywistości, zestawiając ze sobą tkaniny artystek i artystów.

Magdalena Abakanowicz, „Życie Warszawy”, 1973, tapiseria, wł. Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Magdalena Abakanowicz, „Życie Warszawy”, 1973, tapiseria, wł. Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Tkanina jest też manifestacją miejsca w społeczeństwie. Dzięki niej przez wieki można było w sekundę odróżnić arystokratkę od chłopki, a dzisiaj określić status materialny, umiejscowienie w kulturze, zainteresowania, czasem nawet poglądy polityczne. Biało-czerwony krawat nie jest już niewinnym znakiem. Michał Jachuła ma jednak świadomość uwikłania tkaniny w problematykę genderową, polityczną i krytyczno-historyczną. Dlatego makatki i kobierce nie zostały szczelnie zamknięte w sterylnych salach wystawienniczych, ale pozwolono im być tam, gdzie ich miejsce. Tak należy odczytać gest rozwinięcia na schodach dywanu zaprojektowanego przez Leona Tarasewicza. Nie jest to jednak pierwsze dzieło napotkane na wystawie, ponieważ już przy drzwiach wejściowych znajduje się świetny „Wiatrołap” Franciszka Orłowskiego: gruba i ciężka patchworkowa tkanina z garderoby pozyskanej od bezdomnych. Orłowski zmusza widza do otarcia się o kotarę z ubrań, których w innej sytuacji w żadnym razie nie wziąłby do ręki. Wpisane w obie prace zmysłowe interakcje wyznaczają drogę całej wystawy, która nie izoluje tkanin, zamieniając je w muzealne preparaty, ale zwraca uwagę na ich obecność i wagę w codzienności.

Franciszek Orłowski, „Wiatrołap”, 2013, szkic koncepcyjny do pracy
Franciszek Orłowski, „Wiatrołap”, 2013, szkic koncepcyjny do pracy

Polityczne pytania postawione w „Wiatrołapie” kontynuowane są w zupełnie innej formie w instalacji Anny Nawrot, prezentującej manekina w sukni złożonej z setek krawatów. Niezbędny składnik eleganckiego stroju mężczyzny z klasy średniej i wyższej nie tylko okrywa postać, ale również konstruuje jej sylwetkę. Nie wiadomo, gdzie kończy się sukienka, a zaczyna kobiece ciało; sukienka pochłania wręcz postać, unieruchamiając ją w splotach krawatów. Praca wygląda bardzo spektakularnie, a manekin ustawiony na podwyższeniu przywodzi na myśl witrynę luksusowego sklepu. Jest jednak coś niepokojącego w sukni Nawrot. Jej dolna partia jest zdecydowanie za długa, krawaty wypływają niczym korzenie drzewa na stałe wrośnięte w jedno miejsce, uniemożliwiające poruszanie się. W takiej sukni nie zajdzie się za daleko. Praca wskazuje, że ubranie może być środkiem wyrazu, ale również opresją. Suknia, do której dziewczynki są tresowane, jak w filmie Zbigniewa Libery, uszyta dla męskich potrzeb poniża kobietę. Sprowadza podmiot do roli przedmiotu, nieruchomego manekina, wykreowanego do podziwiania. Genderowa i klasowa tematyka, którą Zachęta z imponującym przekonaniem otwiera wystawę tkaniny, w kolejnych salach niestety zanika.

Sarah Crowner, „Kurtyna teatru (według Marii Jaremy)”, 2012, wł. Galerie Nordenhake, Sztokholm
Sarah Crowner, „Kurtyna teatru (według Marii Jaremy)”, 2012, wł. Galerie Nordenhake, Sztokholm

Następną armatnią salwą okazuje się próba zmierzenia się kuratora z genealogią tkaniny. Mamy więc zaprezentowane obok siebie klasyczny kobierzec perski z XIX wieku i wyhaftowaną wersję „Bitwy pod Grunwaldem” Matejki w skali 1:1. Ten kiczowaty zabieg ma jednak uzasadnienie: zderzenie ze sobą wielu nurtów pop-patriotyzmu, który przejawia się w uwielbieniu dla wawelskich gobelinów, malarstwa historycznego oraz obowiązkowego w polskim domu perskiego dywanu (albo jego erzacu – nikt nie zauważy różnicy) zawieszonego na ścianie. Splotem wszystkich tych postaw jest nomen omen tkanina.

Monika Drożyńska, „On rzekł: Mieć muszę!; I spojrzał raz i jegoś ty” z cyklu „Libretto”, 2011, wł. artystki
Monika Drożyńska, „On rzekł: Mieć muszę!; I spojrzał raz i jegoś ty” z cyklu „Libretto”, 2011, wł. artystki

Tkanina może być takim samym kanałem doświadczania rzeczywistości jak inne sztuki plastyczne. Zaświadcza o tym w bardzo dosłowny sposób praca Magdaleny Abakanowicz „Życie Warszawy”, w której artystka wiernie oddaje na tkaninie stronę tytułową gazety z 1973 roku, albo „Alienacje” Alicji Bednarczuk, symbolizujące tytułową samotność. Kurator szczęśliwie nie hierarchizuje, wystawiając prace zarówno artystów docenionych na paradygmatycznym już lozańskim Biennale z 1962 roku, jak i świeżych absolwentów pracowni tkanin. Abakanowicz, Strzemiński, Maziarska i Jarema pojawiają się obok nazwisk zupełnie nieznanych. I co być może najważniejsze, tkanina jest tylko pretekstem do pokazania dzieł wszystkich innych mediów (nawet gry komputerowej), dla których materialność i dotykalność tkaniny są punktem wyjścia. Takie podejście reprezentuje „Gobelin” Anety Grzeszykowskiej, szczelnie wyłożony ostem, czy „Falowiec” Julity Wójcik, będący włóczkowym modelem słynnego gdańskiego bloku mieszkalnego.

Krzysztof Ołka, serwetka z obozu internowanych, 1982, ręczne wykonanie, wł. Muzeum Niepodległości w Warszawie
Krzysztof Ołka, serwetka z obozu internowanych, 1982, ręczne wykonanie, wł. Muzeum Niepodległości w Warszawie

Wydobycie intermedialnego charakteru tkaniny jest jednym z najważniejszych sukcesów wystawy. Stworzenie kontekstu, w którym tak transgresywne medium będzie dobrze funkcjonować z pewnością nie było łatwe, od organizatorów wystawy wymagało bowiem balansowania między sensowną selekcją i zachowaniem możliwie szerokiego przeglądu tkanin w ogóle, wyjścia od materiału i dotarcie poprzez jego specyfikę do abstrakcyjnego konceptu. Szkoda jedynie, że nie udało się kontynuować politycznego wątku, zaczętego „Wiatrołapem” i instalacją Nawrot, zwłaszcza w świetle współcześnie problematyzowanych kategorii płci czy klasy. Nie rekompensują tego obecne na wystawie zagadnienia wojny i socrealizmu w tkaninach – może zbyt dobrze znamy już te formuły? „Splendor tkaniny” był doskonałą okazją, żeby zdekonstruować tkactwo stereotypowo rozumiane jako domena kobiet. A może jednak otwarcie wystawy w Dniu Kobiet to tylko zbieg okoliczności?

„Splendor tkaniny”, Zachęta, Warszawa, 9.03. – 19.05.2013

Mariola Przyjemska, „Kulturträger”, 1999, fotografia, wł. artystki
Mariola Przyjemska, „Kulturträger”, 1999, fotografia, wł. artystki

Józef Robakowski, „Zwykli Niemcy”, haft komputerowy, 1987–2004, wł. artysty, fot. Jacek Sielski
Józef Robakowski, „Zwykli Niemcy”, haft komputerowy, 1987–2004, wł. artysty, fot. Jacek Sielski

Janek Simon, „Carpet Invaders”, 2002, instalacja interaktywna, wł. artysty
Janek Simon, „Carpet Invaders”, 2002, instalacja interaktywna, wł. artysty

Władysław Strzemiński, „Tkanina drukowana czerwono-żółto-czarny wzór na białym tle”, 1949, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie
Władysław Strzemiński, „Tkanina drukowana czerwono-żółto-czarny wzór na białym tle”, 1949, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie

Julita Wójcik, „Falowiec”, 2005–2006, wł. Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki
Julita Wójcik, „Falowiec”, 2005–2006, wł. Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki

Anna Nawrot, Bez tytułu, 2013, obiekt, wł. artystki, fot. Piotr Wysocki
Anna Nawrot, Bez tytułu, 2013, obiekt, wł. artystki, fot. Piotr Wysocki