Wszyscy żyjemy w Białymstoku

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

O Polsce jako granicznym bastionie Europy wspominają głównie środowiska prawicowe. Ale Polska to w rzeczy samej często tama dla uchodźców: przybyszów z Azji i terenów postsowieckich, którzy uciekają jeśli nie do, to przynajmniej przez Polskę. Znaczna ich część zostaje zatrzymana i umieszczona w przygranicznych ośrodkach dla uchodźców, na przykład w Białymstoku. Nadaje to wystawie Anny Konik „W tym samym mieście, pod tym samym niebem” w białostockiej galerii Arsenał odniesienia do najbliższego kontekstu. Jednak jak zaznacza artystka, to dopiero początek projektu.

Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku
Białystok

Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku
Białystok
 
Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku
Białystok

Trzonem wystawy jest dwutorowa opowieść w czternastu filmach zrealizowanych w Polsce i Szwecji. Siedem filmów opowiada historię siedmiu uchodźczyń, które trafiły do białostockiego ośrodka, i siedmiu kobiet od lat mieszkujących w dzielnicy dla uchodźców na przedmieściach Sztokholmu. Historie bohaterek są zadziwiająco podobne, choć Skandynawia uchodzi w powszechnej opinii za raj socjalny – tu nad każdym bezpieczny parasol rozkłada ochrona społeczna. Kobiety opowiadają o powodach swojej ucieczki; to wojny, prześladowania, rzadziej bieda i brak perspektyw wygoniły je z Afganistanu, Czeczenii, Białorusi. Ucieczka z piekła to jednak nie koniec ich kłopotów, bo nowy świat wcale nie staje się dla nich nowym domem. Większość z nich mieszka w odseparowanych osiedlach lub, tak jak w Polsce, w ośrodkach dla uchodźców, w których przedłużające się bierne wyczekiwanie na możliwość zmiany losu prowadzi do poczucia beznadziei. Opowieści, często dramatyczne, skupiają się na całkowitej bezsilności kobiet wobec warunków ich życia w nowym kraju, który odseparowuje je od społeczeństwa widzialnym lub symbolicznym, ale zawsze szczelnym murem. Anna Konik nie przerywa ich wypowiedzi, pozwala w pełni wyrazić, co czują. Prezentuje 14 historii, których raczej nikt nie chciałby z bohaterkami dzielić. Zastanawia to, że kobiety mówią płynnie w obcym im przecież języku, może tylko trochę sztywno wypowiadając swoje kwestie we wnętrzach, które prezentują się znacznie lepiej niż lokale socjalne. Okazuje się, że w role uciekinierek wcieliły się mieszkanki Białegostoku i Sztokholmu. Dzięki tej zamianie, która na filmie może wygląda nieprzekonująco, kobiety przekazują jednak swoje brzemię pełnoprawnym obywatelom kraju. Choć ci woleliby o swoich niechcianych sąsiadach w ogóle nie słyszeć.

Nie bez znaczenia jest akcentowanie przez autorkę, że projekt wciąż pozostaje procesem, którego wystawa jest tylko jedną z emanacji. Podobne filmy zamierza Anna Konik zrealizować także w innych europejskich miastach. Jeszcze ciekawsze jest to, że na towarzyszącej wystawie dyskusji nie tylko zjawiły się trzy z siedmiu bohaterek filmów kręconych w Białymstoku (pozostałe cztery są już poza granicami Polski), ale i aktywnie w niej uczestniczyły. Film Anny Konik jest pewną inscenizacją, w której opowieści wypowiedziane zostały przez inne osoby, w dyskusji natomiast uciekinierki zaprezentowały same siebie. Było widoczne, jak ważne jest dla nich – dla nas także – by uchodźcy mieli głos, bo przecież to grupa wykluczonych ze społeczeństwa, jednak na innej zasadzie niż na przykład środowiska LGBT czy niepełnosprawni. Te różnice postaci wykluczenia warto dostrzegać.

O niegodnej postawie wobec uchodźców w Polsce świadczy dobitnie niedawne podpalenie domu mieszkającego od lat w Białymstoku Sułtana Daszajewa. Praca Anny Konik potwierdza smutną codzienność losu emigrantów. Podważa też – skutecznie – mit Szwecji jako idealnego społeczeństwa. Społeczeństwo to bowiem traktuje uchodźców bezwzględnie – jako pierwsze w Europie wprowadziło sterylizację dla kobiet chorych (najczęściej na biedę) i przez lata było zwolennikiem eugeniki.

Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku
Sztokholm
 
Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku
Sztokholm
 
Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku
Sztokholm

Naiwnością byłoby oczekiwać, że wystawa w Arsenale spowoduje zmianę na przykład praw uchodźców. Coś jednak zmienia; zaczyna od czegoś najprostszego – budowaniu relacji między uchodźcami a pełnoprawnymi mieszkańcami kraju, w którym się znaleźli. Relacji podwójnej: symbolicznej w filmie i realnej podczas dyskusji.

Wystawa Anny Konik to bez wątpienia sztuka krytyczna, z wszystkimi jej nadziejami i szczerym zaangażowaniem, budowaniem sztuki na obserwacjach społecznych, żądaniem zmiany. Sama nie jest w stanie jej dokonać, ale artystka zdaje sobie z tego sprawę, nie zamyka sprawy jedynie w salach galerii. Artysta-aktywista w pewnym momencie musi porzucić umiejętności, które przez kilka lat studiów na akademii starał się sobie wpoić, a zabrać się za fach, którego uczą na studiach prawniczych, socjologii, resocjalizacji. Annie Konik to się udaje – udowadnia, że symboliczny Białystok jest wszędzie tam, gdzie sytuacja emigrantów wymaga zmian. A tym projektem Białystok po raz kolejny potwierdza, że chociaż geograficznie leży na uboczu, to artystycznie prezentuje poziom wart upowszechnienia co najmniej do granicy na Odrze. A może i dalej.

 

Anna Konik, „W tym samym mieście, pod tym samym niebem...”, Galeria Arsenał w Białymstoku, 1.3. - 30.3.2013

Panel dyskusyjny towarzyszący wystawie z udziałem kuratorki Andy Rottenberg, Aleksandry Chrzanowskiej ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, płk. Leszka Czecha – komendanta Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej, Adama Kurluty – dyrektora Departamentu Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego w Białymstoku oraz Anny Konik – autorki wystawy odbył się 2 marca 2013. Dyskusję prowadził Jakub Medek, dziennikarz Gazety Wyborczej.

„I samma stad, under samma himmel...” - część sztokholmska projektu została wyprodukowana przez MAP, Mobile Production Art 2012. Partnerami był Instytut Polski w Sztokholmie oraz IASPIS Stockholm. Powstała podczas pobytu rezydencyjnego artystki w IASPIS, 2011/2012.

„W tym samym mieście, pod tym samym niebem...” - część białostocka projektu powstała w ramach programu edukacyjnego „Plac Zabaw Arsenał 2012”, dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz w ramach stypendium artystki z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.