Roztopieni w czerni (w galerii Klimy Bocheńskiej)

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.


Jedni z nostalgią wspominając swą młodość myślą o babcinych ciastach lub gumach do żucia "Donald", inni o peerelowskich gadżetach lub pierwszych wyjazdach za granicę, a jeszcze inni o ramoneskach, nabijanych ćwiekami opaskach i machaniu grzywą na koncertach przy akompaniamencie ogłuszającej muzyki. To właśnie ci ostatni zorganizowali w galerii Klimy Bocheńskiej wystawę "Fade into black", której tematem jest nader często marginalizowany wątek współczesnej kultury, jakim jest stylistyka Heavy Metal.

Ania Witkowska, "Trudno mi ustać"
Ania Witkowska, "Trudno mi ustać"


"Twoje życie jest Heavy, twoje problemy są Heavy / Miasto, w którym mieszkasz jest Heavy Metal! / Nigdzie nie znajdziesz ciszy... / Ten nasz przeklęty świat, już nie uciszy się, / już go nie zmieni nic..." - śpiewał Marek Piekarczyk z TSA. Dla niektórych brzmi to może zabawnie, ale dla wielu wtajemniczonych to pokoleniowy manifest. Większość artystów biorących udział w projekcie ma już jednak daleko za sobą etap przynależności do subkultury metalowców. Może właśnie dlatego efekt ich pracy wywołuje więcej rozbawienia niż grozy, choć nie sądzę, żeby jakikolwiek metalowiec wykazał choć odrobinę poczucia humoru na widok pracy "Freedom" Tomka Kopcewicza. Na środku galerii ustawił on mianowicie niewielki odrapany stół z dwoma krzesłami, żywcem wyjęty ze szkolnej klasy. Każdy, kto ukończył podstawówkę dziesięć lub dwadzieścia lat temu zna ten widok doskonale. Cały blat pokryty bazgrołami wykonanymi różnymi długopisami i flamastrami, wśród których obelgi mieszają się z infantylnymi przedstawieniami Dartha Vadera z Gwiezdnych Wojen, pentagramami i całą ikonografią Heavy Metalu. Warto zauważyć, że Kopcewicz nie znalazł tej ławki na śmietniku, lecz wszystkie znajdujące się na niej rysunki pieczołowicie wykonał specjalnie na tę wystawę. Proces tworzenia musiał więc być dla niego powrotem do czasów, gdy jego tożsamość była konstruowana wokół zupełnie innych wartości niż obecnie. Obok biurka znajdował się jego film przedstawiający szereg prób narysowania pentagramu. Na białej kartce papieru artysta kreśli dynamiczne kształty bez odrywania ręki, czasem gubiąc kierunek i zmazując efekt nieudanej próby. Wszystko przebiegało jakby od niechcenia, z nudów. Taki rodzaj ekspresji wydaje się przymusowy, wynikający z blokowania innych możliwości wyrażania emocji wypracowanego w procesie socjalizacji. Jedynym sposobem wyduszenia z siebie gniewu staje się bazgranie po szkolnej ławce.

Znacznie bardziej zaawansowane estetycznie rysunki pokazał z kolei Piotr Stasiński. Jego "Książka do biologii" to cykl "poprawionych" stron z podręcznika anatomii, na których szkielety stają się sukniami wieczorowymi, schematy układów nerwowych łączą się ze sobą tworząc groteskowe monstra, fragmenty kości przybierają kształty ogromnych budynków na które wjeżdża się zewnętrzną windą, a hybrydalne postacie nabierają skrajnie demonicznego charakteru. To już wykracza poza zwykłe mazanie po szkolnym podręczniku. Prace Stasińskiego wydają się próbą rekonstrukcji genezy heavy metalowej stylistyki. Okazuje się, że wszystkie te straszne potwory tworzy wyobraźnia karmiona wiedzą nabytą w czasach szkolnych, jest przerażająca, lecz również infantylna.

Piotr Stasiński, książka do biologii
Piotr Stasiński, książka do biologii


Do korzeni heavy metalowych fantazji sięga również film Kobasa Laksy "Oczy słońc", który powstał podczas kolektywnej pracy na warsztatach z dziećmi w galerii Kronika w Bytomiu. Za czarną zasłoną widać na nim tajemnicze cienie postaci dotykających na wpół przezroczystego materiału, sugerujących jakieś diaboliczno- metafizyczne potworności, które nocą wychodzą na jaw. Dużo poważniejszy jest jednak drugi film Laksy "Heavy mental / living dad", przedstawiający ojca artysty, który powoli przygotowuje papierosa. Czyżby był to skrywany od lat młodzieńczych lęk przed rodzicami, których styl życia wydaje się jeszcze cięższy, niż metalowa muzyka?

Z kolei Adam Witkowski wybrał się z kamerą na cmentarz. Filmowi będącemu efektem tej wycieczki towarzyszy muzyka grupy Dick4dick. W filmie Witkowskiego nie ma patosu i straszenia złem, właściwego heavy metalowi, jest za to prozaiczność śmierci. Równie ironiczne wydają się jego obrazy malowane smołą przedstawiające członków znanych heavy metalowych zespołów. Podobnie do nich działają czarne koszulki Kopcewicza, na których widać stylizowane napisy, przypominające nazwy grup metalowych. Wszystkie wyglądają równie diabolicznie, ale do czasu, gdy okazuje się, że są to nazwy środków uspokajających, m.in. Xanax czy Diazepan.

Adam Witkowski, ksero
Adam Witkowski, ksero

Nad całą wystawą spokojnie unosiła się chmura czarnych balonów Anny Witkowskiej. Odpustowy efekt oraz śmiertelnie poważny kolor niepokojąco ze sobą kontrastują. Tak właśnie działała cała wystawa. Powaga młodzieńczych fascynacji została na niej zderzona z pragmatyzmem i humorem dorosłości. Zabrakło może jedynie głębszej analizy genezy heavy metalowej stylistyki, a nawet związanego z nią całego sposobu życia. Dziś, gdy wielu metalowców już się zestarzało, nie tracąc jednak przy tym młodzieńczych ideałów i starannie wiążąc resztki włosów w kitki, warto by się zastanowić nad tym, co tkwi pod powierzchownym infantylizmem tej subkultury. Nie da się ukryć, że "Fade to black" nie może być porównywana z monumentalną wystawą o punku, którą w zeszłym roku zaprezentowali Łukasz Ronduda i Michał Woliński, lecz nie można również powiedzieć, by miała takie ambicje. Była to po prostu bardzo ciekawa retrospekcja z wyznawanych wartości oraz estetycznych i muzycznych fascynacji.

Na koniec można by jeszcze tylko pomarudzić nad brakiem na wystawie Huberta Czerepoka, który wraz ze Stevem Rushtonem założył zespół Children of Sodom odgrywający metalowe covery. Nie przeszkadzał im przy tym brak umiejętności, który wręcz okazał się nieocenioną wartością. Mógłby się w tym kontekście pojawić również Tomek Kozak, który dokonywał już intrygujących porównań metalowej stylistyki z ideologią nadczłowieka. Metalu w sztuce można by poszukać jeszcze głębiej, ale to byłby już temat na znacznie obszerniejszą wystawę.

"Fade into black", galeria Klimy Bocheńskiej, Warszawa, 31.05-10.06.2007 www.bochenskagallery.pl

Kobas Laksa, "Suns eyes" poster
Kobas Laksa, "Suns eyes" poster