To, co jest teraz, jest nie do zniesienia. Krótka rozmowa ze Zbigniewem Liberą

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Marcin Krasny: Wspomniałeś wcześniej, że masz już dość doniesień o rychłym końcu świata, tymczasem twoja wystawa wydaje się opowiadać właśnie o nim. Jakiej przyszłości byś sobie zatem życzył?

Zbigniew Libera: Wiem jedno: to, co jest teraz, jest nie do zniesienia. To nie tylko moje osobiste odczucie, bo wszystkie informacje o poprzednich dwunastu końcach świata są wyrazem niemożności zrealizowania czegoś w rzeczywistości. Nie ma już żadnego alternatywnego systemu, nie ma czym postraszyć kapitalistów, nie można już zmienić rzeczywistości, a to prowokuje myśli o końcu. Tak głęboko wierzymy, że nasza cywilizacja jest nie do ruszenia, że spokojnie możemy produkować katastroficzne wizje. One nie sieją paniki, nie są w stanie nami zachwiać. Ja jednak nie wierzę w trwałe cywilizacje.

Zbigniew Libera, "Nowe historie", Raster, Warszawa

Prace zebrane na wystawie w Rastrze pokazują, jak mógłby wyglądać świat po "końcu". Jest to jednak wizja bardzo smutna, nawet policjant tutaj płacze, a przygnębiona kobieta bezradnie patrzy w obiektyw.

Staram się fotografować sytuacje, których normalnie zobaczyć nie można. Akurat akcja tych dwóch fotografii dzieje się, jak mi się wydaje, nie po apokalipsie, lecz w jakiejś innej, równoległej rzeczywistości. W naszym świecie nie można przecież spotkać wrażliwego policjanta. Z kolei kobieta w namiocie dla uchodźców to członkini starożytnego plemienia Achajów - niech będzie tutaj uosobieniem demokracji. Ma na sobie łatwo rozpoznawalny oryginalny kostium, teraz jednak całkiem zniszczony. Gdyby ten ideał żył obecnie, niechybnie znalazłby się w obozie dla uchodźców.

Zbigniew Libera, "Nowe historie", Raster, Warszawa

Czy film, który właśnie przygotowujesz, również będzie przedstawiał hipotetyczną wizję przyszłości?

Będzie w tym duchu.


Może mógłbyś chociaż powiedzieć, czy akcja będzie się działa w teraźniejszości, rzeczywistości alternatywnej, czy może przyszłości?

W przyszłości.


Spójrzmy w takim razie na inne przedstawienie, które ewidentnie ukazuje przyszłość.

Rzeczywiście, "Lekcja historii" jest ukazaniem sytuacji, w której jacyś trudni do zidentyfikowania azjatyccy turyści na konnej wycieczce oglądają pozostałości po dwudziestowiecznym mieście. Możemy się zastanawiać, czy te bloki, na tle których stoją, zostały opuszczone na rzecz czegoś innego, lepszego...

Zbigniew Libera, "Nowe historie", Raster, Warszawa

Możemy więc powtórzyć za Arturem Żmijewskim: "Nie bójcie się"? Róbmy rewolucję, doprowadźmy do końca świata?

To akurat powiedział papież [śmiech].


Ale czy za tymi słowami powinny pójść czyny?

Na wystawie jest jeszcze jedno zdjęcie, o którym dotąd nie mówiliśmy: "Pierwszy dzień wolności". Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, że rastaman obetnie sobie dredy, rabin i pop zrzucą religijne szaty, businesswoman zatańczy z Pakistańczykiem, a policjant będzie im przygrywał na organkach, Arabki zdejmą swoje chusty i będą piły wino, powiewając włosami, to będzie pierwszy dzień wolności.


Czy w takim razie można o tobie powiedzieć, że jesteś anarchistą?

Chyba można.


Jak twoim zdaniem powinien wyglądać idealny, następny świat?

Nie wiem. Gdybym musiał coś zaproponować, odwołałbym się do wizji Constanta, holenderskiego architekta z lat pięćdziesiątych zeszłego wieku, autora projektu "Nowy Babilon". Doszło wtedy do takiego rozwoju taśm produkcyjnych, że wśród intelektualistów powstała nadzieja, że produkcję dałoby się całkowicie zautomatyzować i umieścić pod ziemią, żeby nie psuła krajobrazu. Ludzie nie musieliby pracować, w związku z czym uwolniłby się ich czas, co pozwoliłoby im wreszcie podróżować. To jest bowiem nasza prawdziwa natura: wszyscy pochodzimy od koczowników, nikt nie lubi siedzieć w jednym miejscu. Constant założył, że wszyscy będziemy bezustannie przenosić się z miejsca na miejsce, w związku z czym tradycyjne miasta przestaną mieć sens. Zaprojektował więc miasto przyszłości: długie szeregi platform na filarach, na nich rozkładane i przenośne moduły mieszkalne naszpikowane darmową elektroniką użytkową. Nikt tego nie zniszczy, bo po co? Wszędzie można znaleźć to samo. Zajmujesz dom tak długo, jak chcesz, a później jedziesz dalej. Taka właśnie utopia mi się podoba!


Fotografie dzięki uprzejmości galerii Raster

 

Zbigniew Libera, "Nowe historie", Raster, Warszawa, 17.11.12 - 12.01.2013

Zbigniew Libera, "Nowe historie", Raster, Warszawa