Widzialne wizualne

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

"Empatia 2" Jarosława Kozłowskiego w Profilach


W Fundacji Profile trwa wystawa Jarosława Kozłowskiego "Empatia 2". Znakomita. Każdy obiekt to para dopełniających się przeciwieństw. Każdy element ma swój odpowiednik po drugiej stronie skali. I vice versa. Mnogie/pojedyncze, sacrum/profanum, góra/dół, mit/mitologia... etc. Nie wiem, czy to rzeczywiście empatia. Raczej rewerencja, absolutna kurtuazja. Ogromna dyscyplina wizualna, minimalne środki, perfekcyjna artykulacja. Salon artystyczny, w którym pojęcia dokonują eleganckich trawersów (muszę podejść do Marylin i zamienić z nią słowo, "nie robiła jeszcze dzisiaj kupy") i trawestują się nawzajem.

Jarosław Kozłowski, "Empatia mitu do mitologii i vice versa", 2011
Jarosław Kozłowski, "Empatia mitu do mitologii i vice versa", 2011

(Marylin w ogóle nie robiła kupy. Eteryczne, utkane z mgieł i westchnień heroiny literatury romantycznej nie jadły. Z krwi i kości były dziewki folwarczne, byty fizjologiczne, ale już śliczna pokojóweczka miała w sobie coś ze sprytnego skrzata. A pasteryzowana, liofilizowana, podawana w bezpiecznym jednorazowym opakowaniu próżniowym Marylin bez cukru i konserwantów to już zupełnie inna historia, jeden ze śladów fascynujących przeistoczeń, jakie przechodziły fundamentalne wyobrażenia kultury zachodniej).

Opozycje są klarownie przeciwstawione, ale odniesienia już zdecydowanie zwrotne (nie wiemy, zaczynamy się zastanawiać, co jest mitem, co mitologią, nie wiemy, kiedy i jak mitologia staje się przeciwieństwem mitu - i vice versa). Myślenie opozycje - złe/dobre, czarne/białe - to myślenie automatyczne, najsilniej zakorzenione w naszych głowach. Co chwila dokonujemy wyborów: sól-cukier, kobieta-mężczyzna, jeden-zero.

"Empatia mitu do mitologii i vice versa" to dwa zdjęcia. Zdjęcie zdjęcia MM, oficjalnego, służbowego. Jednego z tych, które rozsyłano w odpowiedzi na listy wielbicielek i wielbicieli aktorki. Obok wydruk PCV zdjęcia graffiti: "Wyznanie... na murze [, które] mijałem codziennie, idąc na spacer z psem" (mail od Jarosława Kozłowskiego, 2.04.12). Format, sposób kadrowania, swoista malarskość powierzchni, wszystko to sprawiło, że w pierwszej chwili, z daleka, wzięłam wydruk za obraz. To, co zobaczyłam, było w moim wyobrażeniu malarskim renderingiem zdjęcia przedstawiającego maziajstwo na murze, wykonane dość swobodnie, byle jak smyrniętą smugą. Było którymś już, starannie skonceptualizowanym stopniem przekazu.

"Empatia Mao wobec narodu chińskiego i vice versa" to dwadzieścia osiem tysięcy maleńkich portretów Przewodniczącego i Ten Jeden w centrum. Wyświetla się jako pierwszy, kiedy googlować "Mao Zedong" w wyszukiwaniu grafiki. Wykorzystał go prawdopodobnie Warhol w swoich sitodrukach. Prawdopodobnie, bo nie ma to już żadnego znaczenia. To rzadka sytuacja, kiedy przedstawienie traci swój byt jednostkowy. Staje się powszechnikiem czy też obrazem generycznym, ogólnikiem umykającym wyosobnieniu - i jest to sytuacja najlepiej charakteryzująca kondycję totalitarną, kiedy wypowiedź przestaje być, w jej miejsce pojawia się coś w rodzaju absolutnie przezroczystego obrazu zastępczego, swoisty ikonoklazm zwielokrotniony w tysiącach egzemplarzy. "Nie będziesz miała przed oczami podobizny mojej".

Jarosław Kozłowski, "Empatia Przewodniczącego Mao do narodu i vice versa", 2011
Jarosław Kozłowski, "Empatia Przewodniczącego Mao do narodu i vice versa", 2011

"Empatia sacrum do profanum i vice versa" to dwa kubły na śmieci, złoty i srebrny. Tutaj z pozoru wiemy co jest czym, jak rozłożone są opozycje. "[Praca] - pisze Kozłowski - nawiązuje do moich "Mitologii Sztuki" z lat 90., gdzie używałem złotej farby ironicznie, [przez odniesienie] do mitu artysty jako króla Midasa, zamieniającego cokolwiek, co dotknie, w złoto. Jest też jakaś referencja do "Fontanny Duchampa" (mój podpis na złotym kuble, jego na pisuarze)". Absurdalność gestu Duchampa polegała na zderzeniu sądu estetycznego z polityką wolności sztuki, zderzeniu kantiańskim - to jeden z ważniejszych, od początku wewnętrznie pęknięty, mitów założycielskich nowoczesności. Duchamp nie był Midasem, pytał o wytrzymałość i granice pola artystycznego. Jak pamiętamy, pytanie natychmiast zostało zamiecione pod dywan.

Jarosław Kozłowski, "Empatia sacrum do profanum i vice versa", 2011
Jarosław Kozłowski, "Empatia sacrum do profanum i vice versa", 2011

Mamy jeszcze trzeci mit: alchemicznej transmutacji pospolitego w złoto, co nie jest równoznaczne z transmutacją pozaartystycznego w artystyczne. Tak prosto transmutacja się nie odbywa. Dzieje się raczej z boku, czasami możemy pochwycić ją kątem oka, kiedy nie patrzymy "w tamtą stronę".

Na wystawie jest dziewięć par. Par czego? Obiektów. Przedstawień obiektów. Przedstawień przedstawień. Wyobrażeń pojęć abstrakcyjnych. Wizerunków osób i wizerunków obrazów. Każda z par odnosi się do innego obszaru wizualności i do innych możliwości wizualizacji (sprawy "sztuki" mają tu drugorzędne znaczenie). Ale obszar najszerzej rozumianej wizualności ma tutaj też istotny punkt wspólny - fokus albo węzeł, o którym nie należy zapominać, gdzie Marylin, Mao, Blair, Mona, panowie Hitler i Stalin sąsiadują ze sobą, można powiedzieć, stają się do siebie uderzająco podobni.

Jarosław Kozłowski, "Empatia pana Hitlera pana Stalina i vice versa", 2011
Jarosław Kozłowski, "Empatia pana Hitlera pana Stalina i vice versa", 2011

Jarosław Kozłowski, "Empatia pana Hitlera pana Stalina i vice versa", 2011
Jarosław Kozłowski, "Empatia pana Hitlera pana Stalina i vice versa", 2011

Slavoj Žižek w artykule dla NYT z okazji dwudziestej rocznicy upadku Muru1 przypominał polskie pomysły o zakazie publikacji książek z kanonu totalitarnego (zakaz miał obejmować także "Manifest komunistyczny" i "Kapitał", ustawione na jednej półce z "Mein Kampf"). Dotyczył też wszystkich symboli wizualnych z komunistycznej przeszłości. Narażał na aresztowanie kogoś, kto wyszedłby na ulicę w T-shircie z portretem Che. Pomysł omawiany był w sejmie w 2009 roku. Nie znam jego dalszych losów, ale w jego świetle eksploracje wizualne Jarosława Kozłowskiego okazują się wcale trudne do przeprowadzenia. Obszar wizualny, który przez ostatnie dwa wieki ekspandował jak nigdy wcześniej, za sprawą nowych technologii reprodukcji, multiplikacji i dystrybucji, dzisiaj kurczy się niebezpiecznie: z jednej strony ograniczany przez neoliberalny rynek praw autorskich, z drugiej przez różnej maści ideologie, także resentymenty populistyczne. Mówiąc językiem sowizdrzalskim, ogromna przestrzeń swobód wizualnych dostaje bezlitośnie pałką w głowę od zespolonych sił korporatyzmu.

W przedostatnim numerze kwartalnika "October" Julian Stallabrass publikuje wywiad z Trevorem Paglenem, autorem "Limit Telephotography", który od lat zajmuje się w swojej twórczości tym, czego ze względów politycznych zobaczyć nie możemy i czego wyłącznym dysponentem jest państwo, wyznaczające zakres widzialności i niewidzialności w oku wizualności,2 czy też - jak mówi językowa klisza - "przesytu wizualności". Przesyt okazuje się złudzeniem. Jeśli chcemy się komunikować, musimy dysponować obrazami: uczyć się czytać je, móc swobodnie samplować, remiksować, poddawać obróbce i rewizjom. Doprowadzać do transparencji. I żartować.

 

Jarosław Kozłowski, Empatia 2, Fundacja Profile, Warszawa, 9.03 - 21.04.2012

Fotografie dzięki uprzejmości Fundacji Profile

Jarosław Kozłowski, "Empatia pojedynczej do mnogiej i vice versa", 2011
Jarosław Kozłowski, "Empatia pojedynczej do mnogiej i vice versa", 2011
  1. 1. Slavoj Žižek, "The NYT", 9 listopada 2009, http://www.nytimes.com/2009/11/09/opinion/09zizek.html?_r=1&pagewanted=all
  2. 2. Julian Sallabrass, "Negative Dialectics in the Google Era: A Conversation with Trevor Paglen", "October" 138, jesień 2011, s. 4-14.