Targi – nietargi. „Sfera Sztuki” w Bielsku-Białej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Targi – nietargi. „Sfera Sztuki” w Bielsku
Zdecydowanie nie można ich było nazwać typowymi: nie prowokowały do nazwania ich stuprocentowymi targami ani skromne rozmiary, ani fakt, że zorganizowano je w centrum handlowym miasta, które z rynkiem, a także z kolekcjonowaniem sztuki nie kojarzy się łatwo. Była to pierwsza edycja i miała charakter eksperymentu, a nawet, jak określił to Marek Puchała, żartu połączonego z gestem opieki wobec artystów związanych z Bielskiem poprzez coroczny ogólnopolski konkurs malarstwa Bielska Jesień.

Targi w galerii handlowej Sfera zorganizowała galeria w dawnym - że tak powiem - znaczeniu tego słowa: Galeria Bielska BWA, która jak wiadomo na co dzień zajmuje się sztuką. Przedsięwzięcie przeprowadzono z pominięciem pośredników - komercyjnych galerii sztuki. Notabene, część artystów wystawiających na Sferze Sztuki po prostu nie ma reprezentujących ich galerii.

Szereg kontenerów barwy czerwonej, pozbawionych jednej ściany i sufitu, tworzących przez to rodzaj parawanów wydzielających otwarte, lecz i do pewnego stopnia oddzielone miniprzestrzenie, został ustawiony wzdłuż alejki między sklepami. Łączenie sztuki z komercją nie jest oczywiście nowością, w Polsce mamy do czynienia z tym zabiegiem w większej skali w Starym Browarze w Poznaniu czy w łódzkiej Manufakturze. Mimo to obawiałam się, że sztuka „wysoka", wprowadzona do „świątyni konsumpcji", będzie w Bielsku jakimś zgrzytem, czymś nie do końca stosownym, bo została tutaj wprowadzona na innej zasadzie niż w wymienionych przykładach. Nie była bowiem szacownym bądź elektryzującym, specjalnie zaproszonym gościem, mającym za zadanie przydać wartości zwykłemu obrotowi towarów. W Bielsku sama sztuka została potraktowana jak zwyczajny towar, a artyści jak sprzedawcy. Obrazy wywieszone na obłożonych sajdingiem ścianach, wystawione na sprzedaż obok ubrań, butów, prasy, zegarków, biżuterii i kosmetyków po prosty wzbogacały ofertę centrum handlowego. Nie mam na myśli niestosowności takiego traktowania sztuki. Chodzi raczej o wymiar praktyczny. Jeśli ktoś wybiera się na zakupy po bieliznę, jedzenie czy gazetę, to niekoniecznie jest gotów wydać co najmniej parę tysięcy na dzieło. Tę uwagę wypowiedziałam głośno w trakcie zwiedzania targów, na co mój rozmówca odparł, że może zdarzyć się przecież tak, że do Sfery wybierze się żona jakiegoś prezesa z kilkoma tysiącami na drobne zakupy. No, rzeczywiście, nie przyszło mi do głowy. Nie mam pojęcia, ile prac sprzedano, bo nikt nie kwapił się z informacjami. Ciekawe zatem, czy udało się coś sprzedać i czy Galeria Bielska zaraziła bywalców Sfery bakcylem kolekcjonowania młodej sztuki, bo takie ambicje deklarowała. Moje podstawowe zastrzeżenie brzmi jednak tak, że centrum handlowe nie jest dobrą oprawą ani kontekstem dla targów sztuki, bo sprowadza dzieła sztuki do poziomu zwykłego towaru, nie daje informacji, że sztuka poza taki wymiar wykracza.

Targi – nietargi. „Sfera Sztuki” w Bielsku

Kluczem do selekcji uczestników targów był sukces podczas ostatniej edycji Bielskiej Jesieni (2009) festiwalu malarstwa o formule konkursowej, najważniejszego bodaj dla sondowania aktualnego stanu tej dyscypliny w Polsce. Stąd też uczestnicy Sfery Sztuki pochodzili z tak różnych światów pokoleń. Od znanych, jak Kamil Kuskowski, który prezentuje podejście konceptualne, poprzez równie znanego Jerzego Kosałkę, ironistę i prześmiewcę, po niedawnych debiutantów, jak Eliza Danowska, inspirująca się sztuką naiwną, czy Izabela Ołdak, malująca obrazy jak pajęczyny, dekoracyjne, a jednocześnie stanowiące rodzaj dziennika.

Organizatorom zależało na zaproszeniu artystów wykorzystujących malarstwo do różnych celów. Choć bowiem różnorodność musiała sprawiać na odbiorcy znającym się na sztuce wrażenie miszmaszu i stawiania znaku równości między odważnymi próbami a gestami standardowymi, to na przypadkowej publiczności targi musiały robić dobre wrażenie - na zasadzie dla każdego coś dobrego. A przecież nie do znawców impreza była adresowana. Stąd łatwo wyliczyć dodatnie strony całości, wspomniane zresztą w trakcie debaty zorganizowanej podczas targów. Oto zatem: bezpośredni kontakt artysty z publicznością, dzięki któremu może się czegoś dowiedzieć o własnej sztuce, bo wchodzi z ową publicznością w interakcję (sami artyści - przyznajmy: naiwnie - o tym wspominali), także ewentualni nabywcy mogli się poczuć ośmieleni i zachęceni, widząc na żywo autorów dzieł; stosunkowo niska cena wystawianych dzieł sztuki, czyniąca je osiągalnymi dla niezbyt majętnych pretendentów do kolekcjonerstwa; sygnał od Galerii Bielskiej, że dba o dalsze losy artystów z Bielskiej Jesieni, a nadto pragnie ożywić lokalną scenę artystyczną, animując tutaj rynek i ruch kolekcjonowania sztuki.

04 Fragment na sztuki_dzialania parateatralne_3.jpg

Co do zastrzeżeń, to w trakcie dyskusji panelowej toczącej się nie tylko wśród zaproszonych gości, ale i z publicznością, padały pytania, dlaczego następuje pomieszanie funkcji i zadań instytucji, dlaczego więc instytucja publiczna, jaką jest Galeria Bielska, zajmuje się aktywizowaniem komercyjnego obiegu sztuki, a także próbuje zaszczepić w Bielsku-Białej i okolicach ideę kolekcjonowania sztuki najnowszej? Dlaczego organizuje nietypowe, bo nietypowe, ale targi? Co właściwie z tego ma i jaka jest jej rola? Również sposób, w jaki targi zostały zorganizowane, prowokował pytania, przede wszystkim o miejsce, czyli wprowadzenie sztuki pmiędzy sklepy, a także o znaczący fakt pominięcia pośrednika w sprzedaży dzieł sztuki, czyli niezaproszenie galerii komercyjnych.

Podzielam te wątpliwości, ale rozumiem powody, które skłoniły Galerię do stworzenia Sfery Sztuki. Galeria Bielska BWA jest bodajże jedyną galerią z prawdziwego zdarzenia w nie tak znowu wielkim mieście, galerią, która liczy się nie tylko lokalnie, ale i na polskiej scenie, wyrasta zatem ponad kontekst miejscowy i co więcej, swoją skalą wznosi się, mam wrażenie, ponad rzeczywiste potrzeby Bielska. Musi zatem owe potrzeby tworzyć. Jest ambasadorem własnego miejsca, ale i owo miejsce kształtuje, pełni wobec niego rolę kulturotwórczą.

Targi – nietargi. „Sfera Sztuki” w Bielsku

Targi Sfera Sztuki są konsekwencją tego rodzaju myślenia, ciągiem dalszym Bielskiej Jesieni organizowanej przez Galerię: z jednej strony próbą zapełnienia próżni, w którą wpada część artystów po zostaniu laureatami przeglądu, wzięciem odpowiedzialności za powodzenie artystów, z drugiej zaś próbą kształtowania lokalnego środowiska sprzyjającego sztuce, nie tylko przez edukację i wystawy, jak było do tej pory, lecz także i poprzez impuls w stronę biznesu, a także aktywności prywatnej zwykłych obywateli. Gdy uważniej się przyjrzy flagowej imprezie Galerii, to widać jak niewiele śladów pozostawiają po sobie Bielskie Jesienie, nie pociągają za sobą większych następstw, impreza dzieje się jakby w oderwaniu od miejsca i odbiorcy.

Zastanawianie się nad konsekwencjami najbardziej znanego, podstawowego dla działalności Galerii wydarzenia jest jak najbardziej słuszne. Szkoda w sumie, że nie wyjaśniono, dlaczego postawiono na kierunek rynkowy, prywatny, indywidualny. Dlaczego właściwie Galeria uznała, że powinna wspomagać akurat jego tworzenie jako następstwa Bielskiej Jesieni? Dlaczego nie warto było postarać się po prostu o danie lepszej oprawy promocyjnej laureatom imprezy, na nią samą zaprosić galerzystów z całej Polski (i zagranicy), zadbać o zamówienia publiczne dla własnych artystów, to tylko przykłady, możliwości jest dużo.

Organizując targi, Galeria dała sygnał, że myśli o własnej roli niedogmatycznie, ale na poważnie, bazując na solidnej znajomości miejsca, w którym działa. Wcześniejsza praktyka lokowała ją blisko myślenia o sztuce jako narzędziu społecznym, o umieszczaniu sztuki w przestrzeniach publicznych, blisko edukowania poprzez sztukę i prób stwarzania szerszych możliwości obcowania ze sztuką - czyli blisko postawy, jaka praktykowana jest przez instytucje non-profit. Co więcej, Galeria dała dowody na to, że dobrze rozumie własną rolę jako animatora lokalnej sceny. Stąd wzięło się jej niestandardowe różnicowanie sposobów działania. Dość wspomnieć, że organizuje rezydencje artystyczne, a także wprowadza sztukę w przestrzeń miasta (np. poprzez zaproszenie Leona Tarasewicza do stworzenia muralu).

Taki, a nie inny sposób działania galerii wyniknął z dobrego rozpoznania terenu i znajomości tutejszego odbiorcy sztuki. Kurs dla kolekcjonerów, jaki zorganizowała Bielska, cieszył się dużym powodzeniem.

Nie mam pojęcia, jak zakończyły się targi, mam jednak wrażenie, że nie tylko dobry wynik sprzedaży oznaczać będzie ich sukces. Także efekty długofalowe, rozpisane na lata. To byłoby powstanie kilku kolekcji najnowszego malarstwa. Kilku? Wystarczyłaby jedna!

Targi Sztuki Sfera Sztuki, pasaż handlowy Galerii Sfera przy ul. Mostowej 5, Bielsko-Biała, 12-13.06.2010 http://www.galeriabielska.pl/?d=details&sek=&idArt=754

11.06.2010 Panel dyskusyjny „Czy warto inwestować w sztukę współczesną?"

Fot. Krzysztof Morcinek

Targi – nietargi. „Sfera Sztuki” w Bielsku