Czy to nasi sąsiedzi? Breguła w Szarej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
ROSJA, KALININGRAD - POŻYCZANIE PRODUKTÓW NA UPIECZENIE CIASTA
ROSJA, KALININGRAD - POŻYCZANIE PRODUKTÓW NA UPIECZENIE CIASTA

Wystawy znajdujące się poza centrum tzw. artystycznego świata, rzadko trafiają na powierzchnię głównego nurtu, a szkoda, bo często pomija się w ten sposób miejsca z ciekawymi pomysłami i programem, a nie wiadomo o nich tylko dlatego, że nie są po drodze... Piszę dziś o jednym z takich miejsc usytuowanych z dala od hałaśliwych arterii wielkich miast, w spokojnym i urokliwym Cieszynie, czyli o Galerii Szarej. Funkcjonuje ona już od ośmiu lat prowadzona przez Łukasza Dziedzica oraz Joannę Rzepkę-Dziedzic, i jak na skromne przestrzenie i możliwości, prezentuje bardzo spójny i konsekwentny program. Z racji swego przygranicznego położenia, pełni czasami rolę łącznika z naszymi czeskimi sąsiadami. Można tu było zobaczyć już między innymi: Niosę przed sobą lustro - wystawę pamięci Andrzeja Szewczyka z udziałem m.in. Mirosława Bałki, Leona Tarasewicza, Stanisława Dróżdża, Roberta Kuśmirowskiego, Grzegorza Sztwiertni; Gry Wizualne z udziałem m.in. Anety Grzeszykowskiej, Janka Smagi, Dity Pepe, Macieja Osiki, czy Wolność, równość... Sztuka! - m.in. Przemysław Kwiek, Jiří Surůvka, Hubert Czerepok, Lenka Klodova, Marek Wasilewski, Artur Żmijewski, Kamil Stańczak, Jerzy Truszkowski

W pierwszym dniu lutego została tam otwarta nowa wystawa Karoliny Breguły pt. Dobrzy sąsiedzi, która od początku do końca jest koncepcją samej artystki. Użycie słowa wystawa nie jest może w tym kontekście do końca właściwe i bardziej odpowiednim określeniem byłaby prezentacja dokumentacji z projektu. Takie podejście podkreśla zresztą sama artystka, odcinając się zwłaszcza od określenia wystawa fotografii, czym też częściowo tłumaczy niezbyt dbałe potraktowanie samej ekspozycji i materiałów. Na czym polegał sam projekt?

W inspiracjach i założeniach Dobrych sąsiadów pojawia się motyw Europy powiększającej się na Wschód. Chodzi tu dokładniej o zmiany zachodzące w szybkim tempie na wielu płaszczyznach i ich odniesienie do relacji między ludźmi. Wraz z tymi zmianami, czy też z procesem powiększania jednego państwa powstającego z wielu narodowości i kultur, wyłania się pytanie: jakie ma to znaczenie dla zwykłego człowieka? Jakie ma to znaczenie w odniesieniu do życia dnia codziennego? Kim są dziś nasi sąsiedzi? Dobrzy sąsiedzi pokazują minimalistyczne przepracowywanie relacji z naszymi ościennymi sąsiadami, bez oglądania się w przeszłość. Zamiast więc wchodzić w złożone relacje społeczne, polityczne czy historyczne z poszczególnymi państwami, już nie tyle graniczącymi, co bardziej sąsiadujących z Polską, wraz z ich całym pogmatwaniem, ciężarem i niepewnością, i zastanawiać się, co z tych relacji w obecnej sytuacji wynika, artystka wykonuje proste, pozytywne gesty, które bez większej refleksji wykonujemy wobec naszych sąsiadów z jednego podwórka, ulicy czy domu. To właśnie te sąsiedzkie gesty są głównym tematem projektu.

Obok wspomnianej, nowej, poszerzającej się Europy, Breguła wspomina pozytywne doświadczenie mieszkania w jednej z warszawskich kamienic, gdzie stosunki między lokatorami były bardzo bliskie, wszyscy przyjaźnili i dobrze znali; była to idealna sytuacja, jakiej można by oczekiwać w relacji z sąsiadami. Tego typu doświadczenia, które niewątpliwie przyczyniły się do pomysłu przeniesienia zwykłych gestów sąsiedzkich z domu czy ulicy poza obręb kraju, są dziś raczej dość rzadkie dla współczesnego nomady czy po prostu mieszkańca wielkoformatowej architektury za ogrodzeniem, podwójnymi drzwiami i wysokim żywopłotem...

Wracając jednak do projektu, artystka po spisaniu listy rzeczy, o jakie można poprosić bądź jakie można zrobić dla sąsiada, przez okres prawie 2 ostatnich lat odwiedzała ościenne kraje: Rosję, Białoruś, Ukrainę, Litwę, Czechy, Słowację, Niemcy, w każdym z nich wykonując inny sąsiedzki uczynek. Przyjrzyjmy się poszczególnym działaniom. Każdy z gestów jest w jakiś sposób zamkniętą całością i czasami udaje mu się ujawnić specyfikę danego kraju..

NIEMCY, BERLIN - PORANNA KAWA Z SĄSIADKĄ
NIEMCY, BERLIN - PORANNA KAWA Z SĄSIADKĄ

Rosja, Kaliningrad - próba pożyczenia produktów do upieczenia ciasta.
Kamienice, domy, bloki odwiedzane przez artystkę w Kaliningradzie były bardzo różne: od tych dobrze wyglądających, zadbanych do mało ciekawych, z obdrapanymi ścianami, zepsutymi schodami i domofonem. Do tych różnorodnych drzwi ujawniającymi swą powierzchownością coś o mieszkańcach pukała Karolina, próbując pożyczyć produkty potrzebne do upieczenia ciasta: mąkę, proszek do pieczenia, jaja, cukier, sól... Nie znając dobrze języka rosyjskiego, witała otwierających zapamiętaną, prostą formułką. Założenie tego projektu było takie, co zresztą prawie się udało, że całe ciasto powstanie z pożyczonych produktów, a następnie dokumentacja fotograficzna z akcji pożyczania i upieczenia zostanie przesłana uczestnikom. Kaliningrad okazał się dla artystki bardzo trudnym miejscem do realizacji zamierzonego gestu i to zarówno, jeśli chodzi o pożyczenie produktów, jak i zebranie adresów, w celu późniejszego przesłania dokumentacji. Zwłaszcza to drugie okazało się prawie niemożliwe i tylko dwie osoby pozwoliły zapisać swój adres. Karolina wspomina, że można było wyczuć strach i obawę... Nieufność zakorzeniona wciąż w myśleniu mieszkańców, a odziedziczona po opresyjnym systemie, wyszła przed gest i dała o sobie znać bardzo mocno. Efekt był taki, że tylko z nielicznymi mieszkańcami udało się porozmawiać chwilę dłużej i z reguły - jak wspomina artystka - były to bardzo miłe rozmowy, które kończyły się nie pożyczeniem niczego. Natomiast w momencie, kiedy któryś z odwiedzanych sąsiadów decydował się już użyczyć jakiegoś produktu, wyglądało to tak, że zamykał drzwi, szedł do kuchni, po czym przynosił dany produkt. Nie zdarzyło się, żeby ktoś zostawił otwarte drzwi albo zaprosił do środka. Doszło nawet do dosyć zabawnej sytuacji oddającej atmosferę i klimat kaliningradzkiego pożyczania. Jedna z pań wdała się z artystką w miłą i dłuższą rozmowę i powiedziała: być może to, co pani robi, jest ciekawe i miłe. Nawet mam jajko, żeby pani pożyczyć, ale tego nie zrobię, bo może się to okazać dla nas niebezpieczne...

Niemcy, Berlin - zaproszenie na poranną kawę.
Na środku Potsdamer Platz w Berlinie, czyli w miejscu, gdzie zawsze licznie przewijają się ludzie zmierzając w różnych kierunkach, podczas bardzo brzydkiej pogody Karolina rozstawiła stolik i zapraszała przechodniów na poranną kawę. Gest został odebrany bardzo pozytywnie i z wieloma osobami odbyłyby się przyjemne, dłuższe pogawędki pomimo zacinającego deszczu i silnego wiatru. Duże znaczenie, jak sądzę, odegrał fakt, iż Berlin jest wyjątkowo różnorodnym miastem i też otwartym na różnorodność. Mieszkańcy Berlina przywykli w pewnym sensie do artystycznej atmosfery i zaskakujących pomysłów na co dzień. Żaden z sąsiadów z porannej kawy nie bronił się przed podaniem artystce swojego adresu by otrzymać dokumentację z wydarzenia.

WERNISAŻ W GALERII SZAREJ
WERNISAŻ W GALERII SZAREJ

Słowacja, Żylina - podsłuchiwanie sąsiadów.
U słowackich sąsiadów artystka postanowiła wykonać mniej chlubny gest, a mianowicie podsłuchać ich przy pomocy szklanki przyłożonej do murów. Ponieważ akcja odbywała się w przestrzeni publicznej, Karolina czekała również na ewentualną reakcję przypadkowego przechodnia, ale takiej nie było i gest pozostał niezauważony. Sam pomysł zresztą okazał się nie do końca trafiony, gdyż przez grube mury niewiele udało się usłyszeć.

Białoruś, Grodno - wspólne oglądanie meczu w telewizji.
Na Białorusi wszystko zaczęło się od ogłoszenia w tamtejszej gazecie, że artystka poszukuje osoby z Białorusi, z którą mogłaby obejrzeć mecz. Odpowiedziała na nie sąsiadka Pana Dimy z Grodna. Tak Karolina została zaproszona na mecz hokeja - najważniejszego sportu narodowego. Kiedy w wyznaczonym terminie, po uprzednim sprawdzeniu programu telewizyjnego i oczywiście konieczności uregulowania wymagań wizowych Karolina przybyła na miejsce, okazało się, iż mecz w telewizji został odwołany. Nie zaszkodziło to zupełnie samemu spotkaniu, które dzięki polskiemu piwu, szynce z kaloryfera i białoruskiej wódce odbyło się w prawdziwie przyjaznej, sąsiedzkiej atmosferze.

Litwa, Wilno - podlewanie kwiatów.
Akcja litewska odbyła się z kolei podczas gorącego lata, kiedy to wileńczycy byli w większości na wakacjach, a na zewnątrz panował upał. Artystka postanowiła spełnić sąsiedzki obowiązek i podlać kwiaty, podczas nieobecności gospodarzy. Przechadzała się po kwietnikach w miejscach publicznych z konewką, licząc, że przypadkowi przechodnie nawiążą kontakt z nietypową ogrodniczką. Jak się jednak okazało, wtopiła się zupełnie w tamtejszą aurę, nie budząc większego zadziwienia - nie licząc może policjanta, który kazał jej zejść z ronda z klombem...

CZECHY, CIESZYN - POZDRAWIANIE SĄSIADÓW, KADR Z FILMU
CZECHY, CIESZYN - POZDRAWIANIE SĄSIADÓW, KADR Z FILMU

Ukraina, Lwów - pomoc w zakupach na targu.
Aby zrealizować ten projekt, artystkę posłużyła się pocztą pantoflową rozpraszając wiadomości wśród znajomych, o tym, że poszukiwana jest towarzyszka zakupów na targu ukraińskim. W ten sposób, po pewnym czasie odezwała się Pani Zoriana - towarzyszyła Karolinie w zakupach na targu we Lwowie.

Czechy, Cieszyn - pozdrawianie na dzień dobry.
To jedyna praca na wystawie będąca dokumentacją filmową. W kadrze widzimy uśmiechniętą artystkę machającą przyjaźnie ręką na powitanie i wykrzykującą do przechadzających się Czechów: ahoj!. Film został tak zrealizowany, iż słyszymy tylko dźwięk powtarzanego przez Karolinę powitania, natomiast odpowiedzi sąsiadów, którzy czasem - jak możemy się domyślić - odpowiadają coś, czego nie słyszymy. Z jednej strony można uznać, iż jest to gest artystki w stosunku do nich, z drugiej aż chciałoby się usłyszeć, jak się czuje sąsiad, skoro go o to zapytaliśmy? Reakcje sąsiadów czeskich są bardzo różne, niektórzy patrzą ze zdziwieniem na machającą postać i udają, że jej nie ma (być może towarzystwo kamery było nieco dwuznaczne?), inni przyjaźnie się uśmiechają, coś odpowiadają, odmachują. Atmosfera jest bardzo luźna, spokojny letnio-wiosenny dzień, bez pośpiechu każdy idzie w swoją stronę.

Wszystkie z poszczególnych akcji będą miały swoją kontynuację, i tak np. projekt czeski pokazywany będzie w formie projekcji na moście w Cieszenie wraz z towarzyszącym spotkaniem z autorką, czyli powrót do przestrzeni publicznej. Natomiast berlińska poranna kawa wraca w postaci nalepek na chodniku: tu dwie sąsiadki w dniu tym i tym piły kawę...

Założenia i pomysł Dobrych sąsiadów wydają się ciekawe. Jest to projekt do realizacji i pokazywania, co artystka również podkreśla, w przestrzeni publicznej. Jak wcześniej wspomniałam, zawiera się w nim minimalistyczne przepracowanie relacji z naszymi sąsiadami, bez wnikania w sytuację polityczną i społeczną, która w niektórych wypadkach, wychodzi jednak przed gest i daje o sobie znać. Projekt ten nie tyle mówi o sąsiadach i relacjach sąsiedzkich, co może bardziej o minimalistycznych ludzkich gestach - często niezauważonych, a tu wydobytych z ich zwyczajności. Mam jednak zastrzeżenia, co do samej prezentacji. Artystka podkreśla, że zależało jej na tym, aby nie była to wystawa fotografii, stąd też zamierzona niedbałość i prostota ekspozycji. Jeśli rzeczywiście celem było uniknięcie etykiety „wystawa", to może trzeba było po prostu wybrać inną formę, np. pokaz slajdów z komentarzem artystki. Zgadzam się, że ten projekt nie żyje w obrazie, tylko w narracji, w przestrzeni, w relacji, ale sposób, w jaki się o nim dowiadujemy - proste, nieoprawione fotografie przybite na ścianach gwoździami - odebrał nieco moc przekazu. Niezależnie jednak od estetyki i prezentacji, warty jest zauważenia i odwiedzenia Galerii Szarej.

Karolina Breguła, Dobrzy sąsiedzi, Galeria Szara, Cieszyn 02-27.02.2010

CZECHY, CIESZYN - POZDRAWIANIE SĄSIADÓW, KADR Z FILMU
CZECHY, CIESZYN - POZDRAWIANIE SĄSIADÓW, KADR Z FILMU