Bas van Beek. Holenderski alterdizajner

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Alterdizajnerska rewolucja zaczęła się w Holandii, a samozwańczym jej wodzem został Bas van Beek. Koniec hegemonii grupki „znanych" dizajnerów! Ich prace, nawet jeśli kiedyś dokonały przełomu w sztuce, dzisiaj są tylko powtarzanym na różne sposoby banałem! Koniec ze schlebianiem gustom burżuazyjnej elity, której zainteresowanie dizajnem sprowadza się do kupowania „znanych nazwisk" dla podniesienia swojego społecznego prestiżu! Dizajn trzeba uwolnić z sideł popkultury, wyprowadzić ze stanu intelektualnego marazmu! Być może van Beek powiedział to, o czym wszyscy wiedzieli od dawna, ale nikt nie miał na tyle odwagi, by wziąć na siebie odpowiedzialność za rozpętanie wojny w artystycznym dizajn-światku. Choć poglądy Basa uznaje się za prowokacyjne i szokujące, to jego wystąpienia nie powinny dziwić. Van Beek bowiem sam będąc dizajnerem, wypełnia rolę złośliwego komentatora, bezkompromisowego krytyka rzeczywistości, głosu domagającego się zmiany.

Czym różnią się poglądy van Beeka od haseł głoszonych przez współczesnych krytyków popkulturowego świata? W zasadzie niczym szczególnym, ale nie byłoby głośno o van Beeku, gdyby jego radykalizm nie znajdywał odbicia w praktyce. Na dizajnerski protest antyestetyczny składają się serie Prequesls (2007-2008) i Royal Rip-Off's (2005), jak również projekty powstające dla Pols Potter (od 2008) prezentowane w BWA Szkło i Ceramika we Wrocławiu.

ROYAL RIP-OFF'S, BAS VAN BEEK. FOT. PIOTR SZPILSKI
ROYAL RIP-OFF'S, BAS VAN BEEK. FOT. PIOTR SZPILSKI

Mimo, że van Beek działa na wielu płaszczyznach, prowadzi m.in. pracownię edukacyjną, to rozpoznawalny jest głównie jako ideolog-artysta, dizajner-krytyk. Naucza, obnaża mechanizmy rządzące współczesnym art worldem, demaskuje i - jak często bywa w takich przypadkach - jego wyraziste poglądy przesłaniają mniej wyraziste prace.

Słowem kluczem do wystawy Hyper Hybrids mogło być zagadnienie kopii, któremu van Beek poświęca wiele uwagi. Problem ten niczym lejtmotyw powraca zarówno w pracach teoretycznych, jak i projektowanych obiektach. Jaka jest granica pomiędzy kopią a plagiatem? Jaki jest status oryginału w dobie masowej produkcji? Jak dobra i oryginalna musi być kopia, żeby uniknąć oskarżenia o plagiat? Idąc tym tropem, artysta zarzuca swoim kolegom po fachu naśladownictwo i brak oryginalności, a argumentem w tej dyskusji jest z pewnością Royal Rip-Off's, jedna z pierwszych prac Holendra. Składa się ona z dziesięciu kopii waz znanych holenderskich projektantów - artysta wykonał ich ceramiczne odlewy, pomalował na kilka standardowych kolorów i poustawiał w sąsiadujących rzędach. To artystyczna prowokacja, odpowiedź na marazm i intelektualny zastój holenderskiego dizajn worldu. Paradoksalnie, to jego krytyka legła u podstaw artystycznych poszukiwań Basa, a jego poglądy stanowią integralną część sztuki i w pełni uzasadniona jest równoczesna percepcja twórczości van Beeka na dwóch poziomach. Jak czytamy w jego manifestach, artyści kopiują nawzajem swoje prace, a dizajn cały czas przerabia te same pomysły i koncepcje. Warto zajrzeć do krótkiego, prześmiewczego tekstu Kopie znanych i mniej znanych dizajnerów. Weź 10 zapłać za 9. Na stronie internetowej twórcy można znaleźć jeszcze inną złośliwostkę, wisienkę na torcie Royal Rip-Off's. Mowa tu o grze-zdrapce o wdzięcznej nazwie RipOff Scratch&Win, w której pod jednym z pól ukryta jest „oryginalna", dizajnerska waza. Kilka podobnych, sarkastycznych działań złożyło się na reputację Beeka, którego często określą się mianem złego chłopca czy enfant terrible holenderskiego dizajnu.

POLS POTTEN. FOT. PIOTR SZPILSKI
POLS POTTEN. FOT. PIOTR SZPILSKI

Podobna strategia towarzyszy innym, pokazywanym we Wrocławiu pracom. Wykorzystując kopie prac czołowych dizajnerów oraz przedmioty znalezione na strychach, kupione na pchlich targach i bazarach, van Beek tworzy autorskie obiekty dając nowe życie duchampowskiemu konceptowi ready made. Za pomocą ceramicznych odlewów, Bas skleja ze sobą gotowe obiekty, a powstałe twory maluje na jednolite, jaskrawe kolory wytrącając poszczególne elementy z dotychczasowego kontekstu. Połączone ze sobą w przedziwnych układach, przedmioty tworzą kolorowe hybrydy, przedmioty zwichnięte, popękane, niepiękne, stojące w opozycji do tak chętnie obecnie projektowanych i kupowanych rzeczy ładnych, banalnych i na wskroś przewidywalnych. Van Beek określa swoje prace mianem „anestetycznej kreatywności".

Opisując kondycję holenderskiego dizajn worldu, Beek nie przebiera w słowach, środowisko rodzimych projektantów określa mianem „cyrku" czy „małej burżuazyjnej farsy". Jego zdaniem, sztukę zdominowały znane nazwiska, które niczym dobrze sprzedająca się marka zapełniają strony branżowych magazynów i galeryjne przestrzenie. Artysta zarzuca swoim kolegom po fachu brak oryginalności, artystyczny i intelektualny banał. Podążając za myślą Beeka, przyczyn takiego stanu rzeczy nie należy doszukiwać się w braku młodych, zdolnych projektantów, nie brak również świeżych pomysłów i nowatorskich rozwiązań. Sztuka została urynkowiona, sprowadzona do rangi mody, towaru, który można skonsumować, mając wystarczającą ilość pieniędzy. Rozpuszczeni artyści nie tworzą, kopiują, co bardziej znanych kolegów, powtarzają zużyte komunały na temat sztuki. Prace sprzedają się za astronomiczne kwoty, ale ceną, jaką płacą sami twórcy, jest sprowadzenie swojej sztuki do poziomu popdizajnerskiej papki. Niestety, ta ostatnia znajduje coraz więcej amatorów, którzy wchodząc w posiadanie rzeczy modnych, chcą podkreślić swój status społeczny. Przeżarty komercjalizacją, zainfekowany popkulturowym wirusem holenderski dizajn zaczął schlebiać popularnym gustom, a artyści zatracają krytyczny stosunek do rzeczywistości. Świadomie odwołujący się do alterglobalistycznego dyskursu, okrzyknięty „Naomi Klein holenderskiego projektowania" van Beek pisze, że w tym czysto rynkowym układzie projektant staje się marką, a dizajnerski obiekt produktem do sprzedania. Dizajn world napędzany chęcią zysku generuje coraz więcej przedmiotów. Marketingowe mechanizmy nakręcają sprzedaż za coraz większe pieniądze. W rezultacie dizajn stoi w miejscu, rynek zalewają drogie, ładne i ekskluzywne przedmioty wypuszczane w liczbie kilkunastu zaledwie sztuk.

ROYAL RIP-OFF'S. FOT. PIOTR SZPILSKI
ROYAL RIP-OFF'S. FOT. PIOTR SZPILSKI

Jakieś szanse na wyjście z kryzysu? Dizajn się skończył? Van Beek jest daleki od takich konstatacji. Lekarstwem na intelektualną apatię ma być krytyka - ostra, uczciwa i demokratyczna. On sam właśnie na niej się skupia, nie szczędząc przy tym gorzkich słów i ciętych ripost projektanckiej elicie, wokół której - jak pisze - skupia się holederski dizajn word. Van Beek wykorzystując nowoczesne technologie bawi się dizajnerskimi obiektami, powiela je tanim kosztem i przekształca, kpi z idei limitowanych edycji. Pokazuje, jak bardzo w dobie masowej produkcji zdewaluowało się pojęcie unikatowości i wyjątkowości. Co więcej, wszystkie tendencje, mające na celu uczynienie sztuki bardziej ekskluzywną, nazywa neokolonialistycznymi mrzonkami. Ostatecznie, mimo że nie pozostawia na holenderskich dizajnerach suchej nitki, nie traci nadziei i sam dając przykład, jak walczyć trzeba, publikuje, wystawia i wciąż niestrudzenie krytykuje.

Bas Van Beek, Hyper Hybrids, Galeria Szkło i Ceramika, BWA Wrocław, 4.9-10.10.2009
Kuratorka: Agnieszka Kurgan
www.basvanbeek.com

PREQUESLS. FOT. PIOTR SZPILSKI
PREQUESLS. FOT. PIOTR SZPILSKI

PREQUESLS. FOT. PIOTR SZPILSKI
PREQUESLS. FOT. PIOTR SZPILSKI