Poniatowski w Londynie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

The Polish Connection, kolejna wystawa zorganizowana pod szyldem Polska!Year w londyńskiej Dulwich Picture Gallery, składa się z sześciu portretów Stanisława Augusta Poniatowskiego i jego rodziny oraz z dwóch nowoczesnych prac osiadłego w Londynie Antoniego Malinowskiego. Osiemnastowieczne obrazy (głównie autorstwa Bacciarellego i jego kręgu) przyjechały prosto z Zamku Królewskiego w Warszawie, wielkoformatowe abstrakcyjne instalacje natomiast wykonane zostały bezpośrednio na ścianach galerii; jedna, nawiązująca do formy łuku triumfalnego, powstała na ścianie zewnętrznej, druga zaś wewnątrz budynku, w sali, w której powieszone są warszawskie prace. Nie będę ukrywać, że projekt ten nie poraża ani swoją skalą, ani zasięgiem. To, co w nim najciekawsze, to fakt, że dotyczy bezpośrednio zawrotnych losów Polski, opowiada o królu Poniatowskim, jego ambicjach, ich nagłym upadku, a wreszcie o przedsiębiorczości ludzi, którzy wykorzystali okoliczności, by utrwalić swe miejsce na kartach historii.

W 1790 roku król Stanisław August Poniatowski nawiązał kontakt z wysoko cenionymi handlarzami sztuką z Londynu; byli to francuz Noël Desenfans oraz szwajcar Sir Francis Bourgeois. Poniatowski zlecił im zadanie niezwykle ambitne: mieli skomponować nową polską kolekcję narodową, która składać się miała głównie z prac siedemnasto- i osiemnastowiecznych mistrzów (Rubensa, Rembrandta itd.). Jej miejscem docelowym miała być Warszawa, prawdopodobnie Zamek Królewski. Dealerzy podjęli się realizacji projektu z entuzjazmem i już w 1795 roku kolekcja była dość bogata i obiecująca. I tu na scenę wkroczyła historia: nastąpił rozbiór Polski, abdykacja ostatniego króla, a tym samym upadek marzeń o oświeconym kraju i o jego nowym zbiorze sztuki na europejskim poziomie.

Desenfans i Bourgeois pozostali zaś z obrazami, za które Poniatowski nie zdążył nawet zapłacić. Bardzo szybko zorientowali się, iż etykietka „z kolekcji króla Polskiego" jest doskonałym chwytem marketingowym i świetnie się sprzedaje. Parę obrazów zostało więc sprzedanych, a za dochód z nich zakupione zostały dzieła o jeszcze wyższym poziomie. Potem dołożonych zostało jeszcze parę prac, i tak powstał dość spory zbiόr, dla ktόrego handlarze postanowili znaleźć odpowiedni dom. Żadna z europejskich instytucji sztuki nie zyskała jednak ich uznania i w końcu całość podarowali małej szkole w podlondyńskim Dulwich. Po śmierci obu kolekcjonerόw wybudowano tam niewielką galerię, zawierającą również ich mauzoleum. Tak narodziła się Dulwich Picture Gallery, pierwsza publiczna galeria w Anglii, która do dziś dnia utrzymuje się sama i nie dostaje żadnych dotacji z rządu (przez co jest jedną z niewielu brytyjskich galerii, gdzie za wstęp trzeba płacić).

FRAGMENT INSTALACJI ŚCIENNEJ, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI DULWICH PICTURE GALLERY
FRAGMENT INSTALACJI ŚCIENNEJ, DZIĘKI UPRZEJMOŚCI DULWICH PICTURE GALLERY

Wystawa The Polish Connection odwołuje się do tych właśnie wydarzeń i, jak inne projekty w ramach Polska!Year, opowiada o momencie, w którym losy kultury polskiej splotły się z losami kultury angielskiej. Inicjatorem projektu jest sam Malinowski i należą mu się za to gratulacje, bo pomysł przywiezienia do Dulwich portretów króla Poniatowskiego, który w ten metaforyczny sposób po raz pierwszy oglądać może swą piękną, acz niedoszłą kolekcję, jest ciekawy i niepowtarzalny. Tak samo trafiony jest pomysł przywieszenia małych naklejek w kształcie korony obok obrazów, które kolekcję miały pierwotnie tworzyć. Co do tych posunięć kuratorskich nie można mieć chyba żadnych uwag. Można natomiast mieć pewne wątpliwości co do samych prac Malinowskiego. Istotą jego sztuki ma być koegzystencja architektury i malarstwa, inspirowana muzyką i tańcem; obie te dziedziny służą mu zazwyczaj bezpośrednio przy wykonywaniu nowych realizacji. Jak to się jednak odnosi do wystawy czy do jakiegokolwiek Polish connection (prόcz tego oczywistego, jakim jest polskie pochodzenie zamieszkałego w Londynie artysty), pozostaje tajemnicą. Prawdopodobnie gdyby zobaczyć prace Malinowskiego w jakimś mniej sprecyzowanym środowisku (na przykład w pustej galerii), to mogłyby się nawet podobać. Ale w Dulwich jakoś nie przekonują, a już na pewno nie tworzą spójnej całości z resztą, nie nawiązują dialogu ani z historycznymi wydarzeniami, ani z dawnymi portretami, są po prostu tłem bez znaczenia. Brakuje im tego niesprecyzowanego wymiaru, który projektowi nadałby polotu, połączyłby Bacciarellego z Rembrandtem, ostatniego krόla Polski z samym Dulwich, a historię z teraźniejszością. Brakuje im też siły i prawdopodobnie woli nawiązania dyskusji w celu rozliczenia się z tym burzliwym kawałkiem historii.

Wystawa przez to traci i nie jest tak wymowna, jak mogłaby być. Nie przyciąga też większych tłumόw zwiedzających - Dulwich położone jest na uboczu, dojazd tam jest dość niewygodny i naprawdę ekspozycja musiałaby być niesamowicie ciekawa, aby zachęcić ludzi. Na pewno obejrzało ją stałe grono bywalców galerii (ale wątpię, by przez nią zainteresowali się oni sztuką polską) oraz mały odsetek miejscowej Polonii. A szkoda, bo nie o to chyba w Polska!Year chodzi. Gdyby obrazy tworzące dawną kolekcję krόla przywiezione zostały do Warszawy, to wydźwięk byłby zupełnie inny. Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że taka wystawa kosztowałaby fortunę i jest raczej nie do zrealizowania, ale jak miło byłoby wówczas choć na chwilę popuścić wodze fantazji i wyobrazić sobie, że te wszystkie prace uświetniają teraz kolekcję Zamku Krόlewskiego, zamiast tonąć wśród i tak już przeogromnych i przebogatych londyńskich galerii. Takie przedsięwzięcie gwarantowałoby tłumy zwiedzających. Zamiast tego do Warszawy przyjedzie Antoni Malinowski i ozdobi Zamek pracami w stylu znanym już z Dulwich. To tłumów na pewno nie zagwarantuje.

Aby wystawa nie rozczarowywała zbyt bardzo, dobrze jest rozpatrywać ją w kategoriach czysto historycznych, nie zaś artystycznych. Wtedy wypad do Dulwich stać się może ciekawą lekcją historii Polski oraz dobrym pretekstem, by porządnie obejrzeć tą malutką galerię, interesującą nie tylko ze względu na perełki sztuki, które zawiera, ale także ze względu na swoją architekturę - zbudowany przez Johna Soana budynek do dziś stanowi źródło inspiracji dla architektόw projektujących muzea na całym świecie (posłużył jako wzorzec między innymi dla Kimball Art Museum w Texasie, Getty Museum w Los Angeles i Sainsbury Wing w londyńskiej National Gallery).

The Polish Connection, Dulwich Picture Gallery, 16 czerwca-27 września

W TYM TEMACIE CZYTAJ TAKŻE:
Anna Maria Leśniewska, Przenikanie znaczeń

THE POLISH CONNECTION, DULWICH PICTURE GALLERY
THE POLISH CONNECTION, DULWICH PICTURE GALLERY