Fetysze Walkera Evansa

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.


Walker Evans: photographies
Walker Evans: photographies

W siedem lat po ważnej wystawie Walker Evans & Company w nowojorskiej MoMA (kurator: Peter Galassi), możemy oglądać - tym razem w Paryżu - kolejną ekspozycję, prezentującą Evansa z zupełnie innej, zaskakującej strony. O ile Galassi postanowił zaprezentować twórczość fotografa na tle szerokiej panoramy sztuki amerykańskiej XX wieku (ukazując go raz jako prekursora, innym razem jako epigona artystycznych nurtów), wystawa zorganizowana wspólnie przez Luwr i Musée de quai Branly (muzeum antropologii i kultur nie-europejskich) ma o wiele bardziej kameralny charakter. Przenosząc archiwa paryskiego Muzeum Człowieka (Musée de l'Homme) do nowego supernowoczesnego budynku, natrafiono na wykonane przez Walkera Evansa portfolio, dokumentujące kolekcję rzeźby afrykańskiej, prezentowanej w 1935 roku w nowojorskiej MoMA na wystawie sztuki afrykańskiej. Była to pierwsza tak znacząca ekspozycja Czarnej Sztuki po tamtej stronie oceanu. Większość dzieł pochodziła ze słynnego "królestwa entropii" (jak je określił Denis Hollier), czyli z paryskiego Muzeum Etnograficznego na Trocadero. W 1935 roku, 32-letni wówczas Evans otrzymał propozycję stworzenia fotograficznej dokumentacji eksponatów z wystawy. Powstało 17 zestawów, z których każdy zawierał 450 zdjęć. Zgodnie z edukacyjnym założeniem ówczesnej dyrekcji MoMA zostały one rozesłane do co istotniejszych amerykańskich bibliotek i uniwersytetów, a także do kilku muzeów, w tym do... paryskiego Muzeum na Trocadero. Paradoksalnie, jedyne portfolio, które wróciło do Francji, okazało się również być jedynym, które po upływie 72 lat, zachowało się w całości. Pozostałe weszły w obieg sztuki, tracąc swą integralność.

Prezentowane zdjęcia różnią się znacznie od bardziej znanych prac Evansa. Afrykańskie artefakty zostały sfotografowane z bliska: granice obiektu i ramy fotografii niemal się pokrywają. Evans wpisuje się w strategię, która była charakterystyczna dla wydawanego w latach 1929-30 wywrotowego paryskiego pisma "Documents": agresywne reprodukcje, prezentujące powiększone detale nie pozostawiają oku miejsca na ucieczkę w bok. Patrząc na te reprodukcje koncentrujemy się na centralnych partiach fotografii - granice obiektu rozmywają się. Jak zauważa Clémentine Deliss (właśnie w odniesieniu do "Documents"), taka strategia przedstawiania sprawia, że "staramy się przybliżyć oko do takiego punktu, w którym nie dostrzegamy już konturów obiektu, który staje się bezkształtny, informe..." I rzeczywiście: parę fotografii Evansa przekracza już nie tylko granice klasycznej reprodukcji, lecz "sztuki przedstawiającej" w ogóle. Jesteśmy w królestwie informe, gdzie "wszystko przypomina wszystko", a jedynym sensownym punktem odniesienia jest - jak chce Bataille - ludzka plwocina.

Walker Evans: photographies
Walker Evans: photographies

Ciężko wskazać na źródła owej "optycznej niepewności", przed którą stajemy oglądając niektóre spośród prezentowanych fotografii Evansa. "Zawinił" fotograf, czy może prezentowane na zdjęciach obiekty są z natury bezkształtne, kłopotliwe, poznawczo niejasne? Warto pamiętać, że pojęcie informe - kategoria służąca do intelektualnej deklasyfikacji, uznana przez Rosalind Krauss i Yve-Alain Bois za jedną z kluczowych dla interpretacji sztuki współczesnej - zostało użyte przez Bataille'a po raz pierwszy w "Documents", gdzie jednym z wiodących tematów była właśnie sztuka afrykańska i etnografia Afryki... Nie jest więc tak, jak chciałaby Clémentine Deliss, która pisząc o organizowanej przez samą siebie w 1991 roku wystawie Lotte or the transformation of the object, podkreślała, że nadszedł odpowiedni czas, by artyści zmierzyli się z problemem odbioru sztuki afrykańskiej. Wystawa Evansa pokazuje, że zagadnienie to interesowało artystów już w latach 30. - oczywiście, w całkowicie odmienny sposób niż krytycznych twórców, którzy brali udział w Lotte or the transformation of the object.

Autor wstępu do katalogu wystawy (Yves Le Fur) zwraca uwagę, że afrykańskie rzeźby i maski zostały sfotografowane w taki sposób, że "emanują własnym światłem", że same są jakby "źródłami światła". Takie myślenie o reprodukowanym przedmiocie przywodzi na myśl wychodzące w drugiej połowie lat 20. i na początku 30. pisma o sztuce: niemieckie "Der Querschnitt", paryskie "Cahier d'art" i, przede wszystkim, "Documents" - wspólne dziecko Georgesa Bataille'a i Carla Einsteina. Zwłaszcza w tym ostatnim sztuka afrykańska została włączona w subtelną filozoficzną rozgrywkę, stanowiąc doskonałą ilustrację radykalnie pojmowanego materializmu, który dla Bataille'a był narzędziem walki z zachodnioeuropejskim idealizmem. Uznając, że taki kontekst interpretacyjny jest uzasadniony, obiekty sfotografowane przez Walkera Evansa - obiekty "emanujące własnym światłem" - byłyby doskonałymi "fetyszami" i mogłyby z powodzeniem odnaleźć swe miejsce właśnie w "Documents".

Krótki romans Walkera Evansa z francuską awangardą rzuca nowe światło na twórczość tego, amerykańskiego aż do bólu, fotografa. Jak widać, amerykańska prowincja (którą fotografował najczęściej i na której czuł się najlepiej) i francuska pornograficzna filozofia czasem się spotykają...

Tomasz Szerszeń

Walker Evans: photographies, Musée du Louvre, Paryż, 31.10 - 25.11.07

Walker Evans: photographies
Walker Evans: photographies