Kobieta jako mroczny przedmiot pożądania w galerii Program

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Szukalski, Świątynia Miodyni
Szukalski, Świątynia Miodyni

Nużąca jednostronność sądów: oto niezbywalna cena, jaką niesie za sobą poprawność polityczna. Irytująca w sferze społecznej i politycznej, w sztuce bywa wręcz nieznośna. Dość wspomnieć wyznanie jednej z czołowych polskich artystek, że każdy swój pomysł przed ostateczną realizacją głęboko analizuje pod względem zgodności z feministyczną ortodoksją. Przedstawienia kobiecości zostały tak dalece zawłaszczone przez dyskurs feministyczny, że próby wyjścia poza jego teren, czynione zarówno przez artystki, jak i - o zgrozo - artystów, traktowane są z solidną dawką podejrzliwości.

Tymczasem tego rodzaju inicjatywy mogą owocować niezwykle interesującymi, nawet z feministycznego punktu widzenia, rezultatami. Przykład: pierwsza część prezentowanego w trzech odsłonach projektu Galerii Program, "Mamidło. Kobieta jako fenomen nasycony", przygotowana przy współpracy z Kazimierzem Piotrowskim. Wystawa w bezwstydny sposób skupia się na dominującym przez stulecia aspekcie kobiecości, który jako wytworzony przez patriarchalną, fallocentryczną kulturę, stał się celem ataków feministek - kobiety jako dwuznacznego, złowróżbnego obiektu pożądania, budzącego zarazem fascynację i lęk. Prace czternastu artystów (oraz artystki Karoliny Wiktor występującej w duecie z Arturem Grabowskim) w rozmaity sposób podejmują dialog - bądź zostają w ów dialog wprzęgnięte przez kuratora - z tradycyjnym, podszytym mizoginią fantazmatem kobiety; demonicznej istoty de facto funkcjonującej jedynie w umyśle mężczyzny.

Teodor Kałuski, Lampa 1969 z kolekcji Andrzeja Różyckiego,  Stanislaw Szukalski, Świątynia Miodyni
Teodor Kałuski, Lampa 1969 z kolekcji Andrzeja Różyckiego, Stanislaw Szukalski, Świątynia Miodyni

Dla organizatorów punktem wyjścia były słowa Kanta, który stwierdził, że "we wszelką maszynę, za pomocą której ma się wykonać to samo przy mniejszej sile, co za pomocą innej przy większej, trzeba włożyć k u n s z t. Dlatego z góry można przyjąć, że przezorność natury włożyła więcej kunsztu w organizację żeńskiej połowy niż męskiej - ponieważ wyposażyła ona mężczyznę w większą siłę niż kobietę". Piotrowski dopowiada to, czego generalnie niechętny kobietom myśliciel z Królewca nie odważył się przyznać - że ów deficyt odnosi się zazwyczaj jedynie do siły fizycznej. Uzyskując samoświadomość i pełnię(?) praw dzięki niezłomnej sile cywilnej kobieta przeszła na drugą stronę dychotomii podmiot-przedmiot, dzieląc na równi z mężczyzną człowieczeństwo, a nawet nietzscheańskie nadczłowieczeństwo, zyskując cechy zbuntowanej Lilith. Owa prowadzona przez artystki alternatywna wobec patriarchalnej narracja o kobiecie, stanowić będzie dialektyczną antytezę dla pierwszej części wystawy. Zanim to nastąpi, znajdujemy się we władaniu pierwotnych męskich fantazmatów, dla których materiałem jest płeć przeciwna - począwszy od przepojonych atawistycznym lękiem przed vagina denata, ale i ledwie skrywaną fascynacją prac Stanisława Szukalskiego, poprzez wprzęgnięte w obszar kompleksu Edypa filmy Piotra Lachmana i Józefa Robakowskiego, kończąc na zawieszonych między ironią a trywialnością realizacjach Łodzi Kaliskiej.

Tadeusz Kantor, Ryszard Woźniak, Ryszard Ługowski
Tadeusz Kantor, Ryszard Woźniak, Ryszard Ługowski

To, co najbardziej uderza, a zarazem intryguje w pierwszej odsłonie "Mamidła" to… nieobecność w niej kobiet. Nie mam jednak na myśli artystek, których brak wynika z celowej przyjętej przez organizatorów strategii - chodzi raczej o faktyczną nieobecność kobiety wśród przesyconych testosteronem prac. Wystawa niewiele lub zgoła nic nie mówi o kobietach. Stanowi jednak fenomenalną kopalnię wiedzy o mężczyznach - ich fascynacjach, lękach, neurozach i obsesjach. Kobieta przejmuje w niej funkcję archetypicznego symbolu, bunuelowskiego mrocznego przedmiotu pożądania. Kantowskiego mamidła właśnie - omamu "który za poświadczeniem oka zmusza do uznania czegoś za rzeczywiste, choćby ten sam podmiot używszy intelektu stwierdził, że jest to niemożliwe". Mamidło jest więc fikcją, ucieleśnionym fantazmatem. Niepokojącym, niezrozumiałym, nie roszczącym sobie pretensji do bycia żywą, czującą istotą ludzką. Jego status ontologiczny znajduje się w kłopotliwym zawieszeniu, funkcjonując na cienkiej granicy pomiędzy fizycznością, którą sublimuje, a fikcją, której jest ucieleśnieniem. Z całą pewnością nie istnieje jednak w oderwaniu od konstruującego go podmiotu - mężczyzny.

Andrzej Świetlik, Mona Liza
Andrzej Świetlik, Mona Liza

Widać to bodaj najwyraźniej w podporządkowującej większą część galerii projekcji złożonej z fragmentów przedstawień Tadeusza Kantora. Skąpo ubrana kobieta o powierzchowności prostytutki stanowi, podobnie jak większość Kantorowskich postaci, zaledwie wykonany naprędce szkic jednostki ludzkiej - wyciągnięty z biednego "pokoiku wyobraźni" (a więc z umysłu mężczyzny) archetyp kobiety. Martwy, podobnie jak inne zapełniające teatr Kantora klisze - ksiądz, Żyd, żołnierz, człowiek z rowerem, człowiek z deską… Jej status jest jasno określony: stanowi produkt wyobraźni, stereotypu, młodzieńczych wspomnień - zacierających szczegóły i operujących czarno-białą stylistyką. Obok obraz Ryszarda Woźniaka: masturbująca się dziewczyna poddana przygniatającej presji "wielkiego brata" - symbolicznego męskiego oka, wyrazu zarówno ucisku i kontroli, jakiej przez stulecia poddawana kobieca seksualność, jak i podszytej voyeryzmem męskiej fascynacji intymnymi tajemnicami płci przeciwnej. Owa fascynacja zdaje się jednak sięgać głębiej niż tylko w obszar standardowej seksualnej przyjemności. Stanowić może echo skrywanego podziwu wobec pierwotnej, życiodajnej siły kobiety-matki (nieprzypadkowo Piotr Lachmann skojarzył w swym filmie słowa "mamidło" i "matka"). Na rysunku "W świątyni Miodyni" Szukalskiego widzimy niepozorną postać męską kulącą się u stóp olbrzymiego drewnianego posągu bogini płodności - wyniosłej i budzącej lęk, a zarazem przyciągającej bogatym, choć skąpym strojem i bujnym biustem. "Karmicielka" tego samego autora jest jeszcze bardziej dosłowna. Mężczyzna pije na niej boski pokarm wprost z kobiecej piersi. Obcując z ową pierwotną męską fascynacją nieposkromioną, życiodajną seksualnością kobiety, nie sposób nie odnieść się do perspektywy freudowskiej: z jednaj strony współistnienia determinujących ludzkie działanie popędów seksu i śmierci - których archetypiczna kobieta, utożsamiana z żywiołem chtonicznym, jest najdoskonalszą nosicielką - z drugiej zaś tendencji do podświadomego przerzucania części popędu erotycznego na archetypiczną postać matki (można by zresztą z tego punktu widzenia przeprowadzić ciekawą analizę genezy sztubackich żartów wyrażających uwielbienie dla obfitego kobiecego biustu autorstwa Janiaka czy Świetlika).

Siła kobiecej płodności jest nieprzewidywalna i trudna do opanowania; pracy Ryszarda Ługowskiego "Program repositum" przedstawia projekt ekspansji poza rodzimą planetę, poprzez rozsyłanie zahibernowanych ludzkich płodów (zamiast poddawać je na ziemi aborcji) w odległe rejony układu słonecznego w odpowiednio przygotowanych kapsułach. Staje się zatem ten projekt synonimem ekspansji ludzkości, symbolicznie odbierając przywilej wyłącznego utożsamienia człowieczeństwa z aktywnością jedynie męskiej części populacji. Taki wymykający się spod kontroli, ekspansywny żywioł jest niebezpieczny jak wirus - wymaga zatem symbolicznego i fizycznego ujarzmienia; wtłoczenia w podkreślający, ale i ujarzmiający kobiecą seksualność gorset, zrównania jej z bezpiecznym, domowym sprzętem, zawsze gotowym do usług, jak w kobiecie-lampie, rzeźbie Teodora Kałuckiego (z kolekcji Andrzeja Różyckiego). W męskich fantazjach żeńska płciowość ulega zarazem groteskowej hiperbolizacji, jak i wyraźnemu przytłumieniu, przykrojeniu do męskich potrzeb, przeistoczeniu z podmiotu w przedmiot, służący wyłącznie dostarczaniu przyjemności.

Artur Grabowski, Karolina Wiktor, rejstracja performance.
Artur Grabowski, Karolina Wiktor, rejstracja performance.

Można jednak spojrzeć na problem z innej perspektywy. W performensie Grabowskiego i Wiktor jednostronna perspektywa dominacji i podporządkowania zostaje zaskakująco podważona. Mężczyzna i kobieta połączeni są ze sobą smyczą przywodzącą na myśl relację sadomasochistyczną. Nie sposób jednak bez wahania określić strony dominującej i zdominowanej. Dwuznaczna, perwersyjna sytuacja pozbawiona zostaje tym samym swojego uprawomocnienia w relacji władzy, obie strony utożsamione zostają bowiem zarazem z katem i ofiarą. Relacja odwiecznej walki płci uzyskuje tym samym cechy uderzającej symetrii, określającej rozkład sił. W "Mamidle" żywioł patriarchalny rzucił rękawicę. W "Lilith" kobiecość ją podniesie.

Gabriela Jarzębowska

Wystawa multimedialna w trzech odsłonach:
Mamidło. Kobieta jako fenomen nasycony, galeria Program, Warszawa, 10.05. - 26.05. 2007.

www.artprogam.pl/polski/htm

Fot. Dzięki uprzejmości galerii Program

Kuratorzy: Kazimierz Piotrowski, Aneta Marcinkowska-Muszyńska

Miejsce: Galeria Program

 

Łódź Kaliska, Andrzej Świetlik, Adam Rzepecki
Łódź Kaliska, Andrzej Świetlik, Adam Rzepecki

Ryszard Ługowski, Program repositum
Ryszard Ługowski, Program repositum