Bliźniak to typ budownictwa naznaczony jakąś charakterystycznie słowiańską wizją sąsiedztwa - potrzeba bliskości i bezpieczeństwa zderza się tu z tendencją stawiania płotów i ścian i wyznaczania terytorium; owocuje groteskową formą „syjamskiego" domu.
Treść powyższego ogłoszenia (z podanym numerem telefonu), które widziałem zimą jadąc samochodem razem z Konradem Smoleńskim, brzmi zabawnie niczym nonsens, niesie jednak ze sobą niepokojący obraz opustoszałego w połowie domu, więc jeśli humor to raczej gorzki.
Wystawa Normana Leto i Konrada Smoleńskiego jest zbudowana na podobnej zwichniętej symetrii, na ryzykownym żarcie i niemożliwej powadze.
Cyfrowe przestrzenie kreowane przez Normana Leto, to jak mówi artysta, przestrzenie wolności. W licznych wywiadach Norman kwestionuje świat materialny, mówi o swoim rozczarowaniu nim, jako artysta z melancholią odwraca się od niego, by wkroczyć w rzeczywistość elastyczną i podległą jego wyobraźni. Alternatywne pokoje są nie tylko miejscem ucieczki i schronienia, lecz dają często odpowiednią perspektywę, aby spojrzeć za siebie na pozostawioną obok rzeczywistość i trzeźwo ją opisać. W animowanych wideo Leto przenikają się prywatność z fantazją naukową, literatura z malarstwem, refleksje egzystencjalne z zaawansowaną technologią. W swoich najnowszych realizacjach Leto dubluje przestrzeń „Arsenału" w technologii 3D i przenosi tam niemal całą swoją część wystawy. Puste jasne przestrzenie galerii Norman kontrapunktuje umieszczając w nich digitalne rzeźby - białą kulę, wokół której płynnym ruchem wędruje uwolniony od grawitacji obserwator oraz rodzaj szyderczego pomnika narodowościowych ambicji (Polska Ropa Naftowa).
Tam, gdzie Norman podkłada bomby i wysypuje ironiczny proch, pojawia się Konrad Smoleński z zapałką...
Symbolika militarna, która często pojawia się w pracach obu artystów, zdradza ich dziecięcą (chłopięcą?) skłonność do anarchicznej destrukcji, niechęć do uporządkowanych struktur i form. I Leto, i Smoleński nie spełniają się w sytuacjach jednoznacznych, dlatego z prowokującym cynizmem zasiewają bakcyla chaosu. Stąd „zaśmiecona" narracja wystawy, wielość wątków, elementów, ekranów, perspektyw, stąd zabawa skalą i wybuchowe poczucie humoru.
Rzeczywistość, którą w alternatywnym pastiszu podważa Norman Leto, Konrad Smoleński obserwuje przez celownik karabinu (powracającym motywem jego prac jest utożsamienie skupionego spojrzenia z polowaniem). Konrad miksuje w swoich realizacjach dwa światy: strzelnicę myśliwego amatora oraz szkolną salę gimnastyczną z przyległą do niej szatnią. Portretuje męskość w prostej charakterystyce i snuje wizję świata o dużym ładunku przemocy poprzez kreowanie momentu przysłowiowej ciszy przed burzą. Instalacja audio The End to dźwiękowa rzeźba eksplodująca w regularnych odstępach czasu hukiem fajerwerków. 17 minutowy okres ciszy pomiędzy wybuchami buduje suspens zmuszający widza do skupionego odbioru całej wystawy. Smoleński chętnie wprowadza publiczność w niebezpieczne sytuacje - w wyabstrahowanej z codzienności przestrzeni galerii rozmieszcza przykre niespodzianki - drażniące, wzięte z życia elementy, przemoc w skali mikro i makro, zarówno pospolitą, jak i abstrakcyjną. Konrad konfrontuje widzów z elementarnymi lękami, wzbudza ich czujność z nadzieją, iż zachowają ten stan na dłużej, że przeniosą niepokój z galerii do własnego domu.
Wystawa odbyła się w poznańskiej galerii Arsenał