Rzadko spotyka się tak udane ingerencje sztuki współczesnej w świat muzyki poważnej, jak w projektach Joanny Malinowskiej wystawiającej w grudniu w "Witrynie". Projekt kuratorski Agnieszki Sural i Julii Staniszewskiej na warszawskim placu Konstytucji to w tej chwili najmniejsza przestrzeń ekspozycyjna w Polsce o przypuszczalnie największej widowni. W MDM-owskim oknie wystawowym do tej pory prezentowali się MamaStudio i Janek Simon.
Wideo "20 spojrzeń" Joanny Malinowskiej przedstawia pianistę wykonującego utwór Oliviera Messiaena "20 spojrzeń na Dzieciątko Jezus". Trudna, nieharmoniczna i atonalna muzyka słynnego francuskiego awangardzisty płynąca z głośników przy ulicy Koszykowej każe przystanąć i dokładniej przyjrzeć się filmowi. Grę pianisty w nowojorskim mieszkaniu w skupieniu kontempluje postać przypominająca ikoniczne wyobrażenia Chrystusa. Religijne odniesienia podkreśla pojawiająca się na moment owca. Jednak wysłuchanie "20 spojrzeń" w pewnym momencie zostaje zakłócone, po parosekundowych szumach widzimy zabieg preparowania bomby i scenę wybuchu. Wirus dżihadu przypomina o destrukcyjnej sile religii pozostawiając rysę na swojskim bożonarodzeniowym entuzjazmie. Co ciekawe, choć w tradycji europejskiej termin "dżihad" nie do końca precyzyjnie tłumaczy się jako "święta wojna", jest to w kulturze islamu pojęcie pierwotnie oznaczające dokładanie starań i podejmowanie trudów w celu wzmocnienia wiary. Czy środkiem do tego nie może być właśnie muzyka? "Sztuka stać się może narzędziem zbawienia, a artysta misjonarzem" pisał Glenn Gould.1
Zabieg stosowany przez Joannę Malinowską jest uplastycznieniem muzyki, przełożeniem idei jej twórców na język wizualny. Czasami dosłownym, tak, jak w "20 spojrzeniach", gdy wizualizuje Boga zasłuchanego w muzykę Messiaena. W swoim wcześniejszym wideo "Part II" nawiązywała do filozofii muzyki Glenna Goulda. Uwzględniając jego awersję do publicznych występów ( a także decyzję o ich zaprzestaniu, kult samotności i dalekiej północy) otworzyła z magnetofonu - wykonywane przez niego "Wariacje Goldbergowskie" J. S. Bacha - na zaśnieżonym biegunie północnym. Obydwa przedsięwzięcia są absurdalne; bezcelowe jest zarówno puszczenie muzyki na kompletnym bezludziu, jak i obrazoburcze przedstawienie Boga w "20 spojrzeniach", bo czyż nie uobecnia się on w każdym słuchaczu? Gould twierdził nawet - ocierając się o bluźnierstwo - że każdy człowiek, poprzez kontemplację, kreuje własną boskość. Natomiast sam Olivier Messiaen o związkach swojej muzyki z religią pisał: "Moja wiara to wielki dramat mego życia. Jestem wierzący, więc śpiewam słowa Boga tym, którym wiary brak. Daję pieśni ptaków tym, którzy mieszkają w miastach i nigdy ich nie słyszeli, tworzę rytmy dla tych, którzy znają jedynie wojskowe marsze i jazz, i pokazuję kolory tym, którzy ich nie widzą". Tak wzniosłych słów na polu sztuki współczesnej się nie słyszy.
Malinowska dokonuje w "20 spojrzeniach" syntezy dwóch odmiennych dyskursów. Muzyka poważna i współczesne sztuki wizualne to dziedziny operujące zupełnie inną skalą emocji i w tym sensie Malinowska narusza dzisiejsze dekorum. Z drugiej strony, pomiędzy świąteczne szopki z kolędowym repertuarem wstawia muzykę awangardową naruszając tradycyjny schemat świątecznej oprawy. Działa tym samym na dwóch poziomach odbioru - dla widza "galeryjnego" i dla przypadkowego przechodnia. Umożliwia to specyfika "Witryny" jako ekspozycji otwartej na przestrzeń publiczną, czyli tworzącej sytuację nie tyle site-specific, co community-specific(2). To wyzwanie, które podejmowali wszyscy wystawiający tu artyści, a u Joanny Malinowskiej ta interakcja wynikła jakby mimochodem i świetnie wpisała się nie tylko w miejsce, ale i czas.
Joanna Malinowska "20 spojrzeń", "Witryna", Warszawa, 17.12.07 - 20.01. 2008.