Polski pawilon na weneckim Biennale Architektury cieszył się dużym powodzeniem wśród widzów. Ogromne lightboxy ze zdjęciami Mikołaja Grospierre’a i fotomontażami Kobasa Laksy, choć nie opatrzone rozległymi opisami i manifestami, sprawiają, ze przy każdym z fotograficznych tryptyków widzowie zatrzymują się na dłużej. Prostota i czytelność zestawu "budynek dziś + jego wizja w przyszłości" urzekły, jak wiadomo, także jury, które praktycznie jednogłośnie przyznało polskiemu pawilonowi główną nagrodę Złotego Lwa.
W pracach, które przedstawił Kobas Laksa, widzów z Polski fascynowało zapewne najbardziej to, jak artysta przedstawił wizję przyszłości budynków doskonale naszym rodakom znanych. Każdy był ciekawy, jak za 50 czy 100 lat miałby wyglądać BUW czy Bazylika w Licheniu. Jednak prace w Pawilonu Polonia tak samo urzekły też cudzoziemców, którzy zazwyczaj przecież nie wiedzą, co to jest Licheń czy Marina Mokotów. Dlaczego? Głównie poprzez swój fascynujący, wręcz hipnotyzujący realizm.
W książkach i filmach science fiction przyszłość zawsze dalece różni się od teraźniejszości. W przyszłości chodzi się w srebrnych skafandrach, je się posiłki w tabletkach i lata rakietami. Tymczasem okazuje się, że przyszłość - to tylko trochę inna teraźniejszość i jej obraz nie różni się znacząco od tego, co widzimy wokół.
Ta myśl zdaje się przyświecać też Laksie, który wizję przyszłości złożył wyłącznie z obrazów zebranych "tu i teraz". Laksa jest w tym bardzo konsekwentny - swoje montaże komponuje ze zdjęć nie tylko własnoręcznie zrobionych, ale też powstałych w tych samych miejscach, które są tematem jego wizjonerskich fotomontaży. W Pawilonie Polonia pokazano przyszłość warszawskiego biurowca Rondo I - kuratorzy przerobili go na kolumbarium. Każdy detal, który Laksa wykorzystał w poświęconym budynkowi fotomontażu, powstał więc na którymś z warszawskich cmentarzy. Zjeżdżalnie i baseny, które wstawiono do wnętrza Bazyliki w Licheniu - to też elementy autentycznego aquaparku. Paradoksem jest więc, że pokazujące nieistniejący świat fotomontaże są jednocześnie skrajnie realistyczne.
Ogromna wrażliwość na detal - to jedna z cech, które na pewno wyróżniają Kobasa Laksę spośród grona fotomontażystów. Perfekcja wykonania jego prac i trudne do opisania bogactwo detali powodują, że na pierwszy rzut oka trudno rozpoznać, że widzi się obraz całkowicie zmanipulowany. Mnogość drobiazgów, wypełniających przestrzeń obrazu działa też hipnotycznie - "wsysa" widza, który zafascynowany, wodzi wzrokiem pomiędzy setkami znanych i łatwo rozpoznawalnych miejsc, przedmiotów i postaci, które jednak nigdy nie "składają się" w rzeczywisty obraz.
Fotomontaż jako medium wypowiedzi ma już swoją historię, w której pojawiło się kilka jego odmian. Jedną z nich jest "fotomontaż zaangażowany", będący nośnikiem haseł i idei. Tego rodzaju prace znamy doskonale z pierwszych lat XX wieku, kiedy to plakaty, składane z fragmentów zdjęć i tekstów służyły propagandzie. Chętnie posługiwali się nimi konstruktywiści, w czasie II wojny światowej w podziemnej prasie pojawiały się antyfaszystowskie i antystalinowskie fotomontaże, ośmieszające ustroje totalitarne. Socjaliści równie chętnie w ten sam sposób drwili z krwiożerczych kapitalistów. Dynamiczna, krzykliwa, przykuwająca uwagę forma, możliwość umieszczenia tekstów i haseł oraz wykorzystanie autentycznych fotografii - wszystko to doskonale spełniało oczekiwania artystów "walczących".
Zupełnie innym gatunkiem fotomontażu jest ten, który służy rozrywce. Wywodzący się z wizji surrealistów, bazuje na wizualnych zabawach z widzem, absurdalnych zestawieniach elementów, zaskakujących skojarzeniach i grach optycznych. Nazwiskiem, które samo się przy tej okazji nasuwa, to oczywiście Ryszard Horowitz, nasz eksportowy twórca znanych i lubianych fotomontaży. Tworzone od lat w technice cyfrowej prace, reprodukowane na plakatach, ilustrujące książki i ulotki, podobają się szerokiej publiczności, bo są czytelną, łatwą w odbiorze zabawą formalną.
Technikę fotomontażu chętnie wykorzystują też artyści lub amatorzy, tworzący wizje przyszłości, obrazy klęski i zagłady, prace z gatunku mrocznego science fiction. Rozwój techniki cyfrowej nadał nowy sens technice fotomontażu. Zdjęcia komponowane z fragmentów innych fotografii są dziś codziennością - są jednym z podstawowych metod cyfrowego manipulowania obrazem. Nie maja one jednak wiele wspólnego z klasycznym fotomontażem - są tylko metodą pokazania wykrzywionego, zmienionego świata.
Wśród zalewu banalnych kompozycji złożonych z fragmentów zdjęć, prace Kobasa Laksy są czymś wyjątkowym. Nie tylko ze względu na perfekcję techniczną, ale też z powodu przemyślanego podejścia do każdego tematu.
Laksa (rocznik 1971) urodził się w Białymstoku, jest absolwentem grafiki ASP w Poznaniu, teraz mieszka i tworzy w Warszawie. Białystok to cmentarz talentów. Po latach obserwowania artystycznych truposzy i gasnących energii wyjechałem do Poznania, w którym studiowałem przez 5 lat, potem zagnieździłem się w Warszawie i póki co nie wybieram się dalej - mówił w 2006 roku serwisowi HipHop.pl.
Fotomontaż to nie jedyna forma twórczości Kobasa Laksy. Od lat zajmuje się on także reżyserią (głównie teledysków i autorskich filmów krótkometrażowych, w których też sam kilkakrotnie grał) i grafiką użytkową - tworzy m.in. okładki płyt. Pracował dla wielu zespołów spod znaku elektroniki, hip hopu i reggae. Surrealistyczna, a zarazem bardzo silnie zakorzeniona w kulturze miejskiej wyobraźnia Laksy doskonale spełnia wymogi wizualne nowoczesnej muzyki.
W 2003 roku Laksa rozpoczął projekt, który przyniósł mu popularność nie tylko na niszowym rynku muzycznym, ale i wśród wielbicieli sztuki. Cykl montaży pt. Projekt miejski. Warszawa - to widoki Warszawy, w których miasto jawi się jako - dosłownie - szklano-stalowo-betonowa dżungla. Na jednym obrazie Laksa umieścił prawie wszystkie stołeczne wiadukty, tworząc z nich szaloną plątaninę ulic, torów kolejowych i chodników. Surrealizm tego widoku wzmagają jeszcze pęki kolorowych balonów, które artysta umieścił wśród asfaltu i betonu. Inna praca z tego cyklu - to zbiór elewacji warszawskich biurowców oraz rur i najróżniejszych przemysłowych instalacji, pośród których suszy się pranie i wędruje kapela mnichów Hare Kriszna.
Interesuje mnie taka miejska gangrena. Przyglądam się strukturze architektonicznego chaosu. Próbuję wyobrazić sobie, co tu w przyszłości powstanie. Nie byłem w Nowym Jorku, ale wydaje mi się, że to jest takie modelowe miejskie piekło. Kazimierz Podsadecki, robiąc w latach 20. fotomontaż Miasto - młyn życia, korzystał właśnie ze zdjęć z Nowego Jorku. Dziś spokojnie mógłby je zrobić w Warszawie - mówił Laksa w lipcu tego roku, w wywiadzie dla Gazety Stołecznej.
Industrialny miejski pejzaż jest na pewno jedną z podstawowych inspiracji dla artysty. W cyklu o Warszawie ludzie byli tylko sztafażem, inne prace Laksy, choć pozostają w tej samej estetyce, pokazują też uwikłane w zindustrializowany świat jednostki. Pojawiają się portrety oraz autoportrety - Laksa często używa w swoich zdjęciach własnego wizerunku, nierzadko też go multiplikując. Aranżuje surrealistyczne, ale i odważne sceny.
Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy prace Laksy są pesymistyczne, mroczne. Pozornie tak, jak choćby na zdjęciach, na których bohaterami są dziecinne zabawki. Ustawianie scenek z wykorzystaniem małych figurek - to motyw znany, choćby z malowniczego, bajkowego cyklu Opowieści Pawła Żaka. U Laksy bajkowego nastroju próżno szukać - dwugłowy rycerz , ufoludek czy postać z kreskówki Flinstonowie pojawiają się wśród ponurych, ciemnych ścian, kurzu i błota. Choć w tych pracach nie pojawia się miasto jako takie, towarzyszy im ten sam nastrój, co wielkomiejskim pejzażom.
Jak dotąd prace Kobasa Laksy większość widzów zna z internetu. Swoje fotomontaże pokazywał on na wystawach jedynie kilka razy. A niewątpliwie prace te - w założeniu monumentalne i "widowiskowe" - powinny być prezentowane w dużej skali. Tak jak miało to miejsce w Wenecji. Blisko dwumetrowe powiększenia, umieszczone ponadto w lightboxach ukazują całe bogactwo wizjonerskiej idei Laksy. Ilość zawartych w każdym obrazie drobiazgów, dobranych z zegarmistrzowską precyzją i bardzo konsekwentną dbałością o zachowanie spójnego klimatu ma działanie hipnotyczne - potrafi widza zatrzymać i zafascynować na długo.
Reprodukcje prac dzięki uprzejmości autora
Więcej zobacz na: http://kbx.pl