Gdzie ten bunt? Relacja z Transmediale 2015

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Mam wrażenie, że ostatnio każda szanująca się instytucja czy impreza kulturalna pragnie zabrać głos w dyskusji o kulturowej zmianie, jaką wniosły w nasze życie przenośne urządzenia podłączone nieustannie do internetu. Debata dotyczy zarówno życia codziennego, jak i dziedzin ludzkiej aktywności czy twórczości. Transmediale idzie jednak znacznie dalej, w punkcie wyjścia porzucając wyświechtane już "korporacje", "prywatność", "bezpieczeństwo" i im podobne. Tekst wprowadzający do tegorocznego festiwalu można traktować jak objawienie. Ale równie dobrze brzmiałby jako slogan reklamowy nowej aplikacji albo smartwatcha, który niedługo będziemy nosić (sceptyków odsyłam do wspomnień z czasów, kiedy wielu z nas twierdziło, że telefon służy tylko i wyłącznie do rozmów, a nie robienia zdjęć i lokalizacji nowej knajpy):

"Śledź kroki. Śledź sny. Śledź nawyki. Nabierz sprawności. Polub przyjaciół. Osiągnij cele. Pracuj więcej. Pracuj mniej. Ślij nagrody. Aktualizuj status. Mierz bicie serca. Postaw sobie wyzwania".

To, co organizatorzy Transmediale uznali tym razem za warte zbadania, to współczesna potrzeba mierzalności i rejestracji dosłownie wszystkiego: maili, postów, pulsu, przebytych kilometrów itd. Twierdzą, że pozwalając - świadomie lub nie - zamieniać swoje życie w dane, zgadzamy się na kwantyfikację naszej codzienności. "Wartość może być teraz potencjalnie wydobyta z wszystkiego, a produktywność mierzona w każdej dziedzinie życia" - czytamy w tekście przewodnim do tegorocznego festiwalu, odbywającego się pod hasłem "Capture All", co tłumaczyć należy jako "Uchwycić wszystko".

W gorzkim przemówieniu na otwarciu Peter Sunde, współzałożyciel The Pirate Bay, za obecny stan rzeczy winił przede wszystkim nas - użytkowników sieci. Stwierdził, że przenosząc biura do domu i będąc nieustannie podpięci do internetu, pracujemy bez ustanku i nie mamy już czasu wolnego, a relacje międzyludzkie utrzymujemy już tylko ze współpracownikami. "Spieprzyliśmy pracę związków zawodowych z poprzednich stuleci w zamian za obietnicę samorealizacji, chleb na zakwasie, stare rowery, mieszkanie na Kreuzbergu i używane meble z Ikei" - kontynuował Sunde i zakończył przemówienie wezwaniem do odzyskania tego wszystkiego, co zostało przejęte przez właścicieli udziałów kilku korporacji. Bo tegoroczne Transmediale nie poprzestaje na krytyce współczesnej sytuacji - proponuje widzowi poszukiwanie alternatywnych scenariuszy i modeli życia.

Jonas Lund, "FTFY (Fixed That For You)", Transmediale 2015, wystawa Capture All, © Julian Paul
Jonas Lund, "FTFY (Fixed That For You)",
Transmediale 2015, wystawa Capture All, © Julian Paul

Moim pierwszym odczuciem po obejrzeniu wystawy głównej "Capture All" był zawód. Skromną liczbę dzieł tłumaczę sobie jako przeciwwagę nadmiaru treści. Ale jak na festiwal łączący sztukę z nauką i technologią, stawiający na połączenia różnych mediów, wystawa sprawia wrażenie wyjątkowo tradycyjnej. Większość z prac to zwyczajne projekcje, brak w niej też jakiejkolwiek interaktywności, do której widzowie podobnych imprez zdążyli się już przyzwyczaić, a nawet zaczęli jej oczekiwać. Jedyną wymagającą aktywności odbiorcy pracą był audioprzewodnik po nieistniejącej wystawie zatytułowany "FIFTY (Fixed That For You)" Jonasa Lunda. Za pomocą algorytmu prace pokazywane na dotychczasowych edycjach festiwalu zostały przez niego przeanalizowane i sklasyfikowane. W efekcie wygenerowany został audioprzewodnik idealnej wystawy Transmediale. Można ją było obejrzeć we własnej wyobraźni, wsłuchując się w opisy. W przestrzeni wystawy wydzielone zostały odpowiednie miejsca, gdzie te eksponaty powinny się znajdować. Ironia, jaka przepełniała te teksty, dowodzi dystansu szacownej imprezy do samej siebie.

Silvio Lorusso & Sebastian Schmieg, "Networked Optimization", Transmediale 2015, wystawa Capture All, © Julian Paul
Silvio Lorusso & Sebastian Schmieg, "Networked Optimization",
Transmediale 2015, wystawa Capture All, © Julian Paul

Zastanawiam się, czy dla kuratorów Daphne Dragony i Roberta Sarkowskiego wszelkie aspekty mierzalności są już kwestią tak oczywistą, że nie warto było ich pokazywać. Z pewnością jest to ważny argument, jednak patrząc na ciągi prywatnych danych, jakie do sieci niefrasobliwie wysyłają moi znajomi, nie przeceniałabym świadomości widowni. Z drugiej strony, instalacja Sebastiana Schmiega i Silvia Lorussa poświęcona zagadnieniu "dataminingu" w czytelnictwie wywarła na mnie takie wrażanie, że może faktycznie nie potrzeba już nic więcej o tym opowiadać. Niepozorne "Networked Optimization" to zestaw trzech popularnych poradników w wersji crowdsourcingowej. Prawie cały tekst tych książek jest niewidoczny, bo wydrukowany prawie białym tuszem na białym papierze i dostrzegalny tylko pod pewnym kątem padania światła. Jedyne zdania, które były na stronach widoczne i wydrukowane zwyczajnie na czarno, to "popularne podkreślenia" (popular highligths) wraz z ilością użytkowników, którzy te zdania wyróżnili. Okazuje się, że popularne czytniki do książek Kindle automatycznie wysyłają do centrum danych Amazona każde podkreślone przez czytelników zdanie. W dobie książek elektronicznych czytanie też przestało być czynnością intymną.

Jennifer Lyn Morone, "Jennifer Lyn Morone™ Inc", Transmediale 2015, wystawa "Capture All", © Ilona Gaynor
Jennifer Lyn Morone, "Jennifer Lyn Morone™ Inc",
Transmediale 2015, wystawa "Capture All", © Ilona Gaynor

Zbieranie informacji o użytkownikach internetu to sprawa, która być może na niewielu robi wrażenie. Oczywiście dopóki nie okaże się, że ktoś na naszych danych świetnie zarabia. Amerykańska artystka Jenniffer Lyn Monroe postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. W proteście przeciw korporacyjnej eksploatacji zarejestrowała się oficjalnie jako korporacja i tym samym stała się hybrydą humanoidalno-korporacyjną, funkcjonującą w ekstremalnej formie kapitalizmu i opracowującą nowy model biznesowy jednostki, funkcjonującej w ekonomii opartej na danych. Jenniffer Lyn MonroeTM, INC. swoją działalność opiera na gromadzeniu, klasyfikacji i ewaluacji danych generowanych przez samą Jenniffer Lyn Monroe jako efekt jej życia, minionych przeżyć i aktualnych możliwości, oferowanych jako usługi biologiczne, fizyczne i umysłowe. Firma ma czerpać zyski z ochrony i legalnego użyczania praw do tych danych. Na wystawie zaprezentowano wideo promujące działalność firmy, certyfikaty poświadczające rejestrację korporacji, a na udostępnionym obok tablecie widzowie mogli za niewygórowaną kwotę zakupić dane artystki. Pytanie tylko, komu i do czego są one potrzebne.

Timo Arnall, "Internet Machine", Transmediale 2015, wystawa "Capture All", © Paco Neumann
Timo Arnall, "Internet Machine",
Transmediale 2015, wystawa "Capture All", © Paco Neumann

Timo Arnall, "Internet Machine", Transmediale 2015, wystawa "Capture All", © Julian Paul
Timo Arnall, "Internet Machine",
Transmediale 2015, wystawa "Capture All", © Julian Paul

Tematem przewijającym się w różnych sekcjach tegorocznego Transmediale była materialność sieci, bytu dla odbiorców na ogół zupełnie niefizycznego. "Internet Machine", wideo Tima Arnalla, dokumentuje architekturę centrum danych w hiszpańskim Alcalá, należące do tych największych, najbardziej strzeżonych i najlepiej zabezpieczonych przed błędami na świecie. Arnall pokazuje, jak naprawdę wygląda infrastruktura internetu: to wcale nie nic nieważąca, niewidzialna, niematerialna chmura, ale bardzo realny, zimny i ważący wiele ton byt: masa połączonych zwojami kabli serwerów, umieszczonych w podziemnych betonowych schronach, chłodzona niewyobrażalną ilością klimatyzatorów. Identyczny obraz internetu pokazali twórcy transmedialnego dokumentu "World Brain", który na festiwalu miał swoją premierę (w ramach programu filmowego). W 70-minutowym eseju filmowym Gwenola Wagon i Stéphane Degoutin traktują utopie i ideologie związane z pracami nad zbiorową inteligencją i ideą światowej sieci jako punkt wyjścia do rozważań mniej bądź bardziej prawdopodobnych scenariuszy. Obok podobnych do zaprezentowanych "Internet Machine" podziemnych serwerowni pokazują również montaż oplatających planetę kabli pod oceanem i pod ziemią. Najistotniejszym wątkiem filmu jest fantazja na temat poszukiwania nowego projektu, gwarantującego przetrwanie ludzkości. Bohaterowie to grupa naukowców usiłujących przetrwać w lesie z komputerami i bateriami solarnymi. Rolę zbiorowej mądrości pełni dla nich Wikipedia, z której uczą się, jak rozpalić ogień czy polować na zwierzynę.

"World Brain", reż. Gwenola Wagon i Stéphane Degoutin, © Guillaume Onimus
"World Brain", reż. Gwenola Wagon i Stéphane Degoutin, © Guillaume Onimus

Organizatorzy Transmediale idą zatem w swojej diagnozie dalej niż proste wskazanie nadużyć ze strony korporacji, sprowadzających człowieka i społeczności do roli nośników danych. W Berlinie mowa była o redefinicji i zacierających się granicach pomiędzy podstawowymi obszarami życia codziennego: pracą, rozrywką, prywatnością. Szczególnie podkreślany był upadek XIX-wiecznej idei podziału doby na ośmiogodzinne części: pracy, zabawy i odpoczynku. Temat ten w dosyć dosłowny sposób poruszała jedna z prac pokazywanych na wystawie "Time and Motion: Redefining Working Life", poświęconej zagadnieniu degradacji pracy, szczególnie fizycznej, nierówności wynagrodzeń i zacieraniu się granic między obszarami życia. "Punchcard Economy" Sama Meecha to wielka (5x3 m) makatka wydziergana za pomocą domowej maszyny dziewiarskiej. Do realizacji wzoru artysta wykorzystał przetworzone przez specjalne oprogramowanie dane z zapisu czasu pracy osób zatrudnionych w sektorze kreatywnym i kulturze. Wydziergane hasło to właśnie "8 Hours Labour, 8 Hours Recreation, 8 Hours Rest". Na towarzyszącym pracy wideo można było obejrzeć zmagania Meecha z mozolną, fizyczną pracą.

Sam Meech, "Punchcard Economy", Wystawa "FTime and Motion: Redefining Working Life,  Transmediale, © Paco Neumann
Sam Meech, "Punchcard Economy",
Wystawa "FTime and Motion: Redefining Working Life, Transmediale, © Paco Neumann

Jeśli główna uwaga tegorocznego Transemdiale koncentrowała się na zagadnieniach związanych z siecią, to program filmowy mniej kurczowo trzymał się tej problematyki. Wideo found footage "Unreliable narrator", które zrealizowali założyciele Museum of Nonparticipation - Karen Mirza i Brad Butler - w bezpośredni sposób odnosi się do kwestii obserwacji. Film jest próbą rekonstrukcji zamachu dokonanego w Indiach, do której twórcy wykorzystali upublicznione nagrania z podsłuchów rozmów zamachowców ze zwierzchnikami, przesłuchania jednego z nich przez policję, a także fragmenty bollywoodzkich filmów, zrealizowanych w oparciu o te wydarzenia. Bardzo interesujący punkt widzenia przedstawił Nadav Assor, pokazując w swoim filmie "Lessons on Leaving Your Body" zjawisko First Person View Flying. Chodzi o wykorzystanie wyposażonych w kamery dronów. Osoba sterująca urządzeniem kontroluje je, patrząc w monitor pokazujący obraz z kamery. Wygląda to jak zabawa w pilota bez odrywania się od ziemi. Bohater filmu specjalizuje się w obserwowaniu siebie samego z drona (co podobno jest bardzo trudne i określane żartobliwie przez Assora jako "Drone Selfie"); twierdzi, że to trochę tak, jakby opuścić swoje ciało i doświadczyć tego, jak patrzy na nie Bóg. Pojawia się tu znowu wątek pozornej niematerialności technologii, a artysta po projekcji zwracał uwagę na fakt, że drony reklamowane są w taki sposób, żeby użytkownicy zapomnieli, że są one fizycznymi przedmiotami, które mogą zwyczajnie spaść komuś na głowę.

"The Unreliable Narrator", reż. Karen Mirza & Brad Butler, © Karen Mirza & Brad Butler
"The Unreliable Narrator", reż. Karen Mirza & Brad Butler, © Karen Mirza & Brad Butler

"Lessons on Leaving Your Body", reż. Nadav Assor, © Nadav Assor
"Lessons on Leaving Your Body", reż. Nadav Assor, © Nadav Assor

Kiedy patrzyłam na festiwalową publiczność, myślałam cały czas o gorzkich słowach Petera Sunda o tym, że jedyna rewolucja, na jaką nas dziś stać, to wynalezienie nowego, jeszcze bardziej hipsterskiego koła do roweru. Niestety, wśród publiczności nie unosił się duch buntu, raczej ciekawość i pragnienie wiedzy - zwykła potrzeba bycia na czasie i odnotowania tego, co się teraz robi i o czym dyskutuje. W przerwach uczestnicy chętnie zatapiali się w ekrany swoich przenośnych urządzeń, udostępniając światu swoje informacje za pomocą niezabezpieczonej sieci bezprzewodowego internetu. Zastanawiam się, czy z tych toczących się dyskusji wyniknie jakaś zmiana, czy też poprzestaniemy - jak określił to Sund - na pragnieniu własnego ekspresu do kawy.

 

Transmediale 2015 "Capture All", Haus der Kulturen der Welt, Berlin, 28.01 - 02.02.2015

Motyw przewodni Transmediale 2015 Capture All, © Katharina Träg
Motyw przewodni Transmediale 2015 Capture All, © Katharina Träg