Chto Delat & Friends

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Spotykamy się w holu kina LenDok na ul. Kriukowa Kanała 12. LenDok to najstarsze kino w Petersburgu, założone w 1918 roku niedługo po wybuchu rewolucji październikowej. Przed wejściem zebrał się spory tłum, niebawem zacznie się projekcja nowego filmu rosyjskiego kolektywu Szto diełat' (Chto Delat). Jest ciepło, większość osób stoi na zewnątrz. Po drugiej stronie kanału widać złote kopuły cerkwi Objawienia Pańskiego. W końcu pojawia się (Dmitri Wileński. Jest ubrany w dżinsowe spodnie, pali elektronicznego papierosa. Wygląda na skrzyżowanie magika z biznesmenem. Pewny siebie, otoczony studentami School for Engaded Art, którą założył w 2008 roku.

Krążą o nim w Petersburgu różne opinie: że jest hochsztaplerem, wielkim artystą, ostatnim prawdziwym marksistą. Że wyprzedaje idee rewolucji. Że sprzedaje się Zachodowi za bezcen. Że pod Petersburgiem ma willę w stylu włoskim lub że mieszka w komunałce na siedemnastym piętrze. Jak każdy artysta Wileński cieszy się z tego zamieszania wokół siebie, wielokrotnie udzielając sprzecznych wypowiedzi na swój temat. Chętnie przyjmuje rolę trickstera: nieprzewidywalnego ducha, który wprowadza zamieszanie gdziekolwiek się zjawia.

Zacznijmy od faktów. Rosyjski kolektyw Szto diełat' (Co robić?) został założony w 2003 roku w Sankt Petersburgu przez grupę artystów, krytyków, filozofów oraz pisarzy. Jego skład jest płynny, kolejni członkowie przychodzą i odchodzą. Należą (lub należeli ) do nich m.in. Keti Chuchrow, Oksana Timofiejewa czy Artem Magun. W swoich szeregach Szto diełat' oprócz artystów ma również znanych i cenionych współczesnych filozofów rosyjskich, wykładających zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie. Niektórzy z nich po doświadczeniach w kolektywie rozpoczynają własną działalność artystyczną. I tak na przykład filozofka Keti Czuchrow od dwóch lat kręci własne prace wideo. Jej film „Love Machines" był pokazywany m.in. na Biennale w Goteborgu i w Garage w Moskwie. Oksana Timofiejewa, znana przede wszystkim ze swoich prac o zwierzętach, jest zaangażowana w działania wokół Jerome Poggi Gallery, uczestnicząc np. w ich ostatniej zbiorowej wystawie „Histerical Materialism".

Większość członków Szto diełat' można było tego wieczoru spotkać w holu kina LenDok. Zjechali na premierę nowego filmu oraz na konferencję „No Radical Art Will Help Here", organizowaną w ramach Manifesta 10. Wileński żartuje, że są oni jego siatką szpiegów-apostołów, działającą na całym świecie: w Berlinie, Paryżu, Kijowie, Nowosybirsku, Sydney. Wszędzie głoszą „dobrą nowinę według Szto diełat'". Przesłanie to może zaistnieć w wielu mediach: jako film, wykład, wiersz, akcja performatywna. Tym sposobem kolektyw jest obecny wszędzie: w galeriach, na uniwersytetach, w mieszkaniach młodych poetów.

Chto Delat, "Partisan Songspiel", 2009
Chto Delat, "Partisan Songspiel", 2009

Należy dodać: wszędzie, lecz głównie na Zachodzie. W Rosji nie dostają propozycji wystawiania swoich prac. Dlatego na liście miejsc, w których Szto diełat' miało swoje wystawy, króluje raczej londyńskie ICA czy Biennale São Paulo w Brazylii. Znani są głównie ze swoich akcji teatralnych, które - za Bertoltem Brechtem - nazywają sztukami dydaktycznymi. Sztuki te cieszą się wyjątkowo złą sławą wśród fanów twórczości założyciela Berliner Ensemble. Są powszechnie uważane za schematyczne oraz nieznośnie pouczające. Jednak to właśnie one stały się modelem dla takich spektakli Szto diełat', jak „Perestroika Songspiele" czy „Wieża Songspiele". Ich struktura jest podobna: jest problem, wiele opinii, jedno słuszne rozwiązanie. Ten schemat powraca we wszystkich produkcjach - czy dotyczą one budowy kontrowersyjnej wieży Gazpromu w Petersburgu czy przymusowych przesiedleń towarzyszących budowie nowego stadionu w Belgradzie. Wydaje się, że Brecht nie jest dziś adekwatnym autorem do mówienia ani o rzeczywistości politycznej, ani ekonomicznej. Postacie duszą się w schematycznych i monotonnych dialogach. Nie mają żadnej szansy na zaistnienie jako indywidualne głosy. Wysłuchujemy kolejnych sloganów - np. „Wolność jest najważniejsza" albo „Ważni są ludzie, nie narody" z narastającym znużeniem.

O wiele ciekawszy niż prace artystyczne jest dyskurs, który wytwarza wokół siebie kolektyw. Składają się na niego publiczne wypowiedzi, gazeta, spotkania, wywiady, szkoła, liczne konferencje oraz performatywne czytania. Warstwa medialna jest prawdziwym żywiołem Szto diełat'. To właśnie w przestrzeni słowa oraz internetu jego członkowie czują się najlepiej. Istnieją poza tradycyjnym obiegiem artystycznym, opartym na modelu kolejnych wystaw. Są na przykład intensywnie obecni na rosyjskich uniwersytetach, gdzie prowadzone są dyskusje o dziedzictwie rosyjskiej awangardy w kontekście działań kolektywu. Na seminariach z filozofii jest czytane ich czasopismo, w którym ukazują się nowe (często pierwsze w języku rosyjskim) przekłady tekstów Slavoja Žižka, Jacques'a Ranciere czy Antonia Negri. Ogromną zasługą Szto diełat' jest również otwarcie na młodą poezję. Podczas spotkań z publicznością są czytane wiersze stałego członka, Aleksandra Skidana, który pisze: „czerwono-brązowa plaga / nowy porządek wybranych /the sun is going so fast / brzózki/ półprzewodniki / widziadła senne / obcięte paznokcie / opór jest daremny".

Chto Delat, "Tower Songspiel", 2010
Chto Delat, "Tower Songspiel", 2010

Ostatni tomik wierszy Aleksandra Skidana, wydany w 2008, nosi tytuł „Red Shifting". Tytuł jest odniesieniem do filozofii marksistowskiej, do której odwołuje się również Szto diełat'. Nie jest to łatwe zadanie w kraju, w którym - jak przyznają sami twórcy - większość Rosjan na hasło Karol Marks ucieka jak najszybciej. Jednak dla kolektywu marksizm był i jest jedyną siłą polityczną, która konsekwentnie i systematycznie krytykuje kapitalistyczny porządek ideologiczny oraz gospodarczy. Co więcej, wraz z postępującą globalizacją neoliberalnej gospodarki zyskuje nową adekwatność i wyrazistość.

W tekstach rosyjskiego kolektywu Karol Marks jest odmieniany przez wszystkie przypadki (oraz nieszczęścia) tego świata. Powoływanie się na Marksa od zawsze należało do dobrego tonu w środowisku artystycznym, dlatego też należy podchodzić do tego typu wypowiedzi szczególnie ostrożnie. Dzisiaj za marksistów uważają się nawet ci, którzy w życiu nie mieli „Kapitału" w rękach. Jak to wygląda w wypadku członków Szto diełat'? Nawet po pobieżnej lekturze ich tekstów należy przyznać, że dzieła Marksa znają. Jego współczesna reanimacja ma stanowić odpowiedź na degradację życia społecznego i ekonomicznego Rosjan. Misję specjalną Szto diełat' można określić jako próbę egzorcyzmowania pism Marksa w Rosji, czyli ponownego wprowadzenia jego myśli do publicznej debaty. Jednak bardzo trudno ostatecznie określić, o jaki marksizm im właściwie chodzi. Członkowie kolektywu w kolejnych wywiadach konsekwentnie określają samych siebie jako marksistów, szybko dodając, że nie chodzi o jego, marksizmu, dogmatyczny nurt. Czyli jaki?

Nawet po głębszej analizie tekstów Szto diełat' odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Na pewno na jakimś etapie byli zafascynowani Slavojem Žižkiem, który w swoim czasie sprawił, że wszystkim lewicowcom krew szybciej popłynęła w żyłach. Spotkanie Szto diełat' z Žižkiem nastąpiło zresztą w wyjątkowym momencie: zaledwie parę lat po wydaniu przez tego ostatniego prawdziwej czerwonej księgi „Rewolucja u bram", czyli pism Lenina. Žižek jest bez wątpienia najbardziej radykalnym marksistą w słowniku Szto diełat': twardym piewcą zdecydowanych rozwiązań i walki „mimo wszystko". W „Rewolucji u Bram" filozof okazuje się przecież entuzjastycznym fanem „akcji bezpośredniej", oczyszczającej przemocy oraz rewolucjonistów gotowych poświęcić życie w imię własnej Prawdy.

Chto Delat, "Where has Communism Gone?", 2011
Chto Delat, "Where has Communism Gone?", 2011

Jednak po bliższej analizie jest oczywiste, że w wypadku Szto diełat' nie ma mowy o jakimkolwiek powrocie do marksizmu. Odwrotnie: jest on idealnym przykładem tego, co możemy nazwać postmarksizmem lub „marksizmem kulturowym". Istotą działań jest tu warstwa symboliczna, a nie realna warstwa ekonomiczna. Marksizm Szto diełat' jest pod tym względem typowym zachodnim marksizmem początku XXI wieku. Nastąpiło tu odwrócenie marksistowskiego schematu - zamiast zaczynać od zmiany bazy, zaczęli zmieniać nadbudowę, porzucając rewolucyjną walkę o zmianę struktury ekonomiczno-społecznej na rzecz walki o zmianę świadomości. Rewolucja zostaje tym samym zreinterpretowana jako przewrót kulturalny; najważniejsza zmiana nie dotyczy jednak materialnej struktury społeczeństwa, ale jej ideologicznych komponentów. Jak na porządnych postmarksistów przystało, członkowie kolektywu są nastawieni głównie na „reformowanie świadomości ludu".

Z tego względu można go uznać za rosyjski odpowiednik polskiej Krytyki Politycznej. Zresztą oba środowiska powstały mniej więcej w tym samym czasie, czyli w okolicach roku 2002. Zarówno Krytyka, jak i Szto diełat' jako cel obrały odrodzenie dyskursu lewicowego w krajach Europy Wschodniej, gdzie jest on dyskredytowany jako powrót do założeń komunizmu. Od samego początku kładły duży nacisk na warstwę dyskursywną swojej aktywności, systematycznie pisząc teksty, artykuły, komentarze. Głównym obszarem ich działalności była i jest warstwa symboliczna. Operują na poziomie znaków, na poziomie semiotyki języka, usiłując kreować i zmieniać jakość dyskursu publicznego. Nieustannie udzielają wywiadów, uczestniczą w konferencjach, dyskusjach i seminariach. Sami organizują warsztaty oraz spotkania z zagranicznymi badaczami. Fundamentalnym obszarem ich działalności jest warstwa wydawnicza: wobec ogromnych braków w tłumaczeniach w obu krajach, przeważająca część wysiłku została włożona w zmianę tej sytuacji. Na pierwszy ogień poszli klasycy oporu społecznego i sporu z neoliberalizmem, m.in. Antonio Negri, Michael Hardt, Jacques Ranciere czy Ernesto Laclau i Chantal Mouffe. Nastąpiła ogromna produkcja lewicowych dyskursów, które bardzo szybko stały się nowym kanonem.

Emblematyczną przestrzenią tego zjawiska jest pismo wydawane przez Szto diełat'. Gazeta funkcjonuje w dwóch językach: po rosyjsku i angielsku, dotychczas ukazało się 36 numerów, nie licząc wydań specjalnych. Jest finansowana w ramach wystaw, w których kolektyw bierze udział; w minionych latach były to m.in. Biennale w Istambule i Documenta 12. Teksty, które możemy w niej przeczytać, są w znacznej mierze adresowane do zachodniego odbiorcy, który ma wprawę w poruszaniu się we współczesnych dyskursach. Jednocześnie, czytając kolejne artykuły, nie możemy pozbyć się wrażenia, że mamy do czynienia z typowym przykładem lewicowej nowomowy, że nagle wszyscy, niezależnie od przestrzeni geograficznej, dyskutują o tym samym: pojęciu historii u Waltera Benjamina, o wspólnocie bez właściwości Giorgia Agambena czy o praktykach wyzwoleńczego dryfu. Czy to zjawisko nie jest doskonałym przykładem współczesnej kulturowej samokolonializacji, w której głównym punktem odniesienia oraz wyznacznikiem aspiracji jest wyidealizowane pojęcie Zachodu?

Chto Delat, "In a Moment of Danger", 2014
Chto Delat, "In a Moment of Danger", 2014

Istnieje jednak również pewien wymiar ich działalności, który wzbudza u mnie autentyczny entuzjazm. Tym aspektem jest łatwość, z jaką przyciągają do swojej działalności ludzi z różnych środowisk. Jest w tym jakaś radość i prawdziwy duch wspólnego bycia razem oraz współtworzenia. Na pewno jest to w dużej mierze także zasługa założonej przez nich School of Engaged Art, która szybko stała się magnesem przyciągającym młodych artystów. Jest spontanicznym połączeniem uniwersytetu, szkoły obywatelskiej oraz akademii sztuk pięknych. Wszystkie projekty są wspólne, nie ma nacisku na indywidualną pracę.

Tego wieczoru w LenDok odbyła się projekcja nowego filmu Szto diełat' „In a Moment of Danger", zrealizowanego ze studentami ostatniego rocznika The School of Engaged Art. Film powstał na Biennale São Paolo 2014. Składa się z kolejnych epizodów, w których obserwujemy grupkę bardzo młodych ludzi w abstrakcyjnej scenografii. Kolejne osoby są wywoływane do kamery i wygłaszają krótkie monologi: „Urodziłem się 2348 km od Majdanu, trzy godziny po wyborze Jelcyna na prezydenta Rosji w 1991 roku, pięć kroków od pomnika Lenina w moim rodzinnym mieście". Powstaje skomplikowana kartografia, w której każdą osobę określają polityczno-historyczne współrzędne. Potem atmosfera się zmienia. Okazuje się, że wszyscy muszą się z czymś na co dzień ukrywać: jeden chłopak jest muzułmaninem, inna dziewczyna lesbijką, trzeci jest żydowskiego pochodzenia, czwarty wstydzi się, że nie ma co włożyć do garnka, piąty uciekł z poboru do wojska. The School of Engaged Art jest dla nich przystanią, gdzie jest trochę lepiej niż gdzie indziej. Zjeżdżają się do niej młodzi artyści ze wszystkich republik postsowieckich: Ukraińcy, Gruzini, Tatarzy, Rosjanie, Białorusini. Często z jedną walizką. Wysiadają na dworcu Witebskim w Sankt Petersburgu, tam najczęściej ktoś już na nich czeka z napisem „Szto diełat'" na tekturze.

Szto diełat' spędza dużo czasu za granicą. W tej sytuacji to właśnie studenci, pochodzący często z głębokiej Rosji, są ich przewodnikami po aktualnych problemach tego kraju. Praca „In a Moment of Danger" jest wyrazista, a zarazem bezpretensjonalna. Szto diełat' dużo zyskuje na tym, że pozwala mówić swoim uczniom, a nie Marksowi, Brechtowi czy Žižkovi.

Wychodzimy z kina późnym wieczorem. W dzielnicy Siennaja o tej porze na ulicy nie ma już nikogo. To tutaj mieszkał Fiodor Dostojewski, tutaj działa się akcja „Zbrodni i kary". Znajomy pokazuje mi supermarket na rogu: tutaj żyła lichwiarka Alona Iwanowna. Gdy idziemy dalej, pomstuje na sieć dyskontową, która wypiera lokalny handel. Na bezkarnych motocyklistów urządzających wyścigi na Newskim Prospekcie. Na bezsilność rosyjskiej inteligencji. Na kobietę, która nawrzeszczała na niego w sklepie, bo nie mógł się zdecydować, co kupić. Kończy retorycznym pytaniem: szto diełat'?