Nagły wstrząs. Rozmowa z Karoliną Bregułą o operze "Wieża"

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Marcin Krasny: Artystka sztuk wizualnych robi operę o architekturze. To tak, jakby powieściopisarz nagrywał piosenkę o malarstwie.

Karolina Breguła: Niezupełnie. Architektura jest przecież czymś, z czym wszyscy mamy kontakt na co dzień. A spektakl jest o bloku. Wychowywałam się w bloku, więc to, o czym opowiadam, dotyczy mnie bezpośrednio. To nie jest spektakl o hermetycznych architektonicznych teoriach, raczej o ludzkim doświadczeniu, o tym, jak architektura wpływa na nasze życie, jakie relacje międzyludzkie generuje. To, że sięgam po formę opery, faktycznie przypomina trochę sytuację z pisarzem zajmującym się malarstwem. Pewnie zresztą efekt tej pracy będzie przypominał obraz namalowany przez pisarza. Wiem o tym i trochę o to ryzyko porażki i niepewność poruszania się po nowym terenie mi chodzi. Z ryzyka powstają wartościowe rzeczy.

O czym opowiada fabuła?

To jest bajka o grupie ludzi, o których nie wiemy wiele więcej niż to, że mieszkają w tym samym miejscu, które jest dla nich za ciasne i daje im zbyt mało prywatności. Domyślamy się, że to zwykły blok z betonu. Są sobą zmęczeni, duszą się. I nagle zaczynają wspólnie budować wieżę z cukru. Robią to częściowo dlatego, że taki jest odgórnie narzucony plan, a częściowo dlatego, że ktoś ich sformatował tak, żeby uwierzyli, że nowa inwestycja odmieni ich życie. Wieża z cukru jest biała, wypolerowana, lśni w słońcu i przypomina domy ze szkła. Jest utopią i jak to z utopiami bywa, szybko okazuje się, że jej realizacja jest niemożliwa. Spektakl ma formułę kręcenia się w kółko, opowiada o procesie, który jak pętla prowadzi do punktu wyjścia. Opowiadam o szklanych domach, ale równie dobrze mogłabym opowiadać o chatach z gliny, o domach zawieszonych w kosmosie.

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna

Mimo że ci bohaterowie mieszkają już w bloku, chcą wybudować...

...kolejny blok. Chcą odmienić swoją rzeczywistość metodą, którą odmienić się jej nie da. To brzmi dość pesymistycznie, ale spektakl nie jest ponury, nie skupiam się w nim na niebezpieczeństwach realizacji radykalnych koncepcji. Interesuje mnie radość tworzenia, uniesienie, wiara w nowe.

No dobrze, ale dlaczego, na miłość boską, dlaczego to jest opera?!

[śmiech] Jeśli chcesz opowiedzieć o najwyższych emocjach, o czymś bardzo intensywnym, i w dodatku chciałbyś, żeby widz przez moment to współodczuwał, musisz sięgnąć po coś więcej niż obraz. Wydaje mi się, że narzędzia, którymi się posługujemy w polu sztuk wizualnych nie dają możliwości wygenerowania tak nagłego szalonego uniesienia. Sztuka potrafi wstrząsnąć, ale w zupełnie inny sposób - głęboki i wynikający z refleksji. Ja chciałam wstrząsu nagłego, może powierzchownego, ale niezwykle intensywnego. Mój spektakl jest o jadzie, niepokoju, bólu, wkurwieniu, tęsknocie, braku, duchocie, klaustrofobii... To wszystko trzeba było jakoś pokazać, dlatego postanowiłam zawłaszczyć tę energię z pola muzyki. W ubiegłym roku na biennale sztuki w Wenecji zobaczyłam pawilon francuski, w którym występował Anri Sala z bardzo prostą fantastyczną instalacją dźwiękową, której moc pochodziła z muzyki. To było dla mnie porażające. To, że sięgnęłam po muzykę, wynikło więc z inspiracji wizytą w tym pawilonie. Postanowiłam zrobić spektakl muzyczny i zaprosiłam do współpracy kompozytorkę Elę Orleans.

Zaskoczyło mnie połączenie czegoś tak surowego i funkcjonalnego jak modernizm z patosem opery. Jakim cudem to się ze sobą nie gryzie?

Cały ten projekt jest o zderzeniach, o gryzieniu się. Obok śpiewu operowego jest tu śpiew nieoperowy, obok minimalizmu jest tani przepych i kicz. Wszystko zbudowane jest na zabawnych kontrastach. Patos, który nam się kojarzy z operą jest tu mocno złagodzony, bo kompozycje Eli Orleans różnią się od tego, co zwykle słyszymy w operach. Myślę, że trzeba dodać, że to, co my bezczelnie nazywamy operą, śpiewacy i śpiewaczki, z którymi współpracujemy, woleliby nazywać - cytuję - „operową formą eksperymentalną". Ja słowa „eksperyment" bardzo nie lubię i nie chcę go używać, bo uważam, że we współczesnej kulturze chaosu nie ma już miejsca na eksperyment. Jednak rzeczywiście dla nas wszystkich ten projekt jest rodzajem osobistego eksperymentu: dla śpiewaków - bo pracują z artystką wizualną, dla mnie - ponieważ robię coś na scenie oraz dla Eli - ponieważ komponuje operę.

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna

Czym jeszcze to przedstawienie różni się od klasycznej opery?

Dużą ilością dialogów, które uzupełnione są muzyką skomponowaną specjalnie dla głosów operowych, ale przez osobę, która dotąd nie zajmowała się komponowaniem oper. Reżyserka i autorka libretta też nie ma doświadczenia ani w reżyserowaniu spektakli teatralnych, ani pracy ze śpiewającymi aktorami, ani w pisaniu tekstów scenicznych. Wszystko więc siłą rzeczy będzie inne niż klasyczna opera. Jak już mówiłam, to spektakl pełen zderzeń. Dlatego śpiewają w nim śpiewacy i śpiewaczki operowe z najlepszych scen obok aktorów, z których nie wszyscy potrafią śpiewać. Jak w bloku: ktoś śpiewa pod prysznicem dobrze, a ktoś inny fałszuje. Ten spektakl na pewno bardzo cię zaskoczy, bo jest zupełnie inny formalnie od tego, co dotąd robiłam. Pogwałciłam nim swój porządek estetyczny. Dużo tu elementów sztucznych, niemal plastikowych, choreografia rodem z rewii. Chciałam posunąć się najdalej jak potrafię w zaprzeczeniu klasycznemu utworowi scenicznemu.

Z tego, co mówisz, wynika, że jest to coś między operą a musicalem.

Można powiedzieć, że to musical ze śpiewem operowym. Zresztą wydaje mi się, że nieważne, jak co zaklasyfikujemy. To są rozważania, na które niepotrzebnie tracimy czas. Czy kiedy artystka wizualna wchodzi ze swoją pracą do kina, to czy to już film, czy jeszcze wideo? Jakie to ma właściwie znaczenie, jak to będziemy definiować? No, ale rozumiem, że musimy to jakoś nazwać, musi być jakaś etykietka, żeby klient mógł wiedzieć, na co kupuje bilet...

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna

Kim jest Ela Orleans?

Jest kompozytorką polskiego pochodzenia, która długo mieszkała w Nowym Jorku, a teraz pracuje w Glasgow i jest tam dość znana i lubiana. U nas mówi się o niej mało, bo mało tutaj występuje. Nie znałam wcześniej jej muzyki, ale trafiłam na nią, szukając kogoś, kto byłby w stanie napisać coś z odpowiednią ilością niepokoju, bólu, opisującego duchotę i uwięzienie. Ona tworzy właśnie taką muzykę, elektroniczną, nerwową, pełną loopów ciągle odsyłających do początku - tak jak robi to mój tekst. Dlatego postanowiłam, że zaproszę ją do współpracy i to się fantastycznie sprawdziło. Fenomenalnie się nam pracowało i już knujemy, co będziemy dalej razem robić.

A w jaki sposób szukałaś aktorów?

Aktorów znaleźć nie było trudno, bo mam już w tym polu pewne doświadczenia. Ponieważ ciągle myślę w taki sposób, jakbym konstruowała obraz, szukam nie głosów, lecz twarzy. Wcześniej, gdy robiłam filmy, pracowałam z amatorami. Chodziłam po ulicach i jak zobaczyłam kogoś interesującego, podchodziłam i pytałam: Czy nie zechciałaby pani zagrać w moim filmie? [śmiech] Tak samo wybieram ludzi do fotografii. Tutaj też pracowałam podobną metodą, bo szukałam pewnych typów ludzkich. Opisałam więc dokładnie, jakie osoby są mi potrzebne, znajomy ekspert od opery podsyłał mi całe listy śpiewaków, ja wybierałam i konsultowałam z Elą, czy odpowiadają jej ich głosy. Kiedy potwierdzała, łapałam za telefon i umawiałam się z wybranymi śpiewakami i śpiewaczkami. Z jednym wyjątkiem wszyscy, których zaprosiłam do udziału, zgodzili się.

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna

Wróćmy do kwestii architektury. Muszę zapytać, czy na żadnym z etapów pracy nad tym spektaklem nie obawiałaś się, że temat modernizmu i pułapek utopii został już przegadany tyle razy w tylu realizacjach i przez tylu teoretyków, że nie wiadomo właściwie, co jeszcze można do tego dodać?

Projekt powstał na konkurs na biennale architektury w Wenecji, którego tegoroczny temat to właśnie modernizm. Zgłosiłam się do niego z kuratorką Agnieszką Sural. Temat modernizmu wynikał więc z tematu konkursu. Nie wygrałyśmy, ale byłam już tak przywiązana do pomysłu, że nie umiałam sobie wyobrazić jego porzucenia; postanowiłyśmy zrealizować go mimo wszystko. Ale faktycznie obawiałam się tego, jak on zafunkcjonuje w Polsce, gdzie modernizm jest omawiany bezustannie, do znudzenia. Nie chcę stawiać się w roli ekspertki od architektury. Interesuję się nią, ale moje zainteresowanie wynika bardziej z ogólnego trendu, niż z jakichś moich poszukiwań. W tym projekcie nie zajmuję się teoriami architektonicznymi, tylko opowiadam o człowieku i jego doświadczeniu. Tego chyba nie da się przegadać i wyczerpać. „Wieża" jest o tym, jak to jest mieć muchy i karaluchy, jak to jest, gdy sąsiadka uprawia seks o czwartej nad ranem i nie daje nam spać. Wiem, że opis spektaklu sugeruje, że to poważny utwór o architekturze, ale ona jest tu tylko pretekstem do opowieści o mieszkańcach. Parokrotnie słyszałam już zarzuty, że moje prace różnią się od tego, co mówi ich opis. Wygląda na to, że w tym wypadku może być tak samo.

Przyznam się, że tak właśnie pomyślałem, oglądając w Zachęcie „Obrazę". Opis tego filmu przebiegał obok jego właściwej akcji.

Wiem, mówiłam wtedy, że „Obraza" jest o kontroli, bo powstała z jakiejś refleksji na jej temat. Krótkie teksty, które towarzyszą moim pracom, są może nie tyle opisami, ile jakimiś przemyśleniami, do których chciałabym, żeby widzowie doszli po tym, jak poświęcą chwilę tym pracom. W wypadku „Wieży" sprawa wygląda podobnie. To spektakl o relacjach między ludźmi. Znawcy architektury dostrzegą, że zza niektórych bohaterach prześwitują takie postacie, jak Oskar Hansen czy Zofia Hansen, że jeden z bohaterów wygląda trochę jak Le Corbusier, ale to są zwykli ludzie, którzy mieszkają w jednym bloku i rozmawiają o troskach i kłopotach swojej codzienności. Nagle zapalają się do wspólnego działania, które związane jest z budowaniem, ale to nadal jest o relacjach między nimi. Wspólna działalność ich zbliża. Myślę, że to opowieść o intensywności, obecności wobec siebie. O tym, jak architektura czy miejsce, w którym jesteśmy, wpływa na nasze funkcjonowanie wobec siebie. Moi bohaterowie przez to, że są zbyt blisko siebie, przestają się znosić. Są sobą zmęczeni, mają siebie dość. To prowadzi do alienacji, samotności, co z kolei generuje w nich potrzebę bliskości. Ponieważ nie wiedzą, jak tę bliskość realizować, robią to w wynaturzony sposób. Podejmują kolejne próby bycia ze sobą, ale są one chore i wykoślawione.

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna

Pierwszy pokaz opery odbędzie się w bloku Osiedla Za Żelazną Bramą. Czy to jest miejsce, które pierwotnie wyobraziłaś sobie jako to, w którym powinna dziać się jej akcja?

Akcja tego spektaklu może dziać się na dowolnym osiedlu. Wybrałyśmy to osiedle, bo to miejsce, które jest mi bliskie. Wiążą się z nim moje pierwsze warszawskie doświadczenia. Ponieważ to spektakl o bloku, chciałam, żeby jego pierwszymi widzami byli mieszkańcy bloku właśnie, a jego pierwszą scenografią prawdziwe betonowe ściany. Żeby było ciasno, niewygodnie, żeby nasze głosy niosły się znienawidzonym przez śpiewaków echem. Blok interesuje mnie właśnie dlatego, że ma wszystkie cechy, jakich nie powinno mieć miejsce, w którym wystawia się operę. Oprócz pogłosu będziemy tam mieć inne niż w teatrze światła, scenografia będzie naturalna, to, co tam jest. Wszystko będzie inne. Właściwie to my tam operę zacytujemy, zamiast ją wystawiać, bo nie możemy przenieść tam wszystkiego. Nie mogę się doczekać tego spektaklu w bloku. Warszawska Opera Kameralna i Instytut Teatralny to trochę dziwne sceny, bo bardzo ciasne i niewygodne - poniekąd więc przypominają blok. Dlatego są super.

Zaprezentujesz tam ten spektakl w prywatnych mieszkaniach?

Nie, będziemy grać w holu. Każdy, kto będzie miał ochotę wejść z ulicy, będzie mógł to zrobić. Nie chcę jednak, żeby środowisko artystyczne najechało to miejsce i odebrało miejsca mieszkańcom, dlatego wszędzie piszę, że to pokaz zamknięty. Jednak dziś, na dzień przed spektaklem, mogę już chyba powiedzieć, że jeśli tylko starczy miejsca, zapraszam, można spróbować skorzystać z gościnności mieszkańców Pereca.

Czy po trzech przedstawieniach najbliższego weekendu zamierzasz pokazywać już tylko zapis filmowy spektaklu?

To nie będzie zapis filmowy, ale autonomiczna praca. Można to nazwać musicalem ze śpiewem operowym. Będzie zbudowany na nieco poszerzonym scenariuszu. Oczywiście mam nadzieję, że będziemy również grać jeszcze spektakl. Ale tymczasem niczego konkretnego nie zaplanowaliśmy, skupiamy się na tym, żeby odbyła się premiera.

24 września 2014


Karolina Breguła, „Wieża"
Libretto i reżyseria: Karolina Breguła
Muzyka: Ela Orleans
Występują: Joanna Cortes, Nina Czerkies, Roman Holc, Borys Jaźnicki, Ewa Konstanciak, Sylwester Kostecki, Anna Lubańska, Krzysztof Łapiński, Ewa Mikulska, Maciej Nawrocki, Wojciech Parchem
Kuratorka: Agnieszka Sural

Premiera w Warszawie:
26.09.2014, g. 19:00 - blok, ul. Pereca 2 (pokaz zamknięty, dla mieszkańców)
27.09.2014, g. 20:00 - Warszawska Opera Kameralna, al. Solidarności 76b
28.09.2014, g. 20:00 - Instytut Teatralny, ul. Jazdów 1

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna

Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki
Dokumentacja prób do opery "Wieża", reż. Karolina Breguła, muz. Ela Orleans, fot. Anna Nesterowicz / dzięki uprzejmości artystki i Fundacji Witryna