Absurd egzystencji przerasta absurd tworzony przez artystę. Rozmowa z Faruhem Kuzievem o realiach tadżyckiego art-worldu

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Teodor Ajder: Będziesz mówić w swoim imieniu?

Faruh Kuziev: Tak, w swoim. Tak będzie bardziej stosownie.

Ile masz równoległych tożsamości pisarskich?

Pisarskie dwie. Jeśli piszę teksty analityczne, piszę w swoim imieniu. Te teksty mają też krytyczny charakter. A jeśli piszę fikcję, teksty utopijne lub absurdalne, piszę pod pseudonimem Fabio Kosztu. To jest już dość znana osobistość w Tadżykistanie [śmiech]. Mój blog czytają w Rosji oraz w Stanach Zjednoczonych. Kosztu to publicysta, pisarz, krytyk, artysta. Tak naprawdę robi to samo, co ja w swoim normalnym życiu, ale lepiej mu się powodzi i odnosi więcej sukcesów.

Faruh Koziev. Fot. :Teodor Ajder
Faruh Koziev. Fot. :Teodor Ajder

Jaką ma biografię?

Wychowywał się w Ameryce Południowej, w rodzinie rewolucjonistów, Argentyńczyka i Brazylijczyka. Tak, tak, ma dwóch ojców.

Trockiści?

Prawdopodobnie. Jest napędzany ideą przekształcenia świata, po którym ciągle podróżuje. Pracował w Rosji i Azji Środkowej. Stara się pisać o sprawach ważnych dla całego świata. Jednak bardzo bliska jest mu Azja Środkowa, szczególnie Tadżykistan.

Dlaczego akurat Azja Środkowa?

Bo dla mnie jest bardzo bliska! [śmiech] Nie mogę pisać o Ameryce Środkowej, choć bardzo chętnie bym to robił. Kocham latynoamerykańskie nazwiska. Brzmią one niezwykle pięknie. Chcę stworzyć coś niezwykłego, stąd pewnie ten pseudonim. W moich tekstach staram się wstrząsnąć czytelnikami.

To jeszcze możliwe?

W zasadzie tak. To zależy od tego, ile dana osoba jest gotowa poświęcić temu energii i pracy. Mój czytelnik to nie jest ktoś, kto spędza dużo czasu w księgarniach i bibliotekach. Nie jest konsumentem tradycyjnych tekstów, nie ma wyrobionego pojęcia o literaturze, wiedzy o strukturach tekstów, ich klasyfikacji gatunkowej; zanim coś przeczyta, już ma swoje oczekiwania wobec komedii lub dramatu. Mój czytelnik nie czeka na jakiś cudowny, wyimaginowany świat. Zazwyczaj też nie wierzy, że piękno uratuje świat. Świat ocali coś innego.

Literatura absurdu?

W gruncie rzeczy tak, absurdu. Ale nasza literatura jest też bardzo agresywna, ponieważ odpowiada na realne problemy prawdziwych ludzi, dotyczy osób publicznych, realnej polityki i pewnych procesów społecznych, ideologicznych itd. W tym sensie jest dość bezwzględna. Sądzę nawet, że słowo „literatura" niezbyt dobrze opisuje to, co robimy. Dywersja, którą uprawiamy, bliższa jest temu, co nazywam sztuką współczesną. Ludzie konfrontują się z tymi tekstami i zaczynają im wierzyć. Na przykład napisałem, że w Tadżykistanie podobno będzie nowy serwis społecznościowy, dostępny tylko w Tadżykistanie, taki tadżycki facebook. Ludzie się śmiali, ale nie z języka czy żartów, tylko z absurdalności pomysłu. Inny przykład - opublikowałem niedawno tekst lansujący rzekome nowe czasopismo o sztuce współczesnej, które się niby nazywa „Art oligarcha"1. W pierwszym numerze tego rzekomego magazynu został opublikowany wywiad z pochodzącym z Mołdawii kuratorem, który w 2012 r. roku stał się kuratorem całej sztuki współczesnej w całym Tadżykistanie. Opowiada on o pewnych zjawiskach, które w rzeczywistości dzieją się w środowisku artystycznym, a mianowicie o tym, jak niektóre osoby tworzą sobie fałszywy wizerunek lewicowego kuratora, jak monopolizują scenę artystyczną, przedstawiają ją jako wyłącznie swoje osiągnięcie, albo jak próbują eliminować poprzez zastraszanie i szantaż inaczej myślących ludzi z tego środowiska. Wielu artystów z Azji Środkowej zaczęło mówić: „Jaki uczciwy człowiek. Przyznał się do wszystkiego!". Kiedy dziennikarze pisali o tych samych sytuacjach zwykłe teksty, reakcja artystów była zupełnie inna.

Sądzę, że ta postać, ten kurator, na którego temat ironizuję, przyczynił się do tego, że ludzie zaczęli poważniej myśleć o sytuacji w sztuce Azji Środkowej i kulturze w ogóle. Oczywiście nie jestem jedyną osobą, która uprawia taką estetykę absurdu. Tak samo pracują bardzo zaangażowani w teoretyczny aktywizm ludzie z kolektywu HAMtualy. Założyli między innymi laboratorium eksperymentalnej animacji HAManimacyja. HAMtualy tworzą prace wideo i animacje, analizują zjawiska z codziennego życia, po czym wyolbrzymiają je do granic absurdu w celu skierowania uwagi publiczności na rzeczywisty problem.

Absurd czy hiperbola nie są niczym nowym. Jeśli dobrze cię rozumiem, używasz tej metody w swoich pracach, ponieważ uważasz, że to działa, a nie dlatego, że jest nowe.

Ważne są tu dwa aspekty. W Tadżykistanie ukazuje się wiele publikacji internetowych i nie powiedziałbym, że stosowanie hiperboli lub absurdu jest w nich popularne. Owszem dziennikarze piszą felietony lub teksty satyryczne, ale nie są one częścią jakiejś systematycznej pracy. Druga sprawa to czy to jest w ogóle praca? To istotne pytanie. Nie jestem tego pewny. Sztuka, twórczość jest takim specyficznym obszarem działalności człowieka, której rezultaty bardzo trudno prześledzić.

Nie mogę z całą pewnością powiedzieć, że to, co napisałem i opublikowałem, zmieniło coś w moim środowisku, że świat stał się lepszy. To tylko jeden mały blog w internecie. Natomiast mogę powiedzieć, że ten blog jest czytany, pokazują to statystyki. Komentarzy na samym blogu nie ma zbyt dużo, ale w sieciach społecznościowych mówi się o nim sporo. Blog prowokuje starcia opinii. Być może jest to jedyna zasługa takich praktyk - pokazują i poniekąd powodują rozpad pseudojednorodnego społeczeństwa. Staje się jasne, że społeczeństwo Tadżykistanu nie jest społeczeństwem wzajemnej miłości, lecz konkretnych politycznych i ideologicznych konfliktów.

Mógłbym podać wiele przykładów. Jeden z tekstów poświęcony był krytycznej analizie reakcji tadżyckiej opinii publicznej na odcinek „Orła i reszki", popularnego programu podróżniczego emitowanego przez jeden z rosyjskich kanałów telewizyjnych. Każdy odcinek dokumentuje podróż dwojga prowadzących - mężczyzny i kobiety, podróżujących do różnych miast na całym świecie. W każdym mieście, które odwiedzają, rzucają monetą i los decyduje, kto jak będzie tam odpoczywać. Mają dwa dni i złotą kartę bankową, a to oznacza, że osoba, która ją dostanie, może wydać prawie nieograniczone ilości pieniędzy - druga dostaje tylko 100 dolarów; stąd orzeł i reszka. Wydają więc pieniądze i rozmawiają o swoich przygodach. Przybyli i do Tadżykistanu, jednak nie przydarzyło się im tu nic specjalnego. Ani pani, która miała wtedy złotą kartę, ani facet z plecakiem nie znaleźli nic szczególnego. Nasza opinia publiczna bardzo szybko zareagowała na to. Rozpoczęły się na YouTube krytyczne komentarze: „Jak to? Dlaczego nie pokazali naszego piękna, naszej wielkości, naszej gościnności, życzliwości i hojności?". Była to manifestacja zbiorowej nerwicy, naszego narodowego kompleksu niższości. O tym dokładnie pisałem w mojej analizie. Niektórzy uznali, że to bardzo właściwa analiza tego kolektywnego stanu psychicznego społeczeństwa Tadżykistanu, znajdującego się w stanie posttraumatycznym, społeczeństwa w zasadzie bardzo sfrustrowanego, ponieważ mieszka na pozostałościach dawnej świetności, na grobach dawnych królów. Ludzie zaczęli się spotykać, kłócić, ale niektórzy też po prostu zaczęli rozmawiać o tych sprawach. Ci, którzy rzucali obelżywe komentarze na YouTube, zmienili swoje nastawienie. Można to prześledzić na stronie internetowej.

Tematy takie jak seksizm i homofobia są na ogół w przestrzeni informacyjnej Tadżykistanu tabu. Natomiast wiadomości w rodzaju: „Narodowa reprezentacja hokeja Tadżykistanu bojkotowała igrzyska olimpijskie w Soczi z powodu homofobicznej polityki władz rosyjskich i eksploatacji migracji zarobkowej na rosyjskich budowach"2, zmuszają do zastanowienia. Homofobia, prawa pracowników stają się tematami do dyskusji. To, jak sądzę, jest największy pożytek publiczny z istnienia takiego blogu.

A nie sądzisz, że absurd w literaturze i sztuce jest po prostu naturalną reakcją, wynikiem kryzysu, który miał i ma miejsce w krajach byłego Związku Radzieckiego? W tym sensie wszystkie te różne obszary geograficzne nadal są bardzo do siebie podobne.

Mam na to pytanie dwie odpowiedzi. Po pierwsze, ludzie w tym samym czasie są zarówno częścią zachodzących procesów, jak ich wynikiem. Wszyscy, szczególnie osoby twórcze, zmieniają się w zależności od sytuacji, środowiska, wydarzeń, rozwoju intelektualnego. Jako autor jestem produktem tego bardzo toksycznego i złożonego tadżyckiego środowiska politycznego. Cenzura, potem zdrada kolegów z „Duszanbe Art Ground", którzy nie chcieli solidaryzować się ze mną, gdy wypowiadałem się publicznie w bardzo ważnej dla nas sprawie. [...]

Kiedy zarzucają mi agresję, oskarżają, że przekraczam Rubikon, wyjaśniam, że emocjonalnie jestem mocno straumatyzowany przez to, że ludzie, z którymi budowaliśmy instytucję sztuki współczesnej, zaczęli mi grozić, dzwonić do różnych instytucji i organizacji międzynarodowych i prosić, by unikały kontaktów z Faruhem Kuzievym, ponieważ jest zbyt „radykalny" i „nie całkiem zdrowy umysłowo". Niestety, atmosfera, w której żyjemy, nie jest zdrowa. Mówię o Tadżykistanie, lub jak niektórzy nazywają nasze państwo, Absurdistanie, czy, jak mówią inni - Bemorstanie, czyli „chorym kraju".

Przeszliśmy ogromną traumę wojny domowej [w latach 1992 -97]. Kraj opuściła ogromna liczba intelektualistów, którzy pojawili się jeszcze w czasach ZSRR, mówiących i po rosyjsku, i po tadżycku. Oznacza to, że wyjechali ci, którzy mogli mieć wpływ na pozytywne zmiany w społeczeństwie. Po drugie, kraje takie jak Tadżykistan są coraz bardziej sztuczne. Jeśli przyjrzeć się temu, jak stworzony był Tadżykistan, stanie się jasne, co mam na myśli. Wszystkie sprzeczności, na które nikt kiedyś nie zwracał uwagi, wychodzą od pewnego czasu na wierzch. Wszystkie grupy etniczne, które tworzą nasz kraj, różnią się znacznie między sobą pod względem kulturowym, językowym (tylko w regionie Pamiru mówi się w siedmiu różnych językach), ekonomicznie (są regiony bardzo ubogie i bardzo bogate). Historyczne centra kultury Tadżykistanu - Samarkanda i Buchara - znajdują się teraz w granicach Uzbekistanu; Tadżykistan był tylko prowincją tych wielkich perskojęzycznych formacji kulturowych Azji Środkowej. I teraz żyjemy w absurdalnym świecie, w którym wprowadza się absurdalne prawo, absurdalne sądy toczą swoje procesy, w których wydają niczym nie uzasadnione wyroki. Na przykład „inteligencja" (lekarz, pisarz i jeszcze ktoś) pozwała dziennikarkę „Azji Plus" Olgę Tutubalinę za to, że ta cytuje Lenina: „Inteligencja - to gówno" i... wygrali3. Przecież to absolutny absurd!

A społeczeństwo nie reaguje na ten istniejący absurd. Zatem absurd w pracach artystycznych, jak sądzę, nakłada się na absurd istniejący, i mam nadzieję, że jest tak, jak w matematyce, gdzie dwa minusy dają plusa, czyli coś pozytywnego. [śmiech] Czy to działa, czy też nie w sferze świadomości społecznej - czas pokaże. Inna sprawa, że istniejący absurd przekracza wielokrotnie cały ten absurd, który my jako artyści możemy stworzyć. [...]

Czy spotkałeś się z cenzurą? Jak teraz wygląda cenzura w Tadżykistanie?

Problem jest złożony, ale można starać się go zrozumieć. Cenzura w Tadżykistanie to dość częste zjawisko. Składają się na nią cztery elementy. Po pierwsze, jest to bezpośredni nacisk władz, komisji bezpieczeństwa państwa lub organów ścigania, na przykład wtedy, kiedy chodzi o niektóre głośne publikacje dziennikarskie lub opracowania naukowe. Niedawno została skonfiskowana książka „Pragnienie rzeki" tadżyckiego pisarza Puloda Abueva. Podobno jest o emigracji zarobkowej. Nie znam szczegółów losu Abueva, ale to jest bardzo poważny nacisk ze strony władz; włamują się do mieszkania i zabierają produkt długotrwałej pracy. Nie wiem, ile czasu Abuev pisał tę książkę, powiedzmy rok. Wyjęli mu rok z życia. To okrutny, ostry, urazowy gest cenzury. Lub blokowanie na przykład stron internetowych - sieci społecznościowych (YouTube, facebook, gmail). Systematycznie blokowane są też główne serwisy informacyjne (asiaplus - środkowo-azjatycki serwis informacji4 czy ozodagon5) przez niektórych dostawców usług internetowych; wystarczy, żeby zadzwonił ktoś ze służb państwowych. Wszyscy dostawcy usług internetowych działają na podstawie licencji, brak współpracy może oznaczyć cofnięcie licencji. Bezpośrednia interwencja władz to jest pierwszy element cenzury.

Drugim elementem jest cenzura instytucjonalna. Wszystkie muzea, agencje rządowe muszą uzgadniać wszystkie swoje programy i działania ze strukturami, którym podlegają: Ministerstwem Kultury, Ministerstwem Edukacji Narodowej, Kancelarią Prezydenta i tak dalej. Na wszystko, co organizujemy, konieczne jest pozwolenie, bez zgody wyższych instancji nic nie można zrobić.

I jest też autocenzura. To jest to, z czym spotykałem się w swojej działalności. Na zasadzie przyjacielskiej rady zaleca się nie współpracować z pewnym kuratorem, artystą, ignorowanie pewnej wystawy, powstrzymywanie się od oświadczeń politycznych czy innych.

[...] Z takiego powodu miałem problemy we współpracy ze Ştefanem Rusu. Wydaje się kuratorem, który współtworzy krytyczny dyskurs, aby spowodować pewne zmiany, ulepszenia. Mieliśmy ostry konflikt, kiedy do „Duszanbe Art Ground", gdzie kiedyś pracowałem, miał przyjechać Vladimir Plotnikov. To oczywiście działacz polityczny, ale przede wszystkim wybitny intelektualista, wygłasza dużo wykładów, jest zaangażowany w bardzo ważną debatę z rosyjskimi działaczami politycznymi, zarówno w internecie, jak i na sympozjach. Jego doświadczenie byłoby dla nas bardzo interesujące, ponieważ pracuje z migrantami, w tym i z Tadżykistanu. Próbuje ich jakoś upolitycznić, solidaryzuje się z nimi. W Duszanbe miał mieć akademicki wykład, a Ştefan Rusu i Dżamszed Holikov, dyrektor „Duszanbe Art Ground", poddali go cenzurze. Dostałem od nich list, w którym napisali, że ich zdaniem wykład Plotnikova „Ewolucja obywatelstwa od starożytnej Grecji do ZSRR", o koncepcji obywatela i tworzenia obywatelskości oraz o tym, jak te pojęcia oddziaływały w różnych warunkach z innymi czynnikami, ma jawnie polityczny charakter i że Plotnikov jest politykiem, więc ten wykład nie może się odbyć. Z Plotnikovem korespondowaliśmy przez dwa miesiące, omawiając jego program. Wysłał mi też streszczenie swego wykładu. Moim zdaniem to był bardzo ciekawy materiał. Plotnikov to niezwykły człowiek, z dużym doświadczeniem. Mógłby znacząco wzbogacić tadżyckie życie intelektualne. Został ocenzurowany, bo równolegle do działalności akademickiej uprawia również działalność polityczną. Dwa miesiące mojej pracy poszło na marne, bo im się Plotnikov nie spodobał. Można nie mieć problemów z władzami, ale jest autocenzura i samozastraszanie. Tacy ludzie boją się nie prawdziwych starć z władzą, tylko swoich wyobrażeń o takich konfliktach. Ta paranoja NGO-sów mocno utrudnia rozwój społeczny, ponieważ społeczeństwo nie otrzymuje wiedzy, której bardzo dziś potrzebuje. Więc to trzeci rodzaj cenzury.

I jest jeszcze czwarty rodzaj: cenzura absurdalna. Teraz, na przykład, trwa kampania wspierania Aleksandra Sodikova, naukowca, który został aresztowany kilka dni temu, przez agentów komisji bezpieczeństwa i jego los jest nieznany. Jest on oskarżony o szpiegostwo. Prowadził badania w okolicach Choroga, jako konfliktolog. W Chorogu drugi rok z rzędu mają miejsce zamieszki. Były gwałtowne starcia obywateli z władzami w 2011 roku. Sodikov podobno próbował badać te procesy naukowo. Ludzie są tak po prostu aresztowani.

Taka jest sytuacja z cenzurą w Tadżykistanie.

Twój blog nazywa się „Utopia (Współczesna sztuka w Tadżykistanie)". Jak wygląda utopia, o której marzysz, tworząc swoje projekty?

Nasz horyzont polityczny to zbudowanie społeczeństwa bezklasowego, które zapewni dobrobyt i pełny rozwój wszystkich jego członków. To jest socjalizm, który nie powinien być wiązany tylko z ZSRR lub z państwami bloku wschodniego, choć ja nadal jestem bardzo inspirowany ideałami ówczesnego społeczeństwa, które przecież ukształtowało mnie i, jak sądzę, ciebie też. Chodzi przede wszystkim o ideał równości, braku wyzysku człowieka przez człowieka, sprawiedliwości społecznej. Dyskurs społeczny, do którego się wpisuję, to teoretyczny neomarksizm, socjalizm bez dyskryminacji rasowej, płci, wieku, w którym wszystkie zasoby ludzkie należą do ludzi w równej mierze. Jest to społeczeństwo, w którym nie ma alienacji ludzkiej pracy, a praca nie jest przypisana tylko niektórym. Na razie mamy wielu wrogów wśród intelektualistów, którzy pod wpływem neoliberalnych mediów reprodukują neoliberalne, burżuazyjne i imperialne ideologie. Nasza skromna rola polega na tym, by przeciwstawiać się takim ideologiom.

W tym świecie wszyscy ludzie powinni być producentami?

Jesteśmy pracownikami produkującymi materialne lub duchowe wartości. My wszyscy jesteśmy już produkującymi jednostkami. Musimy zrozumieć, że dzisiaj oprócz proletariatu, który narodził się wraz z powstaniem wielkiej produkcji przemysłowej w XIX wieku, którą postindustrialne państwa cynicznie przeniosły do Azji Południowo-Wschodniej, Ameryki Południowej i Afryki, pracują wszelkiego rodzaju menadżerowie, asystenci, handlowcy, konsultanci, a także pisarze, artyści i kuratorzy. Chociaż ich praca nie jest podobna do pracy w wyszmelcowanym kombinezonie, z zatłuszczonymi rękami trzymającymi młot lub łopatę, wszystkich nas jednoczy jedno: tworzymy zysk dla tych, którzy są w posiadaniu środków produkcji. Społeczeństwo zmieniło się bardzo, ale jedna rzecz pozostaje taka sama: podporządkowanie pracy jednych ludzi innym, burżuazji, która, jak była, tak jest.

 

Faruh Kuziev (ur. 1984) - praktyk sztuki i kurator mieszkający w Duszanbe w Tadżykistanie. W ramach Programu Stypendium im. J.W. Fulbrighta absolwent Uniwersytetu Stanowego Nowego Jorku w Buffalo (2010-2012). W 2012 r. był rezydentem Szkoły Teorii i Aktywizmu w Biszkeku. W 2013 r. brał udział w II Kuratorskiej Szkole Letniej w Moskwie. W swojej twórczości zajmuje się problemami związanymi z wykluczaniem jednostek i grup. Jego medium są sztuka publiczna, internet oraz media drukowane. Prace Kuzieva prezentowano na wystawie „Oparte na faktach. (Pieniądze kobiet)", poruszającej problematykę płci kulturowej oraz w Pawilonie Azji Środkowej na Biennale w Wenecji. Prowadzi blog newlittj.blogspot.com w języku rosyjskim, na którym komentuje sztukę i kulturę tadżycką, a także współpracuje z różnymi internetowymi mediami (np. www.art-initiatives.org, www.liva.ua, http://www.neweuroasia.net). W Warszawie przebywał w 2014 roku w ramach „Re-Directing: East" - kuratorskich rezydencji badawczych realizowanych przez A-I-R Laboratory w CSW Zamek Ujazdowski.

  1. 1. http://newlittj.blogspot.com
  2. 2. http://newlittj.blogspot.com
  3. 3. http://newlittj.blogspot.com
  4. 4. www.intrac.org
  5. 5. http://catoday.org