„Magazyn LUXUS” i sztuka z zapomnianych magazynów

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Drzwi windy wrocławskiego Muzeum Współczesnego, gdzie trwa retrospektywna wystawa grupy LUXUS, otwierają się wprost na złotą ścianę pokrytą dziełami malarskimi. Uwagę przyciągają jaskrawe tony i silne kontrasty kolorystyczne. Natłok obiektów wywołuje wrażenie wizualnego przesytu. Dzięki akumulacji obiektów przełamana zostaje również kiczowatość poszczególnych prac – na plan pierwszy wysuwa się ich funkcja historyczna, objawiają się jako artefakty kultury popularnej i świadectwa przeszłości.

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

Powstanie grupy LUXUS jest związane ze strajkiem studenckim na wrocławskiej PWSSP w 1981 roku. Studenci na przekór atmosferze panującej w środowisku akademickim skupili się na pracy twórczej. Pierwotnie grupę tworzyli studenci pracowni malarstwa Konrada Jarodzkiego: Paweł Jarodzki, Ewa Ciepielewska, Bożena Grzyb, Artur Gołacki oraz Andrzej Jarodzki. Inspiracją był wrocławski ruch kontrkulturowy lat 70., w którym czynnie uczestniczyli. Oprócz sztuk wizualnych centralną rolę odgrywały w nim formacje muzyczne, w szczególności takie zespoły jak Miki Mausoleum, Klaus Mitffoch czy Kormorany. Nie bez znaczenia były również happeningi Majora (Waldemara Fydrycha), późniejszego twórcy Pomarańczowej Alternatywy.

Brak uporządkowania wedle jakiejś reguły prac nie wpływa negatywnie na ich odbiór. Również określenie autorstwa każdej z nich nie wymaga korzystania z pomocy tabliczek informacyjnych, co wynika z konsekwencji twórczej, którą zachowywali artyści należący do grupy. Znając jeden obraz danego autora, łatwo odnaleźć pozostałe.

W twórczości Ewy Ciepielewskiej wyraźnie zaznacza się fascynacja ekologią i naturą – często tworzyła kiczowate wizerunki zwierząt. Zafascynowana ideami ruchu New Age w latach 80. i 90., w szczególności Rainbow Family1, artystka starała się promować w swojej sztuce nowy rodzaj duchowości. Poszukiwała rozwiązań formalnych, dla których punktem wyjścia była ikonografia chrześcijańska. W jej dziełach nie brakuje również komentarza społecznego. Do tematyki ruchów parareligijnych lat 90. odwołują się takie obrazy, jak „Lśnienie” (przedstawiający zakochaną parę w konopiach) czy „New Age lat 33” (portret uśmiechniętej młodej osoby). Wiele z jej dzieł przywołuje ikonografię oraz kompozycje znane z tradycji malarstwa religijnego. Charakterystyczną cechą twórczości Ciepielewskiej jest ukazywanie postaci w złocisto-żółtej poświacie, co wynika z przekonania autorki o posiadaniu przez każdą istotę niepowtarzalnej aury. Z kolei w jej najnowszych pracach nie brakuje czarnego humoru. Przykładem może być jeden z nowszych obrazów, którego tytuł – „Zielone uspokaja” – kontrastuje z treścią (dwóch chińskich policjantów obezwładnia protestującego opozycjonistę).

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

Obrazy Ewy Grzyb-Jarodzkiej przedstawiają głównie całujących się zakochanych oraz kadry z filmów. Portretowanie hollywoodzkich gwiazd filmowych jest związane ze szczególnym statusem amerykańskiego kina w czasach komunistycznych – jego atrakcyjność była wzmocniona przez brak swobodnego dostępu do niego.

Mur pokryty obrazami przypomina ikonostas. Wąskie przejście prowadzi przezeń do samego centrum twórczości grupy: magazynu „LUXUS”.

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

Religia, pop, polityka, seks i sława

Grupa ukonstytuowała się przy pracy nad magazynem, od którego wzięła swoją nazwę. „Czasopismo-nieregularnik” poświęcone zostało szeroko pojętej kulturze popularnej, choć podejmowało tematy ogólniejszej natury, jak polityka i sex, ale traktowało je z przymrużeniem oka. Zestawiało ze sobą lekką erotykę z karykaturą polityczną, tematy kulturalne (przede wszystkim muzykę) z hasłami twórców.

Charakter ekspozycji – umieszczenie egzemplarzy magazynu w gablotach za szkłem – kontrastuje z ich formalną prostotą. Magazyn LUXUSU zmieniony w eksponat muzealny zdaje się rzucać wyzwanie próbie jego archiwizacji z dwóch powodów. Po pierwsze nigdy nie przybrał jednoznacznie określonej formy – jego wytwarzanie przypominało bardziej zabawę niż prawdziwą działalność edytorską. Tworzony był przez różnych członków grupy w dość przypadkowych kontekstach, na ogół w związku z planowaną wystawą lub pobytem rezydencyjnym. Nigdy nie powołano jego redakcji, a osoby pracujące przy poszczególnych numerach zmieniały się. Już przy numerze drugim doszło do rozłamu, w którego efekcie powstały dwie wersje pisma: oficjalna i apokryficzna. Pierwsza została wykonana przez członków grupy, drugą stworzyli wykluczeni z niej bracia Głuszkowie. Po drugie sama stylistyka magazynu, który łączył grafiki wykonywane z szablonu, dopisywane ręcznie litery i doklejane elementy sprawia, że jego egzemplarze rzucają wyzwanie tradycyjnie pojmowanym kryteriom muzealnego eksponatu.

Pierwszy numer powstał w 1982 roku. W założeniu twórców miał być ekwiwalentem pism z Zachodu. Zawierał informacje o muzyce, komiksy, kolorowe ilustracje. Można było w nim znaleźć teksty piosenek, wzmianki o koncertach i ikonach zachodniej pop-kultury. Grafiki i ich podpisy utrzymane były w neutralnym tonie – w większym stopniu stanowiły rodzaj intelektualnej gry niż wyraz społeczno-politycznego buntu. Cechowała je ironia i absurdalny, paradadaistyczny humor. Według słów lidera grupy, Pawła Jarodzkiego, magazyn miał być „wypełnieniem luki i kontrpropozycją estetyczną”.

O „nieplanowym” charakterze wydawnictwa najlepiej świadczy trzeci numer pisma, z 1983 roku, który został stworzony przez Pawła Jarodzkiego i Ewę Ciepielewską podczas ich wspólnego pobytu z dziećmi na wakacjach. To właśnie w tym numerze pojawia się słynna odbitka wizerunku gen. Jaruzelskiego na papierze toaletowym oraz Lecha Wałęsy z podpisem: „Sex i polityka”. Również jednostronicowe wydanie z 1985, opracowane przez żeńską część grupy, Ewę Ciepielewską i Bożenę Grzyb-Jarodzką w związku z zaproszeniem na wystawę „Wieża Bab” w Lublinie, zatytułowane „Lady LUXUS”, potwierdza akcydentalny charakter pisma.

Łącznie ukazało się dziewięć numerów magazynu w nieregularnym nakładzie wahającym się między dziesięcioma, a trzydziestoma egzemplarzami. Pierwsze numery powstawały na papierze z wydrukami komputerowymi, stanowiącym makulaturowy odpad z legendarnej wrocławskiej firmy informatycznej ZETO (Zakład Elektronicznej Techniki Obliczeniowej). Ostatni – jak dotąd – numer magazynu „LUXUS” został wydrukowany przez galerię Zderzak w 1992 roku. Nadano mu tytuł „Dręczyciel Publiczny”. Zachował podobną stylistykę i tematykę jak numery poprzednie – religia, pop, polityka, seks i sława. Z jego treści można odczytać atmosferę przełomu transformacyjnego.

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

LUXUS nie wejdzie do kanonu?

Dzieła grupy LUXUS, zgromadzone na wystawie, poprzez akumulacyjny charakter prezentacji nabierają szczególnego charakteru, lokując się między dziełem sztuki a kulturowym artefaktem. Stanowią rezultat pracy twórczej, ale są również socjologicznym świadectwem bardzo konkretnego momentu w najnowszej historii Polski. Dwojaka natura zaprezentowanych na wystawie eksponatów, ich nagromadzenie oraz głębokie zakorzenienie ich treści w konkretnej rzeczywistości historycznej sprawia, że ekspozycja przypomina ogromny magazyn zapomnianych świadectw niedalekiej przeszłości.

Należy zwrócić uwagę na to, że duża liczba eksponatów została wykonana ze śmieci, opakowań po luksusowych wówczas towarach, sprzedawanych w Pewexach. Tworzący je artyści byli w pełni świadomi, że ówcześnie „kolorowe opakowania po gumie do żucia czy papierosach, puszka po piwie, czyli to, co było śmieciem w zachodniej kulturze, w biednej polskiej rzeczywistości lat 80. awansowało do roli fetyszu, było luksusem, namiastką lepszego świata, symbolizowało marzenie o konsumpcyjnym raju”2.

W kontekście trashowego charakteru prac grupy oraz ich świadomego sytuowania się w opozycji wobec abstrakcjonistycznych ruchów awangardowych (jednym z haseł grupy było „Atrakcja, nie abstrakcja”) nie mogą dziwić negatywne oceny krytyki artystycznej lat 90., która właśnie w abstrakcji upatrywała „jakość dodaną sztuki”. W jednej z sal zaprezentowano zapis wideo wywiadu zarejestrowanego podczas krakowskiej wystawy „Make love not war”, w którym dwójka kuratorów – Masza Potocka i Łukasz Guzek – komentuje twórczość grupy LUXUS, narzekając na jej niski poziom. Twierdzą nawet, że z uwagi na formalne braki prace LUXUSU nie wejdą do kanonu sztuki, bowiem sztuka ta jest wtórna wobec tego, co było wcześniej; że powtarza jedynie sprawdzone wzory. Z dzisiejszego punktu widzenia tez postawionych przez młodych wówczas kuratorów nie da się utrzymać, grupa LUXUS wpisała się bowiem w szerszy ciąg działań kontestatorskich okresu ustrojowej transformacji. Można ją analizować w kontekście twórczości formacji takich jak Gruppa, Koło Klipsa, Łódź Kaliska czy Strych. Na ich tle wrocławscy artyści wypadają całkiem nieźle, stosując nawiązania do zachodniej historii sztuki. Prace zawierające cytaty z dzieł Beuysa, Warhola i Duchampa nie opierają się na samych prostych hasłach. Widoczne jest to szczególnie w twórczości Pawła Jarodzkiego, który komentował relacje między Warholem a jego galerzystami. Intertekstualne aluzje nie są obce również innym członkom grupy. Reprezentatywnym przykładem są tu instalacje Jerzego Kosałki, szczególnie praca „Ogrodowy krasnal wyjaśnia obrazy martwemu królikowi, ale on nie ma do tego głowy”, stanowiąca parafrazę jednego z najsłynniejszych performansów Beuysa.

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

Labirynt pełen sekretnych pomieszczeń

Widz odwiedzający Muzeum Współczesne staje przed testem na orientację. Odnalezienie właściwej drogi w meandrach pomieszczeń poniemieckiego schronu przeciwlotniczego nie jest zadaniem łatwym. Architektura budynku stanowiącego tymczasową siedzibę instytucji postawiła nie lada wyzwanie organizatorom wystaw. Jak przekuć wady na zalety i optymalnie wykorzystać przestrzeń nie do końca sprzyjającą funkcji ekspozycyjnej? W wypadku tej wystawy zmagania kuratorów przyniosły ciekawe efekty. Nie tylko surowy charakter betonowych wnętrz wydaje się współgrać z niedbałym charakterem prac, ale również sama koncepcja aranżacji trzeciego i czwartego piętra nadaje wystawie szczególny charakter. Korytarzowy układ pomieszczeń na planie koła został wykorzystany do stworzenia labiryntu, którego ślepe zaułki zaaranżowano na wzór sekretnych pomieszczeń. To w nich zostały umiejscowione szczególnie interesujące obiekty, na przykład w „sali pocałunków” wiszą obrazy Bożeny Grzyb-Jarodzkiej, a w jednej z wnęk monument zawierający inskrypcję „Kosałce Naród”.

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

Na szczególne wyróżnienie zasługuje „Miasto LUXUSU”, makieta imitująca fragment Wrocławia, wykonana z tektury i materiałów znalezionych na śmietniku, która zajmuje ślepy zaułek jednego z korytarzy. Domy i ulice zasiedlone są dziwnymi figurami, jak niekompletne zabawki, lalki i dinozaury, miniatury samochodów. Projekt ten miał swoją pierwszą odsłonę w drugiej połowie lat 80. na wystawie „I ty możesz zostać King Kongiem” w Domu Kultury Osiedla Kosmonautów we Wrocławiu, a ostatnią na wystawie „Epitafium i siedem przestrzeni” w warszawskiej Zachęcie (1991). „Epitafium” konotowało odniesienia religijne. Miasto LUXUSU miało symbolizować piekło PRL-u. Po wystawie w Zachęcie instalacja została spakowana i oddana do depozytu Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie przeleżała do chwili, gdy zainteresowało się nią wrocławskie muzeum. Co ciekawe, praca ta nigdy nie została zinwentaryzowana i o jej odnalezieniu zdecydował przypadek oraz pamięć kurator Muzeum ASP, Maryli Sitkowskiej. Instalacja została na potrzeby wrocławskiej wystawy odświeżona, w czym pomogły archiwalne zdjęcia.

"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński
"Magazyn LUXUS", Muzeum Współczesnej, Wrocław, fot. Mateusz Bieczyński

Misja spełniona

Wystawa LUXUSU znakomicie wpisuje się w program wrocławskiego muzeum, którego konsekwentnie realizowanym zadaniem jest wypełnianie luki w historii wrocławskiego środowiska twórców. Muzeum Współczesne jako jedyne w stolicy Dolnego Śląska przygotowuje duże wystawy przekrojowe poświęcone historii polskiej sztuki powojennej (nie robi tego niestety dysponujące ogromnymi zbiorami Muzeum Narodowe pod kierownictwem Mariusza Hermansdorfera). Zgodnie z koncepcją dyrektor Doroty Monkiewicz, Muzeum Współczesne nakierowane jest na stworzenie nowej narracji historycznej, w której kanon polskiej sztuki współczesnej nie będzie miał sztywnego i zawężonego charakteru. Takiej koncepcji można jedynie przyklasnąć.

Doskonałym przykładem wspomnianej polityki historycznej jest przygotowane w ramach wystawy kalendarium grupy LUXUS. Jest to chronologiczna rekonstrukcja działań związanych z nią artystów. Zostanie ono opublikowane w ramach obszernej publikacji, której premierę zaplanowano na wrzesień. Dzięki temu twórczość grupy ma szanse powrócić na karty polskiej historii sztuki.

„Magazyn LUXUS”, Muzeum Współczesnej, Wrocław, 10.05. – 2.09.2013

  1. 1. Chodzi o The Rainbow Family of Living Light – międzynarodowy luźny i niesformalizowany ruch osób różnych filozofii i wyznań, których wspólnym celem jest wprowadzenie na ziemi pokoju i miłości.
  2. 2. http://www.culture.pl/baza-sztuki-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/grupa-luxus