Myśleć przestrzenią rezydencji

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Wystawa Rooted Design for Routed Living w Galerii Laboratorium CSW Zamek Ujazdowski, foto: M.Grochowiak
Wystawa Rooted Design for Routed Living w Galerii Laboratorium CSW Zamek Ujazdowski

Przestrzenie mieszkalne i estetyka otoczenia mają znaczący wpływ na nasze życie. Kształtują nasze codzienne praktyki, zachęcają do pewnych działań i uniemożliwiają inne. W zależności od tego, gdzie mieszkamy i z jaką przestrzenią obcujemy, co innego wydaje nam się oczywiste. Inaczej planujemy swoją przyszłość, mając wygodne jednoosobowe mieszkanie, niż kiedy mieszkamy w wielorodzinnym domu lub zmieniając miejsce zamieszkania co kilka tygodni albo miesięcy. Wiele zależy od tego, czy największym meblem w mieszkaniu jest biurko do pracy, stół do biesiadowania, telewizor czy szafa na ubrania. Otoczenie, z którym konfrontujemy się na co dzień, wpływa na nasze zachowania, ogranicza lub pobudza naszą wyobraźnię. Może zachęcać do działania albo przytłaczać i pacyfikować wszelką aktywność. Miejsca, w których stale przebywamy, mają nas w swojej mocy. Przebywając w nich dłużej, ucieleśniamy zasady rządzące daną przestrzenią i nie potrzebujemy zewnętrznych ograniczeń, żeby dyscyplinować nasze ciała. Jednocześnie wciąż silnie obecne jest modernistyczne założenie, że przez odpowiednią organizację przestrzeni można kształtować relacje społeczne. Jednak, mimo że jesteśmy świadomi społecznego wpływu otoczenia, wciąż głównie skupiamy się na miejscach, które są używane regularnie przez dłuższy okres i całkowicie pomijamy te, które są regularnie zamieszkiwane, ale przez krótki czas.

Zamieszkiwane na krótko przestrzenie często nie wydają się nam interesujące. Ich wpływ wydaje się niewielki, efemeryczny i znacznie mniej ciekawy niż relacja silnie zakorzenionej lokalnej wspólnoty ze swoim, najchętniej od lat okupowanym, otoczeniem. Sprawia to, że będąc całkowicie świadomi rosnącej mobilności osób różnych zawodów - zarówno na poziomie teoretycznym, jak i w praktyce projektowania - całkowicie pomijamy miejsca, które stają się naszym lub cudzym domem na kilka dni, tydzień, miesiąc czy trochę dłużej. Komfort przebywania w otoczeniu, w którym mamy mieszkać i pracować przez krótki czas, wciąż jest traktowany jako nadmierna wygoda, a praca podczas następujących po sobie wyjazdów jest traktowana jako stan wyjątkowy, przejściowa sytuacja, która jest ekscesem, a nie normą. Jednak coraz częściej miejsca, które wcześniej, przy bardziej osiadłym trybie pracy, stawały się naszymi tymczasowymi domami podczas wyjazdów wakacyjnych, obecnie stają się z konieczności miejscem pracy, które raz po raz trzeba dostosowywać, aby móc zorganizować sobie pracę. To w przestrzeniach tymczasowych spędzamy nieraz więcej czasu niż w miejscach, które zwyczajowo nazywamy swoim domem, bo tak się przyzwyczailiśmy, bo tam jesteśmy zameldowani.

od dołu: O.Mirecka Podest, M.Ganszyniec Kamole, O.Mirecka Kubki, StokkeAustad Pegs, foto: M.Grochowiak
od dołu: O.Mirecka Podest, M.Ganszyniec Kamole, O.Mirecka Kubki, StokkeAustad Pegs

Kwestia braku teoretycznej refleksji i praktycznych rozwiązań została podjęta przez kuratorki oraz uczestników i uczestniczki wystawy Rooted Design for Rooted Living. Alternatywne strategie projektowania. Punktem wyjścia dla wystawy w Laboratorium Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski jest stworzenie elementów wyposażenia wnętrz, które „miałyby w uniwersalny, lecz zakorzeniony w tradycji sposób odpowiadać na potrzeby artystów rezydentów"1. Wystawa pokazuje nam, w jaki sposób można stworzyć przestrzeń, która połączy ze sobą dwie pozornie sprzeczne funkcje: konieczność dużej mobilności oraz potrzebę zakorzenienia. Uniwersalną wygodę oraz zindywidualizowany design. Brak nachalności i lekkość formy bez konieczności obcowania jedynie z uniwersalnymi wzorami mebli z IKEI, wyznaczających estetyczny standard większości rezydencji. Rooted Design for Rooted Living zwraca również uwagę na zmianę rytmu życia: z osiadłego trybu, przerywanego dłuższymi lub krótszymi wyjazdami, na ciągłą mobilność, której domem nie jest jedno miejsce, które się zamieszkuje i do którego się wraca po wakacjach, ale wiele zamieszkiwanych przestrzeni. Na przejście od pracy we własnej, przystosowanej do indywidualnych potrzeb pracowni, do mieszkania i tworzenia na rezydencjach skrojonych wedle powszechnie przyjętych standardów nieinwazyjnej przestrzeni mieszkalnej. Prezentuje serię obiektów zaprojektowanych przez dziesięcioro artystów i artystek zaproszonych na rezydencję, które udogodnią życie przyszłym gościom a-i-r laboratory.

Wystawa, mimo że skupia się na komforcie pracy ludzi sztuki, dotyczy problemu, z którym borykają się również przedstawiciele i przedstawicielki innych wolnych zawodów. Zmiana trybu działania dotyczy nie tylko artystek i artystów na rezydencjach, ale również pracowników naukowych, aktywistów społecznych, którzy zmuszeni są przemieszczać się z miejsca na miejsce, aby nawiązywać kontakty konieczne do pracy oraz akumulować różnego rodzaju kapitały - poza społecznym również ekonomiczny. Przy niestabilnym rynku pracy, niepewnym zatrudnieniu oraz krótkookresowych stypendiach artystycznych i naukowych nie można nie podróżować. Trzeba być w ciągłym ruchu, żeby nie wypaść z obiegu. Wyjeżdżać, by w innych miastach, państwach, placówkach eksploatować swoje pochodzenie oraz rozbieżny z miejscem przyjazdu zdrowy rozsądek. Potem wrócić i wzbogacić wiedzą zdobytą gdzie indziej lokalne pole. Współcześnie wytwarzanie różnych form wiedzy, w tym sztuki, mimo rozwiniętych technologii komunikacyjnych wymaga fizycznej obecności i cielesnego kontaktu z tym, co inne, nowe, nieznane. Dłuższe wyjazdy, niegdyś utożsamiane z wolnym czasem i wakacjami, na które trzeba było zapracować, obecnie są nieodłącznym elementem wielu wolnych zawodów. Wraz z rozmyciem się granicy między czasem wolnym i pracą, zwłaszcza wśród osób wolnych zawodów, z bycia przywilejem stały się - często uciążliwym - obowiązkiem. Podróże, męczące same w sobie, stają się przekleństwem, kiedy będąc podpiętym do komputera i zmuszonym do pracy, trzeba na nowo przyzwyczajać ciało do nowego otoczenia. Kupować przedłużacze, budować stoliki, przenosić za miękkie materace na podłogę, podkładać pod laptopy książki i poduszki, żeby nie odparzyć kolan i nie nadwerężyć karku, bo nikt nie pomyślał, że kwestia komfortu pracy podczas relatywnie krótkiego pobytu jest sprawą niezwykle istotną. Albo dokonywać tymczasowych mikrointerwencji, żeby oswoić i ocieplić anonimową przestrzeń. Przystosowywać do swoich potrzeb pomieszczenia, które mogą zostać uznane za wygodne, jeśli spędza się w nich kilka nocy podczas wakacyjnego wyjazdu i jedynie się w nich śpi, a nie mieszka. Jednak, które stają się udręką jeśli trzeba w nich przebywać dłużej i twórczo działać.

T.Rygalik Osiek, M.Ganszyniec F Table¸ foto: M.Grochowiak
T.Rygalik Osiek, M.Ganszyniec F Table

Większość mebli i obiektów obecnych na wystawie jest przyjazna i zachęca do korzystania z nich nie tylko ze względu na atrakcyjną formę, precyzyjne wykonanie i zmysłowe doznania, których dostarcza, ale również dzięki prostej konstrukcji oraz intuicyjnej obsłudze. Jest to szczególnie widoczne w minimalistycznych meblach Tomka Rygalika. Zaprojektowana przez niego szafa (Wardrobe 1) składa się jedynie z pionowej deski połączonej ze ścianą poziomym pałąkiem na wieszaki. Szafa, mimo że jest ledwo zamarkowana, służy swojemu celowi: zapobiega gnieceniu się ubrań, ukrywa je przed wzrokiem, a jednocześnie nie zajmuje nadmiernie dużo przestrzeni. Subtelnie odgradza wiszące ubrania od miejsca pracy. Kolejnym innowacyjnym rozwiązaniem jest zamek do drzwi ze zintegrowanym haczykiem (Hooklock). Hocklock jest odpowiedzią na potrzebę prywatności, umożliwia zablokowanie drzwi, a jednocześnie pełnić może rolę wieszaka. Korzystając z niego, mamy pewność, że nie zapomnimy kurtki czy innej powieszonej na nim rzeczy, bo musimy je zdjąć, żeby otworzyć drzwi. Ciekawym rozwiązaniem jest również skrzynka z głośnikami (SpeakerBox), do których można podłączyć nośnik z muzyką i słuchać jej w lepszej jakości niż ta dostępna dzięki głośnikom instalowanym w komputerze. SpeakerBox powstał w odpowiedzi na brak lepszej jakości kolumn i głośników, których zwykle w pokojach rezydencyjnych nie ma. Jednocześnie sama skrzynka, którą można postawić poziomo lub pionowo, może służyć za podstawkę albo dodatkowy miniblat. Zrobiona z drewna, nie odcina się od otoczenia i nie zdominowuje przestrzeni, jak większość dostępnych wież hi-fi.

Ideę prostego designu i łatwych w przenoszeniu i przystosowywaniu do nowych miejsc mebli eksploruje również Oscar Narud. Jego Regał Statek, podobnie jak projekty Rygalika, łączy funkcjonalność mebla z potencjałem subtelnego rozgrodzenia miejsca pracy od miejsca odpoczynku. Z kolei Ławka Klin składa się z dwóch desek połączonych tradycyjną, bez gwoździ, metodą. Ławka Klin rozkłada się na elementy, co sprawia, że jest łatwa w transporcie, chociaż jej waga sprawia, że chcąc ją ze sobą zabierać, możemy zapomnieć o samolocie.

O.Narud Ship Shape Shelves, M.Ganszyniec Szpule; foto: M.Grochowiak
O.Narud Ship Shape Shelves, M.Ganszyniec Szpule

Zwrócenie uwagi na poczucie dyskomfortu i frustrującą niedoskonałość detali oraz przygnębiającą estetykę anonimowego wystroju jest jednym z głównym tematów podejmowanych przez Rooted Design. Widać to zwłaszcza w pracach Oli Mireckiej. Jej kolorowe Węże, rury obszyte cienką włóczką, mogą służyć jako tymczasowy wieszak albo dekoracyjny element, ożywiający zwykle sterylne przestrzenie rezydencji, dziecięca zabawka; nawet jako element, na którym można przysiąść na chwilę. Z kolei wygodne do trzymania kubki w dwóch rozmiarach (i kolorach: czarne lub białe) mogą pełnić zarówno funkcję kubka czy szklanki, jak i filiżanki. Łączą funkcjonalność zastawy z IKEI z nową, wygodną w użyciu formą. Z kolei Huba jest okrągłym obrotowym blatem, który można przykręcić do dowolnego innego blatu czy innej płaskiej powierzchni, powiększając w ten sposób swoją przestrzeń pracy, którą jest zazwyczaj stół, ale może być również parapet czy półka. Huba jest praktyczną naroślą, która nie tylko pozwala w prosty sposób przearanżować miejsce pracy przez dołożenie jednej powierzchni, ale również łatwo przenosić to, co położyliśmy na obrotowym stoliku, w inne miejsce Kolejnym prostym rozwiązaniem jest Podest, który szybko stał się obiektem zazdrości wszystkich tych, którzy mają w zwyczaju lub są zmuszeni pracować z laptopem na kolanach. Mały okrągły stolik, który możemy wygodnie włożyć między uda, ma chronić przed odparzeniem nóg od baterii, kręgosłup przed nadwerężeniem od niewygodnej pozycji, wymuszanej koniecznością nachylenia się tak, aby móc pisać na klawiaturze, która, kiedy siedzimy jest, zdecydowanie za nisko. Sam komputer chroni od przegrzania. Podest wskazuje też przy okazji na silne zespolenie osób wolnych zawodów z laptopami oraz na to, że będąc w ciągłym ruchu i przenosząc się z miejsca na miejsce przez dużą część czasu rezydenci są hybrydą człowieka i technologii. Stolik wygodnie mediuje pomiędzy przestrzenią rzeczywistą a wirtualną i w dużym stopniu uwalnia ciała od bólu związanego ze zbyt długą pracą na komputerze w złych warunkach.

Projekty Mireckiej, zwłaszcza Podest i Węże, wskazują na hybrydalną tożsamość rezydentów i rezydentek, rzadko kiedy występujących jako całkowicie odrębne od otoczenia jednostki. Projekty zakładają, że znacznie częściej występują oni w relacji z technologią (czy innym aktorem nie-ludzkim) albo w relacji z inną osobą. W parze z komputerem, który zmienia formę ciała o dodatkowy element i wymaga odmiennego planowania przestrzeni, żeby dodatkowy narząd z udogodnienia nie stawał się obciążeniem dla całego organizmu. Albo w relacji z innymi ludźmi, w tym samym albo młodszym wieku, mniej lub bardziej niezależni. Jednoosobowe przestrzenie rezydencyjne zwykle nie są przystosowane dla dodatkowych użytkowników i użytkowniczek, zwłaszcza nieletnich. Odpowiedzią na ten brak są właśnie Węże, które w zależności od tego, jak są ustawione, pozwalają szybko przeorganizować przestrzeń i dostosować się do nowej społecznej konfiguracji. Ponadto zwracają uwagę dzieci i poza pełnieniem funkcji dodatkowego mebla mogą być namiastką placu zabaw. Projekty Mireckiej są funkcjonalnymi protezami, które pozwalają łatwo wczepiać się w przestrzeń i poszerzać swoje pole działania we wcześniej niezaplanowanych kierunkach. Jednocześnie są przyjemnymi dla oka i ciała obiektami, które uwodzą i zachęcają do tego, żeby ich używać dotykać i odkrywać coraz to nowe funkcje.

na pierwszym planie od lewej: O.Mirecka Węże, P.Jasiewicz lampka z serii Split, M.Ganszyniec Szpule¸ foto: M.Grochowiak
na pierwszym planie od lewej: O.Mirecka Węże, P.Jasiewicz lampka z serii Split, M.Ganszyniec Szpule

Podobne przywiązanie do detalu widać w pracach Mai Ganszyniec, która - jak Mirecka w wypadku Kubków - również zajęła się kwestią estetyki posiłków i w odpowiedzi na płaskie, nijakie talerze stworzyła serię pokrytych szkliwem talerzy i misek z kamionki (Kamole), z których każdy zyskuje swój indywidualny kształt w procesie wypalania. Zwróciła również uwagę na mało popularną w produkcji zastaw stołowych technologię wyrobu naczyń. Własną tożsamość mają również zaprojektowane przez nią Szpule, siedziska z drutu, oplecione bawełnianym sznurkiem, które nawiązują do owijanych plastikową żyłką PRL-owskich wieszaków czy gazetników. Szpule są nie tylko ładne i wygodne, ale również mogą pełnić funkcję schowka: między górną i dolną część siedziska można włożyć gazety, książkę czy dowolny inny przedmiot, który chcemy mieć zawsze pod ręką. Co więcej, sznurkowa forma jest doskonałą odpowiedzią dla wszystkich tych, którzy mają potrzebę kompulsywnego zajęcia rąk w chwilach natężonego myślenia. Sznurki można łapać, dotykać, ciągnąć. Wplatać w nie nowe elementy, zmieniając wygląd siedzisk. Łatwo też można je naprawić, jeśli się zepsują. Szpule mają przyjazny wygląd i jak Węże są nie tylko funkcjonalnymi obiektami, ale udomowiają i ocieplają przestrzeń pracowni oraz zachęcają do dotykania i zabawy.

Ciągnięcie, wkładanie palców w przerwy między elementami, gładzenie, penetrowanie wnętrza pozwalają wejść w intymną relację z obiektami i przypominają nam o tym, że mamy ciało, które zmysłowo poznaje otoczenie. Obiekty przyjemnie pobudzające różne zmysły poszerzają nasze spojrzenie i zmieniają stosunek do otoczenia na bardziej czuły i wielowymiarowy. Podczas oglądania wystawy zmysł dotyku najsilniej zostaje pobudzony przy kontakcie z kompletem Split (stół, krzesło, wieszak i lampa) Pawła Jasiewicza. Zwłaszcza z idealnie gładkim, równym, olejowanym stołem. Precyzyjnie wykonany mebel z mieszanego drewna zdaje się być wrażliwym na dotyk żywym organizmem, a jednocześnie jest stabilny i oparty na bardzo prostych rozwiązaniach konstrukcyjnych. Nie tylko chce się na niego patrzeć, ale przede wszystkim gładzić i dotykać. Zrozumieć specyfikę tego obiektu za pomocą dłoni, a nie jedynie oczu. Kontakt z obiektami takimi jak Split znosi poznawczy dystans wzmacniany przez wzrokocentryczną kulturę i zachęca do poznawania całym ciałem. Dowartościowania dotyku i kinetycznej percepcji i uznania, jak podkreśla Michel Serres, że "ciało i dusza nie są rozdzielone, ale zmieszane ze sobą, również na poziomie skóry. Zaś dwa złączone ciała nie dają się podzielić na podmiot i przedmiot, które są niezależne od siebie nawzajem"2. Pełne poznanie jest możliwe jedynie przy uruchomieniu wszystkich zmysłów, które mogą być gotowe do działania, jeśli są ćwiczone i stymulowane przez otoczenie, a nie znieczulane, aby móc mniej boleśnie odczuwać niewygodę miejsca pracy.

na pierwszym planie: P. Jasiewicz Split, foto: M.Grochowiak
na pierwszym planie: P. Jasiewicz Split

Dowartościowanie zmysłów i cielesności przez dobry design przypomina nam, że twórcze myślenie jest działaniem z przestrzenią. Podmiot myślący i tworzący jest podmiotem cielesnym. Myślimy i pracujemy, wykorzystując nasze ciała i zmagając się z ograniczeniami poznawczymi, które ucieleśniliśmy. Często działanie na poziomie praktyki, umieszczenie ciała w innym kontekście jest warunkiem koniecznym, żeby popchnąć myśl do przodu albo wyjść z intelektualnego impasu. Aby pomyśleć coś inaczej, często trzeba zrobić kilka kroków, zmienić kąt nachylenia biurka, przenieść się z częścią projektu w inny kąt pokoju; potrzebna jest możliwość jednoczesnego chodzenia, myślenia i notowania, żeby potem móc znowu wygodnie usiąść i rysować, pisać, projektować. Czasami tym, czego potrzeba, jest ucięcie sobie krótkiej drzemki w wygodnym miejscu, żeby zregenerować siły i zrelaksować ciało. Wygodny relaks umożliwia Daybed Tomka Rygalika, który za pomocą kilku ruchów z wygodnego fotela staje się wygodnym łóżkiem. Te drobne przesunięcia w przestrzeni muszą być łatwe, żeby w odpowiednim momencie wspomagały proces myślenia, a nie zachęcały do zmiany obecnie realizowanego projektu na inny, poświęcony przekształcaniu najbliższego otoczenia, żeby nie przeszkadzało w pracy. Albo zmuszały do wyszukiwania oddzielnych miejsc do relaksu, zabawy i pracy.

od lewej: A.Hunting stół magnetyczny, pufa; O.Narud Dead Wedge Bench, T.Rygalik Daybed, foto: M.Grochowiak
od lewej: A.Hunting stół magnetyczny, pufa; O.Narud Dead Wedge Bench, T.Rygalik Daybed

Myślenie w ruchu, znane jako dobra metoda wnioskowania od czasu perypatetyków, potrzebuje przestrzeni, która nie tylko pozwala na ruch, ale również na notowanie w innej pozycji niż raz ustalona pozycja przy biurku. Notowanie, rysowanie w przerwie ruchu, oglądanie pomysłów z odległości wymaga odpowiednich powierzchni. Może to być magnetyczna ściana, tablica, flipchart albo takie obiekty jak trzy grube korkowe tablice zaprojektowane przez StokkeAustad3(Notice Boards), które można złożyć w jedną większą powierzchnię albo traktować jako rozdzielone powierzchnie. Ruch ciała umożliwiają również meble z ruchomymi elementami, takie jak Magnet Table Amy Hunting, który ze stolika kawowego łatwo daje się przekształcić przez dostawienie przedłużek do nóg (które wcześniej były poprzeczkami łączącymi nogi) i stać się stołem do pracy. Zmiana wysokości jest również możliwa w wypadku stołu z podnoszonym blatem Mai Ganszyniec (F Table) oraz stołu z okrągłym, również ruchomym, blatem, zaprojektowany przez Tronda Nicholasa Perry'ego (Gordon). O ile w wypadku F Table głównym udogodnieniem jest możliwość regulowania kąta nachylenia blatu, to Gordon nie tylko jest wielofunkcyjnym meblem mogącym pełnić rolę zarówno stolika kawowego, jaki i stołu do rysowania. Dodatkowo jego okrągły blat ma być zaproszeniem do tworzenia okrągłych obrazów i przełamania dominacji kwadratowych powierzchni malarskich. Okrągły obraz autorstwa Perry'ego, wiszący na wystawie na ścianie obok stołu Gordon, ma być dowodem na skuteczność sugestii poddawanej przez mebel.

T.N.Perry Gordon, rysunek: Co  bociania stopa wie, foto: M.Grochowiak
T.N.Perry Gordon, rysunek: Co bociania stopa wie

Żartobliwa sugestia Perry'ego, że kształt stołu bezpośrednio wpływa na formę dzieła, nie powinna być całkowicie bagatelizowana, bowiem w momentach, kiedy dochodzi się do intelektualnego impasu poznawczego, często kierunek, w którym podążają dalsze działania, jest prowokowany przez otoczenie. To bodźce odbierane z otoczenia podsuwają rozwiązania i wpływają na sposób wnioskowania. Estetyka i podział zmysłowości, rozumiany jako rozdzielenie tego, co godne uwagi i widoczne, od tego, co wypchnięte na margines jako nieistotne albo brzydkie, określa horyzont naszej społecznej wrażliwości. Wytwarzanie dzieł sztuki oraz wiedzy prezentowanej w innej formie jest działaniem relacyjnym, które pojawia się na styku naszych własnych przemyśleń oraz konfrontacji nie tylko z innymi ludźmi oraz ideami, ale również z przedmiotami, kolorami, zapachami.

P.Jasiewicz Split, A.Hunting fartuch, foto: M.Grochowiak
P.Jasiewicz Split, A.Hunting fartuch

Rodzaj przestrzeni zamieszkanej przez artystki i artystów może w większym lub mniejszym stopniu wpływać na projekty, które powstają podczas rezydencji. Chcąc mieć dobre projekty artystyczne, kuratorzy i kuratorki powinni dbać o to, żeby rezydenci i rezydentki byli w otoczeniu, które będzie mediowało między nimi i lokalną przestrzenią. Aby pokoje rezydencyjne w Warszawie, Krakowie, Berlinie, Paryżu, Gdańsku nie były jednym i tym samym estetycznym formatem, ale zachęcały do wejścia w lokalne tematy, uwodziły i zniechęcały do reprodukowania projektów, które nie są odpowiedzią na otoczenie rezydencji, ale wcześniej sprawdzonym formatem i które jak meble z IKEI w miarę dobrze sprawdzają się w każdym miejscu. W tę stronę idą projekty zrealizowane w ramach Rooted Design for Rooted Living. Sama ich forma, odwołująca się do lokalnych inspiracji i mobilności, podzielanej przez większość artystek i artystów, zachęca do łączenia tego, co uniwersalne i związane z międzynarodowym światem sztuki i mobilnym życiem, oraz tego, co lokalne, unikalne, typowe zaś dla miejsca, w którym jest rezydencja. Pozostaje jednak pytanie, czy silnie nawiązujące do tradycji norweskiej obiekty Amy Hunting: fartuch (Hand Printed Apron) oraz pufa (Ottoman With Hand Printed Textile) powinny być umieszczone w a-i-r laboratory czy w rezydencji norweskiej.

Fragment wystawy RDRL, na pierwszym planie: A.Hunting stół magnetyczny, foto: M.Grochowiak
Fragment wystawy RDRL, na pierwszym planie: A.Hunting stół magnetyczny

Ciekawym projektem, chociaż przystosowanym nie do wnętrza, ale zewnętrza rezydencji, jest zestaw Relikt zaprojektowany przez Jakuba Szczęsnego. Fotel, szezlong i podnóżek powstały w wyniku pracy z nowymi materiałami i zastosowania technologii służącej do budowania tymczasowych schronień dla wojska lub kopania rowów melioracyjnych. Relikt, wyglądający jak wielki skamieniały porost, rozszerza przestrzeń rezydencji o przyległe tereny zielone. Wrasta w naturalne otoczenie i z daleka jest praktycznie niewidoczny. Najwygodniej siedzi się na nim z nogami na podnóżku, ale niestety - jak w wypadku uwodzącego formą fotela Le Corbusiera do czytania książek, każda inna pozycja jest wyzwaniem dla użytkowniczek. Prezentowany w a-i-r laboratory pełni jednak funkcję obiektu mediującego z zewnętrzem i przypominającego, że poza wygodną i estetycznie spójną przestrzenią rezydencji jest lekko chropowata rzeczywistość, która silnie pobudza do myślenia i niekonieczne odpowiada na wszystkie nasze potrzeby.

Jakub Szczęsny Relikt, foto: M. Landsberg
Jakub Szczęsny Relikt

Wystawa Rooted Design for Rooted Living. Alternatywne strategie projektowania nie tylko pokazuje twórcze przetworzenie potrzeb artystów i artystek przemieszczających się z jednej przestrzeni do innej i potrzebujących komfortowego miejsca do pracy czy służy dowartościowaniu designu użytkowego jako dziedziny sztuki. Stawia również pytania o to, w jaki sposób nasze, zwiedzających, myślenie i działanie są ograniczone przez miejsce, w którym pracujemy. W jaki sposób myślimy, odnosząc się do najbliższego otoczenia. Wywołuje poczucie zazdrości, które pobudza do innego spojrzenia na przestrzeń, w której przebywamy na co dzień, przez co stała się dla nas przezroczysta. Zachęca do wymyślania twórczych rozwiązań odpowiednich do naszego sposobu pracy.  

ROOTED DESIGN FOR ROUTED LIVING;

Projektanci: Maja Ganszyniec, Amy Hunting, Paweł Jasiewicz, Ola Mirecka, Oscar Narud, Trond Nicholas Perry, Tomek Rygalik, StokkeAustad (Øystein Austad & Jonas Ravlo Stokke), Jakub Szczęsny;

Kuratorki: Marianna Dobkowska, Ula Siemion, Ika Sienkiewicz-Nowacka;
Galeria Laboratorium CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa, 01 -31.10.2010.

Fragment wystawy RDRL, foto: M.Grochowiak
Fragment wystawy RDRL

publikacja Rooted Design for Routed Living (dostępna dla zainteresowanych po kontakcie z działem a-i-r laboratory: air@csw.art.p
publikacja Rooted Design for Routed Living (dostępna dla zainteresowanych po kontakcie z działem a-i-r laboratory: air@csw.art.pl

publikacja Rooted Design for Routed Living (dostępna dla zainteresowanych po kontakcie z działem a-i-r laboratory: air@csw.art.p
publikacja Rooted Design for Routed Living (dostępna dla zainteresowanych po kontakcie z działem a-i-r laboratory: air@csw.art.pl
  1. 1. http://www.design-in-residence.org/index.php?id=35
  2. 2. Michel Serres, Five Senses, A philosophy of mingled bodies, tłum. M. Sankey i P. Cowley, Athlone Contemporary European Thinkers, Continuum, London - New York 2008, s. 26.
  3. 3. Jonas Ravlo Stokke i Oystein Austad.