Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od rysunku odręcznego do modelunku cyfrowego

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od
Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od

Rysunek
Przede mną artysta. Znamy się od kilkunastu lat. Otwarty umysł. Inteligencja w małomówności. Zrównoważony w reakcjach. Skupiony. Teraz napięty. Ja także. Czeka nas rozmowa. Po raz pierwszy dotyczy jego warsztatu artystycznego. Zajmuje się nim na użytek własny. Na co dzień zdobył sobie pozycję grafika-projektanta. Cenią go za umiejętności, rzetelność, pracowitość. Do tych cech dodajmy chłonność i pojemność pamięci.

Na moją prośbę przyniósł swoje portfolio. Z oporem zabiera się do uchylenia rąbka strzeżonej prywatności. Znałem fragmenty tajemnicy. Nie układały się dotąd w spójną całość. Jest nią rysunek. Rysunek o szczególnej, zawężonej partyturze wizualnej „klawiatury". Powtarzający się motyw, niczym notacja muzyczna i gest rysującej ręki. Można odnieść wrażenie, że zastępuje mu słowo, mowę, dyskurs. Manualna energia zasilana i kontrolowana przez centralę - mózg. Ten zaś pracuje bezbłędnie zgodnie z zamierzeniem artysty (za chwilę nastąpi pokaz), z dokładnością mechaniczną zegara. Od czasu Renesansu linia w rysunku odręcznym uzyskała autonomiczną pozycję. Na niej, na cieniutkiej linii, zaistniał, uformował się i doskonali budulec plastyczny Dariusza Bryla.

Jest on zarówno jego wartością autorską, marką, jak i odkryciem siebie, swojego Ja. Osoba poszukująca i odnajdująca tożsamość. Chce ją wydobyć na światło dzienne. Przyjrzeć się sobie. Poczynając od wnętrza, krwiobiegu, zmysłów. Na zewnątrz to, co każdy z nas fizycznie posiada i postrzega: skóra, barwy, światło, niebo, ciemność, woda, przestrzeń. Śmiech i dźwięk Niewyczerpane dostawy życia. Pola dociekań, inspiracji, analogii, nieraz prowokacji lub zapożyczeń formalnych.

Aby pojąć, kim jest Darek rysownik, postanowiliśmy zrekonstruować na próbce przebieg, czyli trajektorię rysowanej pojedynczej linii, ich zbiory i kłęby.

Oto opis: Rysuję w pozycji klęczącej, opierając się łokciami. Na podłodze dwa białe i sklejone arkusze papieru. Razem tworzą powierzchnię w formacie 100x70 cm.

Przemieszczam się dookoła tej płaszczyzny. W prawej ręce trzy ołówki między palcami. Jeden miękki, dwa twarde. Mieszczą się w dłoni. Łatwo nimi manipulować w zależności od jakości, grubości linii. Trzeba uporać się z tymi parametrami: cienkość, delikatność, kierunek biegu linii. Punkt wyjścia - start. Ołówek gotów do owalu, bieży do łuku jakby na otwartej bieżni. Kolejne, płynne przejście do łuku wypukłego, a z niego płynnie, niewidocznie, ołówek; nachylenie dłoni, ciąg wklęsły. I odwrotnie. Od wklęsłego do wypukłego. Jednym pociągnięciem. Biologiczna, naturalna akcja zespołu ścięgna . Zjawisko podpatrzone w przyrodzie. Podświadomie wchodziłem w świat otaczających mnie roślin. Ciekawił mnie ich wygląd, ale jeszcze silniej pociągało wnętrze. Co znajduje się w środku? Budowa, konstrukcja, rozwarstwienie łodygi kwiatu czy trawy. Przecinałem, aby dotrzeć tam, zobaczyć, dotknąć, zawrzeć znajomość. Owe włókna, chyba nic innego jak ślady kreski na moich późniejszych rysunkach. Oglądałem liście pod światło. Zapamiętałem różnorakie powierzchnie - szorstkie, gąbczaste, śliskie, blaszkowate, porowate.

Od przywołania na chwilę młodości kontynuuję pracę. Powtarzam płynne i zamaszyste pociągnięcia. Kreska obok kreski. Gęstwiny, węzły. Na przemian krótkie, nerwowe. Zmieniam kierunek ruchu ręki. Odmienny nacisk ołówka bez odrywania grafitu od papieru. Dłoń. Pod nią kartka białego papieru. Dzięki niej zapobiegam rozcieraniu i rozmazywaniu pojedynczych kresek. Kartka ta przesuwa się odpowiednio do ruchu ręki.

Pozostajemy wciąż na zewnątrz powstającej formy. Dobieram się do jej wnętrza. Czyniłem to w młodości w naiwnym widzeniu świata, teraz świadomie. Jakiż on jest, ów tajemniczy miąższ, wypełniacz powłoki? W moim przekonaniu posiada barwę, na podobieństwo zjawisk fizycznych. Idąc tym torem, nadaję jej, barwie, szczególną intensywność. Błękit, czerwień, fiolet powstają dzięki kredce akwarelowej. Ma ona, jak się przekonałem, potrzebne mi właściwości. Nakładana warstwa po warstwie, tworzy kolor o cechach fluorescencyjnych. Daje złudzenie trójwymiarowej głębi. Wypracowany przeze mnie kolor wnętrza obiektu stanowi nieodłączną część skomplikowanej konstrukcji. Chodzi o wizualnie aktywną substancję drażniącą oko. Można by nazwać to zjawisko optyczną prowokacją. Spotkanie wnętrza i powłoki odbywa się na krawędzi. Zachodzą na siebie: kolor i szarość grafitu.

Biel otoczenia podłoża jest niczym tlen. Zapewnia oddychanie moim obiektom. Stanowi umowne środowisko, które niczym nie zakłóca ich egzystencji. Zachowuje się jak w warunkach laboratoryjnych, nieomal sterylnych.

Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od

Modelunek cyfrowy
Nasza współczesna kultura wizualna zmieniła swoje oblicze, odkąd pojawił się komputer. Nastąpiło wzbogacenie narzędzi, jakie artysta ma do dyspozycji. Tradycyjne narzędzia, dotychczas stosowane w warsztacie artystów, przetrwały wieki w niezmiennej postaci. Artysta posługujący się nimi znajdował ujście dla swoich umiejętności, pasji twórczej. To był jego język, głos, rozpoznawalne „ja". W epoce cyfrowego przekazu narzędzia stały się ogólnodostępne, ewoluujące w zależności od postępu technologicznego.

Zatraciły się kryteria ocen. Trudno dziś odróżnić prace o cechach indywidualnych od

bezimiennych. Pojęcie „artysta" w pewnych obszarach uległo dewaluacji. Staje on przed wyborem: ulec powszechnej presji globalnej „kultury pośpiechu", albo zachować odrębność własnego stylu. We współczesnym wirtualnym świecie, odręczny produkt wyjściowy, staje się unikalny. Pełni rolę generatora. Wytwarza energię, emituje inność wizji. Kryją się w niej także tajemnice niedostępne innym.

Rysunek odręczny dla mnie jest matrycą - czymś pierwotnym, zapisem idei i jej formy. nie jest aktem skończonym, samym w sobie. Użycie komputera umożliwia modyfikacje, czyli nieograniczone możliwości wplywania na kształt obiektów.


Oryginał rysunku staje się zapisem cyfrowym dla dalszego przetworzenia. Komputer jest narzędziem na tyle precyzyjnym i pożądanym, że pozwala osiągać rezultaty w sferze złudzeń zbliżone do materii organicznej. Kreska, linia w zapisie cyfrowym jest kompilacją zbiorów atomów pixeli

Za pomocą programu komputerowego „oczyszczam" obrysy z obecności swoistych „szumów" , zakłócających substancję rysunku odręcznego. Następuje faza manewrowania w przestrzeni. Forma oderwana od podłoż, osiąga inny, niezależny byt w zmienionym kształcie. Odtąd nie podlega ona działaniu prawa grawitacji. Mimo woli przychodzi na myśl Malewicz, jego idea planitów unoszących się w przestrzeni kosmicznej. W procesie tym następuje symbioza. Zależność dwóch bytów: cyfrowego i manualnego.Wyobraźmy sobie przestrzeń wypełnioną „tapetą" z powtarzającym się wzorem (pattern) w architekturze zwróconej ku „organice".

Nasza rozmowa (było ich de facto kilka) na temat potencjalnych twórczych bytów tkwiących w zapisach cyfrowych dobiegła końca. Zapisując je odniosłem wrażenie, że mój rozmówca rozdwaja się. Jest świadom, że jego dokonania w sferze cyfrowego zapisu narażone są na niekontrolowane repliki. Równocześnie zapragnął zmierzyć się z odbiorcą. Zadziałał tu, jak sądzę, impuls estetyczny. Zaznaczenie swojej obecności - rzecz naturalna w życiu każdego artysty.

Pragnę podzielić się moimi doznaniami gdy zobaczyłem te rysunki kilka lat temu. Darek bez słowa, bez zapowiedzi, wyjął z teki kilka arkuszy. Kolejno je prezentował, trzymając w dłoniach w pewnej odległości. Każdy zawierał barwną ikonę, kształt, na co moje zmysły zareagowały spontanicznie okrzykiem i zachwytem! Niezapomniany odruch radości, jak przy nagłym spotkaniu z światłem, z czymś, co jest znajome, a zarazem tajemnicze i nieznajome. Autor milczał. Zdumiała mnie jego powściągliwość. Nie uczynił najmniejszego gestu zadowolenia z reakcji widza. Nie ułatwił zbliżenia się do źródła tak silnego, trudnego do opanowania emocjonalnego napięcia. W tej niewiedzy pozostawałem. Z wyraźną rezerwą odnosił się do zachęt ze strony przyjaciół do zajęcia się swoją artystyczną przygodą.

Dla mnie, przyjaznego obserwatora, współuczestnika wielu projektów graficznych, Dariusz Bryl pozostaje fenomenem w kręgu najnowszej sztuki polskiej. Jednym z tych artystów, którzy stosunkowo późno, w rozkwicie sił fizycznych i umysłowych, ujawniają swoje nowe, inne, w moim przekonaniu obiecujące oblicze. Jego rysunkowo-barwne „akordy", przeszczepione z cyfrowego zaplecza, mogłyby zaistnieć w realnych warunkach. W innym otoczeniu. W dobie sztuczności nasila się głód obcowania z naturą. Architektura od wieków na wiele sposobów rozwiązywała rozdział pomiędzy przyrodniczym otoczeniem i wnętrzem, w którym człowiek żył i będzie przebywał.

Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od

Zagospodarowanie wizualne - patterns - macro przestrzeni
Dwudzieste pierwsze stulecie wkroczyło w epokę charakteryzującą się m.in. przyspieszoną, niemal wszechobecną ruchliwością przestrzenną. Szybki rytm życia, świadomy bądź podświadomy, wymuszają wynalazki i technologie o rewolucyjnym charakterze. Zmiany te, na miarę osiągnięć epokowych, przekształcają codzienną egzystencję. Wszelako obok niepodważalnych zalet generują one zagrożenia dla psychiki jednostki i zbiorowości.

Żyjemy pod nieustanną presją syndromu pośpiechu. Mówimy i myślimy skrótami, komunikujemy się systemami znaków. Postrzegamy świat, używając coraz szybszych środków przemieszczenia. Siegfried Giedion, słynny teoretyk kultury materialnej, już w rozprawie wydanej w 1941r. - Czas , przestrzeń, architektura - trafnie rozpoznał ułomności wieku. Nazwał je: konwulsje kształtowania nowej kultury. Mówił także o bezsilności człowieka wobec problemu rozrastania się mamucich miast, global village. My, żyjący w XXI wieku, możemy wymienić najnowsze dokuczliwe anomalie dające o sobie znać przede wszystkim w czasie przenoszenia się z miejsca na miejsce.

Podróż współczesnego człowieka wywołuje, po pewnym czasie, uczucie monotonii. Rodzi je jednostajny bieg przestrzeni w pejzażu. W planowaniu urbanistycznym i infrastrukturze komunikacyjnej zaistniała uzasadniona konieczność oddzielania podróżującego od charakterystycznych cech mijanych miejsc. Raz po raz pejzaż naturalny jest przerywany. Po drodze mijamy ekrany akustyczne ciągnące się kilometrami na podobieństwo panelowego muru. Anonimowe dale pozbawiają psychicznego komfortu, zjawiska transparency - przenikania przestrzeni zewnętrznej i wewnętrznej.

Projekt Dariusza Bryla, grafika, rysownika i rzeźbiarza, zmierza do zagospodarowania wizualnego wielkich przestrzeni, wzorami/patterns w technice cyfrowej. Ich ciągi nadziemne i podziemne mogą wnieść do anonimowych przestrzeni wartości estetyczne. Oglądane przez szybę pojazdu, z pewnością będą potęgować odczucie szybkości. To może być także silne przeżycie zmysłowe. Jesteśmy świadkami stopniowego i nieuchronnego wkraczania sztuki w obszary dotąd przez nią nie eksplorowane.

Zakończenie od autora projektu „Wizje organiczne Dariusza Bryla".

Powyżej starałem się przedstawić i wyłuszczyć idee przewodnie mojego projektu,
schodząc stopniowo do poziomu praktycznego zastosowania. Zdaję sobie sprawę, że napotka on na opór materii, przede wszystkim w sferze bezwładu myślenia w społeczeństwie globalnym, żyjącym przez 365 dni w kinetycznej gorączce1.

O tym, że nie tylko w mojej głowie rodzą się idee „zagospodarowania przestrzeni", czyli ciągów komunikacyjnych, świadczy przykład użycia brył geometrycznych na poboczach autostrady Metz-Paryż.

english

Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od
Wizje organiczne Dariusza Bryla, czyli od
  1. 1. Dotąd mowa była o poruszającym się Homo. Nie wyczerpuje to możliwości ingerencji mojego projektu w zmianie wizualnej monotonii Homo, po drugiej stronie „panelowego muru".