Koniec komunizmu

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
CHRIS NIEDENTHAL, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988
CHRIS NIEDENTHAL, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988
CHRIS NIEDENTHAL, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988
CHRIS NIEDENTHAL, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988
CHRIS NIEDENTHAL, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988

Gdy Lech Wałęsa podnosi dłoń w zwycięskim geście - „V for Victory" - komunizm staje się pustą wydmuszką, wielka idea sięga gdańskiego bruku. „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się" - gdy elektryk ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina staje na czele robotniczych strajków sens słów wziętych z rewolucyjnych sztandarów znaczy już coś zupełnie innego niż w ustach spiskujących przeciw kapitalizmowi towarzyszy. Jeszcze tylko ostatni pocałunek z Michaiłem Gorbaczowem i przywódcy zaprzyjaźnionych państw sowieckiego bloku mogą schodzić z dziejowej sceny. W socjalistycznym obozie czas sielanki powoli się kończy. Marks przewraca się w grobie: robotnicy występują przeciw władzy komunistycznej. Ale czy aby na pewno aż tak komunistycznej? Czy system sowieckiej dominacji w ogóle miał coś wspólnego z marksowską utopią? Dla wielu na pewno skutecznie ją skompromitował. Komunizm po sowiecku z dzisiejszej perspektywy wydaje się raczej pokraczny niż pociągający. W tym kontekście, wzniosłe idee jawią się niczym skuteczne narzędzie przechwycenia władzy i zniewolenia, sprawowania cynicznej kontroli nad społeczeństwami, państwami zależnymi od Kremla. Zamiast emancypacji robotników czystki, łagry, wypaczenia. Szkoda gadać, wystarczy spojrzeć na zdjęcia z tamtych czasów. Nie te oficjalne, partyjne i ocenzurowane, lecz na te tworzone na marginesie, nielegalnie. Zwłaszcza z Polski, gdzie powstanie „Solidarności" stłumione zostało wprowadzeniem przez władzę stanu wojennego. O napięciu i społecznej dynamice ostatniej dekady Ludowej Polski w niezwykły, nie unikający patosu sposób opowiadają fotografie Erazma Ciołka. Od entuzjazmu pierwszych strajków w Stoczni Gdańskiej, powstania „Solidarności" i formułowania postulatów wobec władzy, przez społeczny opór w czasach ponurego stanu wojennego, aż po pierwsze w bloku sowieckim wolne wybory. Wybory 4 czerwca 1989 roku, które stały się symboliczną datą końca komunizmu, na dobre uruchomiły łańcuch demokratycznych przemian w zniewolonych od czasów Jałty państwach Europy Wschodniej. Fotografie Erazma Ciołka właściwie pokazują rozpad komunizmu jako konieczność dziejową. Narracja prowadzona przez obrazy wydaje się wręcz teleologicznie natchniona. Komunizm musiał upaść, zdaje się mówić autor. W takim ujęciu schyłek komunizmu to historia narodowo-religijnej walki przeciw sowieckiemu okupantowi i jego sługusom. Przez obecność w tym wszystkim papieża Polaka Jana Pawła II fotograficzna historia dostaje dodatkowego, chciałoby się powiedzieć metafizycznego wymiaru. Patos czarno-białych fotografii urywa się wraz z pierwszymi wolnymi wyborami. Demokracja liberalna, wolny rynek i wszystko co przychodzi wraz z transformacją to już zupełnie inna bajka. A raczej proza, kapitalistyczna proza. W sumie, patrząc na te zdjęcia można nie tyle zatęsknić za komunizmem, co dostrzec heroizm tamtych lat. Heroizm skontrastowany z dzisiejszą cokolwiek mało heroiczną post-polityczną rzeczywistością.

Zdjęcia Erazma Ciołka skontrastować można z kolorowymi fotografiami Chrisa Niedenthala. To dialog wybitnych fotoreporterów, ale także szczególna dialektyka fotografii, która pozwala lepiej zrozumieć moment przełomu, jakim był upadek komunizmu w Europie Wschodniej, nie tylko w Polsce. Niedenthal znany jest przede wszystkim z fotografii przedstawiających codzienność PRL epoki Edwarda Gierka i później Wojciecha Jaruzelskiego. Inaczej niż Ciołek, Niedenthal był w Polsce outsiderem, który niejako z zewnątrz, wykonując zdjęcia na zlecenie zachodnich magazynów tj. „Time" czy „Newsweek" przyglądał się tej cokolwiek absurdalnej, ale także fascynującej rzeczywistości. Schyłek komunizmu na zdjęciach Chrisa Niedenthala wydaje się straszny i śmieszny zarazem. To swego rodzaju przedłużający się „Czas apokalipsy", ale takiej małej, polskiej, albo raczej socjalistycznej apokalipsy. Oprócz wytartych klisz przedstawiających szarzyznę i biedę, braki w zaopatrzeniu i brak nadziei na poprawę sytuacji na fotografiach Niedenthala widać też niezwykłą determinację zwykłych ludzi. Fotografie stoczniowców wykonane przez Chrisa Niedenthala pod koniec 1988 roku, a więc tuż przed ostatecznym rozpadem systemu pokazują jednocześnie desperację i beznadzieję. Walczą, ale już nie wierzą w zwycięstwo. To nie jest „karnawał Solidarności", lecz melancholijny stupor, przeciągająca się w nieskończoność agonia systemu. Fotografie Niedenthala pokazują to, co dziś wydaje się nie do wiary: jeszcze dzień przed Okrągłym Stołem, dzień przed wyborami 4 czerwca, dzień przed upadkiem muru berlińskiego ludzie nie wierzyli w to, że ten system dokona żywota, że to wszystko kiedyś się zmieni.

ERAZM CIOŁEK, „NAPIĘCIE”, 1980
ERAZM CIOŁEK, „NAPIĘCIE”, 1980
ERAZM CIOŁEK, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988
ERAZM CIOŁEK, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ”, 1988
ERAZM CIOŁEK, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ. LECH WAŁĘSA NA BRAMIE STOCZNI”, SIERPIEŃ 1980
ERAZM CIOŁEK, „STRAJK W STOCZNI GDAŃSKIEJ. LECH WAŁĘSA NA BRAMIE STOCZNI”, SIERPIEŃ 1980
ERAZM CIOŁEK, „MILICJA OBYWATELSKA I KSIĘŻA”, WARSZAWA 1987
ERAZM CIOŁEK, „MILICJA OBYWATELSKA I KSIĘŻA”, WARSZAWA 1987
ERAZM CIOŁEK, *GDAŃSK 1.09.1980. GODZ.7.20 RANO. „W MIESZKANIU P.P. WAŁĘSÓW. ŻONA DANUTA I SYNOWIE. ŚNIADANIE. ZA CHWILĘ LECH WA
ERAZM CIOŁEK, *GDAŃSK 1.09.1980. GODZ.7.20 RANO. „W MIESZKANIU P.P. WAŁĘSÓW. ŻONA DANUTA I SYNOWIE. ŚNIADANIE. ZA CHWILĘ LECH WAŁĘSA PO RAZ PIERWSZY POJEDZIE DO PRACY JAKO PRZEWODNICZĄCY NSZZ SOLIDARNOŚĆ".
ERAZM CIOŁEK, „ZACZNIEMY MÓWIĆ”, 1989
ERAZM CIOŁEK, „ZACZNIEMY MÓWIĆ”, 1989

A jednak stało się. Zamiast ubranego w teutoński płaszcz kanclerza Adenauera, czy nieco później złego rozbójnika Reagana, którymi przez lata straszyła w Polsce systemowa propaganda pojawia się znienacka dobry szeryf i w mgnieniu oka robi porządek. Kultowy plakat Tomasza Sarneckiego przygotowany specjalnie na przełomowe wybory w czerwcu 1989 roku jest zwornikiem między narracjami fotograficznymi Ciołka i Niedenthala. Plakat Tomasza Sarneckiego z Garym Cooperem w roli głównej stał się błyskawicznie symbolem nie tylko jednych, przegranych z kretesem przez „złych" komunistów wyborów, lecz znakiem rozpoznawczym całej, wbrew westernowej tradycji, bezkrwawej transformacji w duchu „Solidarności". Szeryf z pewnością dał ludziom odwagę, by jeszcze raz, tym razem ostatecznie rozprawili się z wrogami wolności. Jednocześnie, podobnie jak w filmie „W samo południe" („High Noon", 1962), z którego Sarnecki zaczerpnął motyw do swojego plakatu, w Polsce, ale także w innych „postkomunistycznych" finał daleki jest od zwyczajowego happy endu. Turbokapitalistyczne przemiany nazwane słusznie przez Naomi Klein „doktryną szoku" prowadzą do dalekich od oczekiwanych przez samych robotników skutków. I tak Stoczni Gdańskiej już nie ma, zbankrutowała, nie ma liderów, nie ma nic. Nie ma już marzeń o wolności, o wolnym rynku, o lepszym świecie, coś się skończyło. Skończył się komunizm.

WYSTAWA "KONIEC KOMUNIZMU. ERAZM CIOŁEK, CHRIS NIEDENTHAL, TOMASZ SARNECKI" W INSTYTUCIE POLSKIM W BERLINIE.
WYSTAWA "KONIEC KOMUNIZMU. ERAZM CIOŁEK, CHRIS NIEDENTHAL, TOMASZ SARNECKI" W INSTYTUCIE POLSKIM W BERLINIE.
WYSTAWA "KONIEC KOMUNIZMU. ERAZM CIOŁEK, CHRIS NIEDENTHAL, TOMASZ SARNECKI" W INSTYTUCIE POLSKIM W BERLINIE.
WYSTAWA "KONIEC KOMUNIZMU. ERAZM CIOŁEK, CHRIS NIEDENTHAL, TOMASZ SARNECKI" W INSTYTUCIE POLSKIM W BERLINIE.
WYSTAWA "KONIEC KOMUNIZMU. ERAZM CIOŁEK, CHRIS NIEDENTHAL, TOMASZ SARNECKI" W INSTYTUCIE POLSKIM W BERLINIE.
WYSTAWA "KONIEC KOMUNIZMU. ERAZM CIOŁEK, CHRIS NIEDENTHAL, TOMASZ SARNECKI" W INSTYTUCIE POLSKIM W BERLINIE

Koniec komunizmu. Od narodzin Solidarności w Gdańsku do upadku Muru Berlińskiego, Instytut Polski w Berlinie, 26.05-28.08.2009.
Artyści: Erazm Ciołek, Chris Niedenthal, Tomasz Sarnecki
Kurator: Adam Mazur