Umowa z Oskarem Dawickim i białostockim Arsenałem złamana

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Upowszechniać, rozgłaszać czy choćby tylko informować o swoich dziełach - szerzej, więcej, prędzej - chcą chyba wszyscy artyści, bo takie jest ich - nazwijmy to przeznaczenie, los, czy karma. A Oskar Dawicki zagrał inaczej: zabronił widzom informować o jednej swojej pracy zrealizowanej w białostockim Arsenale.

Zrobił to tak. Jak obejrzymy całą wystawę "Meblowanie mieszkania pułapki", to dojdziemy do "Weksel room", ale do niego nie wejdziemy, jeśli nie podpiszemy umowy. Przed wejściem do "Weksel room'u" jest ustawione biurko. Siedzi przy nim pracownik Galerii, który pomaga wypełnić poważny druk (w 2 egzemplarzach), z pieczątką Arsenału i podpisem Dawickiego. Trzeba się w nim zobowiązać do zatrzymania w tajemnicy tego, co się zobaczy w następnym pomieszczeniu. Umowa obowiązuje do końca trwania wystawy czyli do 7.04 2007. A wokół, na ścianach wiszą oprawione (jak dyplomy za zdobyte "sprawności") dokumenty zobowiązań osób, które weszły przede nami do "Weksel room'u". Jeden egzemplarz umowy pozostaje więc w Galerii, drugi egzemplarz otrzymuje widz. I wszystko odbywa się bardzo serio. W przypadku złamania umowy artysta może wytoczyć nam proces.

No to podpisujemy, z nastawieniem - "strachy na Lachy", aparat cyfrowy ukryty pod sukienką tylko na to czeka, a sukienka specjalnie na te okazję luźna. W ogóle - luźna guma. Oskar jest OK., ale jak nas prowokuje to nie jesteśmy przecież z drewna. Pole sztuki jest do przekraczania granic. Spokojnie rozpoznajemy wnętrze i cykamy dyskretnie fotki - dla zasady (nieposłuszeństwa wobec zasad pisanych).

"Weksel room" to pomieszczenie (sztucznie wydzielone z wnętrz Galerii) o wymiarach ok. 3 x 3 metry, wyłożone różowymi kafelkami, z dwoma sedesami (atrapami) stojącymi naprzeciw siebie. Podpis na ścianie: ŁAZIENKA DLA ZAKOCHANYCH (PROTOTYP) 2007. Przy ścianie zamontowano też różowy zlew, z różowym ręcznikiem i mydłem (co widać na foto). Całość jest "słodka", aż mdli. Intymność taka z kolorowych pism dla kobiet.

Cała wystawa Oskara Dawickiego w Arsenale, to odlotowe mieszkanie nie do mieszkania, ale właściwie można by spróbować tam się zadomowić. Więc ta łazienka dla zakochanych to część "Mieszkania pułapki", a umowa przy wejściu, podpisywanie weksla i ciąg dalszy to właściwie oddzielny projekt. I chyba właśnie to my go naprawdę do końca zrealizowałyśmy robiąc fotki i zwracając się do "Obiegu" by to puścił między ludzi. To co, puścicie to przed końcem wystawy? Bo potem to będzie zimna zupa.

Przesyłamy 3 fotki, jedna lekko poruszona, bo nie można było użyć flesza. Ale to taki "smaczek", który oddaje realizm sytuacji.

I jeszcze jedno: nie pracujemy dla galerii Arsenał w B-stoku, nie jest to więc promocja wystawy. Musicie nam wierzyć.

Mata i Hari

Odpowiedź: Po przeanalizowaniu sytuacji doszedłem do wniosku, że skoro nie podpisywałem umowy z galerią Arsenał to nie jestem zobowiązany do dochowania tajemnicy. Poza tym nie wiadomo, czy to co piszą nieznane mi korespondentki jest prawdą, więc może ktoś, kto widział wnętrze "Weksel room'u" napisze czy nie kłamią i nie sfabrykowały fotek, np. dokumentując swoją własną realizację i w ten sposób reklamują siebie. Rozumiem, że ktoś może się obawiać napisać prawdę, przed upływem czasu obowiązywania umowy (7.04.2007), więc na wieści będziemy czekać i później.

Fotki zamieszczamy poniżej, jak ktoś nie chce ich oglądać przed wspomnianym terminem, to niech nie zjeżdża na sam dół strony.

GB

 

Oskar Dawicki
Oskar Dawicki

Oskar Dawicki
Oskar Dawicki

Oskar Dawicki
Oskar Dawicki