Roman Opałka zmarł 6.08.2011

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Wraz ze śmiercią tego wybitnego artysty zakończony został jeden z najniezwyklejszych w świecie artystycznych projektów - liczbowy zapis upływu czasu. 

W 1965 roku artysta rozpoczął cykl obrazów, który nazwał „Opałka 1965 / od 1 do nieskończoności. Detale".  Pierwszy „Detal" namalowany w ramach tego projektu, znajduje się w Muzeum Sztuki w Łodzi. To czarne płótno o wymiarach 193 na 135 cm pokryte białymi liczbami od 1 do 35327,  namalowanymi na nim cienkim pędzelkiem, zapisanymi kolejno w ciasnych równych poziomych rzędach. Następne obrazy - kolejne "detale" - są kontynuacją pierwszego; zapełnione są kolejnymi rzędami następujących po sobie liczb. Od początku projekt zakładał, że zakończony będzie dopiero w chwili śmierci jego twórcy.

W drugiej połowie lat 60. oprócz "obrazów liczonych" Roman Opałka tworzył też abstrakcyjne obrazy olejne o grubej fakturze nazywane greckimi literami: "Omikron", "Kappa", "Lambda" oraz kompozycje trójwymiarowe złożone z płóciennych poziomych pasów.

Dopiero na początku lat 70. Opałka zdecydował, że poświęci się tylko projektowi zapisywania czasu. W 1970 roku zaczął nagrywać na magnetofon liczby wymawiane przy malowaniu, liczby wymawiane są po polsku (później taśmy zastąpiły płyty CD). W 1972 roku począł rozbielać tła obrazów tak, że każdy następny był o jeden procent jaśniejszy od poprzedniego. - Dążę do bieli mentalnej - zaznaczał. W efekcie po około 35 latach rozjaśniania kolejnych obrazów zaczął umieszczać białe liczby na białym tle.

W latach 70. w ramach projektu zaczął wykonywać też fotograficzne autoportrety, dokumentując zmiany, jakie odciska czas na jego obliczu. Na zdjęciach ubrany jest zawsze tak samo - zawsze w białą koszulę, ma ten sam wyraz twarzy i tak samo jest uczesany.

"Obrazy liczone" Opałki na początku wywoływały skrajne reakcje: od uwielbienia do negacji, a nawet agresji. Artysta długo czekał na docenienie jego sztuki. - Na początku nikt nie rozumiał tego, co robię. Nawet żona uważała, że zwariowałem - wspominał. Spotykał się z zarzutem, że jego obrazy są wręcz nudne, monotonne.

Z czasem idea Opałki została doceniona zarówno w kraju jak i za granicą. Prace artysty znalazły się w kolekcjach m.in. Muzeum of Modern Art i Guggenheim Museum w Nowym Jorku oraz w Centre Georges'a Pompidou w Paryżu. Gdy w 1995 r. Opałka pokazywał swoje prace w polskim pawilonie na Biennale w Wenecji, przed wejściem do niego gromadziły się tłumy. Choć sam artysta wolał, by widzowie oglądali jego obrazy w samotności, tak by mieli szanse powtórzenia rodzaju medytacji, która towarzyszyła zapisywaniu przez niego kolejnych liczb.

Malował tylko do pięciu obrazów - "detali" - rocznie, posuwając się w nich za każdym razem o kilka tysięcy liczb. Między innymi, dlatego poszczególne prace uzyskują na rynku sztuki bardzo wysokie cenny. Opałka jest jednym z "najdroższych" polskich artystów współczesnych. W lutym 2010 roku nieznany nabywca kupił na aukcji w Sotheby's w Londynie trzy "detale" płacąc za nie 713 250 funtów, czyli prawie 3,3 mln zł. To najwyższa cena zapłacona za pracę żyjącego polskiego artysty.

W 2008 roku Opałka na swych obrazach osiągnął liczbę 5555555. Pierwsza liczba ostatniego zapisanego przez Roman Opałkę "Detalu" to 5603153.

Artysta zmarł w  trakcie wakacji we Włoszech.

Sławomir Boss - wieloletni przyjaciel artysty - przypomniał, że 27 sierpnia bieżącego roku miało się odbyć w Wenecji wielkie przyjęcie z okazji 80 urodzin Romana Opałki. Rozesłano już zaproszenia.