W sobotę, 28 lutego, w Zachęcie otwarta została pierwsza w Polsce indywidualna wystawa Anny Jermolaewej. Na wejściu przywitało widzów trzyminutowe wideo „Próbując przetrwać" z 2000 roku. Po białej nawierzchni, śmiesznie pochylając się na wszystkie strony, turlają się kolorowe wańki-wstańki. Tym wytrwałym, nigdy niepoddającym się laleczkom nie udaje się niestety „przeżyć". Każda z nich znika za kadrem. Czy to jest los tylko zabawek? „Lubię obserwować swoje otoczenie, ludzi. Codzienność. Tam znajduję inspiracje" - mówi Jermolaewa"1. Prostota, precyzja, uczciwość - tak określany bywa jej styl artystyczny, a prace wideo porównuje się niekiedy do wszechwidzącego „kino-oka" Wiertowa. Bez namaszczenia i patosu Jermolaewa pokazuje życie takim, jakie jest. W jej pracach prywatne opowieści naturalnie przekształcają się w uniwersalne historie, a przedmioty i zwierzęta stają się metaforą naszego, ludzkiego istnienia. Warszawska autobiograficzna opowieść o dobrych i złych czasach staje się retrospektywą życia radzieckich dysydentów lub ogólnie wszystkich niegodzących się na bycie konformistami. Taki był los rodziny artystki ze strony ojca (Bez tytułu, 2012). Wywłaszczeni kułacy, zostali deportowani na Syberię. Taki jest też los samej Jermolaewej, która w 1989 roku zmuszona zostaje do ucieczki z ZSSR. Ucieka do Austrii przez Polskę, będącą - co tu ukrywać - drzwiami do Europy dla wielu rosyjskich dysydentów („Aleksandra Wysokińska/20 Jahre danach", 2009). Za granicą artystka zaczyna nowe życie, regularnie wraca jednak do Rosji. Lecz podróż w przeszłość staje się podróżą w teraźniejszość.
Temat i narracja tej warszawskiej wystawy Jermolaewej w tragiczny sposób połączyły się z dzisiejszą rosyjską rzeczywistością. W noc przed jej otwarciem w Moskwie zamordowany został opozycjonista Boris Niemcow. „Dobre czasy, złe czasy". Tytuł wystawie dała praca o tej właśnie nazwie. To trzy zdjęcia zegara na wiedeńskim dworcu. Na wskazówkach zegara w zależności od godziny wysiadują lub nie gołębie. Ptaki dostosowują się do położenia wskazówek, korzystając z ich poziomego układu. Czy z ludźmi też tak jest? Czy my też tylko dopasowujemy się do czasów, w jakich przyszło nam żyć? Jaki jest los tego, kto nie chce się dopasować? Zabójstwo Borysa Niemcowa wstrząsnęło rosyjskim społeczeństwem. Dla wielu był on symbolem lat 90., z ich idealizmem, walką o lepsze życie, nieudanymi reformami, przegranymi sprawami. Dla kogoś złym, dla kogoś dobrym. Wielu się wydaje, że czas ten przeminął bezpowrotnie. Na marsz pamięci Niemcowa wyszło w niedzielę kilkadziesiąt tysięcy ludzi. „Ja się nie boję" - napisane było na transparentach. Czy to nie jest donkiszoteria, spytacie? Czy ludzie doczekają się odpowiedzi na pytanie o sprawców tego przestępstwa? A może będzie tak, jak w eksperymencie Solomona Eliota Ascha? I odpowiedzią będzie to, co uzna za prawdę większość?
Na wystawie w Zachęcie można zobaczyć dwie prace Jermolaewej nawiązujące do eksperymentów Ascha oraz radzieckiej psycholożki Walerii Muchiny, analizującej wpływ sugestii na ludzkie wybory. Są to przekonujące rozważania na temat wpływu mediów i propagandy na rzeczywistość.
Na jednej ze ścian galerii umieszczona została instalacja „Koty z Ermitażu" (2013). Ze zdjęć patrzą na widzów sympatyczni i bezkompromisowi tępiciele szczurów. Co mogliby nam powiedzieć? Szczur symbolizuje wrogość, zdradę. Koty z tej walki wychodzą zwycięsko. A my?
Anna Jermolaewa, „Dobre czasy, złe czasy”, kuratorka Christiane Erharter, współpraca Magdalena Komornicka, Zachęta, Warszawa, 28.02 - 10.05. 2015