Kto się boi sztuki? 2 lata łagru dla Pussy Riot

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Pod brukiem jest plaża.
(z paryskiego muru w 1968)

Wmawia się nam, że kobiety są "naturalnymi" wrogami,
że między nami nigdy nie będzie solidarności, gdyż nie możemy,
nie powinnyśmy i nie próbujemy tworzyć więzi między sobą.
Tę lekcję przyswoiłyśmy bardzo dobrze.
Jeśli chcemy zbudować silny ruch feministyczny, musimy się jej oduczyć.
bell hooks, Feminist Theory. From Margin to Center.

Niniejszy tekst powstał jako gest solidarności z trzema członkiniami rosyjskiej feministycznej grupy Pussy Riot osadzonymi w areszcie od marca 2012, skazanymi na 2 lata łagru. Nie chcemy powtarzać w nim mantry o wyższości polskiej demokracji nad rosyjską, gdyż - choć orzeczony przez moskiewski sąd 17 sierpnia wyrok jest bardzo wysoki, nie trudno domyślać się, czego żądałby polski prokurator od artystek, które wykonałyby analogiczny happening np. w kościele św. Anny w Warszawie. Uważamy, że solidarności nie buduje się z pozycji wyższości, ale we współpracy. Mamy w związku z tym nadzieję, że nasza drobiazgowa rekonstrukcja wydarzeń i rozbudowany komentarz pomoże wyrobić sobie zdanie o sytuacji sztuki w Rosji i ewentualnie również w Polsce, a nie zobliguje do zajęcia naszego stanowiska.

21 lutego pięć wokalistek feministycznej grupy Pussy Riot zaśpiewało punkową modlitwę do Bogurodzicy o przepędzenie Władimira Putina z Rosji na ambonnie Soboru Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Miało to miejsce w czasie, gdy cerkiew była pusta, nie odbywało się tam żadne nabożeństwo. Zdarzenie wywołało ostrą reakcję, a także ujawniło polaryzację aktualnych politycznych i estetycznych poglądów Rosjan. Ogólnie w Moskwie mówi się o tym, że tegoroczna zima podzieliła społeczeństwo. Rozpoczęło się od grudniowych protestów przeciwko fałszerstwom w wyborach do Dumy Państwowej. Skala manifestacji na placu Błotnym (Bolotnaya Square) w Moskwie była, jak na Rosję, zadziwiająca. Nie były to jednak wiece jakiejś określonej opozycji, tylko "samoorganizujące się" przez portale społecznościowe tłumy rozczarowanych i zawiedzionych Rosjan, o uwagę których walczą teraz starzy i nowi liderzy partii opozycyjnych. Od czasów pieriestrojki opozycja była w Rosji słaba i podzielona, nie proponowała też żadnej poważnej alternatywy wobec istniejącego systemu władzy. Sami Rosjanie nie wykazywali szczególnej aktywności politycznej, starając się jakoś przeżyć od wypłaty do wypłaty, mając jedynie nadzieję, iż sytuacja w kraju nie będzie się pogarszała. Pucz Jelcyna zakończył się rozkradaniem państwowego mienia, wszechogarniającą korupcją i obniżeniem poziomu życia w Rosji. Był to naprawdę ciężki czas - padały zakłady przemysłowe, zamykano fabryki, w kraju rozprzestrzeniały się bezrobocie i pijaństwo.

Po objęciu przez Władimira Putina w 2000 roku urzędu prezydenta Federacji Rosyjskiej sytuacja w kraju tymczasowo się ustabilizowała. Wyrosło i wykształciło się pokolenie, które nie pamięta ani ZSRR, ani żelaznej kurtyny i nie doświadczyło nędzy wegetacji radzieckiego ludu, który - niejednokrotnie redukowany do tego, co choćby Giorgio Agamben określa jako zoe (nagie życie), nie miał nawet szansy mobilizować się politycznie. Pojawiła się też nowa klasa średnia. Jak wiadomo, klasa społeczna to nie tylko stosunek do środków produkcji, lecz również poglądy, zachowania, gusty oraz oczekiwania wobec siebie i innych, a także przyszłości. Dziś klasa średnia w Rosji to wykształceni (często na zachodnich uczelniach) i dobrze zarabiający młodzi ludzie. Nazywają siebie lewicującymi przeciwnikami autorytaryzmu i "klasą kreatywną". To właśnie ta klasa protestuje na placu Błotnym i wychodzi na "marsze milionów", domagając się całkowitej swobody i demokracji. Na początku wydawało się, że ta fala protestów skończy się wraz z wyborem prezydenta, lecz tak się nie stało. Po wyborach nadal trwają pokojowe protesty przybierając formę "narodowego świętowania i spacerowania", połączone z dyskusjami na temat alternatyw wobec programu Jedynej Rosji. Te manifestacje i obozowiska, okupacje parków Moskwy (ОккупайАбай), coraz bardziej drażnią władzę i konserwatywnie nastawionych obywateli.

Do tego ruchu lewicujących przeciwników autorytaryzmu należy również punkowo-feministyczna grupa Pussy Riot. Zespół powstał w październiku 2011 roku, niektóre jego członkinie należały wcześniej do znanej również w Polsce grupy Voina (link: http://indeks73.pl/). Wokalistki inspirują się tekstami Marksa, Žižka, Derridy, Butler, działalnością Riot Grrrl, a także wydarzeniami wiosny arabskiej. W pierwszym nagranym utworze poświęconym wyborom do Dumy Państwowej artystki śpiewały: "powietrze Egiptu służy płucom/ zróbmy Tahrir na placu Czerwonym". Pussy Riot zaliczają się do trzeciej fali feminizmu, za autorytety uznają Simone de Beauvoir, Andreę Dworkin, Emmeline Pankhurst, Kate Millett, Judith Butler, Rosi Braidotti. Uważają, że Rosja potrzebuje "feministycznego bata" i kobiety-prezydenta, występują przeciwko wodzostwu, homofobii, krytykują maczyzm rosyjskiego społeczeństwa. Obszarem działań zespołu jest polityczny performans i wideo-art.

"Bogurodzico, przepędź Putina!" - zaśpiewały Pussy Riot podczas akcji 21 lutego 2012 roku w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Krytykując z ambony upolitycznienie moskiewskiej cerkwi i otwarte poparcie patriarchy Cyryla dla Putina w kampanii prezydenckiej, kobiety wywołały najostrzejszą reakcję i nagonkę. Cała akcja, która trwała tylko 41 sekund, obnażyła podział w społeczeństwie, a także wśród przedstawicieli samej Cerkwi. W publicznych mediach, jak również na niektórych forach internetowych, słychać nawoływania do jak najsurowszego ukarania "bluźnierczyń". Retoryka dyskusji przypomina częstokroć średniowieczne polowanie na czarownice. Najbardziej żądni kary sugerują wychłostanie kobiet publicznie na placu Czerwonym, odebranie im dzieci, zaproszenie egzorcysty, który "wygoni z nich diabła". Zgodnie z radziecką tradycją w akcji wietrzy się również spisek służb zachodnich. Niektórzy są przekonani, że za całą akcją stoi Borys Bieriezowski, ponieważ "jak wiadomo kobiety swojego rozumu nie mają".

Takich podejrzeń nie miały polskie media podczas sprawy przeciw Dorocie Nieznalskiej. Warto przypomnieć tu historię jej procesu, przede wszystkim dlatego, że również i w nim początkowo wydawało się, że jest to niewinny skandal. Skazujący wyrok sądu pierwszej instancji pokazał jednak, że sprawa jest poważna, zaś sąd - nawet w sytuacji, gdy skarżący artystkę aktywiści katoliccy otwarcie zadeklarowali, że "nie widzieli pracy" - zdeterminowany, żeby Nieznalską skazać. Porównania z procesem Gorgonowej (w tekstach Agaty Araszkiewicz) po pierwszych kilku latach (proces trwał w sumie 8 lat) ustąpiły miejsca otwartym krytykom cenzury (w tekstach choćby Izy Kowalczyk). Widowiskowy proces 4 czerwca 2009 roku, w rocznicę pierwszych wolnych wyborów, ostatecznie uniewinnił artystkę, niemniej zakaz opuszczania kraju, konieczność "meldowania się" na komisariacie oraz panująca w kraju niechęć do organizowania jej wystaw jako "kontrowersyjnej artystki" oczywiście poskutkowały depresją, problemami materialnymi i psychologicznymi oraz odium społecznym. Początkowo prawie każdy artysta, nawet ci, którzy bronili wolności twórczej, odcinał się od pracy artystki lub otwarcie krytykował jej twórczość. Dopiero po pewnym czasie zaczęto doceniać jej projekt.

Polskie media przejawiają pewną sympatię wobec aresztowanych członkiń Pussy Riot. Trudno powiedzieć, jak wiele jest w niej szczerego zainteresowania feministycznymi artystkami walczącymi z wykazującym cechy autorytaryzmu reżimem i akceptacji ich działań, a ile zwykłej rusofobii bądź poczucia wyższości, w którym poczucie własnej wolności i rozwoju skutecznie maskuje świadomość mankamentów własnych instytucji państwowych. Szczególnym zdziwieniem napawać może jednoczesny entuzjazm wobec wizyty głowy rosyjskiej cerkwi w Polsce i krytyka wyroku przeciw Pussy Riot - oba wydarzenia miały miejsce tego samego dnia, 17 sierpnia 2012, niemniej informowano o nich zazwyczaj w odrębnych wiadomościach. Z perspektywy ochrony wolności twórczej, sojusz konserwatywnych instytucji zawsze budzi lekki niepokój - tak przedstawiciele katolicyzmu, jak i prawosławia często przeciwstawiają się przecież feminizmowi, homoseksualności oraz wielu innym kwestiom stanowiącym temat licznych działań artystycznych we współczesnej sztuce. W Polsce również dochodzi przecież do licznych aktów cenzury, zwłaszcza w teatrze i sztukach wizualnych. Sprawa Nieznalskiej jest tego najbardziej drastycznym przykładem, więc warto się do niej odwołać, zwłaszcza, że wykazuje pewne strukturalne podobieństwo z przypadkiem Pussy Riot. W obu sytuacjach interesująca jest przede wszystkim wysoka sankcja (Nieznalskiej grożono 2 latami więzienia, w przypadku Pussy Riot było to 7 lat, ostatecznie skazano je na 2 lata łagru) oraz ostra, często mizoginiczna krytyka ich działań jako rzekomo niewystarczająco artystycznych. Po ogłoszeniu wyroku dla Pussy Riot pojawiły się również porównania między sprawą przeciw Dorocie Rabczewskiej (Dodzie), która została niedawno skazana za obrazę uczuć religijnych w związku z wypowiedzią o tym, że autorzy Biblii znajdowali się pod wpływem środków odurzających.

3 marca 2012 na polecenie prokuratury dwie artystki z grupy Pussy Riot - Nadieżda Tolokonnikowa i Marija Alohina zostały aresztowane. 15 marca dołączyła do nich Jekaterina Samucewicz. Przedstawiono im zarzuty z art. 213 k.k. FR, kwalifikując ich akcję jako zorganizowane chuligaństwo na gruncie politycznej i religijnej nienawiści w stosunku do określonej grupy społecznej, czyli ten sam artykuł, z jakiego wcześniej sądzono przedstawicieli grupy Voina. Od tamtej pory kobiety przetrzymywane są w areszcie, który już trzykrotnie został im przedłużony, ostatnia wersja opiewa na kolejne kilka miesięcy, do 12 stycznia 2013 roku. Areszt tłumaczono początkowo "ochroną przed oburzonymi wiernymi", później - rzekomym zagrożeniem matactwem. Warto podkreślić, że dwie z trzech zatrzymanych kobiet to matki małych dzieci. Atmosferę wokół punk-modlitwy podgrzewa również reakcja moskiewskiego patriarchatu, który wzywa wiernych do jednoczenia się w walce przeciwko antychrześcijańskiej nagonce. Członkinie Pussy Riot są przez patriarchów nazywane inicjatorkami tej nagonki i winnymi zbezczeszczeń prawosławnych świątyń.

22 kwietnia przy Soborze Chrystusa Zbawiciela cerkiew zorganizowała "ogólnonarodową modlitwę" w obronie wiary prawosławnej, przypominającą bardziej wiec polityczny i manifestację siły. Taka postawa patriarchów jest jednak poddawana krytyce przez część wierzących. Przypominają oni o najważniejszych cechach chrześcijaństwa - przebaczeniu i miłosierdziu. Nawet w opinii niektórych duchownych akcja Pussy Riot mieści się raczej w kategoriach uprawomocnionej błazenady okresu Maslenicy (występ odbył się w ostatni wtorek tegorocznego karnawału), w związku z czym uczestniczki nie zasługują na karę pozbawienia wolności. Klucznik Soboru Chrystusa Zbawiciela stwierdził, iż podczas akcji ołtarz cerkwi nie został zbezczeszczony, a więc nie wymaga ponownego poświęcenia. Śledczy, prowadzący sprawę, zamówili już trzy psychologiczno-lingwistyczne analizy tekstu zaśpiewanego przez Pussy Riot w Soborze Chrystusa Zbawiciela. Dwie z nich, wykonane przez Centrum technologii informatyczno-analitycznych w Moskwie, nie wykazały cech rozsiewania politycznej i religijnej nienawiści. Trzecia zamówiona została u innych analityków. Ta ostatnia ekspertyza zadowoliła śledczych i 7 czerwca postępowanie przygotowawcze zostało zakończone.

Pussy Riot, you rock! Żelbeton w akcji solidarnościowej z Pussy Riot przy okazji wizyty patriarchy Cyryla I w Warszawie. Żródło:
Pussy Riot, you rock! Żelbeton w akcji solidarnościowej z Pussy Riot przy okazji wizyty patriarchy Cyryla I w Warszawie. Żródło: Żelbeton

Pussy Riot, you rock! Żelbeton w akcji solidarnościowej z Pussy Riot przy okazji wizyty patriarchy Cyryla I w Warszawie. Żródło:
Pussy Riot, you rock! Żelbeton w akcji solidarnościowej z Pussy Riot przy okazji wizyty patriarchy Cyryla I w Warszawie. Żródło: Żelbeton

Tolokonnikowa, Alohina i Samucewicz były przetrzymywane w areszcie bez możliwości widzenia się z rodziną i dziećmi. Uznawanie tego środka za "ochronę kobiet przed nagonką" wydaje się absurdalne, do tego zaprzecza pro-rodzinnej ideologii państwa i cerkwi. Dla porównania, byłemu milicjantowi i jednemu z oskarżonych o zabójstwo Anny Politkowskiej, przychylając się do wniosku, sąd w maju tego roku zmienił tymczasowy areszt na areszt domowy. Obrońcy procesowi Pussy Riot wskazują na polityczny kontekst całej sprawy. Na portalach internetowych zadaje się ironiczne pytanie, co by się stało, gdyby słowa utworu brzmiały - Bogurodzico, przegoń Obamę. Już 23 marca rosyjski Związek solidarności z więźniami politycznymi uznał Tolokonnikową, Alohinę i Samucewicz za więźniów politycznych, zaznaczając, że w ich działalności nie ma cech przestępstwa, o które są oskarżane i prześladowanie ich jest bezprawne. 3 kwietnia Amnesty International ogłosiła wokalistki Pussy Riot więźniami sumienia. Przeciwko karze siedmiu lat więzienia, którą zagrożone są Pussy Riot, protestowała również Human Rights Watch, a także przedstawiciel ONZ. W Polsce odbyły się liczne happeningi i wydarzenia artystyczne na rzecz uwolnienia Pussy Riot, w tym dwa na krakowskim Rynku. Artystka Aleksandra Polisiewicz zadedykowała swoją pracę "Abiekty militarne" wystawiane w czerwcu w Petersburgu uwięzionym członkiniom grupy, zaś polskie media obficie raportują wydarzenia, nie szczędząc krytyki władz Rosji. W dniu ogłoszenia wyroku, 17 sierpnia, happeningi i demonstracje miały miejsce na całym świecie.

Akcja solidarności z Pussy Riot, 17.08.2012, Warszawa, fot. Ewa Majewska
Akcja solidarności z Pussy Riot, 17.08.2012, Warszawa, fot. Ewa Majewska

Aleka Polis, Abiekty Militarne, fot. Ewa Majewska
Aleka Polis, Abiekty Militarne, fot. Ewa Majewska

27 czerwca artystyczna elita Rosji wystąpiła z listem otwartym do Sądu Najwyższego FR oraz Sądu miejskiego w Moskwie, w którym artyści, prosząc o wolność dla Pussy Riot, stwierdzają min. że ta kryminalna sprawa podważa reputację systemu sądowniczego Rosji oraz zaufanie do władzy (tu można przeczytać cały list: http://echo.msk.ru). Analogiczne petycje zorganizowano w wielu innych krajach, w tym również w Polsce. Z obserwacji wydarzeń wokół Pussy Riot wynika jednak pytanie: dlaczego tzw. "bołotnaja opozycja" nie walczy aktywnie o wolność i prawa oskarżonych wokalistek? Czy to możliwe, że ostra akcja i zdecydowane zabranie głosu przez kobiety wystraszyły opozycyjnych liderów? Słychać oczywiście wypowiedzi, iż tak długi areszt i samo oskarżenie nie mają podstaw prawnych, ale tym komentarzom niemal zawsze towarzyszą zastrzeżenia, że sama akcja była "idiotyczna" lub też, że patriarcha Cyryl powinien wziąć się za nawrócenie wokalistek na drogę wiary, albo że Pussy Riot zrobiły to dla swojej reklamy i PR-u. Trudno jednak nie zauważyć, że pięciomiesięczny już pobyt w areszcie (areszt tymczasowy stosuje się w Rosji zazwyczaj dla podejrzanych o zabójstwo) przekracza granice "autopromocji". Co by się stało, gdyby na ambonę z krytyką władzy i politycznego zaangażowania Cerkwi wyszliby mężczyźni? Czy ich wystąpienie byłoby bardziej do przyjęcia? Estetykę i wartość artystyczną akcji Pussy Riot można akceptować lub nie, niemniej naruszanie praw człowieka wymagałoby chyba bardziej zdecydowanej obywatelskiej postawy. Wolność słowa i przestrzeganie praw człowieka są przecież głównymi hasłami na sztandarach protestującej opozycji. Anna Politkowska w jednym ze swoich artykułów opisywała taką sytuację zaobserwowaną na ulicach Moskwy: nieopodal miejsca, gdzie bandyci znęcali się nad przywiązaną do drzewa ofiarą, ktoś spokojnie wyprowadzał psa na spacer... Akcja Pussy Riot postawiła rosyjskie społeczeństwo w niewygodnej sytuacji wyboru, którego nie da się uniknąć, ponieważ już samo milczenie i obojętność oznaczają wybór. Kobiety postawiły zasadnicze pytania: wierzącym - o istotę wiary, władzy - o stan demokracji, opozycjonistom - o sedno wolności, a nam wszystkim o to, czy można biernie przyglądać się ostrym działaniom władzy.

4 lipca miało miejsce kolejne posiedzenie sądu, podczas którego, przychylając się do wniosku oskarżenia, skrócono czas zapoznania się adwokatów artystek z materiałami sprawy (jest ich 7 tomów). Oczekiwano, że 9 lipca moskiewski sąd uzna zażalenie obrony i zmieni areszt kobiet na inny środek zapobiegawczy (kaucje, domowy areszt, zakaz opuszczenia kraju etc). Wniosek został odrzucony jako bezpodstawny. Za aresztowane pisemnie oraz pieniężnie ręczyło mnóstwo osób, za Tolokonnikową - 53, za Alochiną - 56, za Samucewicz - 54. Oczywiście nie zostało to uwzględnione przez sąd.

Najważniejszy składnik akcji Pussy Riot to nielegalna interwencja w przestrzeń miejską, której towarzyszy ostra, punkowa muzyka. Zespół uprawia "partyzantkę miejską" (guerilla urbana) z typowymi dla niej środkami wyrazu, związanymi z przechwytywaniem miejskiej przestrzeni. Skojarzenie z sytuacjonizmem jest tu jak najbardziej na miejscu. 9 kwietnia 1950 roku, w niedzielę wielkanocną, czterech uczestników awangardowej grupy później znanej jako Międzynarodówka Lettrystyczna, wkroczyło do wypełnionego po brzegi kościoła Notre-Dame i, podmieniając księdza na przebranego w habit dominikanów aktywistę, zadeklarowała, że oskarża kościół katolicki o "śmiertelne przekształcenie naszych sił witalnych na rzecz pustego nieba". "Skandal w Notre-Dame" wzbudził, podobnie, jak moskiewski performance Pussy Riot, mieszane reakcje. Z jednej strony pojawiły się głosy o konieczności oddzielenia działań artystycznych od aktywizmu, co pociągnęło za sobą rozłam w grupie skupionej wokół Isidora Isou, zaś z drugiej - radykalną pobudkę takich nestorów awangard paryskich, jak Andre Breton, który z oburzeniem wypomniał komunistycznemu pismu Combat sojusz z siłami reakcji. (cyt za: http://juralibertaire.over-blog.com/).

Do każdego występu Pussy Riot starannie przygotowywany jest nie tylko utwór, lecz też sposoby zajęcia miejsca akcji oraz strategia ucieczki. Drugim istotnym elementem wizerunku grupy jest anonimowość. Uczestniczki zespołu noszą kolorowe kominiarki i występują pod pseudonimami. Ilość osób w zespole nie jest do końca znana, czasami w akcjach biorą udział trzy solistki, czasami osiem, media przeważnie podają liczbę około 30 aktywistek. W zespole są również asystenci, którzy filmują performans i pomagają w ucieczce przed policją. Sfilmowane akcje wraz z nagranym wcześniej podkładem muzycznym Pussy Riot zamieszczają na portalu YouTube. W jednym z wywiadów wokalistki zadeklarowały, że niemal każdy może wystąpić pod ich wizerunkiem i zaśpiewać napisany przez siebie utwór. Dziś deklaracja ta nabiera szczególnej mocy, gdy zespoły takie, jak Red Hot Chilli Peppers czy Faith no More udzielają podczas swoich koncertów w Moskwie otwartego poparcia aresztowanym członkiniom grupy. Najistotniejsze są dla nich nie osobowości wykonawców, tylko działania nakierowane na poruszenie określonych tematów społecznych.

Uważając, że protesty na placu Błotnym nie przyniosły pożądanego rezultatu, artystki wybrały ostrzejszą formę działań. Śpiewają punk na żywo na dachach moskiewskich trolejbusów, w metrze, ekskluzywnych sklepach, przed budynkiem moskiewskiego więzienia, na placu Czerwonym. Podobną akcję zorganizowała grupa Voina w 2009 roku podczas procesu w spawie przeciw organizatorom wystawy "Zakazana sztuka - 2006". Troje członków Voiny również przez kilka miesięcy przebywało w areszcie za miejski antyrządowy happening w Sankt Petersburgu. Za artystami z Voiny opowiedział się brytyjski artysta Banksy, który wpłacił za nich wysoką kaucję. Aktywistów grupy Voina, niedawno reprezentowanych między innymi na berlińskim Biennale oraz na festiwalu "Art Boom" w Krakowie, nadal czeka proces, skądinąd - będą sądzeni na podstawie tego samego paragrafu, co członkinie Pussy Riot. Na początku lipca w sprawie Pussy Riot wypowiedział się zespół Faith no More, którego wokalista, Mike Patton, udostępnił podczas koncertu w Moskwie scenę trzem wokalistkom grupy, a następnie wykonał jeden utwór w kominiarce, nawiązując w ten sposób do stylizacji rosyjskich feministek (występ można obejrzeć tutaj: http://rt.com). Artystki uzyskały również poparcie Terry'ego Gilliama oraz frontmana grupy Beastie Boys, Adama Horovitza; Madonny, Bjork, Yoko Ono i wielu wielu innych. 10 lipca flash mobem "Free Pussy Riot!" otworzyło się III Międzynarodowe biennale sztuki młodych w Moskwie. W Palais Tokio w Paryżu ma aktualnie miejsce wystawa zadedykowana grupie. Swoje poparcie dla zespołu zademonstrował również zespół Red Hot Chili Peppers.

Członkinie grupy zaskakują wrzaskiem, kolorowymi sukienkami i jaskrawymi rajstopami, grubiańskim niekiedy językiem tekstów, negują utarty w rosyjskim społeczeństwie wizerunek kobiety - podporządkowanej, cierpliwej, cichej, wybaczającej, wyglądającej równie pięknie w każdej życiowej sytuacji. Noszenie kominiarek przez wokalistki zespołu ma także inną wymowę. Pussy Riot nie chcą "handlować" swoją urodą i twarzami, jak tego często oczekuje się od kobiet. Nie interesują je również komercyjne wykonywanie utworów i koncertów. Są w tym podobne do amerykańskiej grupy feministycznej "Guerilla Girls", która konsekwentnie, od początków aktywności jeszcze w latach '80 występuje w maskach goryli tłumacząc to niechęcią do komercyjnego wykorzystywania wizerunku kobiet.

Już Arystoteles podkreślał, że prawa można uważać za przyznane, jeśli ich posiadacze mają możliwość korzystania z nich w praktyce. Ten sposób myślenia podchwyciła Hannah Arendt, a za nią - również Judith Butler. W opublikowanym niedawno po polsku przemówieniu o ciałach w proteście zwraca ona uwagę na to, że człowiekiem nie można być w pojedynkę. Niewykluczone, że oznacza to również działanie na rzecz ciał uwięzionych. Kiedy na początku XX wieku przetrzymywano w areszcie brytyjską sufrażystkę, Emmeline Pankhurst, inna działaczka na rzecz praw kobiet, Mary Richardson, pocięła Wenus Velasqueza, "ciało, które jest przedmiotem uwielbienia, podczas gdy inne ciało gnije w więzieniu". Od początku wiele wskazywało na to, że pokazowy proces Pussy Riot będzie szybki, a wyrok kilku lat więzienia - realny. Ruchy wymiaru sprawiedliwości Rosji w odpowiedzi na reakcje opinii publicznej były coraz bardziej aroganckie. Od momentu pojawienia się listu rosyjskich artystów jednoczącego zdrowo myślących obywateli prokuratura i sąd, śpiesząc się, działali z naruszeniem przepisów proceduralnych. Akt oskarżenia jako podstawę podaje administracyjno-dyscyplinarne postanowienia chrześcijańskich soborów powszechnych z IV i VII wieków. Jak podaje New York Times, przedstawiciele kościoła prawosławnego w Rosji porównali wystąpienie Pussy Riot do nazizmu i stalinizmu.

27 lipca, tuż po otwarciu Igrzysk Olimpijskich, w Moskwie ruszył proces przeciw artystkom. Jak twierdzi ich prawniczka, Violetta Volkova, obudzono je o 5 rano, i przez kilka godzin trzymano w ciasnym pomieszczeniu, bez posiłku. Zdaniem ojca jednej z oskarżonych, wyglądały jakby były po długim strajku głodowym. Może nie przez przypadek został potem wezwany jako świadek przez oskarżenie, żeby zeznawać przeciw własnej córce. W ostatnich dniach wypowiedzieli się inni świadkowie oskarżenia - jeden mężczyzna poczuł się tak obrażony happeningiem Pussy Riot, że nie mógł pójść do pracy przez kolejne dwa miesiące, innego obraża samo słowo feminizm. Przypomnijmy - skarżący pracę Nieznalskiej katolicy z Gdańska otwarcie mówili, że nie widzieli rzekomo raniącego ich uczucia dzieła. Drugiego dnia procesu artystki oświadczyły, że przepraszają wszystkich obrażonych, ich intencją nie było ranienie niczyich uczuć. Podczas procesu mówiły również, że nie jest to rozprawa przeciw nim, ale przeciw prawu. W podobnym tonie sytuację komentuje szef środkowoeuropejskiego oddziału organizacji na rzecz praw człowieka Human Rights Watch.

17 sierpnia moskiewski sąd wydał wyrok - 2 lata łagru dla Tolokonnikowej, Alohiny i Samucewicz. To niewiele, w Rosji zdarzały się już w ostatnich latach wyroki 10 lat dla innych artystów. Ten wyrok jest jednak precedensowy, ponieważ Pussy Riot stały się najbardziej znanymi opozycjonistkami rosyjskimi na świecie. Lista artystek i artystów, którzy udzielili im wsparcia nie ma końca - są wśród nich Sting, Madonna, Red Hot Chilli Peppers, Agnieszka Holland, Paul McCartney i masa innych. Jak podaje New York Times, rząd amerykański i wiele innych rządów zachodnich od razu skrytykowały postępowanie władz Rosji. Z kolei w Polsce dokładnie w dniu ogłoszenia wyroku doszło do spotkania patriarchy Rosyjskiej cerkwi i przedstawicieli polskich władz, w tym - władz kościoła katolickiego. Choć oczywiście było to spotkanie bez precedensu i jego znaczenie dla zbliżenia obu kościołów jest niekwestionowalne, z perspektywy wolności twórczości i artystycznej ekspresji brak jakiegokolwiek komentarza odnośnie drakońskiego wyroku przeciw Pussy Riot może budzić zaniepokojenie. Czy faktycznie polskie władze zamierzają w całej rozciągłości wspierać sojusz katolicyzmu i prawosławia przeciw feminizmowi i wolności słowa? Miejmy nadzieję, że nie.

Skrócona wersja niniejszego tekstu została opublikowana w tygodniku Przekrój dn. 6.08.2012. Bardzo dziękujemy za zgodę na ponowne wykorzystanie tego materiału.

 

"Bogurodzico, przepędź Putina!" -Pussy Riot podczas akcji 21 lutego 2012 roku w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie:
www.youtube.com
www.youtube.com