Co robi malarz? – dziesiąta edycja Konkursu Gepperta - część II

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

część I 

Co robi malarz dzisiaj?

Ciągła potrzeba porównań, rankingów, wartościujących przeglądów artystów i ich twórczości stała się domeną życia artystycznego w Polsce na przestrzeni  kilkunastu ostatnich lat. Szereg konkursów dedykowanych młodym twórcom ma za zadanie ustalić pewnego rodzaju status quo tego, w jakim kierunku będzie podążać myśl artystów w ciągu kilku najbliższych lat. Nie dziwi nas więc, że poszczególne nazwiska często powtarzają się wśród uczestników kolejnych edycji różnych konkursów - w ten sposób utwierdza się pewna struktura, która wskazuje na rodzące się i rozwijające tendencje. Konkurs Gepperta, organizowany od 1989 roku jest również jednym z trybów tej maszynerii. O tyle istotnym i elitarnym, że zasadzającym się na szeregu reguł, które sprawiają że uczestnictwo w nim jest dla artystów dużym wyróżnieniem.

Oglądając różne wystawy konkursowe można zazwyczaj odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z serią mini wystaw, które choć nie mają ze sobą wiele wspólnego złożą się w końcu na "jakiś" całościowy efekt w postaci ekspozycji. Od kuratora konkursu zależy to, czy dane prace, sąsiadując ze sobą będą dla siebie konkurencją, będą się dopowiadały wzajemnie, czy wykluczały poprzez nieodpowiednie sąsiedztwo. Forma ekspozycji, w której bierze udział ponad dwudziestu artystów siłą rzeczy zawsze będzie nierówna, zawsze pozostawi miejsce na pomysły czy propozycje zmian. Konkurs Gepperta, dzięki swej strukturze jest w istocie dziełem kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu osób współpracujących ze sobą w różnym stopniu. Na pierwszym etapie kuratorzy tego konkursu wyłaniają radę ekspercką, której kompetencje i znajomość środowiska pozwolą wyszukać około pięćdziesięciu debiutujących artystów z całego kraju. Później, w ramach dwudniowego sympozjum, odbywającego się w murach wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych rada ta dokonuje selekcji dwudziestu pięciu, ich zdaniem najciekawszych twórców. Kolejnym etapem prac nad konkursem są rozmowy kuratorów z gronem wyłonionych uczestników. To bardzo istotny moment w całej formule konkursu, ponieważ rozmowy te mają za zadanie wyłonić konkrente realizacje, które pojawią się na wystawie konkursowej i będą brane pod uwagę przez jurorów. Kuratorzy, którymi w tym roku są Patrycja Sikora i Wojtek Pukocz pomagają artystom wybrać prace, które są w stanie najpełniej oddać charakter twórczości młodego artysty. W regulaminie konkursu znajduje się zastrzeżenie, że prace konkretnego twórcy mają stanowić pewną logiczną całość i stanowić jednolitą wypowiedź artystyczną. Zbiór takich prac tworzy wystawę. Teraz wystarczy tylko wybrać zwycięzców. Dokona tego specjalnie powołane jury, wśród którego zasiądą wybitni krytycy, kuratorzy i nauczyciele akademiccy. Pula tegorocznych nagród to 60 000 złotych, jest więc o co się starać.

"Co robi malarz?" - pytają retorycznie kuratorzy tegorocznej edycji w informacji o konkursie. Odpowiedź na to pytanie zostanie zawarta w wystawie. To trzeci przypadek w historii tej imprezy gdy oprócz oficjalnego tytułu dodany został jej podtytuł sugerujący konkretny problem, który ma zostać przepracowany w ramach wystawy. 8. edycję Konkursu Gepperta otwierało hasło "Malarstwo. Prąd zmienny". W ramach tego zagadnienia, wraz z Patrycją Sikorą i Wojciechem Pukoczem chcieliśmy wskazać na różnorodność zainteresowań twórców, którzy swe doświadczenie wiążą z malarskim medium, jednocześnie nie dając się zaszufladkować do jakiejś określonej z góry tendencji. Przy tej wystawie został uwypuklony przez krytykę problem, z którym Konkurs Gepperta miał do czynienia od zarania swego istnienia - czym właściwie jest współczesne malarstwo i czy można je interpretować w oderwaniu od tradycyjnych technik nanoszenia farby na płótno nabite na blejtram. Problem okazał się na tyle żywotny, że chcąc podkreślić wielorakość i niejednoznaczność miejsc, w których można doszukać się malarskich inspiracji, jego kolejną, 9. edycję zatytułowaliśmy "Malarstwo. Bez ram". Nawiązując do derridiańskiej koncepcji perergonu - ramy, która określa znaczenie dzieła sztuki wskazaliśmy na nieograniczone możliwości malarskiego myślenia. Rzecz znamienna, że co najmniej od kilku edycji zwycięzcami w dużej mierze zostają twórcy nie posługujący się tradycyjnie pojmowanym warsztatem malarza - Olga Lewicka w trakcie 6. edycji na konkurs zaproponowała złożoną instalację z elementem performance, zwycięzcami kolejnej edycji, zostali Zorka Wollny i Wojciech Doroszuk, posługujący się w swej praktyce głównie realizacjami wideo, jak też performance; ostatnią zaś edycję wygrał Sławomir Czajkowski z wielkim naściennym malunkiem wewnątrz galerii, inspirowanym stylistyką murali, które wykonuje na wielu ścianach różnych miast. Jurorów przyznających te nagrody wielokroć bardziej interesował sam temat czy zagadnienie, które dane prace prezentowały niż techniczne, warsztatowe możliwości twórców wyrażających się w medium malarskim.

Wydaje się, że zadając pozornie banalne pytanie "co robi malarz?", kuratorzy jubileuszowej, 10. edycji Konkursu Gepperta wracają do rudymentarnej kwestii dotyczącej malarskości i jeszcze raz chcą wskazać kierunek zainteresowań tego wydarzenia. To bowiem, co różni zdecydowanie ten konkurs od innych takich konkursów w Polsce, dedykowanych konkretnym mediom to brak ortodoksji w podejściu do tematu malarskości. Nie jest to jednocześnie nic nowego. Wiadomo wszak, że artyści mieniący się w pierwszym stopniu malarzami od wieków potrafią przekładać swoje malarskie wyczucie na inne niż malarskie media. Ja widzę jednak w podtytule tej edycji konkursu jeszcze jedną informację skierowaną dla widzów i uczestników tego konkursu. Zadając to pytanie w liczbie pojedynczej kuratorzy konkursu, Patrycja Sikora i Wojciech Pukocz starają się skierować naszą uwagę na to, że każdy z twórców prezentowanych na wystwie jest kimś bardzo indywidualnym i oryginalnym w swej twórczości. Postawy poszczególnych artystów, biorących udział w Konkursie Gepperta winny być postrzegane i oceniane jako jednostkowe, niepowtarzalne propozycje.

Co robi malarz dzisiaj? Bo przecież niekoniecznie spędza całe godziny przed sztalugą w upapranym farbą kitlu z pędzlem w jednej i paletą w drugiej dłoni. Równie dobrze może posługiwać się sprayem, nożyczkami i klejem, programem do obróbki graficznej, kamerą wideo, gpsem, siecią internetową i szeregiem innych narzędzi, które pozwalają mu odkrywać malarskość świata przezeń widzianego. Rozwój techniki, możliwość użycia czy łączenia poszczególnych jej elementów daje współczesnemu twórcy maksymalny wybór środków, za pomocą których stworzy swoje dzieło. Jeśli było można mówić o innowacyjności artystów, którzy w latach 70., 80. i 90. włączali do swoich prac techniki wideoartu, dziś nie stanowi to o oryginalności twórcy. Jesteśmy w stanie uwierzyć w najbardziej fantastyczne możliwości twórcze, które da nam postęp wiedzy -  jej rozwój często jest "testowany" w artystycznych pracach. Jedyne, co obecnie jest w stanie wyróżnić jedne propozycje od innych to stopień dojrzałości, przygotowania i intelektualnego potencjału tkwiącego w treści tych prac. Być może dlatego Konkurs Gepperta wciąż odwołuje się w swych założeniach do tradycji malarstwa. To medium, tak pojemne znaczeniowo jest jednocześnie najbardziej rudymentarnym środkiem kojarzącym się ze sztuką. To zatem, na co warto zwrócić uwagę oglądając kolejne konkursowe edycje i prace pokazywane w ich ramach, to fakt, że rzadko pojawiają się na podobne do siebie propozycje. Wybór uczestników, dokonywany przez Radę Ekspercką polega między innymi na starannym unikaniu kalek czy powtórzeń z innych, uznanych już twórców. Każdorazowo, widz zwiedzający konkursową wystawę może mieć pewność, że zobaczy cały szereg różnych sposobów wypowiedzi, różnego myślenia o sztuce, różnych inspiracji płynących z obcowania z pracami artystycznymi. Być może właśnie w tym zawiera się największy potencjał i sukces wrocławskiego konkursu, który ewoluując przez lata wypracował sobie niemały autorytet.

Osobiście, jestem niezwykle zainteresowany tegorocznym doborem artystów do wystawy. Przy tej edycji zrezygnowałem z pozycji kuratora generalnego konkursu, zostawiając sobie jedynie możliwość uczestniczenia w obradach Rady Eksperckiej. Spośród prawie pięćdziesięciu propozycji, które zostały zgłoszone na początku wybraliśmy dwadzieścia pięć, naszych zdaniem najciekawszych osobowości artystycznych wśród debiutujących twórców. Jednocześnie mieliśmy możliwość zaobserwowania, że wielu z nich nie jest już tak bardzo nieznanych, jak w poprzednich konkursach. Rzeczywistość, w której poruszają się dzisiejsi studenci akademii i uczelni artystycznych powoduje, że muszą oni dość wcześnie zacząć zabiegać o możliwości pokazywania swoich prac szerszemu gronu odbiorców już na etapie studiów. Do tej pory wielu pedagogów starało się chronić swoich studentów przed zbyt wczesną konfrontacją z widzem w galerii w obawie o wrażliwość młodych ludzi, która może być narażona na uleganie wpływom modnych tendencji. Takie podejście wydaje się być jednak anachroniczne. Współczesny twórca powinien posiadać świadomość tego, w jakim środowisku przyjdzie mu się poruszać i z jakimi problemami zmagać, właśnie po to, by dzięki swej osobowości móc wypracować własny język wypowiedzi, który pozbawiony będzie naiwnego stereotypu "artysty malarza".

10. edycja Konkursu Gepperta ma możliwość stać się pod tym względem przełomową. Wielu artystów na niej prezentowanych już w chwili obecnej dość sprawnie porusza się w polskim środowisku sztuki. Wystawia w wielu galeriach, ich prace komentowane są przez krytykę, wielu z nich ma już podpisane kontrakty z galerzystami sprzedającymi ich prace. To znak, że ich twórczość trzeba potraktować bardzo serio. Niezależnie od tego kto w rezultacie zostanie wyróżniony nagrodą, wszystkich uczestników tego Konkursu można potraktować jako potencjalnych zwycięzców. Byli oni bowiem w stanie skierować na siebie uwagę wielu specjalistów z zakresu sztuki współczesnej. Sam Konkurs zmienia się tak, jak zmieniają się jego uczestnicy. Ich indywidualne artystyczne postawy, profesjonalizm z jakim podchodzą do swojej twórczości jest największym gwarantem znaczenia tego wydarzenia.

Piotr Stasiowski

Wrocław, 24 sierpnia 2011