Kiedy park staje się areną - SURVIVAL 9

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.



Michał Bieniek:
Od początku istnienia Przeglądu wyprowadzamy sztukę z galerii, mierzymy się z konkretną przestrzenią miejską. Elementem założenia było to, że nie wracamy do tych samych miejsc, przemieszczamy się co roku do innych obszarów. Pracujemy z kontekstami, z tym co znajdujemy w danym miejscu. Podajemy artystom do opracowania pewne wątki, hasła, które wydają nam się ważne. W tym roku pokazujemy 36 projektów artystycznych w całym parku im. S. Tołpy w centrum Wrocławia, 15-20 min na piechotę od centrum.


Anna Kołodziejczyk: Jest to pierwsza w ciągu dziewięcioletniej historii SURVIVALU edycja realizowana w całkowicie otwartej przestrzeni publicznej, pozbawionej jakiejkolwiek zwartej zabudowy architektonicznej, czyli barier, osłon, elementów, które są zazwyczaj pożądane przez artystów i stanowią dla nich ważny punkt odniesienia. W tym sensie jest to dla nas eksperyment, w ramach którego artyści, kuratorzy i organizatorzy zostali dosłownie wystawieni na widok publiczny, co znakomicie koresponduje z hasłem tegorocznej edycji: Kiedy park staje się areną. Hasło opracowaliśmy na bazie obserwacji społecznych zachowań w tego rodzaju przestrzeniach - zachowań często zresztą opozycyjnych. Najciekawsza opozycja to „porządkowanie i nieposłuszeństwo". Z jednej strony dbałość o infrastrukturę parku, przyrodę, z drugiej strony swobodne, indywidualne korzystanie z fragmentów parku, w swoich skrajnych przejawach kończące się nawet dewastacją, niszczeniem tego, co uprzednio zostało wypracowane. Te wątki stały się inspiracją dla artystów.


MB: Już na samym początku, tj. kiedy ogłosiliśmy konkurs na prace artystyczne w ramach SURVIVALU 9, otrzymywaliśmy sygnały, że bardzo trudno będzie pracować z tą przestrzenią. Artyści zastanawiali się, jak można się odnieść do takiego miejsca, do wątków, które zaproponowaliśmy - wystawienniczo ta przestrzeń była dla nich trudna do pomyślenia. Jednak - w dniu otwarcia - okazuje się, że artyści sobie poradzili, a prace przez nas wybrane sprawdzają się w otwartej przestrzeni parku.


AK: Jesteśmy w centrum Śródmieścia, na zbiegu jego największych ulic, otoczeni „ramami" pierzei kamienic i różnego rodzaju zabytkowej zabudowy. Złożone relacje międzyludzkie, wpisane w to miejsce, także tworzą swoistą „ramę" - ramę społeczną - ważną i inspirującą dla części artystów Przeglądu. Realizacji czerpiących z tego kontekstu mamy kilka i już teraz odbieramy sygnały, że spełniły one swoje funkcje: szczególnie funkcję integracyjną.


MB: SURVIVAL zawsze był efemeryczny, było i jest to działanie kilkudniowe. W tym roku jest jeszcze bardziej efemeryczny ze względu na swoją procesualność i wystawienie całego działania związanego z montażem, z instalowaniem obiektów artystycznych na widok publiczny z jednej strony oraz z krótkim funkcjonowaniem tych obiektów w przestrzeni parku z drugiej.


AK: Mamy nadzieję, że dzięki tym wszystkim interwencjom artystycznym miejsce to, które z natury jest niezwykle romantyczne i baśniowe - jest to jeden z piękniejszych wrocławskich parków - stanie się na ten krótki czas przestrzenią jeszcze bardziej magiczną, taką nie do końca realną.


MB: SURVIVAL trwa już od dziewięciu lat. Ale tak naprawdę zafunkcjonował jako przegląd sztuki w przestrzeni publicznej dopiero pięć lat temu.

SURVIVAL4 Grupa Łuhuu, Chuśtanie się
SURVIVAL4 Grupa Łuhuu, Chuśtanie się

Pierwsze trzy edycje były bardzo spontaniczne. Było to takie pospolite ruszenie artystów, młodych ludzi związanych z Akademią Sztuk Pięknych we Wrocławiu oraz ich przyjaciół, którzy chcieli coś zrobić, chcieli eksperymentować z różnego rodzaju przestrzeniami, miejscami, kontekstami. Były to jednak przestrzenie zamknięte, głównie pustostany. Pierwsza edycja odbyła się w budynkach pokoszarowych na ulicy Koszarowej we Wrocławiu.

SURVIVAL5 Hanna Śliwińska, Wolno bawić się jedzeniem
SURVIVAL5 Hanna Śliwińska, Wolno bawić się jedzeniem

SURVIVAL5, Izabela Chamczyk, Czy przetrwa
SURVIVAL5, Izabela Chamczyk, Czy przetrwa

SURVIVAL5, Jan Mioduszewski, W kółko po Wrocławiu
SURVIVAL5, Jan Mioduszewski, W kółko po Wrocławiu

Te pierwsze edycje były mocno estetyzujące, tzn. wiązały się z wykorzystaniem zastanych miejsc, z ich pamięcią, z pewnymi obiektami, które tam na miejscu zastawaliśmy, z którymi pracowaliśmy. Zresztą założeniem pierwszej edycji była praca tylko i wyłącznie z materiałami znalezionymi na miejscu.

SURVIVAL6, Kamil Kuskowski, Antysemityzm wyparty
SURVIVAL6, Kamil Kuskowski, Antysemityzm wyparty

SURVIVAL6, Monika Drożyńska, Znak
SURVIVAL6, Monika Drożyńska, Znak

SURVIVAL6, Przemysław Paliwoda, Niszczeje
SURVIVAL6, Przemysław Paliwoda, Niszczeje

Od czwartej edycji zaczęliśmy wchodzić w przestrzenie otwarte, w miejsca użyteczności publicznej. Pierwsze takie wejście było ekstremalne, bo przestrzenią, którą opracowywaliśmy był Dworzec Główny we Wrocławiu. To było ogromne założenie i zderzenie z publicznością na wielką skalę - bardzo trudne dla organizatorów jak i samych artystów. Ale przyniosło to nadspodziewanie interesujący efekt i od tej edycji pracujemy już na podobnych obszarach bardziej lub mniej zamkniętych. Były to: Plac Teatralny we Wrocławiu wraz z okolicą, Dzielnica Czterech Świątyń (bardzo ciekawe miejsce w centrum Wrocławia, atrakcyjne ze względu na swoja lokalizację w centrum miasta, a jednocześnie wykluczone i zapomniane; obszar, w którym funkcjonują mniejszości romska i żydowska o bardzo bogatej historii), następnie Pawilon Czterech Kopuł - czyli kompleks architektoniczny przy Hali Stulecia, powstały wg projektu Hansa Poeltziga na początku XX wieku, który przez lata stanowił część Wrocławskiej Wytwórni Filmowej. Od kilkunastu lat część budynków jest wyłączona i w zasadzie ulega dewastacji. Edycja w Pawilonie była bardziej „galeryjna", głownie ze względu na charakter samego budynku. Podobnie było w zeszłym roku, kiedy to pracowaliśmy w Bunkrze Strzegomskim, czyli w miejscy interesującym tym bardziej, że już od tego roku będzie ono siedzibą Wrocławskiego Muzeum Współczesnego. SURVIVAL posłużył więc jako pole eksperymentu dotyczącego możliwości ekspozycyjnych samego budynku.

SURVIVAL7, Patrycja Orzechowska, Szkielety
SURVIVAL7, Patrycja Orzechowska, Szkielety

SURVIVAL7, Tomasz Bajer, Zeitgeist
SURVIVAL7, Tomasz Bajer, Zeitgeist

SURVIVAL7, Tomasz Opania, Dokument
SURVIVAL7, Tomasz Opania, Dokument

SURVIVAL7, Jerzy Kosałka,  Demontaż z cyklu Niemcy już przyszli
SURVIVAL7, Jerzy Kosałka, Demontaż z cyklu Niemcy już przyszli

SURVIVAL7, Krzysztof Kazimierz Pańtak, Radosław Janicki, Strefa wolna od monitoringu
SURVIVAL7, Krzysztof Kazimierz Pańtak, Radosław Janicki, Strefa wolna od monitoringu

W tym roku natomiast wróciliśmy do założenia zupełnie otwartej przestrzeni. To chyba najbardziej ekstremalne w tym sensie nasze przedsięwzięcie. Jak już wspominaliśmy wielokrotnie miejsce tegorocznego Przeglądu - park - jest pozbawione tradycyjnej infrastruktury ekspozycyjnej, jak na przykład „obudowa" architektoniczna. Dlatego też artyści mieli dość spory problem z opracowaniem tego miejsca. Otrzymywaliśmy wielokrotnie sygnały, ze nie będzie się tutaj łatwo pracować. Natomiast wydaje się, że artyści, których wybraliśmy, poradzili sobie naprawdę świetnie. W tego rodzaju przestrzeni też da się w interesujący sposób „wystawiać" sztukę.

Alicja Patanowska, Kto Ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej
Alicja Patanowska, Kto ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej, fot. Justyna Fedec

Alicja Patanowska, Kto ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej
Alicja Patanowska, Kto ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej, fot. Justyna Fedec

Alicja Patanowska, Kto ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej
Alicja Patanowska, Kto ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej, fot. Justyna Fedec

To jest jedyna praca, która w tak dosłowny sposób przekroczyła pewną granicę - granicę prywatności w zasadzie... Tak to rozumiemy. Wydaje nam się, że ta realizacja znalazła się w miejscu, które zostało już dawno temu zawłaszczone przez pewną grupę bywalców parku - uznane przez nich ze własne. I niezależnie od ogólnej wymowy pracy i intencji samej artystki, została ona usunięta z miejsca ekspozycji. My jako kuratorzy podjęliśmy decyzję o nie przywracaniu jej, ponieważ jest to również element gry z tą przestrzenią, element negocjacji dotyczącej własności. Mocno akcentujemy ten element i będziemy o tej sprawie dyskutować podczas debat.

W tego rodzaju przestrzeni bardzo trudno podobną dyskusję podjąć. Bardzo trudno było też prace wybrane do SURVIVALU 9 w pełni skonsultować, ponieważ niemożliwe jest, by spotkać wszystkich zainteresowanych i porozmawiać z nimi. To nie jest tak jak w innych miejscach, w których pracowaliśmy, jak np. wspomniana Dzielnica Czterech Świątyń, w której wszystkie obszary były jakoś podzielone i przyporządkowane. Każdy placyk, każde podwórko, każdy budynek do kogoś należały. Wiadomo było do kogo się zwrócić, z kim dany projekt konsultować. Natomiast tutaj niektóre z projektów wymagają po prostu nieustającej konsultacji z poszczególnymi osobami, które w parku się pojawiają, które go na co dzień niemal użytkują.

Grzegorz Łoznikow, Garden/Ogród, (dziuple), fot. Justyna Fedec
Grzegorz Łoznikow, Garden/Ogród, (dziuple), fot. Justyna Fedec

Natomiast Dziuple chyba najbardziej pasują do tej przestrzeni. Jest to przepiękna praca, bardzo dyskretna, niezwykle estetyczna, a jednocześnie odnosząca się do zagadnienia parku, wykorzystująca zastane, naturalne struktury. Jestem również fanem pracy „Life". Uważam, że jest to świetny projekt. Jestem do niego przywiązany również dlatego, że bardzo długo tę pracę negocjowałem - musiałem o nią po prostu zawalczyć. Spędziłem długie godziny i dni w urzędach, starając się przekonać osoby odpowiedzialne za ten teren do tego, że warto ten projekt zrealizować.

Wrocław, 24/25.06.2011

Artur Skowroński, LIFE, fot. Łukasz Paluch
Artur Skowroński, LIFE, fot. Łukasz Paluch

Artur Skowroński, LIFE, fot. Łukasz Paluch
Artur Skowroński, LIFE, fot. Łukasz Paluch


Aleka Polis: W tym roku zdecydowaliście się na zrealizowanie SURVIVALU w przestrzeni miejskiego parku. Podtytuł tegorocznej edycji nawiązuje do walki, igrzysk, widowiska. Z tych trzech pojęć widowisko najlepiej opisuje kilkudniowe wydarzenia w śródmiejskim parku.
Anna Kołodziejczyk, Michał Bieniek: Wybraliśmy park dlatego, że było to nasze wieloletnie kuratorskie marzenie - chcieliśmy zrealizować edycję SURVIVALU w zupełnie otwartej przestrzeni. Ponadto tereny parkowe wnoszą w myślenie o „eksponowaniu" sztuki w przestrzeni publicznej dodatkowy walor - możliwość dalekiego i rozległego patrzenia w głąb pejzażu.

O wyborze parku im. S. Tołpy zdecydowało wiele powodów. Po pierwsze, jest on usytuowany w Śródmieściu, a my wciąż jeszcze staramy się odkrywać ciekawe i nie do końca rozpoznane lokalizacje w obrębie centrum miasta. Drugą ważną kwestią było dla nas otoczenie parku i jego rama społeczna - chodziło zarówno o złożoną tkankę społeczną Śródmieścia i Ołbina - dzielnicy i osiedla, w których umiejscowiony jest Park S. Tołpy - jak i fakt, że miejsce to leży na przecięciu ważnych arterii miejskich. Wszystko to spowodowało, że niektóre wątki SURVIVALU 9 związane były z ideą społecznych więzi, zagadnieniem sąsiedztwa, współodpowiedzialnością za otoczenie oraz możliwością kreowania tego otoczenia.

Równie ważnym aspektem była wspomniana możliwość realizacji Przeglądu w warunkach naturalnych, w miejskim „ogrodzie". Ta unikatowa w miejskich warunkach sytuacja stworzyła artystom szansę realizacji przedsięwzięć plenerowych powiązanych z obszarem land art'u, czyli ingerowania w krajobraz w wymiarze fragmentarycznym, lokalnym, czy nawet totalnym.
Park Tołpy jest jednym z najpiękniejszych wrocławskich parków z bogatą i atrakcyjną wizualnie infrastrukturą: ogromną polaną rekreacyjną, stawem z wyspą, pięknym wzniesieniem widokowym. Wszystkie te elementy tworzą miejski park-ogród, którego metaforyczny wymiar - związany z twórczością i opanowywaniem natury - zainicjował nasze rozważania na temat relacji wytworów sztuki i przestrzeni, w której te ostatnie mają zostać zaprezentowane.

AP: Interesuje mnie idea pierwotnego założenia SURVIVALU, czyli spontaniczna, wspólna praca artystów. Podobne założenie pojawia się w "Konstrukcji w procesie" z 1981 r., gdzie artyści tworzyli prace na miejscu. Czy równie ważne było dla Was samo doświadczanie wspólnotowej współpracy?
AK, MB: Tak, SURVIVAL wziął się właśnie z potrzeby stworzenia takiej wspólnoty - wspólnej pracy i bezpośredniego doświadczenia procesu powstawania „wystawy". Zresztą proces był ważniejszy od efektu (od „wystawy"). Dowodem na to jest fakt, że podczas pierwszych kilku edycji to właśnie czas przed otwarciem był przede wszystkim czasem SURVIVALU. Budynki anektowane przez SURVIVAL właśnie wtedy ożywały, często spędzaliśmy w nich dni i niemal całe noce przez tydzień lub dwa przed otwarciem. Samo otwarcie było natomiast bardziej zwieńczeniem tej wspólnej pracy, punktem kulminacyjnym, świętem niż formalnym udostępnieniem wystawy publiczności.

SURVIVAL wynikał też z potrzeby oderwania się od warunków akademickich (pierwsze edycje tworzyliśmy z grupą przyjaciół - artystów i pedagogów z wrocławskiej ASP) oraz z potrzebą celebracji własnej pracy - procesu tworzenia. Takiej celebracji, która możliwa jest poza galerią, poza marketingiem sztuki, poza oczekiwaniem na kolejną indywidualną lub zbiorową wystawę, poza kolejną pozycją w artystycznym CV. Pierwotne założenie, dotyczące pracy tylko na zastanych, znalezionych materiałach, jeszcze wzmagało ten efekt, choć - trzeba przyznać - zostało dość szybko przełamane przez część artystów i zastąpione pracą na kontekście, na merytorycznym odniesieniu do miejsca. SURVIVAL stał się w ten sposób polem do realizacji założeń o charakterze site specific i tak jest do dziś.

AP: Jak zafunkcjonował społecznie tegoroczny SURVIVAL?
AK, MB: Odebraliśmy wiele ważnych sygnałów od odbiorców naszych działań - zarówno od obytych odbiorców sztuki, jak i od codziennych użytkowników parku, okolicznych mieszkańców, spacerowiczów, przechodniów. Część prac została natychmiast przez nich zaakceptowana, przejęta, wykorzystana do indywidualnych potrzeb. Taki było np. z instalacją „PIC NIC" Aleksandry Wałaszek i Oliwii Beszczyńskiej. Ten gigantyczny koc, rozłożony na stoku polany rekreacyjnej, posłużył na czas trwania Przeglądu za plac zabaw dla dzieci i całych rodzin. Zresztą to właśnie dzieci okazały się najaktywniejszymi użytkownikami obiektów artystycznych Przeglądu, eksploatując instalacje w nieskrępowany sposób, a nawet doprowadzając do ich całkowitego zniszczenia.

Na bazie obserwacji tej niepohamowanej ekspansji powstał performatywny element pracy Jerzego Kosałki, który, w obawie przed całkowitym unicestwieniem swojej instalacji, wcielił się w rolę jej opiekuna lub „kustosza". Autor spędził kilka festiwalowych dni na pilnowaniu obiektu, (będącego zresztą pastiszem jednej z wrocławskich rzeźb miejskich), wchodząc w bezpośrednią reakcję z odbiorcami, komentującymi różne aspekty funkcjonowania „rzeźby".

Zdarzały się także przypadki odrzucenia artystycznych propozycji. Taki był los pracy Alicji Patanowskiej pt. „Kto ty jesteś? Narzędzie do przypominania o tożsamości narodowej". Powieszone na łańcuszkach, dekoracyjne lusterka z motywem konturu mapy Polski zakłóciły funkcję miejsca, do którego zostały przypisane - były to parkowe stanowiska do gry w szachy, przy których niemal codziennie spotykają się grupki mieszkających w okolicy starszych mężczyzn. Instalacja szybko została przez nich zdemontowana i porzucona w krzakach - nie mieliśmy tu zatem do czynienia z klasycznym aktem dewastacji, ale z pragmatycznym gestem uporządkowania „zdewastowanego" przez artystkę miejsca.