Adam Sobota należy do tych nielicznych badaczy, których teksty, systematycznie publikowane, wyznaczają najbardziej aktualną granicę wiedzy z zakresu historii sztuki współczesnej. Wydany przez Galerię Bielską zbiór esejów Soboty pt. "Konceptualność fotografii" w sposób przejrzysty i ciekawy zarazem zdaje sprawę z kolejnego etapu badań nad fotografią polską po 1945 roku. Jednak oprócz tekstów stricte historyczno-sztucznych poświęconych twórczości artystów takich, jak Z.Dłubak, A.Pawłowski, Z.Beksiński, Natalia LL, J.Lewczyński, Z. Kulik czy zjawiskom fotograficznej poezji wizualnej, fotografii lat dziewięćdziesiątych i obecności fotografii w muzeum w książce znalazły się przemyślenia autora wybiegające daleko poza akademicką refleksję na temat fotografii. Filozoficznym skłonnościom Soboty zawdzięczamy teksty dotyczące globalizacji czy trochę już niemodnego postmodernizmu. Trzeba przyznać, że o ile Sobota jako historyk sztuki, krytyk czy autor wstępów do katalogów jest nie tylko oryginalny, ale i stuprocentowo przekonujący, o tyle jego przemyślenia dotyczące problemów bardziej ogólnych można spokojnie sobie darować.
Zbiór esejów o, przyznajmy, niezbyt eleganckim tytule jest kontynuacją i rozwinięciem ostatnich rozdziałów poprzedniej książki Soboty, również z "ością" w tytule - "Szlachetność obrazu. Artystyczne dylematy fotografii w XIX i XX wieku". Przesunięcie od "szlachetności" do "konceptualności" następuje przede wszystkim na planie chronologicznym (eseje z Konceptualności obejmują okres od 1945 roku, a właściwie od odwilży 1956 do końca stulecia). Ale warto odnotować, że zmianie ulega również stosunek autora do tematu: z krytycznego wobec epigońskiego piktorializmu i jego socrealistycznej mutacji Sobota staje się cichym sprzymierzeńcem odrodzonej nowoczesności. W swoich upodobaniach, ale również w stylu i geście, z jakim opisuje zmagania neo/awangardy przypomina niezapomnianą Urszulę Czartoryską, której "Przygody plastyczne fotografii" do dziś pozostają jedyną w swoim rodzaju syntezą dziejów nowoczesnej fotografii. W porównaniu z tekstami Czartoryskiej pisma Soboty mają o wiele bardziej analityczny charakter. Nie jest to zarzut, jednak czytelnik momentami dostrzega problem autora ze złożeniem w jedną narracyjną całość tekstów dotyczących działalności poszczególnych artystów. W tym sensie "Konceptualność fotografii" wydaje się zaledwie zapowiedzią żabiego skoku, jaki, miejmy nadzieję, już wkrótce wykona Sobota, przedstawiając summę swoich badań i refleksji ograniczoną ramami jednej, pokaźnych rozmiarów publikacji.
Zastanawiając się nad esejami zebranymi w "Konceptualności", warto zwrócić uwagę na preferencje artystyczne autora. O ile Sobota delikatnie, ale jednak dystansował się od rzewnej estetyki i trochę naiwnej postawy piktorialistów, o tyle wyraźnie identyfikuje się z konceptualistami wychodzącymi z innej, bardziej intelektualnej tradycji fotografii artystycznej. Ale właśnie, jest to cały czas myślenie o fotografii w zamkniętych ramach sztuki, której granice wyznaczają osiągnięcia wybitnych, chciałoby się powiedzieć, modernistycznych twórców/autorów poszukujących nowych form ekspresji (w tym wypadku chłodnej i intelektualnej, oczywiście). W tej sekwencji mistrzów Soboty najbardziej mroczne są kobiety (Natalia LL i Zofia Kulik), choć i one wpisują się w "konceptualność fotografii". Czasem jednak upodobanie Soboty do konceptualnego nurtu sztuki neoawangardowej ogranicza i skrzywia spojrzenie na wydarzenia najbardziej aktualne. Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że rok 1989 nie przyniósł żadnego przełomu w sztuce, że "uniwersalność neoawangardowej formuły, zdolnej do wyrażania tak wielu wątków oraz do jednoczesnego przeciwstawiania sobie i godzenia różnych wartości sprawiła, że jej żywotność potwierdziła się i w latach 90.". Przy całym szacunku dla dorobku wielkich jak - Dłubak, Lewczyński, Robakowski, Natalia LL, Wojnecki - przesadą jest pisanie, że ostatnia dekada należała do nich. Być może mieli wystawy podsumowujące ich twórczość, ale kapryśny język współczesności (z wyjątkiem kilku prac, np. instalacji Jeleń Robakowskiego) nie był już ich językiem. Swoją drogą "Konceptualność" Soboty jest ciekawym przykładem pokazującym, do jakiego stopnia modernistyczna optyka wycina z pola widzenia nowe zjawiska/postawy, odbiegające od zapoznanego wzorca artystycznego, apolitycznego i autonomicznego geniusza. To, co nowe, jest magmą, wytchnienie daje uwznioślona przeszłość, czyli, jak pisze Sobota, "sztuka istnieje obecnie w sytuacji zawieszenia pomiędzy enigmatycznym stanem globalizacji, a tymi wyrazistymi punktami odniesienia, jakie wcześniej stworzył modernizm, a także zachowane dawniejsze systemy wartości".
Pomijając kilka słabszych czy - raczej - dyskusyjnych momentów, "Konceptualność fotografii" jest książką ważną i mądrą, wreszcie, "last but not least", dobrze napisaną, co czyni z niej lekturę obowiązkową nie tylko dla krytyków i historyków sztuki. Kilka esejów ze zbioru, np. znane czytelnikom "Fototapety" Autotematyzm technicznego obrazowania i Fotograficzna poezja wizualna już dziś uznać można za części składowe kanonu tekstów z teorii i historii fotografii.
Adam Sobota, Konceptualność fotografii, Galeria Bielska, Bielsko-Biała 2004, s.196, il. cz b., ISBN: 83-87984-24-8