Odpowiedź na tekst interwencyjny prof. J. Robakowskiego pt. Errata*

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Od wielu, wielu lat dochodzą mnie słuchy o różnych "szeptanych interwencjach" Józefa Robakowskiego dotyczących mojej osoby. Puszczałem dotąd to wszystko mimo uszu, bo dopóki te rozpraszane umiejętnie swego rodzaju paszkwile Józefa Robakowskiego miały jedynie charakter niepublicznych wystąpień, uważałem je za typowe dla Robakowskiego "manipulacje". Tym razem jednak J. Robakowski posłużył się tesktem pisanym, a to już groźne narzędzie, bo w przyszłości może dla krytyków i historyków sztuki posłużyć jako materiał dokumentalny i słuszne źródło (bo pochodzące od uznanego artysty, historyka i eksperta), służące do kształtowania wiedzy. Postanowiłem więc tym razem, mimo że czynię to niechętnie, zareagować.

Co do innych spraw poruszanych przez J. Robakowskiego, to choć też mógłbym "sypnąć" odpowiednią wiedzą, nie będę wyręczał zainteresowanych. A więc:

1. Czy historykowi prof. J.Robakowskiemu chodzi o to, że w czasie moich studiów w PWSFTviT Ireneusz Pierzgalski prowadził zajęcia z tzw. plastyki? Znane było wówczas "niecierpienie" sztuki Ireneusza Pierzgalskiego przez J. Robakowskiego. Widzę, że problem z Ireneuszem Pierzgalskim prof. J. Robakowski ma do dzisiaj.

2. Prof. J. Robakowski przypisuje sobie niesłusznie chwałę pisząc, iż byłem jakoby jego asystentem w Pracowni Fotografii PWSFTviT. Prof. Robakowski zapomniał, że był wówczas skromnym adiunktem i sam był asystentem ówczesnego kierownika tej pracowni, fotografika Leszka Nartowskiego. Ja natomiast byłem, jeszcze jako student, osobistym asystentem w Pracowni Animacji i Filmu Eksperymentalnego u prof. Jerzego Kotowskiego, ówczesnego rektora PWSFTviT. Było to w tej samej pracowni, w której swoje filmy Kwadrat i Take Five robił Zbyszek Rybczyński.

3. Odnośnie moich prac, którymi historyka J. Robakowskiego zaskoczyłem, to radzę profesorowi pogrzebać w różnych powielaczowych i pokątnych publikacjach, jakie się w tamtych socjalistycznych latach robiło, aby uniknąć cenzury, i odszukać moje publikacje w sprawie tzw. Aspektów Fotografiii Czterowymiarowej z roku 1972, do których wymienione przez profesora J. Robakowskiego prace Biegnę, Obracam się itd. należą! To, że artysta J. Robakowski, twórca w 1973 r. Zapisów mechaniczno-biologicznych, moimi wcześniejszymi o rok pracami się inspirował, tylko mnie cieszy, że w końcu się do tego przyznał!

Jeśli jego galeria Wymiany jest zubożona o te wymienione przeze mnie materiały, to bardzo chętnie ją wzbogacę poprzez odsprzedaż!

4. Historyk prof. J. Robakowski kompletnie się myli lub, lepiej, świadomie podaje nieprawdziwą wiadomość, mówiąc, iż w 1973 r. moim (jedynym) sukcesem fotograficznym było wygranie konkursu fotograficznego w Szczecinie pracą zatytułowaną Dziewczyna z kwiatem. Zapomina tu lub cynicznie unika (jak zwykle) opisania historii tego portretu, a jest to ciekawa historia. Otóż praca ta, zatytułowana dokładnie Dziewczyna z kwiatem na tle domu z białymi ścianami, powstała na 2 semestrze I roku moich studiów, czyli na wiosnę 1971 r., właśnie w Pracowni Fotografii, w której wówczas asystentem był dzisiejszy prof. J. Robakowski. Była to praca wykonana jako ćwiczenie obowiązkowe na zadany temat: Portret w plenerze! Co ciekawe, to właśnie asystent J. Robakowski zachwycał się tym portretem i wybrał go jako jeden z najciekawszych z wykonanych na zadany temat!

Na jesieni 1971 na wspomniany "studencki konkurs fotografii" w Szczecinie wysłałem ten portret i tak się szczęśliwie złożyło, iż kilka miesięcy później, podczas bodajże Czyszczenia Sztuki w Warszawie, dostałem z ówczesnego Ministerstwa Kultury i Sztuki wiadomość, że mam jechać do Szczecina po odbiór głównej nagrody (3000 zł). Ponieważ jak zwykle wtedy nie miałem żadnej kasy, Józef Robakowski z grupą innych artystów zorganizował zrzutę na mój bilet do Szczecina i odprowadził mnie nawet na Okęcie, oczekując, że przywiozę zaraz do Warszawy te 3000 zł, by było po prostu za co "hulać". Miało to miejsce wiosną 1972 r., a nie jak pisze historyk prof. J. Robakowski, dla własnych potrzeb manipulując datą i przesuwając ją na rok później (1973).

5. Śmieszy mnie to i bawi, iż historyk prof. J. Robakowski przyjął na siebie niewdzięczną rolę eksperta od mojej sztuki i nawet zdołał do tego przekonać bardzo wiele osób! To jest właśnie siła jego znanej filozofii "manipulacji", czy też moc jego perswazji "pamięcią". W tym celu artysta J. Robakowski wykorzystał tu powielane przez historyka J. Robakowskiego pojęcie warsztatowca, którym jako powszechnie uznany "Ojciec" Warsztatu obdarowywał - w zależności od swoich potrzeb - każdego, kogo chciał namaścić! Ze względu na ten swój autorytet "Ojca" Warsztatu mógł więc oczywiście Robakowski przyjąć pozycję eksperta i od mojej sztuki, i od wszystkich innych, którzy o Warsztat, mniej lub bardziej, się ocierali. Dosłownie litość mnie bierze, gdyż widzę, że Robakowski nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo szkodzi historii "swojego" Warsztatu, waląc na oślep gdzie popadnie. Szkoda mi tylko tej bardzo licznej grupy wspaniałych artystów warsztatowców, bo nie wiadomo gdzie, kiedy i w kogo z kolei uderzy "Ojciec" Warsztatu. Ja jednak stanowczo sprzeciwiam się tu przyjmowanej na siebie przez Robakowskiego pozycji znawcy mojej sztuki, bo po prostu odmawiam mu kompetencji w tej kwestii! Wbrew imaginacjom Robakowskiego szedłem własną drogą, o której historyk prof. J. Robakowski po prostu nie ma pojęcia!

 

*Józef Robakowski, Errata (tekst interwencyjny, 2011)