Sztuka okazuje się pożądaną inwestycją o zminimalizowanym stopniu ryzyka

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Jaka osoba zasłużyła na największe gratulacje?
Autorzy i bohaterowie „W połowie puste", jednej z najciekawszych powieści ostatnich lat, praktycznie niedostrzeżonej przez krajową krytykę literacką, która na sztukach wizualnych się nie zna, więc na wszelki wypadek niczego, co ma z nimi cokolwiek wspólnego, nie tyka nawet kijem. Mamy w tej książce kilka moich ulubionych wątków. Apoteoza porażki, „strategiczna abnegacja", kpina z polityki historycznej, błyskotliwe konstatacje: „złośliwość jest ważną kategorią społeczną", czy: „Nie uważam, żeby to było złe, być głupim. Jeżeli chcemy działać niezależnie i poza systemem, to należy przełamać to mejnstrimowe myślenie. Ponadto należy to zrobić w sposób pogodny". Do tego wszystkich dochodzi historia polskiej (i nie tylko) sztuki najnowszej w pigułce i w działaniu.

Kto się nie popisał?
Wszyscy są wspaniali, a dla tych, którzy nie są, wystarczającą karą powinno być, że nie są, więc nie będę ich tu wymieniał. Żartuję. Zabawnie było obserwować powstanie na praskiej strony Wisły kilku nowych galerii. O ile Czułość w swoim założeniu była hipsterska i środowiskowa i taka jest, o tyle w BWA Warszawa przybyłych na otwarcie witał duży łysy pan w czarnym garniturze i słuchawką w uchu. I nie był to Tomasz Plata (choć też ma aparycję ochroniarza). Co ochroniarze mają wspólnego z dyskusją na temat modernizmu, o którym wielu mówili najemcy Domu Funkcjonalnego? Trudno powiedzieć. Może kuratorzy bali się, żeby ktoś im tego modernizmu nie zaiwanił. Bo wiadomo, jak to w świecie sztuki jest: nikomu nie można ufać. O czym zresztą szefowie BWA rychło się przekonali w trakcie tzw. afery mięsnej, podczas której nieznani sprawcy oblali im podłogę Tłuszczem, a byli nawet podejrzewani o celowe zniszczenie jednego z eksponatów. W efekcie postanowiono wyrzucić chłopaków prowadzących ogródkowy barek, mimo że w jego otwarcie włożyli sporo pracy i pieniędzy, a Tłuszczu nawet na oczy nie widzieli. Ale co tam praca i pieniądze, skoro w ogródku modernistycznego Domu Funkcjonalnego gromadzą się wrogie czynniki zamiast pożądanych ambasadorów. Równie zabawnie było w Soho Factory, gdzie kuratorzy i galerzyści stanęli ramię w ramię z developerami w pierwszym szeregu walczących o gentryfikację. Co nie przeszkadzało im organizować dyskusji o rewitalizacji i wystaw o wykluczeniu. Żeby dostać się na dyskusje o rewitalizacji trzeba było wiedzieć, gdzie się idzie i po co, więc przypadkowi lokalni mieszkańcy byli z miejsca wykluczeni. Może dlatego, że poza dyskusją był też darmowy alkohol? Kontrast ten nabrał szczególnego wyrazu na finisażu festiwalu Warszawa w Budowie, gdzie po dyskusji o rewitalizacji, prowadzonej przez właścicieli modnych knajp i developera (na żywo przez Skype'a z Hiszpanii), wystąpiła cygańska orkiestra. Cyganie niech tańczą, gdy my będziemy dyskutować nad ich losem? Na szczęście na koniec zrobili burdę. Ale nie o rewitalizację, tylko tak po prostu. Dosyć to było bezczelne, choć może po prostu raczej niespójne. W końcu to komercyjne galerie, więc chcą zarabiać kaskę i nie muszą się tego wstydzić, tylko po co to pieprzenie o rewitalizacji, współpracy z mieszkańcami i odkrywaniu modernizmu?

Jakie wydarzenie powinno się odbyć, choć nikt na to nie wpadł?
Top Artist - reality show. Coś pomiędzy Top Model i Big Brotherem. Może w końcu konkursy artystyczne wyzwalałby trochę emocji. Nie tylko w uczestnikach. Chętni do występowania na pewno by się znaleźli. Co roku tysiąc osób kończy w Polsce uczelnie artystyczne. A tylko część ma okazję zabłysnąć na polu sztuki. Ładnie by to mogło pokazać sprzeczności w świecie artystycznym, gdzie najsilniejsi zgarniają większość, a większość bieduje.

Jakie wydarzenie w zeszłym roku nie powinno się odbyć?
Warszawskie starania o ESK. Stolica wchodząca w rywalizacje z Bydgoszczą czy Toruniem postanowiła udowodnić swój prowincjonalizm i udało jej się to aż z nawiązką. Gratulujemy. Ale komu to było potrzebne? Być może sprzedawcom kokosów rozdawanych w ramach tych starań i jeszcze paru firmom czy ekspertom, którzy podpisali intratne kontrakty. Jak się przyjrzeć budżetowi ESK (http://zrobtowwawie.blox.pl/2011/09/Budzet-ESK-juz-wiemy-wiecej.html), to łatwo dojść do wniosku, że więcej byłoby pożytku z tych pieniędzy, gdyby je wydać na robienie kultury, a nie staranie się o zdobycie jakiegoś tytułu.

Czy pojawiło się w sztuce coś, co zapowiada szersze zmiany?
Kolejna faza kryzysu. Co wcale chyba nie oczywiste, sztuka okazuje się pożądaną inwestycją o zminimalizowanym stopniu ryzyka.

Czego można się spodziewać w przyszłym roku?
Biennale w Berlinie pod kuratelą Artura Żmijewskiego. Co daje nadzieję, że nie będzie to kolejne nudne Biennale, lecz przynajmniej próba jakieś konfrontacji. Jak czytam deklarację (http://www.dwutygodnik.com/artykul/3026/) Żmijewskiego: „moją stawką jest znalezienie odpowiedzi na pytanie: «Gdzie i w jaki sposób sztuka działa naprawdę?»", to myślę sobie, że to ciekawe.

Co cię najbardziej zaskoczyło?
Że nie odbyła się żadna szersza dyskusja na temat budowy MSN, kiedy wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że szansa, że powstanie, ostatecznie rozmyła się we mgle razem z zakończeniem warszawskich starań o ESK. A już wcześniej można było domniemywać, że MSN pod PKiN staje się mrzonką. Pytanie tylko, kiedy i jak Ratusz ogłosi, że nowego muzeum nie będzie, bo nie ma pieniędzy. Choć może cała sprawa rozjedzie się po kościach, skoro i teraz mało kto się nią interesuje. Zresztą - może MSN w Emilce, to wszystko, czego potrzebuje, wszystko, na co nas stać? Jesteśmy dobrzy w wydawaniu pieniędzy na przygotowania, aby ostatecznie zrezygnować z realizacji projektu. Właściwie może całe MSN jest kukułczym jajem, złośliwe podłożonym przez świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego pani prezydent Gronkiewicz-Waltz?

Co cię najbardziej zdenerwowało?
Jak wyżej.

Czy jakiś tekst o sztuce (niekoniecznie opublikowany w „Obiegu”) wywarł na tobie silne wrażenie?
„W połowie puste" Łukasza Rondudy i Łukasza Gorczycy. Więcej życia w sztuce, to taki mój prywatny postulat.