Dom niespokojnej starości

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

„Jeżeli nie masz własnego mieszkania, uprawiaj seks we własnym samochodzie" - głosił jeden z szablonów odbitych wewnątrz najbardziej erotycznego, czwartego numeru magazynu „Luxus". Zadrukowane rzędami cyfr strony perforowanego papieru, wyplute przez beznamiętną maszynę, zapełniały barwne i frywolne motywy. Wychodzący spod ręki artystów świat obfitował w cytaty z popkultury, trawestacje, odwołania do punkowej i niezależnej estetyki. Cielesne przyjemności, ironia, kontestacja, hedonizm i dobra zabawa - tak w skrócie mogłaby wyglądać lista określeń kojarzonych z Luxusem, jedną z licznych grup artystycznych, która na swój sposób próbowała odnaleźć się w szarych, jak przyjęło się mówić, latach 80. I jeszcze dodać trzeba koniecznie, że wspomniany magazyn to sztandarowy przykład self-publishingu w przedkapitalistycznej Polsce. Wszystko to wystarczyło do stworzenia wizerunku formacji kontrkulturowej, która dzisiaj już rutynowo postrzegana jest w kategoriach młodzieżowej kontestacji i prowokacji artystycznej. Budowana przez dekady legenda Luxusu zastygła nieco w schematach, wpisując się dokładnie w znane podziały. Naszkicowany obraz domagał się jednak uzupełnienia, a opowieść skonsumowania przez historię sztuki. Jako że we Wrocławiu Luxus miał swój początek, słusznie też Wrocław postanowił zmierzyć się z jego fenomenem i osadzić go nieco w faktach.

Legendarna pracownia 314, Włodzimierz Kierzek na planie filmu dyplomowego Małgorzaty Mazur-Gusta, 1984
Legendarna pracownia 314, Włodzimierz Kierzek na planie filmu dyplomowego Małgorzaty Mazur-Gusta, 1984

„Agresywna niewinność. Historia grupy Luxus", książka autorstwa wrocławskich historyków sztuki i kuratorów, Anny Mituś i Piotra Stasiowskiego, wyrasta z chęci skonsumowania legendy, z przekonania, że nadszedł czas na napisanie opowieści, która wypełni lukę w wiedzy o „formacji artystycznej tak znanej, że dziw, jak mało o niej dotąd napisano". Historia do opowiedzenia jest długa, trzydziestoletnia, i mocno zasupłana. Osadzanie w faktach poprzez dorabianie przypisów dzieje się gdzieś między historią mówioną a archiwalną kwerendą. Rozmowy, niepublikowane wywiady, wspomnienia tworzą polifoniczną narrację, gdyż w tej publikacji Luxus przedstawiany jest przede wszystkim jako wspólnota, fenomen zbiorowy. Energia wspólnych aktywności, podróży czy wystaw organizuje narracje książki. Opowieść nieco przekornie zaczyna się od wyznania, że funkcjonowanie w środowisku artystycznym nie miało początkowo dla grupy żadnego sensu. Niezależna kultura muzyczna, masowo zdobywająca serca młodych, dostarczała znacznie silniejszego bodźca do buntu. A więc nie tylko wernisaże i wystawy, ale też - i raczej - chaszcze i pustostany, koncerty oraz spotkania w akademikach. Na podglebiu wrocławskiego niezalu wyrastał tak punk, jak i sztuki wizualne. W takich okolicznościach powstał i funkcjonował Luxus, formacja artystyczna o zmieniającym się składzie, wyrosła ze spotkań i przyjaźni, towarzysko angażująca liczne środowiska. Jej trzon współtworzyli Paweł Jarodzki, Ewa Ciepielewska, Bożena Grzyb Jarodzka, Jerzy Kosałka, Piotr Gusta, Artur Gołacki, Jacek Ponton Jankowski i inne ciekawe osobowości. Okładki kaset i winyli wyznaczały jedno z pierwszych pól inspiracji dla artystów. To one zdaje się zaciążyły przemożnie na formie plastycznej pierwszych wspólnych projektów, do których zaliczał się magazyn „Luxus". Pytania o muzykę pojawią się zresztą jako pierwsze w obszernym wywiadzie przeprowadzonym przez Piotra Rypsona z grupą, którego kolejnymi odsłonami poprzetykane są poszczególne rozdziały publikacji. Rzuceni w czas najpierw gorącego sierpnia, później mniej przyjemnego, chłodnego grudnia i stanu wojennego, musieli zorganizować dla siebie rzeczywistość: „Żyję tu i teraz, i tu i teraz muszę sobie zrobić... luksus", deklarował w jednej z licznych rozmów Jarodzki. Robienie luxusu zaczynali od tego, co wydawało się najbardziej nieobecne, od przyswajania na swój sposób zachodniej kultury popularnej. Parafrazując Andę Rottenberg, pilną obserwatorkę dekady, można powiedzieć, że pokolenie to, odrzucając przyciasny kostium bohatera i wyśmiewając schludny garniturek serwilistycznego konformisty, znalazło zdaje się jedyny pasujący dla siebie strój - błazna. Powaga w tym patetycznym czasie została zarzucona na rzecz kpiny oraz ironicznego stosunku do rzeczywistości.

Film dyplomowy Małgorzaty Mazur (obecnie Mazur-Gusta), na ekranie Paweł Jarodzki i Ewa Ciepielewska, 1984
Film dyplomowy Małgorzaty Mazur (obecnie Mazur-Gusta), na ekranie Paweł Jarodzki i Ewa Ciepielewska, 1984

„Agresywna niewinność" próbuje jednak wyłamać historię Luxusu z prostego schematu podążania „trzecią drogą", gdzie alternatywą dla czarno-czerwonego klinczu była grupowa niezależność. To, co wydaje się zaletą książki, to próba umieszczenia tytułowej formacji w relacji do wielu odmiennych zjawisk składających się na skomplikowaną strukturę pola sztuki lat 80. i okresu transformacji. Ciekawe wydaje się rozszczelnianie granicy między undergroundem i sztuką przykościelną, szukanie analogii w niektórych postawach. Wspólnotowość, będąca rysem formacji, nie jest tylko frazesem - może być odczytywana jako próba wyciągnięcia doświadczeń z poglądów i eksperymentów wystawienniczych Janusza Boguckiego. Oczywiście bez przesady i na warunkach estetycznych i etycznych akceptowanych przez grupę. Artyści ją tworzący współpracowali z nim nie raz, grupowo bądź indywidualnie, przed i po transformacji mierząc swoimi poczynaniami w dogmatyczny system, który separował i dzielił społeczeństwo, lub działając wbrew logice wolnorynkowej konkurencji. Potrzeby wspólnotowości i relacyjności, zawłaszczone przez narracje „krzyża i narodu", powracają w latach 90. pod postacią licznych wystaw i akcji. Luxus staje się nie tylko wcieleniem radosnej kontrkultury, lecz również „obrońcą wartości". I choć „Miłość to nie wszystko", temat ten jest opracowywany na wiele sposobów. Nasze uczucia i idee wymagają ochrony, stąd już tylko krok to serii obrazów „33 strażników 33 wartości", będącej ironicznym komentarzem do moralnej dewaluacji.

Autorzy wrocławskiej "Sztuki szablonowej": Paweł Jarodzki, Jacek Jankowski, Elżbieta Dyda, Jacek Czapczyński, Wojciech Urlych, K
Autorzy wrocławskiej "Sztuki szablonowej": Paweł Jarodzki, Jacek Jankowski, Elżbieta Dyda, Jacek Czapczyński, Wojciech Urlych, Krzysztof Skarbek, Mirosław Rajkowski, (na dole:) Andrzej Jarodzki, Marek Czechowski, Robert Krotla, kładka nad ulicą Legnicką, 1989

Powielany nieco mechanicznie obraz sztuki lat 80. jako niepodzielnej domeny nowej ekspresji, który wrzuca Luxus do jednego worka z Gruppą i Kołem Klipsa, trochę się sypie po tej lekturze. Choć dalekie od konsekwencji i ciekawej puenty, takie konstatacje wychodzą książce na dobre. Obecność swoistego pierwiastka feministycznego w sposobie bycia grupy to także interesujące spostrzeżenie zawarte w tej publikacji. Równouprawnienie, dopuszczanie artystek do współdecydowania nie było takie oczywiste w maskulinistycznej rzeczywistości. Motyw kobiecości pojawiał się regularnie w twórczości Grzyb-Jarodzkiej czy Ewy Ciepielewskiej. Po wystawie „Wieża bab" z połowy lat 80. temat Luxus ladies powraca obecnie w wystawie „I ty możesz zostać krokodylem" w warszawskim Piktogramie (relacja z wystawy w obiektywie Aleki Polis). Interesujący wydaje się również wektor działań, który z obiektów pożądania przeniósł się na to, co wyparte. W okresie niedostatku Luxus traktował o marzeniach, o Poli Negri całującej Rudolfa Valentino lub przynajmniej o Myszce Miki i coca coli. Z obrazów pożądanego, lepszego świata, z przedmiotu pragnień przenosi się później na śmieci. Apokaliptyczne śmieciowe miasto i to, co wydala społeczeństwo, staje się nowym obszarem inspiracji. „Mówimy nie wyrzucaj, to jeszcze może być obraz, to jeszcze może być rzeźba" - głosił przedostatni manifest grupy, odwołujący się do wątków ekologicznych i niezbyt rozbudzonej w tym zakresie świadomości społeczeństwa, które oddało się pasji nabywania przedmiotów.

Grupa Luxus maluje "Panoramę świata", akcja w Zamku w Leśnicy, 1986
Grupa Luxus maluje "Panoramę świata", akcja w Zamku w Leśnicy, 1986

Wydaje się, że bardzo gładko i bez niepotrzebnych dramatów przeszedł Luxus od codziennego, aktywnego funkcjonowania w stan spoczynku. Bez zerwanych więzi i skończonych przyjaźni hibernował od 1997 roku, raz po raz prezentowany na poszczególnych wystawach, które chyba mówiły jedno: Luxus jest już legendą, a więc czymś, co należy do mitologicznej przeszłości. Jednak, jak to bywa z niesforną młodzieżą, w wypadku tej formacji też pewne ustalenia nie muszą okazać się wiążące. Grupa nie powiedziała ostatniego słowa, a co za tym idzie, może jeszcze nas czymś zaskoczyć. Świadczy o tym wydanie nowego numeru magazynu, tym razem z gościnnym udziałem Zbigniewa Libery. Opowieść nie musi być napisana do końca. Tak jak jej początek jest świetnym materiałem na undergroundową legendę, tak koniec mógłby się wydać jej zaprzeczeniem i wejściem na oficjalne salony, od których grupa nigdy szczególnie nie stroniła. Relacja z wystawy retrospektywnej w Muzeum Współczesnym Wrocław - otwieranej przez samego ministra - jest jak dotąd ostatnim rozdziałem publicznej historii Luxusu, która jednak cały czas się toczy. Dzisiejszy sposób funkcjonowania grupy, przeżywającej swój renesans, między innymi dzięki książce, można by porównać do instytucji, jaką byłby dom niespokojnej starości. Teoretycznie są już historią, choć nie nobliwą, raczej ciekawą. Na przykład Kosałka może zwać się największym batalistą, gdyż jego „Plan Bitwy pod Kłobuckiem", robiący za tło dla grupy podczas spotkania w warszawskim Muzeum Narodowym, przyćmiewa rozmiarami wszystkie płótna Matejki. Paweł Jarodzki jako główny kurator BWA Wrocław stał się oficjelem w instytucji. Nie zmienia to faktu, że to, co spajało kiedyś Luxus, pozostało. Prócz nawiązań formalnych to także atmosfera luzu, zawsze obecna w ich działaniach, oraz ciągle obecne poczucie wspólnoty.

Wrocławskie dryfy - Jacek Jankowski na wieży kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu
Wrocławskie dryfy - Jacek Jankowski na wieży kościoła św. Elżbiety we Wrocławiu

Publikacja czasami drażni próbą pogodzenia naukowego żargonu z językiem nieco nonszalanckim i przylegającym do przedmiotu opisu. Co nie przeszkadza stwierdzeniu, że stanowi kamień milowy w opisie formacji i prawdopodobnie najważniejszą pozycję na jej temat. W dodatku z bogatym zestawem ilustracji. Poza tym da się czytać jak zbiór ciekawych anegdot, bo co jak co, ale historia Luxusu nie cała jest poważna.


„Agresywna niewinność. Historia grupy Luxus"; redakcja: Anna Mituś; autorzy tekstów: Anna Mituś, Piotr Stasiowski; wywiad z Luxusem: Piotr Rypson; projekt graficzny: Maciej Lizak.

Wydawnictwo BWA Wrocław-Galeria Sztuki Współczesnej; współwydawca: Osman Djajadisastra; stron 480, ISBN 978-83-63505-02-8

Okładka książki „Agresywna niewinność. Historia grupy Luxus”
Okładka książki „Agresywna niewinność. Historia grupy Luxus”

Jerzy Kosałka, kolaż, 1986, pierwotnie przeznaczony do numeru 7. magazynu "LUXUS" ze względu na trudności reprodukcyjne niewykor
Jerzy Kosałka, kolaż, 1986, pierwotnie przeznaczony do numeru 7. magazynu "LUXUS" ze względu na trudności reprodukcyjne niewykorzystany

Paweł Jarodzki, Electric banan, 1984
Paweł Jarodzki, Electric banan, 1984

Studenci w pracowni 314, (od lewej:) Anna Bujwid, Małgorzata Mazur, Bożena Grzyb, Andrzej Dakszewicz, (poniżej:) Stanisław Sasak
Studenci w pracowni 314, (od lewej:) Anna Bujwid, Małgorzata Mazur, Bożena Grzyb, Andrzej Dakszewicz, (poniżej:) Stanisław Sasak, Piotr Gusta, Ewa Ciepielewska, 1983