Nagroda Jindřicha Chalupeckého

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Brytyjczycy mają swojego Turnera, Francja drży na myśl o 35 tysiącach euro Le Prix Marcel Duchamp, a w Polsce artyści wzdychają do Nagrody Spojrzenia. Co na to Praga? Młode środowisko artystyczne Czech elektryzuje Cena Jindřicha Chalupeckého. Obchodzący swoje ćwierćwiecze artystyczny Oscar znad Wełtawy wręczany jest rokrocznie jednemu z młodych czeskich twórców. Przyznanie nagrody, jak to zwykle bywa, poprzedza wystawa pięciu finalistów i solo zeszłorocznego laureata.

W tym roku obie ekspozycje oglądać można w Veletržni Palace - funkcjonalistycznym pałacu, gdzie mieści się główny oddział Narodowej Galerii. Tu warto otworzyć nawias i zamiast o konkursie, towarzyszących mu kontrowersjach i hucznym świętowaniu 25-lecia nagrody, wspomnieć o Narodowej Galerii. Wspomnieć trzeba, bo po latach cichego bojkotu i nieznośnego panowania Milana Knížáka galeria wypływa na szerokie międzynarodowe wody, zmieniając dyrektora na Jiříego Fajta, a przede wszystkim kuratora głównego, którym w sierpniu tego roku został Adam Budak. Łaknące zachodnich standardów środowisko artystyczne Pragi pokłada niemałe nadzieje w nowym zarządzie, którego głównym zadaniem będzie uleczyć... największy szpital czeskiej sztuki.

Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, nagroda projektu Maxima Velčovskiego
Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, nagroda projektu Maxima Velčovskiego. Fot. Peter Fabo

Mieszczący się na północ od centrum w młodej dzielnicy Letna Veletržni Palace został zbudowany w latach 1925-29 jako pomnik rozwoju gospodarczego Pierwszej Republiki. Pomieszczenia, przystosowane do prezentacji produktów na targach handlowych, zmieniły swoją funkcję od 1995 roku, goszcząc bogate zbiory współczesne Narodowej Galerii. „Witamy w szpitalu" - intonuje szefkurator, podkreślając estetyczną konsternację wywoływaną przez wygląd holu wejściowego. Stojąc wewnątrz budynku, w miejscu, gdzie przez wszystkie piętra przebija się otwarta przestrzeń sięgająca dachu, można poczuć potencjał ekspozycyjny, który znamy z londyńskiej Hali Turbin czy przestrzeni Muzeum w Tel Awiwie. Świetne zbiory sztuki z Europy Środkowo-Wschodniej i ciesząca się ogromnym zainteresowaniem turystów „Epopeja słowiańska" Alfonsa Muchy są wizytówką Galerii Narodowej, która ma opinię molocha funkcjonującego na prawach sprzed rewolucji '89.

„W Pradze brakuje dobrze działającej instytucji publicznej o wysokich, międzynarodowych aspiracjach - tłumaczy kurator. - Galeria Narodowa ma predyspozycje, przestrzenie i możliwości do zajęcia tej pozycji, ale najpierw musi odzyskać zaufanie zarówno wymagającego odbiorcy, jak i środowiska artystycznego". W 2013 roku po latach nieobecności do Narodowej Galerii powróciła wystawa finalistów nagrody Chalupeckiego. Rok 2014 jest o tyle szczególny, że minęło 25 lat, odkąd trójka czeskich intelektualistów (Theodor Pištěk, Jiří Kolář i ówczesny prezydent Republiki Václav Havel) zdecydowała się upamiętnić postać wybitnego czeskiego teoretyka. Odświeżone, międzynarodowe jury przyznało trofeum zaprojektowane przez Maxima Velčovskiego, półroczne stypendium w Nowym Yorku i 100 000 CZK (15 000 zł) na realizację projektu lub wystawy. Jest rozmach! Jest też pompa (iście czeska)! Zamiast skoordynowanych przemówień, nudnych podziękowań i ukłonów, ogłoszenie wyników odbyło się na scenie Studio Hrdinů, teatru mieszczącego się w podziemiach Veletržni Palace. Na scenie przy podłużnym stole zasiedli finaliści i jury nagrody. Dania wjeżdżały na stół, a zgłodniała widownia oglądała krótkie filmy z prezentacją poszczególnych twórców. W miarę jedzenia rósł apetyt na wygraną, finaliści wiercili się na eleganckich krzesłach do momentu, kiedy przewodnicząca jury, Holly Block z Bronx Museum of Arts w Nowym Jorku, ogłosiła, że zwycięzcą konkursu Jindřicha Chalupeckého Anno Domini 2014 został Roman Štětina.

Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, ceremonia przyznania nagrody
Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, ceremonia przyznania nagrody. Fot. Peter Fabo

Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, ceremonia przyznania nagrody
Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, ceremonia przyznania nagrody. Fot. Peter Fabo

Nagroda prawie od początku swojego istnienia (1995) związana była z Narodową Galerią. W połowie pierwszej dekady XXI wieku w związku z oporem instytucjonalnym zapadła decyzja o przeniesieniu wystaw finalistów gdzie indziej. Dla przykładu, prace znanej w Polsce Evy Kotátkovej (choćby z solowej wystawy w Rastrze) pokazywane były w niezależnej galerii Jeleni. Kolejne lata to wystawy w Brnie i prezentacje laureatów w prywatnym centrum sztuki współczesnej DOX. Wyjście z Narodowej Galerii było symptomatycznym gestem braku zaufania do instytucji publicznych. Jak wspomina Adam Budak: „Praski krajobraz kulturalny to w zdecydowanej większości działające pro bono project space'y, niewielkie galerie i przestrzenie alternatywne. Scena artystyczna przez lata rozwijała się niejako w kontrze do dużych instytucji, będących wielokrotnie powodem rozczarowań".

Powrót nagrody na łono galerii działa na korzyść tak instytucji, jak i środowiska artystycznego. Finansowana przez Bank J&T Cena Chalupeckého stała się nie lada gratką. Systematycznie rośnie ilość aplikujących o nią twórców (w tym roku 83), a konkursowi towarzyszy szereg wydarzeń i wystaw skierowanych do publiczności pięciu czeskich miast. Rosną też kontrowersje, nieuniknione przy zestawieniu młoda sztuka (czytaj: inwestycja) i pieniądze (czytaj: inwestor). Mam tu na myśli Magnus Art, czyli wystawę finansowaną przez głównego sponsora nagrody, J&T Bank. Ekspozycja przygotowana przez Jena Kratochvila we współpracy z czterema galeriami prywatnymi z Pragi (Drdova Gallery, Hunt Kastner Artworks, Polansky Gallery i SVIT) odbyła się w ostatni weekend września w eklektycznych wnętrzach Živnostenská Banka. Wystawne przestrzenie, niezobowiązujący charakter prezentacji i odpowiednia oprawa miały podkreślić prestiż przedsięwzięcia, działając na potencjalnego kolekcjonera. No i gdzie te kontrowersje? Łączenie sztuki i biznesu, zwłaszcza z udziałem najlepszych graczy czeskiego rynku sztuki, nikogo nie powinno oburzać. Tym, co napędziło tryby środowiskowej krytyki było łączenie przedsięwzięcia Magnus Art z nagrodą Chalupeckého - może i logiczne z punktu widzenia sponsora, ale stawiające pod znakiem zapytania kryteria doboru, niezawisłość jury i niekomercyjny charakter nagrody.

Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, Roman Stetina
Cena Jindřicha Chalupeckého 2014, Roman Stetina. Fot. Peter Fabo

W ramach konkursu w przestrzeniach pałacu zbudowanych zostało pięć wydzielonych prezentacji i wystawa zeszłorocznego laureata, Dominika Langa, którą możemy litościwie pominąć. Co istotne, prac tegorocznego zwycięzcy nie uda nam się zobaczyć w Galerii Narodowej. Film found footage „Ztracený případ", przygotowany przez Štětinę specjalnie z okazji konkursu, prezentowany jest co niedzielę w niewielkim kinie Pontrepo w centrum Pragi. „Lost case" to pełnometrażowa produkcja skonstruowana w całości na bazie fragmentów kilkudziesięciu odcinków serialu o przygodach porucznika Columbo, bez dialogów, za to z bardzo zgrabnie skonstruowaną narracją wizualną. Štětina skazuje detektywa na samotną tułaczkę po długich korytarzach, nieprzyjaznych pustostanach i mrocznych wnętrzach mieszkań denatów. Ślad zapętla się, prowadząc donikąd, a my oglądamy po raz kolejny twarz Columbo, na której pojawia się nadzieja na rozwikłanie zagadki. Dowcipny i zgrabnie zmontowany film to uniwersalizująca opowieść o medium i samotności bohatera pierwszego planu.

Z całej wystawy warto wspomnieć prezentację prac Lucji Scerankowej o tytule „Staré světlo" (Stare światło). Artystka subtelnie i z wyczuciem konstruuje wielowarstwowe obrazy fotograficzne. Uwodzi widza intrygującą estetyką, jednocześnie kwestionując mimetyczną funkcję fotografii i powracając do zagadki przedstawienia, jaka zawsze jej towarzyszy. „Stare światło" odnosi się do wieku fotonów, które odbywając drogę od Słońca do Ziemi, osiągają wiek 170 000 lat. Artystka powraca do prymarnego pytania, jak za pomocą tego wiekowego narzędzia wywołać obraz aktualnej rzeczywistości?

Instalacja Terezy Velikovej
Instalacja Terezy Velikovej. Fot. Peter Fabo

Ponoć kiedy Chalupecki, będąc na łożu śmierci (1989), dowiedział się o inicjatywie stworzenia nagrody jego imienia, odniósł się do niej dość sceptycznie. Theodor Pištěk, wybitny czeski artysta i przyjaciel teoretyka, wyszedł z tym pomysłem, chcąc mu umilić ostatnie chwile życia. Cytat, który padł kilkakrotnie w kontekście twórczości Chalupeckého, dotyczy sztuki, która jest niezdolna bronić się sama. Sztuka, wychodząc poza zasady przyjętej logiki, format rzeczywistości i granice poznania, czeka, by ktoś ją obronił, opisał i przetłumaczył. Myśl ta otwiera pole nie tylko dla artysty pełniącego rolę sprawczą, ale również dla teoretyka, niejako broniącego sztuki w kontakcie z odbiorcą.

Jak broni się w takim razie sztuka piątki twórców prezentujących swoje prace na wystawie? W obronie jej muzealnej nietykalności stają mężnie panie z ochrony, płoszące jak za „starych dobrych czasów" co bardziej dociekliwych widzów.

„Zmiany dotyczące działania Narodowej Galerii muszą zatoczyć szerokie koło. Mam tu na myśli zarówno kwestie związane z lokacją Galerii, przyzwyczajeniami pracowników, jak i sposobem eksponowania zbiorów tzw. klasyków współczesności w Veletržni Palace. Niezależnie od oporu instytucjonalnego potrzebny jest entuzjazm, który pozwoli nam na rozwinięcie skrzydeł" - konkluduje Adam Budak.

Finaliści Ceny Jindřicha Chalupeckého:

Martin Kohout, Richard Loskot, Lucia Sceranková, Roman Štětina i Tereza Velíková,

Jury: Holly Block (Dyrektorka Bronx Museum of the Arts in New York), Milena Bartlová (wykładowca teorii sztuki na UMPRUM w Pradze), Jiří Kovanda, Alexandra Kusá (Dyrektorka Narodowej Galerii w Bratysławie), Gunnar B. Kvaran (Dyrektor Astrup Fearnley Museum of Modern Art w Oslo), Marina Shcherbenko (kuratorka Bottega Gallery i Shcherbenko Art Centre w Kijowie).

Zobacz także: Piotr Sikora, Pielgrzym praski

Instalacja Martina Kohouta
Instalacja Martina Kohouta. Fot. Peter Fabo

Prace Lucji Scerankovej
Prace Lucji Scerankovej. Fot. Peter Fabo

Prezentacja Rycharda Loskota
Prezentacja Rycharda Loskota. Fot. Peter Fabo