Chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zawsze

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Tytuł jest taki po to, żeby ujął nieco powagi tekstowi, który poważny być musi. Bo sztuka Żmijewskiego jest poważna, okopana za poważnymi manifestami, o poważnych sprawach traktuje. Sam też się poważnie zmartwiłem, kiedy zobaczyłem Artura Żmijewskiego w programie Hala Odlotów w TVP Kultura, w którym zapraszał na swoją wystawę "Pracując" w CSW. Zobaczyłem człowieka udręczonego; Żmijewski wydał mi się smutny i przestraszony; do dziś pamiętam jego twarz i oczy, które czegoś jeszcze szukają, czegoś nie wiedzą; może się boją. I zaraz mnie olśniło. Ślepcy malujący słońca w filmach artysty, zabawy w berka w komorach gazowych i te oczy Żmijewskiego przypomniały mi opowiadanie, które może być kluczem do prac artysty.

Artur Żmijewski, "Pracując", CSW Zamek Ujazdowski

Opowiadanie "Pan i parobek" Lwa Tołstoja, gdzie ciekawie i zwięźle pisarz przedstawia przemianę człowieka, ale zarazem tak buduje fabułę, że podważa jej możliwość.

Jest tam więc bogaty i cwany gbur i jest jego żyjący jak ptak niebieski parobek - czyli są zły i dobry. A okoliczności są takie, że jest zawieja, zły chce już, zaraz kupić las, dobry więc musi siadać z nim na sanie - ruszają w śnieżną noc. Po kilku przygodach gubią się ostatecznie. Zły chce się jeszcze ratować, sam, zostawia sanie i dobrego na pastwę przesądzonego już losu i ucieka na koniu. Zatacza jednak koło i wraca w ciemności do sań. Już odmieniony. To tak podniosły fragment, że przepiszę go tutaj: "Ale dalej ku swojemu zdziwieniu nic więcej nie mógł powiedzieć, gdyż łzy zalały mu oczy i dolna szczęka zaczęła szybko dygotać. Milczał, łykając to, co podchodziło mu do gardła. «Nastraszyłem się widocznie i osłabłem» - pomyślał w duchu. Lecz słabość ta nie tylko nie sprawiała mu przykrości, ale wywoływała jakieś szczególne uczucie radości, której dotychczas nie doznawał".

I to jest przemiana złego w dobrego. Pan chroni swojego parobka, otulając go sobą przed mrozem. Wzruszająca, piękna przemiana. Ale co robi Tołstoj? Dopisuje taką końcówkę, że wszystko traci sens. Odmieniony pan zamarza. "Chce wstać - i nie może, chce poruszyć ręką - nie może, nogą - też nie może. Chce poruszyć głową - też nie może. Dziwi go to, lecz się wcale tym nie martwi. Rozumie, że to śmierć i tym się również nie martwi. Przypomina mu się, że Nikita leży pod nim, że się zagrzał i żyje, i wydaje mu się, że to on, Wasilij Andreicz, jest Nikitą, Nikita zaś jest nim, że jego życie tli się nie w nim, lecz w Nikicie. Wytęża słuch i słyszy nie tylko oddech, lecz nawet słabe pochrapywanie Nikity. «Nikita żyje, to znaczy, że i ja żyję», powiada sobie z triumfem". Wszystko ma wymiar ostateczny, a wniosek - dla mnie - od zawsze jest straszny. Więc przemiana jest możliwa tylko wtedy, kiedy odda się wszystko? Nie umiem i nie chcę więcej na ten temat mówić, ale aby rozmawiać o Żmijewskim wystarczy, mam nadzieję, tyle.

Artur Żmijewski, "Pracując", CSW Zamek Ujazdowski

Otóż Żmijewskiego widzę jako człowieka, który dąży do przemiany i nie może jej osiągnąć. Bo zawsze zatrzymuje się w pół drogi. Nic dziwnego - trzeba mieć z czego płacić, żeby pójść dalej. Doskonałą ilustracją tej tezy jest wystawa w CSW. Każda z eksponowanych prac mówi o problemie Żmijewskiego.

Świetnie ogląda się cykl "Demokracje" - w jednej sali, naprzeciw siebie, na kilkunastu monitorach pokazywane są zorganizowane-niezorganizowane wystąpienia publiczne, skandujące tłumy, "ludzie, którzy czegoś chcą". Rzecz w tym, że jest ich tylu i wznoszą przeciwstawne hasła - niemożliwość demokracji widać już w samej organizacji wystawowej przestrzeni. Żydzi kontra Palestyńczycy. Niemcy kontra Turcy. Polacy kontra feministki. Linie podziałów nakładają się na siebie, ludzie właściwie nie krzyczą przeciwko władzy, tylko przeciw sobie, żądania się znoszą, zostaje sam głos, który nie wyraża już nic. W tak ustawionej perspektywie nie da się tego przezwyciężyć. Przemiana jest niemożliwa.

Inna praca, wstrząsająca - "Na ślepo". Przed napisaniem tego tekstu przeżyłem na facebook'u krótką rozmowę o możliwych motywach jej powstania. Ja - może idealistycznie - uważam, że Żmijewski cierpi i takie rzeczy robi, aby pokazać, że cierpi, ale od razu zagaduje przekaz tysiącem dyskursów i afiliacji. Rozmówcy uważali, że to czysta jego mizantropia. Cóż - efekty malowania przez ludzi niewidzących, nawet prostych tematów, jak pies, słońce, człowiek na wielkoformatowych płótnach budzą bezbrzeżny smutek. Mimo wszystko zakładam, że Żmijewski liczy na to, że jednak spod ich ręki wyjdzie coś pięknego, a nie (wg naszych standardowych kryteriów, które przecież wliczone są w tę pracę) obciążone stygmatem bazgroły. Efekt jest jednak łatwy do przewidzenia: nie udaje się. Wg Żmijewskiego nie ma możliwości zmiany.

Spektakl pod tytułem "Msza". Czytałem poruszający wywiad z Althamerem sprzed lat, w którym mówił, że mszę warto by zrobić od nowa, na wesoło. Zdecydowanie nie jest to myśl Żmijewskiego. Althamer chce poprawić misterium. Żmijewski, jak się wydaje, zaczyna od pytania o jego moc, ale kończy na nudnym, rytualnym spektaklu, akurat o długości mszy. Cóż. Nie jestem członkiem Kościoła, mnie też msze nużą, niemniej ilekroć już na mszy jestem, zawsze przeżywam zdziwienie. Że ludzie mogą się spotykać w jednym miejscu nie dla interesów, zabawy czy protestu, klękać na trzy cztery, wierzyć że jest z nimi jeszcze jakiś duch. Po prostu nie mieści mi się to w głowie. Dlaczego również tak wygląda nasze wspólne życie? Msza w teatrze jest już tylko świadectwem obcości (pomijam wartość ad hoc polityczną, nie interesuje mnie to). Czym w takim razie są przedstawiane w sali obok "Demokracje"? Czy nie jest to też teatr? Proste prace prostych ludzi ("Wybrane prace") tłumaczą się w tym kontekście same przez się. Kontemplacja mechanicznej, niezmiennej natury świata.

Artur Żmijewski, "Pracując", CSW Zamek Ujazdowski

I nie miałbym z tym wszystkim kłopotu, dostrzegając wyłącznie prywatny smutek, gdyby nie to, że wystawa ma ponoć mówić o polityce jako możliwości zmian, "przy czym politykę Żmijewski wydaje się rozumieć szeroko, jako narzędzie świadomego generowania zmian przez wspólnotę". Tyle że ta odgórna, oficjalna interpretacja nijak się ma do tego, co przeżywam, patrząc na te próby.

Widzę gorzkie spojrzenie - właściwie mizantropa - na społeczeństwo, które oddane ciemnym siłom gzi się w swoich strukturalnych przemianach bez wolnej woli i możliwości wyjścia poza narzucone role. Jeśli tu ma wkroczyć polityka, to pokażcie mi bohaterów, którzy to zmienią? Ci w "Demokracjach" nawzajem się znoszą.

To trochę tak jak z tymi filmami "Wybrane prace". Można zakładać, że skupienie się na życiu pracowników fizycznych ma być rodzajem miłosierdzia, podniesienia, aktywnego współczucia, w którym aktywność bierze się z tego, że Żmijewski jest polityczny. Nie wiem, może... ale jest też coś takiego jak sztylet o nazwie mizerykordia, którego używało się, aby szybko zabić. I raczej to miłosierdzie staje mi przed oczyma. Nie ma możliwości zmiany, ingerencji, podjęcia tego nieszczęścia, jakim jest właściwie niewolnicza praca. Co może zrobić taki film? Play it again, Sam.

Idąc za tą myślą, mógłbym dojść do wniosku, że to jedne z bardziej apolitycznych prac, jakie znam. Interpretacja skupia co prawda uwagę na władzy, ale treść wystawy mówi, że obserwujemy mrówki, pszczoły, jakieś termitiery, entomologię! gdzie wszystko z góry wiadomo i do żadnych zmian nie dojdzie. Ślepcy nie namalują słońca, nie narodzi się rozwiązanie konfliktu w Gazie, niewolnicy jutro znów staną do pracy. (Nawiasem mówiąc, dlatego też nie rozumiem samego uczestnictwa Żmijewskiego w ruchu Krytyki Politycznej. Zakładam, że oni jednak chcą zmieniać świat. Przypomina mi się jeden z pierwszych numerów "Krytyki Politycznej", w którym prezentowane były prace Santiago Sierry, podobne w radykalizmie do Żmijewskiego, w tym jedna - i smutna, i straszna - polegająca na tym, że wypożyczył on ciężarówkę, którą wywrócił potem na autostradzie w Brazylii i zatamował cały ruch. Jest to jakieś działanie polityczne - nawet jeśli przypomina tego Greka, który chciał przejść do historii za sprawą spalenia miasta).

Prace Żmijewskiego - nawet te zajmujące się społeczeństwem - widzę jednak w planie prywatnym. Czy to berek w komorze gazowej, czy "Powtórzenie" na bazie Zimbardo - za każdym razem widzę, jak "pracując", Żmijewski jeszcze raz tworzy warunki, które pozwolą mu, jak jakiemuś małemu, nieodrywającemu stóp od ziemi demiurgowi w końcu przezwyciężyć mechanizm świata. Tylko jemu, tylko raz. Ale ja wiem, że mu się nie uda. Nie w ten sposób. Właśnie to mi pomogło zrozumieć opowiadanie Tołstoja, które, pomijając eschatologię i religię, mówi właściwie o jednym: o cenie takiej przemiany - a tej Żmijewski nie bierze pod uwagę. Za darmo - mówi reklama!

Artur Żmijewski, "Pracując", CSW Zamek Ujazdowski

Cóż, by demokracje się nie znosiły, msza o czymś mówiła, a powtarzalność pracy robotnika nie nużyła, trzeba stać się jednym z tych ludzi i koniecznie opowiedzieć się za czymś. Cena jest wysoka, dlatego też nasz świat wygląda jak ogromny śmietnik, gdzie wszystko jest ni to zrobione, ni to rozebrane, bo nikt nie chce płacić za wszystko. Ale cena jest znana i trzeba o niej pamiętać, a czasem podejmować nawet próby transakcji, zawsze bez dostatecznej ilości środków na koncie. Wspólne szczęście, zmiana, także polityczna, bywa możliwa. Wystarczy, jak to mówią w kościele, zrezygnować z siebie. Ale "kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże". Żmijewski rezygnuje z tej trudnej było nie było roli, a jego brak współczucia przynosi tylko mechaniczny, powtarzalny, właściwie grobowy smutek - jak ta wystawa. I dlatego też nie wierzę w jego zapewnienia polityczne. Może i chce dobrze, ale wychodzi jak zawsze. Nie wiem tylko, czemu tak gładko wszyscy tego słuchają i tak chętnie przytakują. Doprawdy, nie wiem.

Artur Żmijewski, "Pracując", CSW Zamek Ujazdowski, 7.12.2012 - 24. 02.2013

Cytaty z Tołstoja w tłumaczeniu Kazimierza Truchowskiego. PIW 1954, "Sonata Kreuzerowska i inne opowiadania".


Cytat: "przy czym politykę Żmijewski wydaje się rozumieć szeroko, jako narzędzie świadomego generowania zmian przez wspólnotę" - z blurba wystawy zamieszczonego na stronie CSW.

Wszystkie fotografie - kadry z filmów Artura Żmijewskiego należących do cyklu "Wybrane prace" - dzięki uprzejmości Fundacji Galerii Foksal.