Przeszłość jest obcym krajem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
fragment instalacji Konrada Pustoły
fragment instalacji Konrada Pustoły

Jakiś czas temu „Gazeta Wyborcza" opublikowała ponownie artykuł „Generacja Nic" autorstwa Kuby Wandachowicza z grupy Cool Kids of Death . Po raz pierwszy ukazał się on 5 września 2002 roku jako gorzkie podsumowanie adresowane do „pokolenia straconych ideałów". Czytając tekst krytykujący postawy prezentowane przez ówczesnych dwudziestoparolatków, nie sposób nie odnosić go do sytuacji obecnej. Spośród wniosków wynikających z tego zestawienia najważniejszy jest ten, że dokonał się wzrost poziomu obywatelskiej samoświadomości.

Co przez to rozumiem? Pomoc w wyjaśnieniu tego zjawiska znajduję w książce „Dojczland", gdzie Andrzej Stasiuk bardzo zgrabnie porównuje charaktery Polaków i Niemców. Zestawiając nas z sąsiadami, zauważa, że oba narody nie czują się dobrze ze swoją proweniencją i złożonością sytuacji geograficzno-politycznej, w której przyszło im żyć. Jednak wyższość statystycznego Niemca zdaniem Stasiuka przejawia się w tym, że przynajmniej wydaje się zdawać sobie z tego sprawę i dążyć do tego, aby czuć się swobodnie z samym sobą. Czuć się we własnym kraju u siebie.

Podobną swobodę zauważam coraz częściej również w Polsce („Dojczland" został wydany w 2007 roku). Symptomem tej tendencji jest gotowość uczestnictwa w aktualnych wydarzeniach politycznych. Demonstracje niezadowolenia, widocznego w oprotestowywaniu ACTA i sprzeciwie kierowców wobec wysokich cen paliw wpisują się w ruchy Oburzonych, 99% i Occupy Wallstreet. Sytuacja, w której znajduje się świat zachodni, zmusza do przedefiniowania pojęć, którymi na co dzień opisujemy rzeczywistość. Tworzy atmosferę, w której sprzeciw stał się synonimem bycia obywatelem. Protestowanie daje również możliwość nowego zdefiniowania swojej podmiotowości, odnalezienia siebie jako świadomego uczestnika sytuacji tu i teraz.

Przeszłość jest dla mnie obcym krajem. Zwłaszcza ta, której nie pamiętam, a w której spędziłem najmłodsze lata swojego życia. Jestem osobą urodzoną na skraju komunizmu. Czas transformacji pamiętam słabo, głównie przez pryzmat trudności, jaką sprawiało mi składanie palców w solidarnościowe V. Świat moich pierwszych wspomnień zniknął, przeminął, został obalony i wchłonięty przez nowy system, nową, atrakcyjniejszą kulturę wizualną. Czas, w którym dorastałem, powraca z dziwną nostalgią, którą darzę gumy Turbo, tureckie swetry i modę na wąsy.

Wystawa „Świat nie przedstawiony. Dokumenty polskiej transformacji po 1989 roku" jest okazją, aby spróbować odświeżyć pamięć. Powrócić do momentów, które budowały wrażliwość estetyczno-wizualną pokolenia urodzonych w latach 80., a zaginęły w rosnącym gąszczu kulturowych wzorców. Wyznając maksymę nihil sine causa est, staram się doszukać w zebranych seriach fotografii zapowiedzi współczesności; powrócić do gorącej sytuacji politycznej czasu przełomu, aby znaleźć inspirację do budowania postaw partycypacji w aktualnych procesach.

Wydaje mi się, że nie mamy w sobie autentycznej potrzeby rozliczania się z przeszłością. Trudno znaleźć w mojej generacji rozdarcie, jakie towarzyszyło procesowi lustracji, a postawę np. Pawła Zyzaka uważam za wynik z manipulacji i zacietrzewienia. Owszem, powracamy do przeszłości: z dystansem patrzymy na raczkujący kapitalizm. Z nutą ironii obserwujemy estetyczne wybory lat minionych. Jednak śledzimy przeszłość bez nadmiernego zaangażowania, nawet z atencją pozwalającą spojrzeć na nią krytycznie. Energia uchwycona na zdjęciach reporterskich odpowiada tej, którą dzisiaj dostrzec można na ulicach. Pozwala wierzyć, że świat gwałtownych lat 90. nie zdegradował postaw prospołecznych, a pokazywanego na wystawie muralu Moniki Zawadzki nie należy interpretować zbyt dosłownie.

Przechadzając się w przestrzeni wystawy, czułem się jakby zamknięty między przeszłością a teraźniejszością. Przypomniałem sobie fragment z „Mapy i terytorium" Houellebecqa. Narrator opisuje z perspektywy przyszłości początek XXI wieku jako okres powracających destabilizacji: „Kryzysy te cechowały się coraz gwałtowniejszym przebiegiem i wręcz komiczną nieprzewidywalnością - komiczną przynajmniej z punktu widzenia jakiegoś sardonicznego Boga, który by się zabawiał kolejnymi finansowymi konwulsjami, nagle pogrążając na zmianę w dostatku i głodzie [...] populacje liczące setki milionów ludzi". Historia przecież lubi się powtarzać. Czy przyjmie jednak postać paranoicznego dnia świstaka?

Fotografie przywołujące Polskę końca lat 80. i początku 90. budzą nie tylko wspominaną już nostalgię za tym co minęło. Dzisiaj patrzę na te niekiedy gorzkie w wymowie ujęcia jak na obce terytorium. Miejsce będące inspiracją dla współczesności, a na szczęście coraz mniej przypominające Polskę 2012. Kraj, w którym zarówno ja, jak i rzesza moich rówieśników czujemy się coraz bardziej u siebie.


"
Świat nie przedstawiony. Dokumenty polskiej transformacji po 1989 roku";
Artyści: Anna Beata Bohdziewicz, Rineke Dijkstra, Mariusz Forecki, Piotr Janowski, Carl De Keyzer, Andrzej Kramarz / Weronika Łodzińska, Witold Krassowski, Zoe Leonard, Chris Niedenthal, Maciej Pisuk, Mark Power, Wojciech Prażmowski, Konrad Pustoła, Allan Sekula, Juliusz Sokołowski, Michał Szlaga, Tomasz Tomaszewski, Łukasz Trzciński, Tomasz Wiech, Jerzy Wierzbicki, Wojciech Wieteska, Wojciech Wilczyk, Monika Zawadzki, Maria Zbąska;

kurator: Adam Mazur; współpraca: Beata Łyżwa-Sokół; CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa, 3.02-15.04.2012.

mural Moniki Zawadzki
mural Moniki Zawadzki

Witold Krassowski, "Powidoki  z Polski", 1994
Witold Krassowski, "Powidoki z Polski", 1994