como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

Sztuka (wro)gościnności. O dialogu: imigrant – artysta – gospodarz.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

„Kiwaj się, ruszaj. Tylko tak mu umkniesz. Ten, kto rządzi światem, nie
ma władzy nad ruchem i wie, że nasze ciało w ruchu jest święte, tylko
wtedy mu uciekasz, kiedy się poruszasz. On zaś sprawuje rządy nad tym,
co nieruchome i zmartwiałe, nad tym, co bezwolne i bezładne. … więc
ruszaj się, kiwaj, kołysz, idź, biegnij, uciekaj…”
Olga Tokarczuk, Bieguni

„[Wciąż] nie wiemy czym jest gościnność.”
Jacques Derrida,
Wrogościnność

Problematyka migracji i tego, co związane z podróżą, przemieszczeniem się człowieka, jest tak stara jak sama ludzkość, która od początku i aż po dzień dzisiejszy pozostaje w nieustannym ruchu. Nie bez powodu więc w niektórych kulturach ów ruch uważa się za święty, podobnie jak w tradycji i kulturze europejskiej wielokrotnie podkreślana jest edukacyjna rola podróży jako swego rodzaju nauczycielki życia. Można zatem śmiało powiedzieć, że człowiek podróżował i migrował od zawsze, nigdy jednak ten fenomen nie był tak powszechny i widoczny jak w XXI wieku, w którym to postęp technologiczny znacznie ułatwił i skrócił czas podróży tworząc sieć transportową obejmującą praktycznie cały glob. Niewątpliwie jednak tak wielka rewolucja w obszarze mobilności współczesnego człowieka pociąga za sobą liczne pozytywne i negatywne efekty, którymi interesują się nie tylko socjologowie i etnologowie, ale także artyści, grupa sama w sobie cechująca się ponadprzeciętną mobilnością i otwartością na Inne i Innego.

Podróż, czy też migracja, a więc podróż w celu osiedlenia się w obcym miejscu, to bowiem przede wszystkim spotkanie z Innym, tym, którego napotkamy w drodze i u celu. To z nim przyjdzie nam negocjować naszą nową tożsamość – tożsamość (i)migranta. To on stanie się naszym zwierciadłem, w którym będziemy mogli dostrzec wady i zalety wyniesione z rodzimej kultury, a w końcu to również za jego sprawą poczujemy się (lub nie) w nowym miejscu jak w domu. Niezwykle istotna jest tu zatem kwestia otwartości i gościnności – gotowości przyjęcia Innego, umiejętności wejścia w rolę gościa i gospodarza, o czym mówił między innymi Jacques Derrida w cyklu swoich wykładów na temat gościnności i „wrogościnności”, które w kontekście migracji wydają się szczególnie ważne i godne uwagi, i do których również współcześni artyści odnoszą się z coraz większym zainteresowaniem. O ile bowiem o samym doświadczeniu podróży powiedziano już wiele, o tyle doświadczenie zmierzenia się z tym, co zaczyna się na jej końcu wciąż pozostaje nie dość wyeksplorowane.

Artysta i Obcy w świecie politycznej poprawności

Zanim jednak przejdziemy do konkretnych dzieł i twórców, słów kilka o współczesnej ewolucji polityczno-artystycznego dyskursu wokół Obcego – imigranta i samym pojęciu wrogościnności będącym tutaj zdecydowanie jednym z terminów kluczowych, a w badaniach nad migracjami lokującym się ciągle gdzieś na uboczu. Przede wszystkim, dopiero w ostatnich latach refleksja nad wielokulturowością i społeczeństwem migracyjnym zdaje się przybierać postać bardziej systematyczną i zniuansowaną, w przeciwieństwie do dominujących wcześniej tendencji czarno-białego widzenia problemu.

Dotąd zwykle dyskurs Innego oscylował na dwóch odległych krańcach – między „pobłażliwą” i „ugrzecznioną” debatą na temat gościnności a jednowymiarowymi, raczej bezpośrednimi deklaracjami niechęci czy wręcz wrogości wobec imigrantów. Obecnie, zarówno opinia publiczna jak i poszczególne instytucje zaczynają wypracowywać język, w którym zagadnienie „tradycyjnej” gościnności zostaje odarte ze swego rodzaju sakralnego charakteru i coraz wyraźniej podkreśla się wpisaną w nią nieufność, która nie tylko od zawsze była obecna, ale wręcz jest niezbędna dla jej istnienia. Proces ten można zaobserwować zwłaszcza w dyskursie społeczno-politycznym i prawnym, gdzie, mimo iż nie pojawia się on explicite, niewątpliwie daje się zauważyć ów „uprzejmy dystans” wynikający z zasady ograniczonego zaufania – zarówno w polityce poszczególnych państw europejskich, jak i w deklaracjach całej Unii jako wspólnoty wchodzącej w relacje z resztą państw i organizacji.

Ponadto coraz szerzej zaczyna się zauważać, że również na poziomie jednostki i wewnętrznych relacji mikro-wspólnot, problem obcości w rzeczywistości nigdy nie zostaje rozwiązany „raz na zawsze” – wymaga on nieustannej redefinicji pojęć i statusu jako członka grupy, ciągłego potwierdzania przynależności, nawet jeśli pobyt jest legalny, a „gość” zyskuje oficjalnie społeczną akceptację „gospodarzy”. Gościnność to zatem nie jednorazowy akt a proces, w którym sama gotowość na przyjęcie przybysza jest równie ważna co fakt przyjęcia go jeśli przybędzie, czy też zdecyduje się nas nawiedzić1. Pole sztuki, samo w sobie będące szczególnego rodzaju „ziemią niczyją”, pozbawioną jasno sformułowanych reguł i praw własności, a jednocześnie „ziemią obiecaną”, należącą do każdego, kto zechce podjąć grę, ma tu zatem wielką rolę do odegrania – staje się doskonałą płaszczyzną do dyskusji, lustrem odbijającym stosunek społeczeństwa do artysty/ imigranta, będącego często dosłownie reprezentantem obu tych kategorii. Jak zauważają kuratorzy wystawy „Wrogościnność” zorganizowanej w 2010 roku w Muzeum Sztuki w Łodzi: „Uzyskanie przez imigrantów prawa do obecności w kulturze gospodarzy może stanowić wstęp do uwolnienia gościnności od wrogości”2. Wydaje się więc, że nie ma lepszego rzecznika imigranta-Obcego jak artysta, który funkcjonuje niejako na styku kultur i doświadczenie obcości jest mu znane.

Czym jest wrogościnność?

Wrogościnność, zdaniem Jacques’a Derridy, określa specyficzny, ambiwalentny stosunek społeczeństw i władz państwowych do imigrantów we współczesnym świecie3. Cała refleksja francuskiego filozofa nad problemem gościnności wychodzi z założenia, że jest to pojęcie ściśle związane z władzą, a co za tym idzie również z dyskursem dominacji, jest to zarazem pojęcie, które zostało mocno zakorzenione w państwowym porządku prawnym jak również społeczno-instytucjonalnym i kulturowym. Autor przywołując jego historyczne źródła mówiące o prawie (do) gościnności (droit d’hospitalité) i obowiązku gościnności (devoir d’hospitalité)4 zwraca również uwagę na fakt, iż mimo postulatu otwartości, za fasadą równości i braterstwa względem Obcego kryje się podszyta wrogością nieufność, niemy dystans, wystarczający jednak, aby powstało poczucie zgrzytu – wyobcowania, pozostawania na peryferiach, mimo bycia w samym centrum nowej kultury. Jest to problem głównie społeczeństwa amerykańskiego i niektórych społeczeństw zachodnioeuropejskich, które stawiane często za wzór demokracji ze względu na swoją wielokulturowość i otwartość w rzeczywistości okazują się niepewne, wewnętrznie rozbite czy może nigdy tak naprawdę nie zintegrowane, pełne grup etnicznych żyjących obok siebie, lecz nie w pełnej symbiozie.

Artysta-imigrant – rzecznik niewidzialnych

Do tego typu wyobcowania odwołuje się np. Adrian Paci, albański artysta mieszkający i tworzący we Włoszech, w niezwykle symbolicznej instalacji wideo „Centrum stałej tymczasowości” (2007). Rozpoczynający projekcję nieruchomy kadr ukazuje płytę lotniska i dostawiane schody samolotowe, chwilę później widz może obserwować grupę kilkudziesięciu osób, Albańczyków, w milczeniu wchodzących po kolejnych stopniach, długie zbliżenia pokazują wyraźnie twarze anonimowych bohaterów, przeważnie osób w średnim wieku, których strój i wygląd wskazują raczej na pochodzenie z klas niższych, pracę fizyczną. Kolejne ujęcie i stopniowe oddalanie się obiektywu pokazuje, że schody te nie prowadzą do samolotu, filmowani przez artystę imigranci kłębią się na zawieszonym w przestrzeni podeście i wąskich stopniach. Są niemi i nieruchomi, błądzą wzrokiem wokół lub patrzą widzowi prosto w oczy, pozostają w oczekiwaniu a może już rezygnacji, podczas gdy w tle widać kołujące samoloty i słychać szum silników.

Adrian Paci - Centrum Stałej Tymczasowości, 2007, Galerie Peter Kilchmann, Zurich © Adrian Paci
Adrian Paci - Centrum Stałej Tymczasowości, 2007, Galerie Peter Kilchmann, Zurich © Adrian Paci

Paci w subtelny, a jednocześnie bardzo plastyczny, sposób ilustruje sytuację tysięcy imigrantów, zwłaszcza nielegalnych, przyjeżdżających do krajów wyżej rozwiniętych w poszukiwaniu lepszego zarobku – tkwią oni w pułapce zawieszenia, w owym centrum stałej tymczasowości, co podkreśla lotnisko jako ziemia niczyja, nie-miejsce5, swoisty pas transmisyjny między kulturami świata. Imigranci przyjeżdżający „na chwilę” i nieustannie odwlekający powrót, w ostateczności nigdy nie będący „u siebie”, nie należący już do świata, z którego przybyli, ale i wciąż nie włączeni w rzeczywistość nowego społeczeństwa, żyjący na jego marginesie, niezintegrowani, często traktowani jak intruzi bądź w najlepszym wypadku jako niewidzialni. Pojawia się tu nieustannie obecny paradoks szczególnego rodzaju transparentności imigrantów w życiu społecznym przy jednoczesnym ich napiętnowaniu, naznaczeniu rozgrywającym się na poziomie symbolicznym, w obrębie prostych gestów. To, co istotne w twórczości artystów takich jak Paci to fakt, że oni sami pochodzą z krajów biedniejszych, często również targanych lokalnymi konfliktami, co skłania ich do emigracji czy wręcz ucieczki. Nie sposób więc nie zauważyć odniesienia do własnych doświadczeń6, przeniesienia do refleksji ogólnej elementów codziennego zmagania się z inną, dominującą kulturą. Jako artyści i imigranci pozostają niejako podwójnie wyobcowani, stając poza główną orbitą sporu, co zapewnia im dobry punkt obserwacyjny nastrojów, społecznych reakcji i skrywanych a wybuchających raz na jakiś czas niechęci względem „gości”.

Adrian Paci, Home to go, 2001, Galerie Peter Kilchmann, Zurich © Adrian Paci
Adrian Paci, Home to go, 2001, Galerie Peter Kilchmann, Zurich © Adrian Paci

W podobnym tonie utrzymana jest praca Hamida Debarrah’a „Faciès inventaire. Chronique du foyer de la rue Très-Cloître” (2002). Algierski artysta tworzący we Francji odwiedza ośrodek dla imigrantów pracujących w Grenoble w zamiarze sportretowania jego rezydentów. Pierwsze jednak, z czym się spotyka to nieufność i strach tychże, przekonanych, że jeżeli ktoś się nimi interesuje to raczej w złej wierze. Nikt przecież, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, nie wyciąga dobrowolnie ręki do imigranckiego robotnika najemnego i nie szuka w nim człowieka. Ostatecznie artyście udaje się przekonać kilku z nich, aby odsłonili część siebie i tak powstaje kronika-inwentarz, w której podwójnemu czarno-białemu portretowi – pozytyw i negatyw – imigranta, przywodzącemu na myśl jego podwójną tożsamość, towarzyszą zdjęcia przedmiotów osobistych, walizek, pocztówek, rodzinnych fotografii. Te kilka drobnych rzeczy to wszystko, co każdy z nich ma, czyli właściwie nic. Projekt pokazuje stan zawieszenia między dwiema rzeczywistościami, zawieszenia, które przeciągane w nieskończoność przeradza się w wykorzenienie, piętno, brak. Widzimy twarze i przedmioty zniszczone przez czas, bez nadziei na powrót do miejsca, z którego przybyły.

Hamid Debarrah, Faciès inventaire. Chronique du foyer de la rue Très Cloître, 2002 © Musée national de l'histoire et des cultures de l'immigration
Hamid Debarrah, Faciès inventaire. Chronique du foyer de la rue Très Cloître, 2002
© Musée national de l'histoire et des cultures de l'immigration

Artysta zaangażowany wobec wypaczeń system

Prace Adriana Paci czy Hamida Debarrah’a stanowią przykład sztuki, która w niezwykle celny, a zarazem subtelny, wręcz liryczny, sposób porusza problem migracji i stosunku do obcych. To dzieła mówiące o ciężkim doświadczeniu emigracji, często podyktowanej trudnymi warunkami życiowymi – historie ludzi, którzy opuszczają ojczyznę nie po to, by podbijać świat, ale by przeżyć i/lub zapewnić rodzinie godniejsze warunki. Jednak duża część artystów, którzy pracują nad tematem Obcego/obcokrajowca i (wro)gościnności decyduje się na bardziej otwartą krytykę systemu państw ekonomicznie i gospodarczo uprzywilejowanych, czego doskonałym przykładem jest niezwykle celny w swej gorzkiej ironii projekt francusko-węgierskiego kolektywu Société Réaliste zatytułowany „EU Green Card Lottery” (2006). Nawiązuje on do mitycznej wręcz amerykańskiej loterii wizowej oraz po części pasożytniczych stron internetowych próbujących wyłudzić od uczestników opłaty za udział w przedsięwzięciu, które programowo jest bezpłatne.

Projekt polegał na stworzeniu fikcyjnej strony internetowej, zorganizowaniu kampanii promocyjnej i jej niezbędnego „zaplecza instytucjonalnego” w postaci biura obsługi itp., aby wykreować pozory rzeczywistej loterii Zielonej Karty Unii Europejskiej zezwalającej imigrantom na pobyt stały. Celem akcji było zwrócenie uwagi na problem globalnej emigracji, wielkość i wzmożoną dynamikę tego procesu, ale przede wszystkim pokazanie mechanizmów polityki emigracyjnej państw UE manipulujących i „handlujących” gościnnością, kuszących potencjalnych przybyszów obietnicą dobrobytu i integracji, podczas gdy gościnność ta funkcjonuje na ściśle określonych zasadach, zawsze wyznaczanych przez „łaskawego gospodarza”, który decyduje o tym, ile wolności może dać imigrantom.

Inicjatywa Société Réaliste możliwe, iż trochę nieświadomie, pokazała również paradoksalność instytucji samej Unii Europejskiej jako przymierza, które miało łączyć ponad narodowymi odmiennościami, a z czasem stało się enklawą wewnętrznie dosyć spójną lecz silnie barykadującą się od reszty kontynentu7.

Société Réaliste - EU Green Card Lottery, 2009, Biennale d'art contemporian de Lyon © Julie Malaure
Société Réaliste - EU Green Card Lottery, 2009, Biennale d'art contemporian de Lyon © Julie Malaure

Przyglądając się działaniom Unii i władz państwowych coraz częściej można odnieść wrażenie, że chęć ochrony kultury i „tożsamości europejskiej” w rzeczywistości przekształca się w rodzaj budowania formacji, którą Zygmunt Bauman określa mianem „wspólnoty to-samości”, która „ma atrakcyjność polisy ubezpieczającej od ryzyka, jakim naznaczone jest codzienne życie w wielogłosowym świecie. [Jednak] nie zmniejsza ona, a już na pewno nie usuwa tego ryzyka. Jak wszystkie środki uśmierzające obiecuje jedynie obronę przed jego najbardziej bezpośrednimi i budzącymi największą obawę skutkami”8. Obserwowalne jest więc swego rodzaju zagubienie instytucji w tworzonych przez nie zasadach gościnności – z jednej strony starają się wciąż być otwarte, czy też sprawiać takie wrażenie, z drugiej, zwłaszcza w obliczu kryzysu, zacieśniają granice i „swobodę obyczajów”, przypominają gościom – „jesteście u siebie, ale na naszych zasadach”. Unia, która najpierw zamyka się by następnie „łaskawie” uchylać drzwi dla „wybranych”, takich właśnie zwycięzców na loterii powoli staje się karykaturą samej siebie i własnych równościowych ideałów.

Również przyjęty przez twórców sposób ekspozycji efektów projektu nasuwa pewne skojarzenia – jest to sala w całości wyściełana materiałem w delikatnym odcieniu zieleni z wysoką ścianą umieszczoną w centrum, na której wokół logo fikcyjnej loterii, w równych rzędach umieszczane są karty stałego pobytu potencjalnych nowych obywateli UE, którzy spróbowali szczęścia w grze o lepszą przyszłość. Multiplikujące się formy, bardziej przypominające policyjną kartotekę aniżeli zbiór przepustek do nowego świata, w których zmianie ulegają jedynie dane i zdjęcia osób, w zdecydowanej większości wyglądających na odmienne od europejskiego pochodzenie etniczne, sumują się na wrażenie anonimowego tłumu, w którym ostatecznie każdy zyskuje tylko jedną tożsamość – imigrant.

Jest to oczywiście tożsamość bardzo niepewna, dezintegrująca jednostkę wewnętrznie i niepozwalająca na całkowitą asymilację w nowym społeczeństwie. Powraca tutaj niezmienne pytanie – kim jest imigrant? Ponadto jego pozycja ulega zmianie w zależności od tego, z czym przychodzi mu stanąć do konfrontacji. Zwłaszcza sytuacja powiązania gościnności i władzy, na którą tak silnie zwraca uwagę Derrida jest tu interesująca jako przykład stosunku poprawnego mieszczańskiego społeczeństwa do imigrantów, zwłaszcza tych nielegalnych. Istotę tej kwestii doskonale ujmuje ich francuskie określenie jako sans papiers – osoby bez dokumentów, wytrwale śledzone przez pedantyczną biurokratyczną władzę, doprowadzającą do sytuacji, w której właściwy dokument nie tyle potwierdza co tworzy tożsamość człowieka.

Mąż z paszportem poszukiwany

Problem niezalegalizowanego pobytu i nieustannego lęku przed wydaleniem podejmuje również Ghazel – irańska artystka, która na początku studiów wyemigrowała do Francji. Pewnego popołudnia, po kilku latach pobytu w kraju Delacroix’a, Ghazel otrzymała list od prefektury z informacją, że jej karta pobytu nie zostanie odnowiona, co jest jednoznaczne z wydaleniem. „Po raz pierwszy w życiu poczułam się sans papiers, nielegalna imigrantka”9 – wyznaje artystka w katalogu wystawy. To właśnie to osobiste, wstrząsające i destabilizujące, doświadczenie popchnęło ją do stworzenia pracy „Urgent” (1997-2007). Jest to seria plakatów-ogłoszeń, za pomocą których artystka informuje, że poszukuje kandydata do zawarcia białego małżeństwa w celu otrzymania karty pobytu. Jedno z nich głosi: „Kobieta, 34 lata, artystka środkowo-wschodnia i bez dokumentów szuka Męża (z paszportem). Narodowość krajów Wspólnoty Europejskiej wymagana, najlepiej francuska. PILNE!”. Nad treścią ogłoszenia trzy zdjęcia Ghazel rodem z policyjnego archiwum – front, bok, tył. Artystka powtarzała projekt w różnych wersjach graficznych aż do 2002 roku, kiedy to w końcu otrzymała kartę pobytu na kolejne dziesięć lat. Wówczas zdecydowała się na odwrócenie ról i tym razem stworzyła ogłoszenia, w których sama oferuje białe małżeństwo nielegalnemu imigrantowi.

Ghazel, Urgent, 1997-2007 © Musée national de l'histoire et des cultures de l'immigration
Ghazel, Urgent, 1997-2007 © Musée national de l'histoire et des cultures de l'immigration

Ghazel, Urgent, 1997-2007 © Musée national de l'histoire et des cultures de l'immigration
Ghazel, Urgent, 1997-2007 © Musée national de l'histoire et des cultures de l'immigration

Projekt Ghazel doskonale obrazuje problemy imigrantów, którzy uciekają się do wszelkich metod, aby pozostać w kraju, który obrali sobie za nowy dom, nawet jeśli pozostali domownicy nie przyjmują ich z otwartymi ramionami. Jeżeli prawo nas nie akceptuje, nie sprzyja nam, należy znaleźć wytrych lub wejść tylnymi drzwiami. Inicjatywa Ghazel to akcja, która wychodzi poza sztukę, uderzając w słaby punkt zachodnich społeczeństw – imigrantka, która zdobywszy kartę pobytu proponuje fikcyjne małżeństwo kolejnemu nielegalnemu imigrantowi jest jak policzek dla francuskiej administracji, która chciała się jej pozbyć, a obecnie wpada we własną pułapkę swoich papiers decydujących o być albo nie być, o tym kogo można wyrzucić, a kto i na ile staje się nietykalny.

Początek podróży

Wspomniane powyżej dzieła i projekty artystyczne to zaledwie kilka przykładów spośród rosnącej liczby prac artystów współczesnych podejmujących tematykę migracji i stosunku „gospodarzy” do „Obcych”. Jednak nawet, jeśli kwestia ta wydaje się w ostatnich latach poruszać coraz więcej twórców, jest to wciąż wyłącznie początek długiej podróży w teren nadal nierozpoznany a niewątpliwie godny zbadania, ponieważ trudno o figury sobie bliższe niż figura artysty i imigranta, zawsze stojących na uboczu mieszczańskiego społeczeństwa, nakłuwających wzdęty brzuch pychy i ekonomicznego dobrobytu. Warto zatem obserwować momenty i akcje, w których artyści stają ramię w ramię z imigrantami w walce o ich prawa, jak np. ma to obecnie miejsce w Stanach Zjednoczonych 10, aby zobaczyć jakie skutki przyniosą te interwencje i czy w końcu nauczymy się czym jest gościnność, czego tak bardzo życzył sobie i współczesnym społeczeństwom Jacques Derrida.

  1. 1. Jacques Derrida stosuje rozróżnienie na gościa, który przybywa w odpowiedzi na zaproszenie (invitation) i tego, który przybywa niespodziewanie, nawiedza gospodarza (visitation). J. Derrida, Hostipitality, „Angelaki”, Vol.5, no. 3/ December 2000, s. 3-18.
  2. 2. K. Kuskowski, J. Lubiak, Wrogościnność. Podejmowanie obcych, tekst kuratorski, w: http://www.msl.org.pl/ms/article/1283/sub,archiwum/pic,3156 (5/07/2012).
  3. 3. J. Derrida, Hostipitality...
  4. 4. J. Derrida, On Cosmopolitanism, [w:] On Cosmopolitanism and Forgiveness, New York 2002, s. 5. U źródeł refleksji Derridy na temat gościnności leży traktat Immanuela Kanta „O wiecznym pokoju”, w którym to filozof kreśli własną wizję kosmopolityzmu i gościnności oraz reguły jakie jego zdaniem powinny rządzić relacją gościa i gospodarza.
  5. 5. M. Augé, Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2013.
  6. 6. W tym miejscu warto również zwrócić uwagę na inną pracę Adriana Paci, równie poruszający „Home to go” (2001) serię zdjęć, na których niemal całkiem nagi artysta próbuje unieść na plecach dach swojego domu, dach tworzący coś na kształty skrzydeł. Paradoksalnie jednak, skrzydła te, zamiast pozwolić mu swobodnie „odlecieć” ku lepszemu życiu w innym kraju, przyciągają go do ziemi, stają się ciężarem, brzemieniem, które bez względu na kierunek, zmuszony jest zawsze nieść ze sobą.
  7. 7. Nie sposób nie przywołać tu niezwykle trafnej metafory „kryształowego pałacu” i „szklanego klosza”, którą Peter Sloterdijk opisał instytucję UE i jej obecny kierunek rozwoju. P. Sloterdijk, Kryształowy pałac. O filozoficzną teorię globalizacji, przeł. Borys Cymbrowski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011.
  8. 8. Z. Bauman, Razem osobno, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, s. 232.
  9. 9. Ghazel, Voyages d’artistes : Algérie o3, catalogue d’exposition, Espace EDF-Electra, Paris Musées, Paris 2003, s. 63.
  10. 10. Mam tutaj na myśli przede wszystkim ruchy i kampanie typu Alto Arizona Art. Campaign (http://www.altoarizona.com/creative-resistance.html), za pośrednictwem, których liczni artyści i przedstawiciele kultury protestują przeciwko zaostrzeniu prawa imigracyjnego w USA, które miało miejsce w 2010 roku, i które jest wymierzone głównie w nielegalnych imigrantów z Meksyku.