como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

Przestrzenie intymności u Klaudii Urbanek-Kękuś

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Sztuka feministyczna korzysta najczęściej z nowych mediów, rzadziej sięga do malarstwa, które wydaje się być medium mało krytycznym. Malarstwo jest medium tradycyjnym, kojarzącym się przede wszystkim z pięknem oraz z zasadami decorum czy odpowiedniości. Oczywiście współcześni twórcy podchodzą do malarstwa analitycznie, korzystając na przykład ze zdobyczy fotografii. Jedni tworzą obrazy przerażające, inni - minimalistyczne, jeszcze inni - malują w stylu magicznego realizmu. Malarstwo wydaje się być medium, w którym trudno jest pokazać coś nowego, wydaje się bowiem, że wszystko już było. Mimo to, z medium tym próbują się zmagać również młodzi twórcy. Jedną z nich jest Klaudia Urbanek-Kękuś, absolwentka ASP w Krakowie, uczestniczka 20. Ogólnopolskiego Przeglądu Malarstwa Młodych "Promocje 2010" organizowanego przez Galerię Sztuki w Legnicy, podczas którego otrzymała wyróżnienie pisma "Artmix" (główną nagrodę w tym konkursie zdobyła Julia Curyło).

Obrazy Klaudii Urbanek-Kękuś ze względu na stosowaną przez autorkę metodę kojarzą się z fotorealizmem. Przedstawiają przestrzeń domową związaną z opieką nad małym dzieckiem. Jeden z wyróżnionych obrazów ukazuje niemowlęce łóżeczko, z wiszącymi nad nim dziecięcymi malunkami, drugi - zatytułowany Pranie przedstawia porozwieszane na suszarce niemowlęce ubranka.

Klaudia Urbanek-Kękuś, "Łóżeczko", 150 x 100 cm
Klaudia Urbanek-Kękuś, "Łóżeczko", 150 x 100 cm

Inne obrazy przedstawiają pojedyncze przedmioty, np. pieluchy, mikser czy lampę. Płótna te mówią o świecie kobiety, która zajmuje się małym dzieckiem, mówią o jej bliskości z niemowlęciem, chociaż ani matka, ani dziecko na większości z nich nie występują. Wyjątkiem jest obraz Jerzyk, ukazujący małego chłopca, syna artystki, stojącego przy regale z książkami, chłopiec jest jednak odwrócony tyłem do widza, nie widać więc jego twarzy. Obraz ten został namalowany w taki sposób, żeby zaciekawić widzów tym, co tak bardzo interesuje małego człowieka - regałem pełnym książek, ich kolorowymi grzbietami, ukrytymi w nich tajemnicami. Część z tych obrazów została namalowana z dołu, z żabiej perspektywy, jakby z punktu widzenia małego dziecka, którego zaciekawia każdy, nawet najbardziej banalny, przedmiot.

Klaudia Urbanek-Kękuś, "Jerzyk", 100 x 80 cm
Klaudia Urbanek-Kękuś, "Jerzyk", 100 x 80 cm

Intymność w obrazach Urbanek-Kękuś ujawniona zostaje poprzez specyficznie zaprezentowany świat rzeczy. Na zwyczajne rzeczy, którymi jesteśmy otoczeni, których używamy, i w które się ubieramy nie zwracamy zwykle większej uwagi. A przecież mają one swoją historię ściśle związaną z ontologią nas samych. Łóżko jest miejscem, gdzie wypoczywamy, śpimy, przeżywamy rozkosz lub ból, gdy chorujemy. Wydaje się najbardziej intymnym miejscem w obszarze domu. Z kolei dziecięce łóżeczko to obszar, w którym małe dziecko spędza większość swojego czasu. Wydaje się, że dla wielu młodych matek, jest to miejsce najważniejsze. Niemowlęce łóżeczko nie jest wcale przedmiotem niewinnym. Ma chronić małe dziecko, aby nic mu się nie stało, nie może ono przecież wypaść na podłogę, ale zarazem jest to miejsce, które bardzo mocno ogranicza przestrzeń małego człowieka. Łóżeczko ze szczebelkami może wręcz przypominać więzienie i może stąd tak wiele łez wylanych przez dzieci próbujące wydostać się z tego miejsca.

Klaudia Urbanek-Kękuś, "Pranie"
Klaudia Urbanek-Kękuś, "Pranie"

Z kolei ubrania dotykają naszych ciał, okrywają je, sprawiają, że jest nam ciepło, a niekiedy są niewygodne i nas uwierają. Rzeczy, tak jak my sami, są podatne na upływ czasu. Zużywają się, niszczą lub zwyczajnie brudzą. Wtedy trzeba je wyprać, potem wysuszyć, a w przypadku niektórych - również uprasować. Niemowlęce ubranka rozkładane najpierw na suszarce, a potem na desce do prasowania mogą wprawiać w rozczulenie. To one uświadamiają rodzicom, jak małe i delikatne są ich dzieci. Ale te ubranka pokazują również, jak szybko dziecko rośnie, bowiem w bardzo krótkim czasie, po dwóch, trzech praniach ubranka okazują się już za małe. Jednak, jeśli wciąż są niezniszczone, szkoda je wyrzucić, dlatego młode mamy często wymieniają się między sobą ubrankami, zostawiają je z myślą o kolejnym potomstwie, a niekiedy też sprzedają. W świecie konsumpcji, gdy wszystko jest coraz tańsze, niestety coraz rzadziej korzystamy z ubrań z drugiej ręki. A może obawiamy się wejść poprzez ubranie w intymny kontakt z drugim człowiekiem, którego nigdy nie widzieliśmy? Rzeczy mają swoją historię, ale niekiedy jest to historia bez happy-endu. Zużyte rzeczy lądują na śmietniku, a my wyrzucamy, wraz z nimi, drobny fragment samych siebie.

Klaudia Urbanek-Kękuś, "Mikser", 30 x 24 cm
Klaudia Urbanek-Kękuś, "Mikser", 30 x 24 cm

Świat domu, codzienności, krzątactwa, opieki nad dzieckiem, świat rzeczy - to światy przypisane tradycyjne kobietom. Dawne artystki pozbawione były możliwości posługiwania się językiem tzw. "wielkiej sztuki". Mając niedostatki w edukacji (kobiety-artystki nie mogły np. studiować aktu), a także ograniczone możliwości poruszania się w przestrzeni publicznej, skazane były na przedstawianie świata codziennego - swego otoczenia, rodziny itp. To dlatego malowały kwiaty, martwe natury i portrety, głównie swojej rodziny i dzieci. Znakomicie pokazała ten problem Griselda Pollock analizując obrazy impresjonistek: Berthe Morisot i Mary Cassatt. Jako "damy", a więc kobiety z klas wyższych, nie miały one swobodnego dostępu do sfery publicznej, do miejsc, które były okupowane przez mężczyzn i były zarazem miejscami powstawania znaczeń modernistycznej sztuki. Miejsca, takie jak foyer, kawiarnie, kabarety, domy publiczne pozostawały dla kobiet z "dobrych domów" niedostępne. Wstęp miały tam jedynie kobiety upadłe. Dlatego wspomniane artystki, ograniczały się do przedstawiania w swoich obrazach przestrzeni dla nich dostępnych: obszarów prywatnych (jadalnie, sypialnie, balkony, ogrody) oraz przestrzeni rekreacji (parki, promenady, łodzie). Pollock zauważa, że dla kobiety w drugiej połowie XIX wieku niemożliwe było poruszanie się po mieście w sposób charakterystyczny dla flâneura - typowej figury modernizmu, opisanej przez Charlesa Baudelaire'a, uosabiającej swobodne, niezauważalne dla innych poruszanie się w tłumie i możliwość oglądania tego, co dzieje się dookoła. Przestrzenie aktywności, poruszania się były bowiem wydzielone zgodnie z płciowymi i klasowymi podziałami. Toteż kobietom pozostawała jedynie możliwość zajmowania się tematami uznanymi za marginalne, malowania sfery prywatnej, rodzinnej. Tematy ich obrazów jednoznacznie wskazują na codzienność: picie herbaty, czytanie gazety, kołysanka śpiewana dziecku, kąpiel, szydełkująca w ogrodzie służąca... Nie są to jednak - jak wynika z analizy Pollock - "kobiece" tematy, to obecna w tamtym czasie konstrukcja kobiecości zmusiła artystki do poszukiwania tematów w kręgu domowym, i jednocześnie zamknęła przed nimi świat zewnętrzny. Dlatego te artystki nie zdobyły nigdy takiego rozgłosu, jak Manet, Monet, Renoir czy Degas. Przedstawiały świat z pozoru nieciekawy i nudny, jakże więc ich obrazy miały stać się sztandarowymi dziełami impresjonizmu?! Od czasu, kiedy tworzyły Morisot i Cassatt, od końca XIX wieku, zmieniło się bardzo wiele. Artystki otrzymały wstęp na akademie artystyczne, kobiety zyskały prawo wyborcze, zyskały możliwość swobodnego poruszania się w sferze publicznej, zaczęły pracować, robić kariery, walczyć o równouprawnienie. Wiele osób mówi dzisiaj, że kobiety, a zwłaszcza artystki, nie spotykają się już z dyskryminacją; równouprawnienie obowiązuje i nie ma już, o co walczyć.

Okazuje się jednak, że tradycyjny podział ról wciąż bardzo mocno wpływa na wybory życiowe młodych ludzi; często młode artystki zakładając rodziny, tracą możliwość kontynuowania swojej kariery i wycofują się z rywalizacji w świecie sztuki. Sfera domowa, opieka nad dzieckiem wciąż traktowane są jako domeny kobiece, co powoduje, że kobietom jest po prostu trudniej znaleźć czas na realizację swoich aspiracji. Chodzi więc przede wszystkim o ograniczenia tkwiące w świadomości, ale także o to, że codzienność wciąż odrywa artystki od tzw. "wielkiej sztuki".

Klaudia Urbanek-Kękuś, "Pieluchy", 30 x 40 cm
Klaudia Urbanek-Kękuś, "Pieluchy", 30 x 40 cm

Sposób na poradzenie sobie z tym problemem znalazła Klaudia Urbanek-Kękuś, ukazując w swych obrazach właśnie ten świat codziennej krzątaniny, świat rzeczy, który wydaje się tak bardzo odległy od tego wszystkiego, co kojarzymy ze sztuką (choć w tym świecie również powstaje specyficzna odmiana sztuki, są nią widoczne na jednym z obrazów dziecięce malunki). Artystka dowartościowuje przestrzeń codzienności, sferę domowej opieki nad dzieckiem, ale zarazem dokonuje przewartościowania samej sztuki (czy raczej tego, co kojarzy się z tematami malarskimi a co uchodzi za niemalarskie i nieprzedstawiające). I to jest chyba w jej obrazach najbardziej niezwykłe, że każe ona przyjrzeć się tym przedmiotom, które funkcjonują jako niemal niewidzialne, poprzez ich monumentalizację każe zastanowić się nad ich znaczeniami i ich historią. Tym samym, dopuszcza ona widzów do swego intymnego świata - świata codziennego bytowania młodej matki, a zarazem artystki.