Sztuka przez pryzmat Olafura Eliassona

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

"Seeing yourself sensing" - stwierdza Olafur Eliasson. Obserwowanie własnego odczuwania natury jest sytuacją, którą chce wygenerować za pomocą większości swoich prac. Zarówno ukazując widzowi lampy, oświetlające ekran wykonanego przez siebie w Tate Modern w 2003 roku sztucznego słońca, jak i otwarcie przyznając, że np. do stworzenia gejzeru wykorzystał system ciepłowniczy pobliskiego budynku, demaskuje romantyczny sentymentalizm oszałamiających zjawisk przyrody.

Widzowie oglądający kilkanaście lat temu jego fotografie przedstawiające piękne krajobrazy Islandii pewnie nie przypuszczali, że ich autor już niebawem zajmie się ujawnianiem pretensjonalnego charakteru kulturowego filtra, przez który przyglądamy się tym zjawiskom.

Eliasson, co ważne, nie pracuje sam. W swojej berlińskiej pracowni współdziała z szeregiem specjalistów z zakresu matematyki, elektroniki, inżynierii i oświetlenia. Wspólnie podróżują, zastanawiając się, jak przetworzyć (a może raczej odtworzyć?) to, co widzą. Wystawa "Endless study" w Fundacji Galerii Foksal nie jest tak spektakularna i efektowna jak sztuczne słońce, ale i ona zaskakuje prostotą pomysłu.

Marcin Krasny


Sztuka przez pryzmat

"Wszelkie kierunki malarskie to właśnie pryzmaty, przez które oglądamy taką czy inną rzeczywistość. Takie czy inne pryzmaty w ewolucji malarstwa powstają wskutek fizjologicznej budowy cząsteczek czy zwierciadełek mózgu. Dzięki przebudowie owych zwierciadełek otrzymujemy na płótnie taki czy inny stan. Oto nowa nieskończona z rzędu forma realna niezmiennego w swej istocie zjawiska. / Suprematyzm jest również pryzmatem, przez który nie widać jednak ani jednego "cosia", świat jest poza pryzmatem suprematyzmu, rzeczy realne nie załamują się w nim, albowiem nie ma ich - są bezprzedmiotowe". Kazimierz Malewicz, "Świat jako bezprzedmiotowość".

Projekt "Endless Study" Olafura Eliassona w Fundacji Foksal zwraca uwagę nie tylko minimalizmem, i precyzją wykonania (przy jednoczesnym odsłonięciu sekretów aranżacji - projektora, wbudowanego w kubik galerii kubika camera obscura). Pierwszy moment refleksji - ale o co tu w ogóle chodzi? - szybko ustępuje natłokowi skojarzeń i znaczeń kotłujących się w głowie. "Studia bez końca" dla jednych będą "porywającym wizualnie spektaklem" (Monika Małkowska, Rzeczpospolita) lub wspomnieniem o zmarłym Janie Pawle II (jego wizerunek na PeKiNie przykuł uwagę Doroty Jareckiej z Gazety Wyborczej), a dla innych banałem, który każdy może sobie sam zrobić w domu (Robert Albiński w rozmowie na wernisażu). Można powiedzieć, że interpretację dzieła sztuki, przynosi ze sobą do galerii widz. Jednak Eliasson nieoczekiwanie wygrywa ten banał odsłaniając reguły funkcjonowania mechanizmu myślowego.

Wchodząc do galerii widzimy biuro, galerzystów ("Foksy" przy pracy, a jakże!) i ewentualnie gości. Przed wejściem do kubika camera obscura stoi włączony projektor, który emituje światło do środka wyciemnionego pomieszczenia (światło wpada tam przez niewielki, okrągły otwór w ścianie). Obok stoi dziwna maszyna: replika wynalezionej w XIX wieku maszyny do rysowania.

W wyciemnionym pomieszczeniu spostrzegamy zawieszoną pod sufitem plastikową obręcz, która obraca się powoli rzucając na ścianę efektowne, tęczowe refleksy. Tworzy je światło wspomnianego projektora wpadające przez okrągłe okienko (możemy przez nie także obserwować z ukrycia pracę biura i zachowania gości). Obręczy nie można dotykać. Choć czasami - ku zgrozie dobrze ułożonej publiczności - robią to dzieci nieuważnie pilnowane przez młode mamy. Najlepiej stać i obserwować. Gdy nasze oczy przyzwyczają się do mroku dostrzegamy, że za obręczą ustawiono okrągły ekran na który rzuca ona swój cień. Po drugiej stronie ekranu widzimy kolejne okrągłe okienko, tym razem wychodzące na zewnątrz galerii, konkretnie na Pałac Kultury. Nie jest to jednak zwykły bulaj, lecz soczewka, przez którą przedostaje się do wnętrza galerii świat zewnętrzny. Promienie świetlne przepuszczone przez soczewkę dają podręcznikowy efekt camera obscura.

Spojrzenie przez soczewkę na zewnątrz jest niezwykłym doświadczeniem przyprawiającym o zawrót głowy. Po drugiej stronie ekranu widzimy odbity i przekręcony do góry nogami świat zewnętrzny - zmiany pogody, zmiany dekoracji na Pałacu Kultury, przejeżdżające samochody i przechodnie - wszystko do góry nogami, ale można gapić się w nieskończoność.

Efekt jest równie banalny, co zaskakujący; mechaniczno-fizyczny i magiczny zarazem: galeria w galerii z kiczowatym kółkiem i obracającą się tęczą podziwiana przez publiczność doszukującą się sensów. Rzeczywistość w galerii dosłownie postawiona na głowie (tego nie napisała już Dorota Jarecka - w galerii Papa stał na głowie), a obok - widoczna przez okrągły otwór - cicha praca urzędników pracujących dla dobra sztuki i ku chwale trzeciego sektora.

Adam Mazur

Olafur Eliasson "The Endless Study", Fundacja Galerii Foksal, Warszawa, 09.04 - 16.05.2005.

Fot. Adam Mazur