Historia w perspektywie refleksji artystycznej, sztuka w kontekście historii.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Mamy obecnie w Polsce do czynienia nie tylko z licznymi obchodami rocznic powojennych wydarzeń historycznych, ale przede wszystkim z toczącą się na licznych forach dyskusją wokół pamięci zbiorowej, wychowania patriotycznego, polityki historycznej państwa czy rywalizacji pamięci. Z drugiej strony nieodległa historia Polski rzadko pojawia się na wystawach sztuki. Wystawa "Ikony zwycięstwa" w warszawskim Norblinie już samym tytułem postawiła istotne pytanie.

Czytaj teksty:
Katarzyn Bojarskiej: Kulturowy fenomen ikon historii;
i Grzegorza Borkowskiego: Ikony lat osiemdziesiątych w Norblinie.

Z lewej fotografie Krzysztofa Rogali, z prawej fotografie Janusza Kobylińskiego,w głębi obrazy Joanny Krzysztoń. Fot.Żuk Piwkows
Z lewej fotografie Krzysztofa Rogali, z prawej fotografie Janusza Kobylińskiego,w głębi obrazy Joanny Krzysztoń. Fot.Żuk Piwkowski

Katarzyna Bojarska
Kulturowy fenomen ikon historii

Te wiersze ze spiżarki
wykradłem. Trwałe jak mortadela
ze Słupska. Zsiadłe mleko. Smalec.

Wieczne jak święta polszczyzna
Gomułki i Gombrowicza.
"Ty i Ja". Gorączka trzydniowa.

Jerzy Jarniewicz "Etykieta zastępcza"

Mamy obecnie w Polsce do czynienia nie tylko z licznymi obchodami rocznic powojennych wydarzeń historycznych, ale przede wszystkim z toczącą się na licznych forach dyskusją wokół pamięci zbiorowej, wychowania patriotycznego, polityki historycznej państwa czy rywalizacji pamięci. W ostatnich kilku latach pojawiły się publikacje rozliczające polską historię nieheroiczną, gesty polityczne zmierzające do pojednania między narodami, odbyły się huczne obchody sześćdziesiątej rocznicy Powstania Warszawskiego ukoronowane otwarciem Muzeum tegoż powstania. Jeszcze innym obliczem tego swoistego ruchu pamięci - charakterystycznego nie tylko dla kontekstu polskiego - jest stawianie w centrum zainteresowania historii najnowszej, historii PRL i społecznego oraz indywidualnego doświadczenia tamtej rzeczywistości tak w jej aspekcie politycznym, jak codziennym.

Fragment ekspozycji: fotografie Mirosława Stępniaka, w głębi czerwone obiekty Izabelli Żółcińskiej. Fot. Klara Kopcińska
Fragment ekspozycji: fotografie Mirosława Stępniaka, w głębi czerwone obiekty Izabelli Żółcińskiej. Fot. Klara Kopcińska

Wystawę "Ikony zwycięstwa" chciałabym potraktować tu jako pewien fenomen kulturowy, nie zaś jako wystawę sztuki. Zrealizowana w ramach programu "Patriotyzm jutra" jest, jak piszą organizatorzy, próbą przywołania historii w jej wymiarze społecznym, artystycznym i "czysto ludzkim": wizualnym, sensualnym, namacalnym. Jej podtytuł brzmi: Historia na tle refleksji artystycznej, sztuka na tle historii. Prezentacja ma miejsce w zabytkowym obiekcie przemysłowym, dawnej Fabryce Norblina w Warszawie, obecnym Muzeum Przemysłu. Na wystawie znajdą się prace polskich artystów - przedstawicieli różnych pokoleń i orientacji artystycznych. Niektóre z nich powstały w latach osiemdziesiątych, inne współcześnie, ale w sposób otwarty odnoszą się do tamtych czasów. Scenografię wystawy stanowi niemal sto dużych wydruków z reprodukcjami znaczków, kartek czy wlepek. Udział w wystawie biorą między innymi Wojciech Bruszewski, Waldemar "Major" Fydrych, Ryszard Waśko, Chris Niedenthal, Jerzy Kalina, Jan Pieniążek.

Szablo grupy Luxus. Fot. GB
Szablo grupy Luxus. Fot. GB

Twórcy wystawy postanowili odtworzyć wizualny charakter lat osiemdziesiątych, okresu Solidarności i stanu wojennego. Mamy tu zatem obrazy codzienności z ikonicznymi kolejkami, wystawami sklepowymi, reprodukcje plakatów i druków z tamtego okresu, zapis programów telewizyjnych, dokumentalne fotografie architektury, neonów, pomników, wizualny zapis demonstracji. Sztuka powstająca w latach osiemdziesiątych jawi się jako świadek swojego czasu: rejestrator i komentator, ale także członek ruchu oporu. Opór ten przejawia się głównie w szukaniu indywidualnego kodu, w nie zawsze zakończonych sukcesem próbach ucieczki od prostej, dosłownej publicystyki.

Fragment ekspozycji. Fot. GB
Fragment ekspozycji. Fot. GB

Autorzy wystawy starali się oddać ducha tamtych czasów, jednym przypomnieć atmosferę tamtych lat, innym - unaocznić. Choć nie tylko. W konstrukcji ekspozycji ważną rolę odgrywają sytuacje inscenizowane, które mają za zadanie przybliżyć doświadczenie tamtej rzeczywistości, nadać odbiorowi sztuki charakter bezpośredni. Elementy uczestnictwa, interakcji wprowadzają do wystawy z jednej strony element gry, teatru, swoistej ludyczności - tak istotny dla społecznego funkcjonowania w tamtym czasie - z drugiej zaś stwarzają pewne ograne sytuacje, znane chociażby z filmów Stanisława Barei. Nie mają one jednak wiele wspólnego z przybliżaniem rozumienia tamtych czasów. Głos w słuchawce telefonu: "rozmowa kontrolowana" dla mojego pokolenia jest wspomnieniem filmu pod takim tytułem, przykładem pewnego archaicznego kodu. I to chyba najdobitniej pokazuje, jaka w pokoleniu dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatków jest pamięć tamtego, tak niedawnego przecież okresu.

Na telewizorze telefon z sygnałem "rozmowa kontrolowana", rysunek Marka Chaczyka. Fot. GB
Na telewizorze telefon z sygnałem "rozmowa kontrolowana", rysunek Marka Chaczyka. Fot. GB

Widzów wystawy zapraszano do współtworzenia instalacji "Ikony zwycięstwa", do gromadzenia pamiątek osobistych, ulotek, druków, zdjęć, nagrań audio i wideo etc. Przypomina to inną akcję, zorganizowaną przez fundację SocLand, odpowiedzialną za powstawanie Muzeum Komunizmu w Warszawie. W ciągu kilku dni na prośbę organizatorów warszawiacy przynosili do Pałacu Kultury i Nauki (niegdyś im. Józefa Stalina) swoje osobiste "pamiątki" po PRL, które w przyszłości mają szansę stać się częścią kolekcji muzeum. Podobny charakter ma projekt historii mówionej ośrodka KARTA - "Pamiętanie Peerelu" - którego głównym celem jest zapisanie i zarchiwizowanie doświadczenia zachowanego w pamięci ludzi, których aktywność społeczna i polityczna przypadła na ten okres i których doświadczenie pozwoli rekonstruować w szerokim i wąskim planie czas zapominany i zakłamywany.

Fragment ekspozycji. Fot. Klara Kopcińska
Fragment ekspozycji. Fot. Klara Kopcińska

Podobne inicjatywy, tak artystyczne, jak historyczne czy socjologiczne, mają wspólny cel: uratować od zapomnienia czy zakłamania świat, który oddalił się w przeszłość, ale i w przedstawienie, a nawet, co może w tym kontekście najbardziej niebezpieczne, w sferę nostalgii czy, jak chcą badacze tego specyficznego zjawiska, ostalgii. Fenomen nostalgii za socjalizmem i symboliczne powroty do niego można obserwować w wielu krajach postkomunistycznych. Przejęte z niemieckiego dyskursu pojęcie "ostalgii" zadomowiło się już na dobre w kulturoznawczych badaniach. Sam fenomen, jak pisze Magdalena Saryusz-Wolska, jest na tyle świeży, że nie doczekał się jeszcze szerszego opracowania naukowego (Por. Magdalena Saryusz-Wolska, "Ostalgia", "Tygiel Kultury" nr 7 - 9/2005, www.tygiel.piotrkowska.lodz.pl). Symptomy tęsknoty za NRD pojawiły się w latach dziewięćdziesiątych i początkowo objęły przedmioty codziennego użytku, wystrój wnętrz, modę.

Ostalgia jest formą pamięci, a także stosunkowo pogodną formą rozrachunku z przeszłością. Należy przy tym przede wszystkim do sfery kultury masowej. Pojawia się, jak można sądzić, jako reakcja na poważny oficjalny dyskurs polityki historycznej i upamiętniania. Jednocześnie bazuje na stereotypie, idealizacji i jest nie mniej jednostronna niż znienawidzona propaganda socjalistyczna. Ostalgia, jak dowodzą badacze, staje się integralnym elementem tożsamości rozczarowanych przemianami społeczno-politycznymi. Poczucie "bycia obywatelem drugiej kategorii" - pisze Saryusz-Wolska - z pewnością skłania do snucia nostalgicznych wspomnień za minionymi czasami. W kontekście polskim w grę wchodzi jeszcze jeden element - nostalgia za czasami "więzi międzyludzkich" (rozmowy w kolejkach), prawdziwej solidarności, jedności, oporu, siły, zdolności do zrywów wolnościowych etc.

Praca Krzysztofa Wojciechowskiego "Wszystko na próżno". Fot. GB
Praca Krzysztofa Wojciechowskiego "Wszystko na próżno". Fot. GB

Tytuł wystawy "Ikony zwycięstwa" można zatem odczytać ironicznie. Skłaniają do tego nie tylko niektóre prace, ale także teksty zamieszczone w katalogu - specjalnym numerze "Tytułu roboczego" (2006.03/04-05/06). Zwycięstwo to odzyskanie wolności, praworządności, sprawiedliwości kosztem jednak pewnego rozczarowania, utraty. Ikony zaś to wszystko to, co było przeciw - choć nie zawsze - ikonom oficjalnego porządku. To sztuka prezentowana w kościołach i za granicą, zapisy pamięci indywidualnej, prywatne archiwa, przepełnione symboliką wolnościową i religijną formy zaangażowania. Jeżeli jest coś, co przeszkadza mi w tej prezentacji, to jest to jednak pewien anachronizm oraz fakt, że mimo wielości prezentowanych prac dało się odczuć monotonię i jednowymiarowość tego projektu. Wystawa - przy całej różnorodności poetyk artystycznego wyrazu - przedstawia dość jednorodny obraz heroicznych lat osiemdziesiątych. Pamięć dostaje spójny kształt i obraz - czy taki jest przepis na patriotyzm jutra?

Na zakończenie chciałabym wspomnieć o jeszcze jednym projekcie ocalania pamięci, pochodzącym z całkiem innego niż dotychczas przywołane porządku. Mam tu na myśli tomik "Oranżada" łódzkiego poety Jerzego Jarniewicza, w którym autor powołuje do życia indywidualną, intymną i nie pozbawioną humoru gramatykę przeszłości. Jarniewicz niczym Kurt Schwitters łączy rozmaite skrawki tamtej rzeczywistości, które napędzają mechanizm pamięci - żywej, nieciągłej, pęczniejącej od znaczeń i wspomnień. Poeta stawia tym samym pytania o tożsamości, o jedność ludzi posługujących się tym samym kodem, odnajdujących w swoich ustach te same frazy i smak tej samej oranżady w proszku. Tomik poetycki nie może mierzyć się z projektem wystawy zbiorowej, nie stanie się też niewątpliwie lekturą na zajęciach z historii - pozostanie subtelnym, choć niekiedy przewrotnym i niepozbawionym ironii zapisem doświadczenia jak najbardziej historycznego; pamięci niespójnej, bo żywej i nieobawiającej się swojej niejednoznaczności.

^^^

W głębi obraz Jan Rylke. Fot. Krzysztof Wojciechowski
W głębi obraz Jan Rylke. Fot. Krzysztof Wojciechowski

Grzegorz Borkowski
Ikony lat osiemdziesiątych w Norblinie

Nieodległa historia Polski na tyle rzadko pojawia się na wystawach sztuki, że "Ikony zwycięstwa" nasuwały skojarzenia - także z powodu miejsca pokazu (w dawnej Fabryce Norblina w Warszawie) - z ubiegłoroczną wystawą "Strażnicy doków" w Stoczni Gdańskiej. Ale to projekt inaczej pomyślany, nie jest w zamierzeniu rewizją istniejących wyobrażeń, lecz przede wszystkim próbą uchwycenia rzeczywistości społecznej lat osiemdziesiątych.

Praca Krzysztofa Cichosza "Pamięci Grzegorza P.". Fot. GB
Praca Krzysztofa Cichosza "Pamięci Grzegorza P.". Fot. GB

Wystawa warszawska miała charakter bardziej opisowy niż syntetyzujący, ale przywołania historii miały zróżnicowaną postać. Fotograficzne i materialne dokumenty razem z szerokim spektrum prac bazujących w różny sposób na dokumentach tworzyły jakby rodzaj katalogu możliwości wykorzystania faktograficznego potencjału w twórczości podporządkowanej rejestrowaniu przejawów historii w różnych sferach (od masowej w sensie najbardziej dosłownym po całkowicie prywatną). Okazało się to niewątpliwym atutem pokazu. Zaprezentowanych zostało wiele powstałych w latach osiemdziesiątych prac, które, choć skoncentrowane jakby tylko na opisie faktów, stanowią dziś w nie mniejszym stopniu zapis świadomości autorów, ich prób wykorzystania i przekroczenia istniejących ograniczeń i swoistego przygniecenia ciężarem dokonującej się historii. To twórczość o zupełnie innym charakterze niż bardziej metaforyczna, ironiczna i chyba bardziej artystowska "nowa ekspresja", która kulminowała niemal w tym samym czasie. Może kiedyś te dwa nurty sztuki lat osiemdziesiątych zaistnieją jeszcze na wspólnym pokazie?

Fragment pracy Andrzeja Różyckiego "Fotografia monopolowa". Fot. GB.
Fragment pracy Andrzeja Różyckiego "Fotografia monopolowa". Fot. GB.

Ale wróćmy do "Ikon zwycięstwa". Sam tytuł okazał się istotnym pytaniem. Mamy bowiem prawo mówić, że na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych społeczeństwo polskie odniosło zwycięstwo, ale jeśli przyjrzeć się temu, co pokazują prace na tej wystawie, to trzeba przyznać, że pokazują one raczej ikony opresji niż zwycięstwa. Widzimy różne formy opresji czasów PRL: opresję ekonomiczną, opresję tworzoną przez propagandę systemu i represje wobec protestów indywidualnych i społecznych. Mamy także na wystawie ikony walki - walki prowadzonej środkami politycznymi i artystycznymi - ale nie ma ikon zwycięstwa. Nie jest to powód, by zarzucać wystawie, że coś istotnego pominęła. Jest raczej odwrotnie. Rzecz w tym, że tak mocno trzymający się faktów pokaz uzmysławia realny problem, jaki społeczeństwo polskie ma do dziś z przyswojeniem pamięci o latach osiemdziesiątych. Jakby zwycięstwo zostało wyparte ze świadomości. Nie jest ono również w jakiś ewidentny sposób obecne w powstałych później pracach dotyczących tamtego czasu, a takich jest na wystawie co najmniej kilkanaście.

Wlepki z kolekcji Jerzego Kośnika. Fot. GB
Wlepki z kolekcji Jerzego Kośnika. Fot. GB

We współczesnej sztuce polskiej, która jest przecież - niech tylko częściowo, ale jednak - obrazem społecznej świadomości, obecność ikon zwycięstwa jest śladowa. Przyczyn jest zapewne wiele, ale wcale nie są oczywiste.

Walka o pamięć społeczną, o treść tego, co uznaje się, że nie może być zapomniane, jest rzecz jasna procesem długotrwałym. Teraz najbardziej widoczna jest walka o pamięć, jaka toczy się między społeczeństwami różnych państw. W ostatnich latach mamy wiele przykładów walki o pamięć choćby między Polską i Niemcami: widać, że przynosi to także pewne pozytywne zmiany. Na tej samej zasadzie można dostrzec potrzebę walki o pamięć w ramach jednego społeczeństwa - na przykład polskiego.

Fragment pracy Zygmunta Rytki z cyklu Retransmisja. Fot. GB
Fragment pracy Zygmunta Rytki z cyklu Retransmisja. Fot. GB

Tytuł "Ikony zwycięstwa" jest z pewnością uzasadniony, ale wygląda na to, że nie ma jednak swojego odpowiednika w emocjach społecznych w Polsce. Sztuka tamtego czasu nie stworzyła ikon zwycięstwa. Czy może ją stworzyć sztuka dzisiejsza korzystając z zyskującej na wadze strategii reinterpretacji, "dehistoryzacji", przeobrażania pamięci? Trudno powiedzieć.

Nie chodzi o to, że teraz jest za smutno i trzeba, żeby było bardziej optymistycznie - brak ikon zwycięstwa pokazuje zablokowanie w sferze emocji i nieadekwatność pamięci wobec tego, co zdarzyło się nie tak znów dawno. Społeczna świadomość zwykle usuwa z pamięci fakty nieprzyjemne - tu mamy zatarcie pamięci sukcesu.

Wyrazisty komentarz do całego pokazu tworzyło jego otoczenie. Widzom wychodzącym z wystawy i opuszczającym teren zniszczonych starych hal fabrycznych odsłaniał się nagle widok na nowe wieżowce centrum Warszawy, które z tej perspektywy górują nad socrealistycznym Pałacem Kultury, ikoną sowieckiej dominacji. I w tym momencie te wieżowce wydawały się jedynymi ikonami zmiany i zwycięstwa.

Fot. GB
Fot. GB

Są one także znakami nowych, nieobecnych w latach osiemdziesiątych, problemów.

Zostały one podjęte w akcjach przedstawionych na otwarciu "Ikon zwycięstwa".

Edward Łazikowski pojawił się ubraniu wykonanym ze strzępów reklamowych druków, jakie kolportują supermarkety. Ciężkim młotem rozbijał mur zagradzający przejście między budynkami. Gdy przebił się przez ścianę, za nią ukazała się następna, niemal identyczna. Kiedy z większym już trudem zburzył i tę przeszkodę, zagrodziła mu drogę ściana z ponurych kukieł ludzkich postaci. Powstał obraz ciągłości kolejnych ograniczeń i fragmentarycznej tylko wolności.

Akcja Edwarda Łazikowskiego. Fot. Krzysztof Wojciechowski
Akcja Edwarda Łazikowskiego. Fot. Krzysztof Wojciechowski

W parateatralnym pokazie "Viva Gala Monumental" Jerzy Kalina wykorzystał relikty dawnej fabryki: szyny i stary wagonik, używany do transportu surowców. Jak stłumione emocje buchnęły ognie, dym i romantyczne symbole - szabla i husarskie skrzydła. Słynne postulaty sierpniowego strajku kolejno z łoskotem padały do wnętrza przetaczanego pojemnika.

Pokaz Jerzego Kaliny "Viva Gala Monumental". Fot. Krzysztof Wojciechowski
Pokaz Jerzego Kaliny "Viva Gala Monumental". Fot. Krzysztof Wojciechowski

Drugi pokaz Kaliny był właściwie dopełnieniem pierwszego. Przedstawiał metaforycznie negatywny mit zmiany systemowej 1989 roku - bankiet w Magdalence. Najbardziej widowiskowe było zakończenie. Przypominało spust surówki z hutniczego pieca, zalewającej stół biesiadny. Ikona socjalistycznej propagandy powróciła triumfalnie jak odradzający się demon. Publicystyczna wymowa tych pokazów przywoływała etos artysty, który zawsze jest przeciw status quo. Natomiast akustyczny performance "Polski poemat dydaktyczny" w wykonaniu Andrzeja Mitana, Tadeusza Sudnika i Janusza Skowrona opowiadał się raczej za autonomią artystycznych działań, a zawierał między innymi definicję sztuki i elit.

Akcyjne działania w ramach wernisażu przekraczały horyzont lat osiemdziesiątych, próbując uchwycić ciąg dalszy historii. Znakiem takiej postawy była też decyzja Ryszarda Grzyba o zaprezentowaniu na wystawie dwóch obrazów: "Uwaga czołg" z 1984 roku i "Walka klas" z 2004 roku. (trop znaczeń analogiczny do akcji Łazikowskiego: za przezwyciężoną opresją pojawia się następna).

Obrazy Ryszarda Grzyba. Fot. Klara Kopcińska
Obrazy Ryszarda Grzyba. Fot. Klara Kopcińska

Dalszy ciąg historii - albo ciąg dalszy refleksji nad jednym z elementów historii - znalazł lapidarny wyraz w pracy Klary Kopcińskiej. Litery tworzące słowo "solidarność" można było zamieniać, tworząc nowe układy liter, czasem przypominające konkretne słowa.

U góry prace Ryszarda Waśki, w głębi fotografia Chrisa Niedenthala, po prawej praca Klary Kopcińskiej. Fot. GB
U góry prace Ryszarda Waśki, w głębi fotografia Chrisa Niedenthala, po prawej praca Klary Kopcińskiej. Fot. GB

Praca Klary Kopcińskiej w innej wersji. Fot. GB
Praca Klary Kopcińskiej w innej wersji. Fot. GB

Komentarze autorskie do wszystkich prac można znaleźć w katalogu wystawy, który z pełnym przekonaniem polecam, są one także dostępne w sieci pod adresem www.2b.art.pl ; tu chciałbym zwrócić jeszcze uwagę tylko na kilka z nich.

Dwie realizacje Wojciecha Bruszewskiego są wyjątkowe już z tego powodu, że artysta ten, związany w latach siedemdziesiątych z Warsztatem Formy Filmowej, zawsze zdecydowanie odżegnywał się od uprawiania sztuki społecznej. A jednak, zaproszony w 1983 roku do udziału w wystawie "Presences Polonaises" w Centrum Pompidou, zdecydował się podjąć wyzwanie. Zdając sobie sprawę, że wystawa jest elementem oficjalnej polityki władzy, która wprowadziła stan wojenny, postarał się odnieść do tego kontekstu i przezwyciężyć go. Praca "Realite-Principe" składała się z kamery wideo, która obracała się wokół osi optycznej obiektywu. Kamera skierowana była na duże lustro i przekazywała obraz na monitor ustawiony obok. Razem z kamerą obracał się napis "principe" (zasady, wartości), a w lustrze odbijał się zawieszony z tyłu napis "realite" (rzeczywistość). W rezultacie na monitorze cały czas "zasady" były nieruchome, a rzeczywistość obracała się na podobieństwo absurdalnej wirówki. Wtedy było to zrozumiałe zdystansowanie się do politycznych realiów PRL. Teraz, na wystawie w Norblinie, to znaczenie pozostało oczywiście uchwytne, ale jednocześnie był to obraz aktualnej rzeczywistości, która jest nie mniej zakręcona.

Fragment pracy Wojciecha Bruszewskiego, Realite-Principe,l Fot. GB
Fragment pracy Wojciecha Bruszewskiego, Realite-Principe,l Fot. GB

Druga praca Bruszewskiego jest nowa i przedstawia ikony schyłku komunizmu adorujące klaskaniem portret W. I. Lenina. Wielki, trochę pofałdowany wydruk komputerowy z obrazem rozpadającym się na pojedyncze piksele, ale jeszcze czytelny. Można rozpoznać Jaruzelskiego, Gorbaczowa i oczywiście wiecznie żywego (wtedy) Lenina. A przed tym monitory, na jednym już niemal całkiem abstrakcyjny ruchomy, zapętlony obraz pulsujących pikseli, powstałych z obrazu klaszczących w nieskończoność dłoni. Klaskanie jest tu czystym, wyabstrahowanym gestem poddaństwa. Rzeczywiście ten miniony system był w istocie feudalizmem pod czerwonym sztandarem. Ale gest aplauzu-poddaństwa pozostał i straszy, że może powrócić w jakimś momencie braku czujności.

Praca Wojciecha Bruszewskiego. Fot. GB
Praca Wojciecha Bruszewskiego. Fot. GB

Na "Ikonach zwycięstwa" naprzeciw klaszczących aparatczyków umieszczono trybunę z mikrofonem przygotowaną przez Jana Pieniążka. Zwiedzający wystawę mogli swobodnie mówić do mikrofonu, ale z głośników odzywały się wtedy kolejne słowa z jakiegoś przemówienia towarzysza Gierka. Celny niby tylko żart technika-inowatora, ale ukazujący istotę systemu: wszyscy mogą mówić, co chcą - a i tak usłyszymy tylko to, co trzeba.

Praca Jana Pieniążka. Fot. GB
Praca Jana Pieniążka. Fot. GB

Na zakończenie coś na przekór mojej tezie o braku ikon zwycięstwa: praca "Flower Power" Ryszarda Waśki (znowu z legendarnego Warsztatu Formy Filmowej) wykonana w 1981 roku w postaci ingerencji malarskiej na fotografiach dokumentalnych - rok temu powiększonych do formatu niemal billboardów. Fotografie przedstawiają "Marsz Głodowy Kobiet" w Łodzi. Komentarz autora: "Po wykonaniu małych czarno-białych odbitek 13 x 18 cm stwierdziłem, że te zdjęcia są zwykłym dokumentem - jakby z marszu 1-majowego. Nie mówią nic o tej energii, sile, emocjach, przeżyciu, które ten niesamowity marsz miał w sobie. Zrobiłem więc swoją wersję tej energii/emocji, zamalowując czerwoną temperą głowy manifestantek. Tak jakby tworząc pole kwiatów, maków. Tu przyszły mi wtedy na myśl obrazy pól holenderskich tulipanów. I to było to, o co chodziło".

Ryszarda Waśko, praca z cyklu Flower Power, fot. Żuk Piwkowski
Ryszarda Waśko, praca z cyklu Flower Power, fot. Żuk Piwkowski

A teraz mamy mocną ikonę powstałą z przeobrażenia obrazu protestu, który po latach przyniósł zmianę systemu i przeobrażenie całej rzeczywistości społecznej. Więc ikona zwycięstwa. Tyle tylko że akurat w Łodzi nowy system doprowadził po kilku latach (kwestią jest, czy to było nieuchronne) do upadku wielu zakładów pracy i bezrobocia - może i tych widocznych na fotografiach kobiet. Choć dla społeczeństwa jako całości zmiana była konieczna, to dramaty okresu transformacji są jednym z powodów, że na więcej "ikon zwycięstwa" trzeba będzie jeszcze poczekać.

"Ikony zwycięstwa"; uczestnicy: Jacek Bartłomiej Babicki, Grażyna Bartnik, Jacek Bąkowski, Bożenna Biskupska, Anna Beata Bohdziewicz, Wojciech Bruszewski, Janusz Byszewski, Krzysztof Cichosz, Marek Haczyk,Danuta Dąbrowska, Jacek Durski, Waldemar "Major" Fydrych, Stefan Gierowski, Teresa Gieżyńska, Ryszard Grzyb, Alexander Honory, Andrzej Janaszewski, Jerzy Kalina, Janusz Kobyliński, Klara Kopcińska, Jerzy Kośnik, Joanna Krzysztoń, Edward Łazikowski, Luxus, Mirosław Ryszard Makowski, Erik Mayen, Andrzej Mitan, Chris Niedenthal, Andrzej Partum, Jan Pieniążek, Józef Żuk Piwkowski, Grzegorz Rogala, Andrzej Różycki, Jan Rylke, Zygmunt Rytka, Marian Siwek, Liliana Soja, Mirosław Stępniak, Tadeusz Sudnik, Tomasz Szerszeń, Ryszard Waśko, Dorota Wnuk, Krzysztof Wojciechowski, Waldemar Wojciechowski, Tomasz Zawadzki,Izabella Żółcińska;
kuratorzy: Klara Kopcińska i Józef Żuk Piwkowski; konsultacja: Janusz Zagrodzki;
dawna Fabryka Norblina, Warszawa, 5-28.06.2006

Fragment pracy Jacka Bąkowskie, Uścisk dłoni. Fot GB
Fragment pracy Jacka Bąkowskie, Uścisk dłoni. Fot GB

Fragment pracy Jerzego Kaliny, Sarkofagi, Fot. GB
Fragment pracy Jerzego Kaliny, Sarkofagi, Fot. GB

Praca Andrzeja Różyckiego. Fot. Klara Kopcińska
Praca Andrzeja Różyckiego. Fot. Klara Kopcińska

^^^