Nie tylko malowanie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Rafał Bujnowski, "Wiza-portret", 2004, fot. archiwum artysty
Rafał Bujnowski, "Wiza-portret", 2004, fot. archiwum artysty

W tym co robi Rafał Bujnowski jest pewien paradoks. Z jednej strony realizowane przez niego akcje, jak i same obrazy czy grafiki, zawierają elementy uszczypliwe wobec "sztuki przez duże SZ", z drugiej jednak, to właśnie komercyjne galerie, lub instytucje wystawiennicze, bardzo szybko wyłowiły artystę z tłumu absolwentów ASP i zaczęły organizować mu wystawy. Sytuacja ta nie dotyczy oczywiście wyłącznie Bujnowskiego, ale w przypadku np. organizowanej z pompą wystawy, z całą siłą ujawnia swą ambiwalencję. Namalowane kasety magnetofonowe, deski lub cegły, czyli "obrazy-przedmioty", sprzedawane w ramach akcji "Cheap Art From Poland" w St. Martin School of Art i pod budynkiem Tate Modern (przerwanej po interwencji ochrony) w Londynie, działają jednak nieco inaczej pokazywane jako "eksponaty" w jednym z boksów krakowskiej galerii Bunkier Sztuki, gdzie trwa retrospektywna wystawa tego artysty.

Rafał Bujnowski, "Góra, dół" z serii "Tyły obrazów", 2000, olej/płótno, 55x73 cm, fot. Marek Gardulski
Rafał Bujnowski, "Góra, dół" z serii "Tyły obrazów", 2000, olej/płótno, 55x73 cm, fot. Marek Gardulski

Właściwe nie jest to do końca pełna retrospektywa, ponieważ obejmuje ona głównie ostatnie pięć lat jego aktywności. Z uwagi na to, że Bujnowski swoje pomysły realizuje w ramach zamkniętych cykli, jak najbardziej logicznym krokiem było podzielenie ekspozycji na autonomiczne części. Uwypuklenie konceptualnego charakteru tych przedsięwzięć, jak i samego procesu "malowania", to już koncepcja kuratorska, a zarazem też i rodzaj interpretacji. Wystawę w Bunkrze ogląda się z przyjemnością i bez znużenia (jakie dość często wywołują retrospektywy), ponieważ widzom pozostawiono sporo przestrzeni, a układ pokazywanych prac nie przytłacza. Zwrócenie uwagi na prowadzoną przez Bujnowskiego, pewnego rodzaju grę z tradycją sztuk plastycznych (a może nawet bardziej z jej współczesnym, uproszczonym i zelektronizowanym ekwiwalentem), jest cenne i pewnej mierze pokrywa się z intencjami artysty, ale czy daje nam odpowiedź, dlaczego jego obrazy tak bardzo poruszają uwagę widzów i są odbierane przez publiczność, która niekoniecznie interesuje się sztuką współczesną?

Rafał Bujnowski, bez tytułu z serii "Śnieg", 2004, olej/płótno, 30x40 cm, fot. Galerie Jesco von Puttkamer, Berlin, bez tytułu z
Rafał Bujnowski, bez tytułu z serii "Śnieg", 2004, olej/płótno, 30x40 cm, fot. Galerie Jesco von Puttkamer, Berlin, bez tytułu z

Mimo że uproszczony sposób wykonania "obrazów-przedmiotów" momentalnie zdradza, że są mistyfikacją, to jednak swym kształtem, wielkością, proporcjami, wreszcie samą fakturą, sugestywnie odsyłają do być może istniejących gdzieś pierwowzorów. Posługując się bardzo prostą techniką, Bujnowski z zadziwiającą łatwością uzyskuje efekty zarezerwowane dla sztuki... realistycznej. Oglądając zasypane śniegiem samochody, które przedstawione zostały przy pomocy czerni i bieli, bez specjalnego trudu określić możemy ich konkretne marki i modele (cykl "Śnieg"). W cyklu "Graboszyce" (miejscowość pod Wadowicami, gdzie artysta obecnie mieszka), oglądamy dość charakterystyczne dla polskiej wsi klockowate domy, które rozpoznać można właściwie w każdym miejscu w Polsce, kiedy tylko opuści się miejską przestrzeń. Wizerunki budynków wypełniają obraz aż do spadu, a blejtramy nie są prostokątami i oddają wszelkie skosy krawędzi dachów i skrótów perspektywy.

Rafał Bujnowski, "Chmury", 2004, olej/płótno, 40x30 cm, fot. archiwum artysty
Rafał Bujnowski, "Chmury", 2004, olej/płótno, 40x30 cm, fot. archiwum artysty

To jasne, że "realizm" w malarstwie nie musi się sprowadzać do hiperrealistycznej wierności szczegółu. To raczej pewien rodzaj świadomości wizualnej, którą Bujnowski najwyraźniej posiada. To umiejętność wydobycia elementów abstrakcyjnych w motywie oraz jego cech charakterystycznych. W końcu to także kwestia trafnego wyboru tematu i to jest sprawa najtrudniejsza, bo nie zawsze można w zadawalający sposób określić, dlaczego to właśnie na nas działa, a coś innego nie. Obrazy Bujnowskiego działają! Nawet tak wybredna publiczność, jak służby konsularne i imigracyjne USA, uległa urokowi namalowanego autoportretu autora (wprawdzie sfotografowanego i pomniejszonego), który dołączył do wizowego wniosku (zaakceptowanego!), jako swoją fotografię.

Rafał Bujnowski, "Cegła" z serii "Obrazy-przedmioty", 1999-2002, olej/płótno, 12x25x6 cm, edycja: 100, fot. Marek Gardulski
Rafał Bujnowski, "Cegła" z serii "Obrazy-przedmioty", 1999-2002, olej/płótno, 12x25x6 cm, edycja: 100, fot. Marek Gardulski

Bujnowski wybiera z najbliższego otoczenia tematy, które można określić jako "banalne" i należy się domyślać, że postępuje tak, by podrażnić też trochę reprezentantów akademii i sztuki przez duże "SZ". Do tego dochodzi minimalistyczny sposób malowania, którego apogeum to seria 11 obrazów "brudną terpentyną na płótnie", albo cykle: "Ściany i obrazy", "Ściany pracowni", czy "Chmury". Ale i w tym przypadku, mocno uproszczona technika daje zaskakująco bogate efekty wizualne (do których akademicy zbliżają się przez długie, długie lata).

Rafał Bujnowski, "Kaseta VHS" z serii "Obrazy-przedmioty", 2000, olej/płótno, 10,5x19x2,5 cm, edycja: 100, fot. Marek Gardulski
Rafał Bujnowski, "Kaseta VHS" z serii "Obrazy-przedmioty", 2000, olej/płótno, 10,5x19x2,5 cm, edycja: 100, fot. Marek Gardulski

Jednak "realistyczne złudzenie" nie jest celem tego malarstwa, a w każdym razie, nie jest głównym dążeniem artysty. Przykładem może być instalacja wideo pt. "Zmierzch. Wideo malowanie", pokazująca Bujnowskiego przy pracy, postępującego krok w krok za zmianami jakie następują w pejzażu po zachodzie słońca. Albo całkiem odmienna akcja seryjnego malowania "Obrazów do mieszkania" (które sfotografowano potem w wnętrzach standardowo zaaranżowanych produktami koncernu Ikea). Można zaryzykować hipotezę, że chodzi tutaj także o pewnego rodzaju "badanie" warunków pojawienia się czegoś, co w przybliżeniu można by obdarzyć przymiotnikiem "artystyczny/a/e", w czego istnienie sam autor cały czas nie do końca wierzy.