Zmiana instytucjonalna: Gdy 20 lat temu formował się program CSW Zamek Ujazdowski nie było wcale oczywiste, jaką rolę ma odgrywać sztuka współczesna w dokonującej się w Polsce transformacji ustrojowej. Zbliżający się moment odejścia ze stanowiska wieloletniego dyrektora CSW Wojciecha Krukowskiego wydaje się właściwy do zadania pytania o to, co dalej z tą największą instytucją zajmującą się sztuką współczesną w kraju. Z jednej strony, sztuka współczesna - także w sensie instytucjonalnym - święci tryumfy. Z drugiej, na działalności instytucji kultury kładzie się cieniem kryzys finansowy. CSW to tylko i aż model eksperymentalny, który może być testowany na dobre i na złe, by stać się przykładem dla innych. Oby pozytywnym. Czytaj tekst Grzegorza Borkowskiego i Adama Mazura, odpowiedzi na ankietę "Obiegu" Bogdana Zdrojewskiego, Agnieszki Morawińskiej, Joanny Mytkowskiej, Piotra Piotrowskiego i Wojciecha Krukowskiego, a także relację Ewy M. Tatar ze spotkania AICA Polska poświęconego muzeom sztuki nowoczesnej.
Adam Mazur, Grzegorz Borkowski
Gdy 20 lat temu formował się program merytoryczny CSW Zamek Ujazdowski nie było wcale oczywiste, jaką rolę ma odgrywać sztuka współczesna w dokonującej transformacji ustrojowej Polsce. Oczekiwania były duże, ale nie zawsze sprecyzowane. Elementy programu nowej instytucji krytykowane były, czasem zaciekle, nie tylko przez środowiska konserwatywne - kąśliwych uwag nie szczędziła także CSW np. Dorota Jarecka w "Gazecie Wyborczej" (co dziś wspomina na naszych łamach w tekście "O latach dziewięćdziesiątych lekko, ale z przymusu" http://www.obieg.pl/teksty/15043). Wciąż nie łatwo podsumować tamte "lata walki", ale obecnie na współczesna sztukę stawia już (w samej tylko Warszawie) nie tylko CSW, także szacowna Zachęta i powstające Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a nawet pojawiła się w programie bastionu artystycznej konserwy, jakim do przyjścia Piotra Piotrowskiego było Muzeum Narodowe. Dziś sztuka ta - także w sensie instytucjonalnym - święci tryumfy. Również multidyscyplinarna formuła programu Zamku Ujazdowskiego, w której liczą się nie tylko wystawy, została z mniejszym lub większym powodzeniem zaadaptowana przez inne instytucje. Zatem w sferze instytucji i ich programów mamy obecnie do czynienia z inną jakościowo sytuacją. W samym CSW też zachodzą istotne zmiany. O jednej - spodziewanej zmianie na stanowisku dyrektora - słychać najwięcej. Inne są również istotne. Podstawową jest ograniczenie środków zapewnianych instytucji przez Ministerstwo, ograniczenie - warto zaznaczyć - wynikającego z ogólniejszego kryzysu finansów publicznych a przecież nie z zastrzeżeń Ministerstwa do realizacji przez CSW swojej misji. Wyzwaniem dla charakteru CSW jest zbudowanie przez instytucję nowego praktycznie obiektu - Arsenału / Laboratorium. Wkraczamy zatem w nową epokę, a zmiany w CSW są tylko jednym z jej symptomów.
Dyskusję o instytucjach współczesnej sztuki nieprzypadkowo rozpoczynamy w "Obiegu" od CSW Zamek Ujazdowski. Przyszłość tej instytucji jest dla nas bowiem najważniejsza, choćby z racji tego, że to nasz wydawca. Ale CSW to tylko i aż "case study", model eksperymentalny, który jak zwykle może być testowany na dobre i na złe, by stać się przykładem dla innych. Oby przykładem pozytywnym.
Środowisko zresztą coraz wyraźniej artykułuje swoje stanowisko, co wykazały dyskusje po Kongresie Kultury Polskiej i przykład debaty wokół Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie. Niejasności wokół reguł powołania nowego dyrektora CSW oraz roszady wokół instytucji krakowskich są dla nas okazją do przemyślenia, w jakim kierunku zmierzają instytucje w Warszawie i nie tylko.
Póki co otwarte pozostają pytania o kontynuowanie charakteru CSW jako intermedialnego centrum szeroko rozumianej sztuki wizualnej, podejmującego na unikalną w Polsce skalę także program rezydencji artystycznych; o wykorzystanie edukacyjnego i artystycznego potencjału Kolekcji CSW - jedynej regularnie prezentowanej w Warszawie. Sytuacja finansowa instytucji wymaga przemyślenia takich rozwiązań jak ograniczenie ilości wydarzeń realizowanych w CSW (umożliwiające ich pełniejsze przygotowanie pod względem edukacyjnym, promocyjnym i zabezpieczenia finansowego) czy rozdzielenie funkcji głównego kuratora programu CSW (dyrektora artystycznego) od funkcji menadżera CSW. Do rozważenia jest skorzystanie z autorytetu rozszerzonej Rady CSW dla wspierania starań o zachowanie intermedialnego charakteru CSW (Zamek Ujazdowski nie jest muzeum, więc na mocy prawa nie może mieć postulowanej przez niektórych rady powierniczej, chyba że tym Muzeum miałby się stać...). Kwestie te są przedmiotem dyskusji Kolegium Kuratorów CSW i zapewne już wkrótce przedstawiona zostanie merytoryczna opinia na temat instytucji, której kształt tworzyli ludzie nierzadko związani z CSW od początku. Wewnętrzna refleksja potrzebna jest bez wątpienia każdej instytucji, ale oczywiście powinna uwzględniać szerszy kontekst instytucjonalny.
Z pewnością CSW nie jest już samotną wyspą sztuki współczesnej w przestrzeniach polskiej kultury, dlatego na początek poprosiliśmy o zabranie głosu w tej sprawie Pana Bogdana Zdrojewskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP oraz czterech dyrektorów podległych mu instytucji (dwóch z nominacji, jeden z otwartego i jeden z zamkniętego konkursu). Wszyscy odpowiadają na te same pytania, ale ich odpowiedzi są znacząco odmienne. Dodatkowo, ku rozwadze, przedstawiamy skrócone sprawozdanie ze spotkania wokół Muzeum w Krakowie. Sądzimy, że to dopiero początkowa fazy debaty o instytucjach.
Adam Mazur: W Warszawie w chwili obecnej działają cztery instytucje sztuki podległe Ministerstwu - MSN, MNW, CSW, Zachęta - ich programy często się krzyżują, czym Pana zdaniem powinny się od siebie różnić?
Bogdan Zdrojewski, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego: To na tyle ważne pytanie, iż podjąłem decyzje o niezbędnych konsultacjach by prawidłowo rozdzielić kompetencje i zbudować dla wymienionych instytucji niekonfrontacyjne, ale wzajemnie uzupełniające funkcje. Na dziś odpowiedź powinna być niezwykle skrótowa: szukam odpowiedzialności za prezentacje tego... co było, ale jest nadal uznawane wciąż za "nowe", adresu dla kompetencji edukacyjnej, co dla mnie kluczowo ważne, ale także miejsca na konfrontację tego, co absolutnie nowe: powstaje dziś, teraz i buduje poczucie tożsamości z artystami najmłodszego i niezwykle uzdolnionego pokolenia. Precyzyjne określenie kompetencji nie może być jedynie efektem moich intuicji, czy też "chciejstwa", ale też nie mogę poddać się jednej grupie środowiskowej, lecz zbudować szeroką ofertę i maksymalnie ambitny program promocji sztuki współczesnej w kraju i poza jego granicami.
Na co Pana zdaniem powinno położyć nacisk CSW w swoim programie? Co powinno się zmienić, a co należy kontynuować w programie tej instytucji?
BZ: Dorobek obecnego dyrektora jest imponujący. Powołany poza konkursem, tak trochę "z łapanki" okazał się sprawnym organizatorem tej przestrzeni, która nigdy, przez nikogo nie została zdefiniowana. Ważne by ogromna ilość kontaktów, życzliwości i sympatii nie była zaprzepaszczona. Mam też wrażenie, iż dobrze by było aby pan dyrektor Krukowski mógł pełnić funkcję członka np. rady powierniczej, lub też rady CSW nadal opiekując się i wspomagając nowy skład dyrekcji.
Jak powinny Pana zdaniem wyglądać procedury wyboru nowego dyrektora CSW Zamek Ujazdowski i jakie warunki taka osoba powinna spełniać, by móc tę funkcję skutecznie sprawować?
BZ: Za dobry wybór odpowiada minister! I nikt z tego zadania go nie zwolni. Nie mam zaufania do tych konkursów, które w ostatnich dziesięciu latach miały miejsce w Polsce. Najlepsze wybory były pozakonkursowe, a większość konkursów to niestety swoiste alibi dla wyborów klasycznie politycznych. Nie wykluczam jednak w tym także przypadku dobrze zbudowanego międzynarodowego konkursu. Dziś jednak widzę, iż podstawowe zagrożenie dla tej idei jest takie, iż nacisk na to rozwiązanie jest efektem oczekiwania, że efektem konkursu ma być rozwiązanie niezwykle konkretne. A przypomnę, że CSW jest instytucją publiczną, z dotacją rządową i ma realizować zadania niekomercyjne i niezwykle ambitne. Proszę przyjrzeć się moim wszystkie decyzjom personalnym! I to bardzo dokładnie: nie zgadzam się na żadne koterie, rekomendacje czysto partyjne, ale też bronię mojego prawa do braku zgody na tryb postępowania: "sami sobie wybierzemy reprezentanta naszych interesów!" Powiem w dużym skrócie: szukam w sposób maksymalnie demokratyczny, szeroki najlepszego rozwiązania dla CSW. Wysłucham każdej racji, spotkam się z każdą grupą wszelkich możliwych interesów, porozmawiam z każdym poważnym kandydatem i nie wykluczam konfrontacji konkursowej. Jednak, jeśli powierzono mi mandat bycia odpowiedzialnym za obszar kultury w rządzie premiera Donalda Tuska to nie uchylę się od odpowiedzialności wyboru finalnej strategii. Nikt bowiem poza mną tej odpowiedzialności nie posiada.
AM: W Warszawie w chwili obecnej działają cztery instytucje sztuki podległe Ministerstwu - MSN, MNW, CSW, Zachęta - ich programy często się krzyżują, czym Pani zdaniem powinny się od siebie różnić?
Agnieszka Morawińska, Dyrektor Narodowej Galerii Sztuki Zachęta: Cztery instytucje: Muzeum Narodowe w Warszawie, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Centrum Sztuki Współczesnej i Muzeum Sztuki Nowoczesnej powstawały w różnych momentach historycznych i różny był ich etos, różne siedziby, odmiennie przygotowani i nastawieni pracownicy, różne sposoby gromadzenia kolekcji. To są różnice genetyczne i oczywiste a zważywszy na bardzo długi okres zaniedbań w udostępnianiu polskiemu społeczeństwu możliwości kontaktu z nową sztuką z jednej i ogólnoświatowy wzrost zainteresowań sztuką współczesną z drugiej strony, nie powinno dziwić, że w stolicy czterdziestomilionowego kraju działa kilka instytucji zainteresowanych sztuką współczesną. Niepokój może budzić czasami przyjmowanie podobnych form działania i koncentracja na tych samych kręgach artystów. Jednocześnie jednak wielką satysfakcją napawa aktualność oferty sztuki światowej przedstawianej polskim widzom. Że instytucje te są finansowane z jednego źródła - centralnego budżetu - to wynik słabości polskiego kapitalizmu: przede wszystkim brak motywacji dla mecenasów kultury w naszym prawodawstwie, brak mechanizmu zasilania kultury z procentów od dochodów przynoszonych przez przemysły kultury, uniemożliwienie narodowym instytucjom kultury uzyskiwania dotacji od miasta, na którego rzecz przecież działają, wreszcie zanik społecznej ofiarności dla instytucji kultury wyrażający się niemożliwością stworzenia szerokich towarzystw przyjaciół płacących stałe składki. Zmiana tych warunków wymaga koncentracji uwagi klasy politycznej na reformie warunków, w jakich rozwija się polska kultura.
Muzeum Narodowe w Warszawie odbiega od pozostałych instytucji pod każdym względem, przede wszystkim dlatego, że sztuka nowoczesna i współczesna są tylko niewielką częścią ogromnego, wielodziałowego organizmu muzeum, które w dodatku ma od dawna poważne trudności z przestrzenią ekspozycyjną i magazynową. Zadaniem takiej instytucji jest ukazywanie ciągłości dziejów sztuki, ochrona, zabezpieczanie, interpretacja i prezentacja dziedzictwa ale - co uczynił Piotr Piotrowski w pierwszym geście jako nowy dyrektor Muzeum - zderzanie dziedzictwa ze współczesnością po to, żeby muzeum przestało być oderwanym od dnia dzisiejszego sarkofagiem sztuki. Widzę potrzebę przebudzenia Muzeum Narodowego z letargu i nakreślenia dlań programu godnego rangi tej instytucji: otwarcia Muzeum na widzów, przezwyciężenia jego opresyjnej architektury, opracowania nowych, zgodnych ze współczesną wiedzą i praktyką wystawienniczą ekspozycji stałych, przemyślanego programu wystaw czasowych, konsekwentnej i partnerskiej współpracy z innymi instytucjami w Polsce i na świecie, rozszerzenia programu edukacyjnego, szerszego udostępnienia biblioteki a także uporządkowania spraw własności zbiorów Muzeum, ale jestem pewna, że te i inne jeszcze konieczności widzi doskonale Piotr Piotrowski. Życzę, żeby starczyło mu sił i środków na urzeczywistnienie jego wizji.
Zachęta Narodowa Galeria Sztuki jest najstarszą w Warszawie instytucją stworzoną po to, żeby promować sztukę współczesną. Profil Zachęty pozostaje, więc taki sam od 1860 roku, zmienia się tylko współczesna sztuka. Zgodnie z swoimi warunkami - pięknym historycznym gmachem w centrum Warszawy i atrakcyjnymi przestrzeniami wystawowymi - Zachęta jest salonem sztuki współczesnej oferującym to, co najciekawsze i najlepsze w sztuce polskiej i w sztuce światowej. Wystawy indywidualne polskich i obcych artystów, duże wystawy tematyczne i cykl wystaw zbiorowych, przybliżających sztukę z odległych krajów zyskująca znaczenie w międzynarodowym obiegu - to główne rodzaje prezentacji opracowywane przez kuratorów zatrudnionych w Galerii a także zapraszanych z zewnątrz. Zakres czasowy wystaw w Zachęcie nie jest ściśle ograniczony do sztuki najnowszej. Zachęta ma od lat swoją publiczność i po to, żeby zachować z nią kontakt i żeby nawiązać do swojej własnej przeszłości pokazuje czasami również wystawy dawniejszej sztuki. Marką Zachęty jest staranna prezentacja wystaw i dbałość o poziom merytoryczny i edytorski publikacji towarzyszących wystawom. Promocja młodych artystów w Zachęcie odbywa się w kilku cyklach programowych: konkurs Spojrzenia, program wystaw w Kordegardzie i współpracę z Podyplomowymi Studiami Kuratorskimi UJ. Zachęta nie ma galerii stałej i dysponuje ograniczoną powierzchnią magazynową na zbiory, dlatego niewielka kolekcja, nad którą stale pracuje, jest wykorzystywana do wystaw w kraju i zagranicą. Innego rodzaju kolekcją Zachęty jest zbiór materiałów dotyczących około 25 tys. artystów polskich czynnych po 1945 roku służący jako warsztat pracy wszystkim badaczom polskiej sztuki powojennej. Prowadzony od wielu lat i ciągle aktualizowany program edukacyjny Zachęty jest ugruntowany w społeczeństwie, przybiera rozmaite formy i kierowany jest do różnych grup widzów.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej ma starannie opracowany i wielokrotnie przedstawiany przez Joannę Mytkowską program. Stawiany przez nią cel to porządkowanie i interpretacja współczesnych zjawisk artystycznych poprzez kontekstualizację międzynarodową i reinterpretację bliskiej przeszłości. Muzeum wyznacza sobie pole badawcze skupione na sztuce naszego regionu - Europy Środkowowschodniej i deklaruje szeroką współpracę z instytucjami zagranicznymi. Jako nowa instytucja Muzeum jest atrakcyjne dla młodej publiczności, z którą świetnie współpracuje wykorzystując okres przygotowania do budowy swojej siedziby na doprecyzowanie programu, stworzenie podstaw kolekcji a przede wszystkim na uzyskanie widzialności, co się pracownikom Muzeum znakomicie udaje. Muzeum opanowało umiejętność nie tracenia czasu i obracania niepowodzeń w sukces: popularności przyczyniła mu heroicznie przemierzana droga przez mękę procesu projektowania budynku.
AM: Na co Pani zdaniem powinno położyć nacisk CSW w swoim programie? Co powinno się zmienić, a co należy kontynuować w programie tej instytucji?
Agnieszka Morawińska: Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski działające od dwudziestu lat widziałabym jako miejsce nieustannego eksperymentu wszelkich dziedzin sztuki: rozumianych najszerzej sztuk wizualnych, filmu, teatru, tańca i literatury. Nieocenionym atutem CSW staje się program rezydencji, który pozwala na stworzenie w Zamku Ujazdowskim wyjątkowego miejsca międzynarodowej współpracy twórców, rozbudowanie programu warsztatów artystów, kuratorów, krytyków (wokół Obiegu), otwartych pracowni, współpracy z uczelniami artystycznymi, położenia większego nacisku na produkcje dzieł i szerokie uczestnictwo artystów wszelkich dyscyplin. Program - również program wystaw - powinien być skoordynowany z programem rezydencji. Mam wrażenie, że na taki program uda się zdobyć dofinansowanie z innych, niż tylko Ministerstwo źródeł, również zagranicznych.
AM: Jak powinny Pani zdaniem wyglądać procedury wyboru nowego dyrektora CSW Zamek Ujazdowski i jakie warunki taka osoba powinna spełniać, by móc tę funkcję skutecznie sprawować?
Agnieszka Morawińska: Procedury powołania dyrektora CSW mogą iść dwoma torami: przez konkurs albo szerokie i niesprowadzone do formalnego gestu konsultacje środowiskowe. Nie mam wątpliwości, że optymalny byłby starannie przygotowany i przeprowadzony międzynarodowy konkurs. W pierwszym rzędzie Minister powinien powołać Radę Ekspertów, która określi zarysy programu CSW, wyznaczy zadania dyrektora a także opracuje, jakie warunki powinien spełniać kandydat. Po zatwierdzeniu tych materiałów przez Ministra Rada może przeprowadzić międzynarodowy konkurs na dyrektora CSW. Oceniając kandydata Rada powinna brać w równym stopniu jego kwalifikacje i dotychczasowe zasługi, co przystawalność proponowanego programu do tego, jaki przedstawili eksperci i zatwierdził Minister. Minister zatwierdza wynik konkursu i powołuje dyrektora na określoną kadencję. Taka procedura daje dyrektorowi bardzo silny mandat a Ministrowi, jako organowi założycielskiemu zapewnia kryterium oceny instytucji i jej dyrektora.
AM: W Warszawie w chwili obecnej działają cztery instytucje sztuki podległe Ministerstwu - MSN, MNW, CSW, Zachęta - ich programy często się krzyżują, czym Pani zdaniem powinny się od siebie różnić?
Joanna Mytkowska (Dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie): Wydaje mi się, że doprecyzowanie misji oraz podział kompetencji czterech dużych publicznych instytucji zajmujących się sztuka współczesną w Warszawie jest jedną z najbardziej palących kwestii dla warszawskiego środowiska artystycznego. Zwłaszcza, że wszyscy mamy tego samego organizatora i to samo główne źródło finansowania - Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na taką środowiskową dyskusję bardzo liczę. A doskonałą okazją do tej dyskusji jest zmiana na stanowisku dyrektora CSW, a w związku z tym zmiany jakie mogą zajść w kształcie samej instytucji.
Oczywistą wydaje się konieczność specjalizacji. Nie ma sensu na przykład aby każda z tych instytucji budowała swoją odrębną kolekcję, co dzieje się w tej chwili. Nie ukrywam, że kolekcja to główny punkt zainteresowania nowopowstającego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Wokół niej chciałabym budować kontakt z publicznością, nasze programy naukowe i edukacyjne. Jej fundamentem naukowym powinny być badania prowadzone w oparciu o gromadzenie archiwów i dokumentów dotyczących sztuki najnowszej. Punktem wyjścia naszej działalności będzie jednak publiczność (nowych gmach muzeum jest planowany na przyjęcie do 1 000 000 widzów rocznie), wystawy, debaty, programy badawcze i edukacyjne staną się narzędziem do rozwijania i pogłębiania kontaktu publiczności z dziełem sztuki i jego przekazem. Jesteśmy oczywiście gotowi do dyskusji jak nasz program dostosować do możliwości i wyobrażeń zarówno środowiska artystycznego, jak i innych warszawskich instytucji.
AM: Na co Pani zdaniem powinno położyć nacisk CSW w swoim programie? Co powinno się zmienić, a co należy kontynuować w programie tej instytucji?
JM: Nie do mnie należy wskazanie kierunku dalszego rozwoju CSW. Ale obserwując jego dotychczasową działalność wydaje mi się, że CSW najbardziej sprawdziło się w roli laboratorium, otwartego dla artystów miejsca eksperymentu i krzyżowania się różnych dziedzin. Najbliższy moim wyobrażeniom jego przyszłości byłby model londyńskiego ICA. Instytucji nie obciążonej kolekcją i wystawami przekrojowymi. Otwartej na najnowsze trendy, międzynarodowej, bliskiej artystom, gotowej na ryzyko eksperymentu, poszukiwań i nowe, właśnie powstające dziedziny sztuki. W takim kształcie CSW świetnie uzupełniałoby przekrojowy program MNW, i bardziej klasyczne podejście Zachęty i MSN. Ale można oczywiście wyobrazić sobie inne modele, które również mogą się wpisać w mapę warszawskich instytucji sztuki.
AM: Jak powinny Pani zdaniem wyglądać procedury wyboru nowego dyrektora CSW Zamek Ujazdowski i jakie warunki taka osoba powinna spełniać, by móc tę funkcję skutecznie sprawować?
JM: Kluczowe wydają się być jasne, demokratyczne procedury i konsultacje ze środowiskiem. A domagamy się tego nie bez powodu. Takie konsultacje zapewniają przyszłemu dyrektorowi wsparcie środowiska, są gwarantem jego przyszłej pozycji, szacunku do jego decyzji, a w rezultacie powodzenia jego pracy. Tylko dyrektor posiadający wsparcie środowiska może na przykład przeprowadzić znaczące reformy. Szczegółowe rozwiązania: czy ma być to konkurs otwarty, zamknięty, międzynarodowy czy są to tylko konsultacje poprzedzające nominację pozostają do ustalenia w związku z sytuacją. Jakiego rodzaju kandydat może skutecznie sprawować funkcję dyrektora CSW można będzie określić dopiero po uprzednim zdefiniowaniu misji tej instytucji. Dlatego warto powołać grupę ekspertów czy to rady programowej czy rady powierniczej, która weźmie na siebie odpowiedzialność opisania misji instytucji.
AM: W Warszawie w chwili obecnej działają cztery instytucje sztuki podległe Ministerstwu - MSN, MNW, CSW, Zachęta - ich programy często się krzyżują, czym Pana zdaniem powinny się od siebie różnić?
PP: To temat na oddzielny esej. Odpowiadając lapidarnie mam wrażenie, że programy jedynie w wyjątkowych przypadkach się krzyżują. MNW to muzeum historyczne, operujące materiałem od antyku do nowoczesności (nie ma tu w zasadzie kolekcji współczesnej w dosłownym tego słowa znaczeniu i jeżeli pojawia się tu sztuka współczesna, to jedynie w takim kontekście). CSW to centrum par excellance, animujące kulturę, zainteresowane bardzo aktualnymi procesami artystycznymi. MSN w zasadzie nie istnieje jeszcze jako Muzeum. Ale mam nadzieję, że wkrótce zaistnieje, przede wszystkim jako Muzeum Sztuki Współczesnej, podkreślając słowo zarówno "muzeum", jak też "sztuka współczesna", czyli będzie nadawało muzealny wymiar współczesności. Inny profil ma Zachęta. Najbardziej heterogeniczny, ale też najbardziej swobodny. Nie jest to muzeum, choć ma kolekcję; nie jest to Kunsthalle, choć koncentruje się na wystawach. Ich wystawy, zarówno historyczne jak współczesne, są bardzo dobrze opracowane i wyposażone w dobre katalogi, z czym CSW miało zawsze problem, publikując często katalog kilka lat po wystawie...
AM: Na co Pana zdaniem powinno położyć nacisk CSW w swoim programie? Co powinno się zmienić, a co należy kontynuować w programie tej instytucji?
PP: Wbrew powszechnemu upodobaniu w środowisku na narzekanie na CSW, uważam, że Centrum trzyma się dobrej linii, jako animatora kultury artystycznej z prawdziwie międzynarodowym programem. Według mnie to najlepsza tego rodzaju instytucja w Europie Wschodniej. Ten wymiar międzynarodowy powinien być rozwijany. To jest też instytucja o prawie do największego ryzyka i do tego ryzyka, a nie skrywania się pod środowiskowymi konszachtami (jak w przypadku groteskowej, aby nie powiedzieć humorystycznej historii z wystawą Jakubowicza) i strachem przed klerykałami (jak w przypadku żenującej i kunktatorskiej odmowy pokazania "Piss Christ" w czasie wystawy Serrano), bardzo bym namawiał.
AM: Jak powinny Pana zdaniem wyglądać procedury wyboru nowego dyrektora CSW Zamek Ujazdowski i jakie warunki taka osoba powinna spełniać, by móc tę funkcję skutecznie sprawować?
PP: Uważam, że najlepszym rozwiązaniem jest uwolnienie administracji państwowej od tego problemu. To zarówno ministerstwu, jak społeczeństwu najbardziej się opłaca. Chodzi o powołanie Rady Powierniczej, a więc instytucji o charakterze społecznym. Ona powinna zdecydować o procedurach wyboru nowego dyrektora. W jakiej formie ma to zrobić to jej sprawa. Nie można powoływać Rady i od razu krępować jej pomysłów. Jestem jednak przekonany, że nowy dyrektor musi być postacią o międzynarodowych referencjach, wybitnym/ą i rozpoznawalnym w świecie fachowcem, przed którym/którą nikt nie będzie zamykał drzwi. To musi być postać wyposażona w międzynarodowy autorytet zawodowy; podkreślam - zawodowy, a nie menadżerski. Menadżera może sobie dobrać; tacy ludzie tu są. Natomiast wiedzy i pozycji międzynarodowej wśród zawodowców najwyższego szczebla nikt nie nauczy się w dwa lata; na to trzeba pracować może i dwadzieścia lat. Znalezienie takiego człowieka, czy to poprzez indywidualne zaproszenie, czy też konkurs (raczej zamknięty, niż otwarty) należy powierzyć Radzie.
AM: W Warszawie w chwili obecnej działają cztery instytucje sztuki podległe Ministerstwu - MSN, MNW, CSW, Zachęta - ich programy często się krzyżują, czym Pana zdaniem powinny się od siebie różnić?
Wojciech Krukowski, Dyrektor CSW Zamek Ujazdowski: Swego czasu szkicowaliśmy z Andą Rottenberg (wtedy dyrektorką Zachęty) czasowe strefy podziału wpływów, a raczej zobowiązań. Wynikało z tego, że Zachęcie przypada odpowiedzialność za właściwe proporcje opracowań i prezentacji sztuki poszczególnych, historycznych rozdziałów - poczynając od Pierwszej Awangardy (lata 20. XX wieku) a CSW - od Drugiej Awangardy (lata 60te) - po dzień dzisiejszy postrzegany jako "gorący tygiel nowej sztuki". Podobnie można byłoby posłużyć się m.in. kluczem czasowym również w odniesieniu do dziś występujących (wreszcie w ilości odpowiadającej aspiracjom i potrzebom dwumilionowej metropolii) instytucji narodowych .
W tej sytuacji program sztuki nowoczesnej Muzeum Narodowego mógłby obejmować okres, poczynając od wpływów impresjonizmu (lata 90. XIX wieku) - po dziś dzień; Muzeum Sztuki Nowoczesnej - od Pierwszej Awangardy po dzień dzisiejszy, Zachęty - od progu powojennego (1945r.); Centrum Sztuki Współczesnej - sztukę III Rzeczpospolitej. Oczywiście, zgodnie z powinnościami muzeum, w przypadku Muzeum Narodowego i Muzeum Sztuki Nowoczesnej dalekosiężne i pogłębione zadania naukowo-badawcze i dydaktyczne winny przeważać nad pozbawionymi dystansu należnego zadaniom muzealnym reakcjami na atrakcje bieżących przemian sztuki.
Przedstawione kryterium rozdziału zadań nie powinno pozostać jedynym (każda z wymienionych instytucji powinna wypracować własny model postępowania); równie istotne pozostaje sytuowanie przemian sztuki polskiej w kontekście sztuki światowej.
AM: Na co Pana zdaniem powinno położyć nacisk CSW w swoim programie? Co powinno się zmienić, a co należy kontynuować w programie tej instytucji?
WK: Dotychczas, w związku z niedostatkiem inicjatyw odniesionych do sprawczych, "źródłowych" zjawisk kultury artystycznej ostatniego półwiecza Centrum Sztuki Współczesnej nazbyt często przyjmowało zadania nie tylko CSW przypisane, co m.in. zaważyło na dydaktyczno-upowszechnieniowym przechyle jedynej, bądź co bądź, regularnie prezentowanej w Warszawie Międzynarodowej Kolekcji Sztuki Współczesnej. Modyfikacja tego zadania pozwoliłaby na zdynamizowanie i rozwinięcie modelu CSW, który pozostając do drugiej połowy lat 90. wyjątkowym w skali kraju, znajduje w ostatnich latach analogie zarówno w praktyce instytucji dotychczas istniejących, jak i nowopowstających. Centrum pozostając, zgodnie ze zobowiązaniami statutowymi ośrodkiem interdyscyplinarnym, winno uzyskać i szerzej wykorzystać potwierdzoną w dotychczasowej praktyce szansę uruchomienia/zwielokrotnienia przenikania w jednym miejscu i czasie impulsów różnych dyscyplin twórczości a także przenikania inicjatyw w obszarze sztuka - życie. W ramach programu wystaw winno zachować aspiracje nieustannej przemienności form "tygla nowej sztuki" nie rezygnując z formuły tak interesująco doświadczonych jak np. "Magowie i Mistycy", "Antyciała" czy "Scena 2000" projektów diagnozujących.
Specyficzne cechy infrastruktury aglomeracji Ujazdowskiej pozwalają w coraz większym stopniu (w miarę posiadanych środków) na potwierdzenie założeń wypracowywanego od lat 90. systemu paralelnych w skali jednego dnia współobecności: 4-6 wystaw, debat, akcji artystycznych, koncertów, prezentacji sztuki mediów - nie licząc dostępności biblioteki, wideoteki, księgarni i stref kontaktu rekreacyjnego. Faktem jest, że próby utrzymania płynności takiego programu prowadzą nazbyt często do kryzysu finansów, a traktowane jako posunięcie rozwojowe przedłużenie czasu ekspozycji wystaw do godz. 21.00 ciągle, ze względu na koszty, może mieć miejsce tylko raz w tygodniu. Więc: program CSW winien pozostać w 50% statyczny - ekspozycyjny, a w 50% akcyjny - procesualny, z rosnącym uwzględnieniem zwrotu w stronę środowiska miejskiego - co zresztą ma miejsce zarówno w orientacji programu a-i-r laboratory, jak i udziału Centrum w innych kierowanych w stronę środowiska miejskiego indywidualnych jak np. wycieczki Pawła Althamera, miejskie realizacje Jenny Holzer, Lene Berg czy Public Movement, a także Palma i Dotleniacz Joanny Rajkowskiej. Osobną sferę aktywności winne wytyczać zapoczątkowane projektami Jenny Holzer i Tadashi Kawamaty i obecnie przygotowywanego "obserwatorium" Jamesa Turella obiekty ogrodu rzeźby.
W polu tych zadań powstaje również projekt Międzynarodowego Centrum Wymiany Artystycznej działającego w oparciu o infrastrukturę zrewitalizowanego Arsenału/Laboratorium i niebagatelną już, w skali globalnej pozycję a-i-r laboratory.
Każde z tych zadań, choć w determinowanym ograniczeniami finansowymi zakresie, CSW już realizuje - tak więc trudno powiedzieć, żeby stały się one w stopniu nieprzewidzianym konkurencyjne wobec innych instytucji pracujących nad zdefiniowaniem własnej misji.
AM: Jak powinny Pana zdaniem wyglądać procedury wyboru nowego dyrektora CSW Zamek Ujazdowski i jakie warunki taka osoba powinna spełniać, by móc tę funkcję skutecznie sprawować?
WK: Za przyjęciem międzynarodowej skali konkursu mogłaby przemawiać szansa nadzwyczajnego przypadku bezinteresownego (pod względem finansowym) zaangażowania liczącego się w obiegu międzynarodowym kandydata w sprawę Centrum. Taka formuła kierowałaby również uwagę świata zarówno na sprawy CSW jak i życia artystycznego w naszym kraju. Chociaż osobiście więcej spodziewałbym się po znanym kandydacie krajowym o dobrym obyciu międzynarodowym - wizjonerze nie pozbawionym rzeczowego doświadczenia pijarowca i producenta. Ale też sądzę, że temu miejscu najlepiej posłużyłby zgrany tandem wizjonera/negocjatora - i producenta.
Ewa Małgorzata Tatar
Bezpośrednim pretekstem do powstania tego tekstu była krakowska debata AICA na temat muzeów sztuki współczesnej/nowoczesnej w Polsce. Pośrednimi animowane przez Obywatelski komitet na rzecz przejrzystości w polityce kulturalnej Krakowa bitwy o Muzeum Sztuki Współczesnej (MSW) i miejską galerię Bunkier Sztuki. Szczegóły naszych akcji, które na celu mają wprowadzenie transparencji w działaniu władz miasta wobec środowisk twórczych oraz upodmiotowienie tych ostatnich, traktowanych przez władze instrumentalnie, można znaleźć na blogu inicjatywy: http://www.inicjatywa2009.blogspot.com/. Zaś szczegóły krakowskiej debaty niebawem - jak poinformował mnie prezes AICA i moderator sesji, dr Andrzej Szczerski - powinny pojawić się na stronach stowarzyszenia. Tymczasem kilka refleksji.
Nowe Muzea
Debata zorganizowana przez AICA na pewno była w Krakowie potrzebna. Organizatorzy zaprosili do niej osoby odpowiedzialne za formułę dwóch nowych instytucji: Joannę Mytkowską - dyrektorkę MSN w Warszawie, Piotra Krajewskiego i Dorotę Monkiewicz pracujących nad powstaniem Muzeum Współczesnego Wrocław - wszyscy oni skupili się w swoich wystąpieniach głównie na planach programowych i inwestycyjnych kierowanych przez siebie projektów. Obok wymienionych w sesji brała udział także Agnieszka Morawińska, dyrektorka warszawskiej Zachęty, której wystąpienie koncentrowało się na roli prowadzonej przez nią instytucji na kulturalnej mapie Warszawy: kiedyś i teraz. Hanka Wróblewska, wicedyrektorka Zachęty, skoncentrowała się z kolei na działaniach i celach powołanego ostatnio Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej, a Dorota Jarecka na formułach edukacyjnych polskich instytucji. Wszystkie te głosy były bardzo cenne i ważne, ale licznie zgromadzeni słuchacze (głównie przedstawiciele krakowskich instytucji publicznych, prywatnych i organizacji pozarządowych zajmujących się sztuką, twórcy, niezależni krytycy i kuratorzy, wreszcie studenci i absolwenci historii sztuki UJ, dla których krakowskie instytucje to zasadniczy punkt odniesienia na dalszej drodze zawodowej) czekali przede wszystkim na "sprawy krakowskie", wokół nich chcieli zogniskować debatę. Na sali zabrakło bowiem przedstawicieli władz miasta, czyli organizatorów nowego MSW, do których to kierowane powinny być głosy rozsądku wskazujące na różne aspekty zarządzania instytucją sztuki współcześnie.
Kraków
Wśród panelistów krakowskie środowiska reprezentowały cztery osoby. Jako pierwsza z nich głos zabrała doradczyni Prezydenta Miasta Krakowa ds. MSW, Maria Anna Potocka, która jest także najczęściej wymieniana przez władze miasta jako kandydatka na dyrektorkę nowej instytucji oraz osoba najlepiej na jej temat poinformowana, co też podkreśliła w swojej wypowiedzi. Trzeba zaznaczyć, że właśnie na sesji AICA po raz pierwszy światło dzienne ujrzał koncept ideowy MSW, który w kilku zdaniach pozwolę sobie przytoczyć (dodam, że w dniu sesji, 18.11.2009 na sesji Rady Miasta Krakowa odbyło się pierwsze czytanie uchwały o powołaniu MSW). Sama instytucja ma być powołana jeszcze w bieżącym roku, a jej otwarcie - z powodów nigdy jasno niezdefiniowanych przez organizatora - już jesienią 2010. Jakiś czas temu na Zabłociu, na terenie dawnej Fabryki Schindlera, rozpoczęto prace budowlane, a projekt architektoniczny Claudia Nardi i Leonarda Proli powstał wcześniej, niż jakakolwiek debata o programie i funkcjach tego miejsca. Jak mówiła Masza Potocka, zaplanowano tam kompleks pomieszczeń z budynkiem głównym, w którym znajdzie się 4500 metrów kwadratowych dla głównej galerii podzielonej na dwie części: kolekcyjną (2500 m) i wystaw zmiennych/retrospektywnych (2000 m). W innych pomieszczeniach znajdą się takie miejsca, jak biblioteka, czytelnia, archiwum, galerie uzupełniające tematycznie i problemowo główny program Muzeum: galeria, w której będą pokazywani młodsi artyści lub pojedyncze projekty; galeria dizajnu, galeria eksperymentalna, która dawałaby możliwość robienia wystaw bardzo młodym artystom, często jeszcze studentom i - najbardziej enigmatyczna - galeria literatury. Jak mówiła Masza Potocka, Muzeum powinno łączyć różne środowiska twórcze i przełamywać pomiędzy nimi nieporozumienia; wspominała też o młodych wydawnictwach, które miałyby prowadzić takie miejsce z jednej strony "atrakcyjne dla środowiska literackiego", z drugiej "krytyczne wobec postaw konserwatywnych, które ono reprezentuje"1 - pozostaje pytanie, dlaczego właśnie/tylko literatura? Dlaczego nie galeria muzyki albo filmu? Tu od razu trzeba wspomnieć wątpliwości, które padały z sali - czemu Muzeum ma łączyć w sobie i zawłaszczać role bardzo różnych podmiotów? Czy taka postawa sprzyja wypracowaniu jego tożsamości, czy grozi klapą z nadmiaru? Autorka programu zwróciła także uwagę na rolę Internetu i podkreśliła, że cała ta skomplikowana struktura miałaby zostać odtworzona właśnie w sieci (dodam, że podobną postawę przyjęło otwarte jakiś czas temu CSW Znaki Czasu w Toruniu). Kolejne elementy konstrukcyjne Muzeum to program rezydencyjny (na Terenia Fabryki Schindlera budowane są także studia dla artystów), sala konferencyjna, studio nagrań i studio montażowe. Tyle o organizacji, teraz czas na stronę merytoryczną: bazą, na której ufundowana będzie tożsamość instytucji stanie się kolekcja gromadzona od lat przez Maszę Potocką i która zostanie przekazana Muzeum na własność. Jej uzupełnieniem będą inne krakowskie zbiory przekazane nowej instytucji w formie depozytów. Na sesji wymieniono kolekcję gromadzoną przez Małopolską Fundację Muzeum Sztuki Współczesnej w ramach programu Znaki Czasu, kolekcję Bunkra Sztuki, która - jak powiedziała Masza Potocka - była budowana pod kątem przyszłego Muzeum oraz - co stanowiło chyba największą niespodziankę całej sesji - kolekcję Andrzeja i Teresy Starmachów, która miałaby stanowić "długoletni depozyt MSW jako kolekcja bazowa, wskazująca na to, czym kiedyś Kraków inspirował się artystycznie i co z tych inspiracji wyniknęło dzisiaj". "Program kolekcyjny będzie ograniczony i uwarunkowany możliwościami Muzeum. Najbardziej optymalnym i najcenniejszym dla miasta jest wskazanie pewnych wartości, które tutaj powstały, wartości nowoczesnych i rozszerzenie ich na Polskę" - nie wskazano jednak, w jaki sposób ową nowoczesność będziemy definiować oraz jakie konkretne formuły artystyczne moglibyśmy wskazać. Dalsza wypowiedź była w pewnym sensie powtórzeniem deklaracji programowych MFMSW, ale także MSN w Warszawie: sięgnięcie po sztukę środkowowschodniej Europy ze względu na wspólne doświadczenie społeczno-polityczne. Swoistym kuriozum, które padło z ust panelistki i choć kilkakrotnie wskazane przez dyskutantów, nie doczekało się definicji, była deklaracja transparencji kuratorskiej postrzeganej jako staranne wyjaśniane odbiorcy strategii artystycznych i kuratorskich, pokazanie publiczności "tego wszystkiego, czego na wystawie nie widać".
Jako drugi głos z Krakowa wystąpił prof. Tomasz Gryglewicz, przewodniczący Rady Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej, która to gromadzi jedną z najciekawszych w Krakowie kolekcji sztuki aktualnej. Jego krótkie wystąpienie skoncentrowane było przede wszystkim na sposobie zorganizowania fundacji, jej działaniu, merytorycznej formule oraz na głównych celach, dla jakich była powołana: gromadzenie kolekcji dla przyszłego MSW. Ponieważ jednak taka jednostka nie została powołana przez Marszałka Województwa, któremu Fundacja niejako podlega (także MKiDN), członkowie jej Rady zdecydowali się poprzeć inicjatywę na Zabłociu i zaproponowali Urzędowi Miasta Krakowa przekazanie kolekcji do MSW, pod warunkiem stanowienia dozoru merytorycznego nad nią oraz partycypacją w powstawaniu Muzeum, np. poprzez uczestnictwo w radzie programowej. Sekcję krakowską zamknęły wypowiedzi przedstawicieli Obywatelskiego komitetu na rzecz przejrzystości w polityce kulturalnej Krakowa, Marty Deskur i Wilhelma Sasnala dotyczące głownie postulatów inicjatywy, czyli demokratyzacji procedur i udziału ekspertów w powoływaniu MSW (wystąpienie dostępne jest na stronie www).
Po co nam MSW?
Po wystąpieniu licznych panelistów (wypowiedzi nie były uporządkowane geograficznie, jak w tym tekście) do głosu dopuszczono publiczność, która głównie formułowała zarzuty pod adresem krakowskich decydentów oraz wątpliwości, co do zaprezentowanego projektu ideowego MSW. Agnieszka Szpara związana z Urzędem Marszałkowskim w Krakowie na początku postawiła retoryczne pytanie, o to, dlaczego z Krakowa wyjechały wybitne osobowości, które zajmowały się sztuką współczesną w tutejszych instytucjach (Jarosław Suchan był dyrektorem Bunkra Sztuki, Adam Budak zaś pracował tam jako kurator, a Joanna Zielińska przez lata pracowała w Galerii Potocka - choć w wypowiedzi nie padło żadne nazwisko, personalia są chyba oczywistością). Drugim ważnym wątkiem, było pytanie o sprawy własności kolekcji Maszy Potockiej, bowiem od lat powstawała ona pod auspicjami MOMA w Niepołomicach - jak twierdzi kolekcjonerka, w momencie powołania MSW sprawa zostanie wyklarowana, a kolekcja przekazana krakowskiej instytucji. Z ust Agnieszki Szpary padły także pytania - wielokrotnie powracające w wypowiedziach innych - o to, kim ma być odbiorca oferty MSW (Joanna Mytkowska w jednej z wypowiedzi wskazała na sondaże mówiące o tym, że w Warszawie w weekendy swoją chęć uczestniczenia w kulturze deklaruje aż 70 tys. osób) i o ideowe dominanty kolekcji. Wątek zbiorów podnieśli także Magda i Gaweł Kownaccy, zwracając uwagę na różną genezę i charakter tych, mających stanowić podstawę nowej instytucji. Do debaty wrócił temat podnoszony w referatach: pytanie o tożsamość Muzeum i kolekcję jako medium owej tożsamości. Na niezwykle ważną kwestię w tym wątku zwróciła uwagę Joanna Mytkowska: muzeum wraz z depozytem bierze na siebie odpowiedzialność i gigantyczne koszty, a długość jego trwania jest niepewna, taka inwestycja finansowa, ale przede wszystkim symboliczna może zatem okazać się nieopłacalną. Piotr Krajewski z kolei zwrócił uwagę na brak jakiegokolwiek modelu i potrzebę wypracowania takiego dla każdej z instytucji osobno, w oparciu o kontekst lokalny. Szczególnie podkreślam te dwie wypowiedzi, dlatego, że wydaje mi się, iż działania na rzecz krakowskiego MSW są bardziej podyktowane kwestią pośpiechu i potrzebą szybkich efektów, nie zaś rzetelnie opracowanym programem ideowym, co także stało się powodem polemiki publiczności z panelistami, kiedy Agnieszka Kilian wyraziła swoje zaniepokojenie nieustannym podkreślaniem wagi obiektu w pracach przygotowawczych nad instytucją: obiektu w sensie budynku i obiektów w sensie dzieł sztuki. Bo czy takie Muzeum z definicji musi być kojarzone z kolekcją i stałą ekspozycją? Czy jego główną rolą ma być gromadzenie? Dorota Monkiewicz zwróciła uwagę na to, że kolekcja jest potencjałem, a ekspozycja opowieścią - jest to oczywiste, tylko, że w swojej wypowiedzi Masza Potocka, ani razu tego potencjału nie zdefiniowała, ani nie wspomniała, w jaki sposób zamierza go wykorzystać i na jakich fundamentach będzie się opierać jej opowieść. Przykład takowej mieliśmy już zresztą w 2007 roku, kiedy w Sukiennicach otwarto wystawę Wreszcie nowa! Małopolskie kolekcje sztuki nowoczesnej (kuratorka: Maria Anna Poocka), gdzie pokazano pomieszane ze sobą zbiory Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Niepołomicach oraz Galerii Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki. Na wystawie zabrakło jasnej linii kuratorskiej, a formą przypominała ona dziewiętnastowieczny salon w brudnych i nieoświetlonych wnętrzach. Idealną metaforę całości stanowiła przestrzeń z kilkoma pracami wideo (autorem aranżacji był Aleksander Janicki) pokazywanymi z rzutników na zastanych, ciasno ustawionych ściankach działowych, bez wyciszenia dźwięków. Powstała w ten sposób kakofonia uniemożliwiająca jakąkolwiek recepcję. Czy tak ma wyglądać formuła przyszłej instytucji? Czy Wreszcie nową! traktować należy jako zapowiedź programową MSW? Patrząc na eklektyczne i raczej formalno-organizacyjne deklaracje programowe pytanie to nie jest bezzasadne. Pierwszym etapem powoływania nowej instytucji powinien być bowiem namysł nad tym, jakie ma ona spełniać role w środowisku, wobec publiczności i jak ma się sytuować wobec napisanych już historii sztuki. Na te pytania odpowiedzieć można jedynie pytając o kontekst lokalny, o tradycje, z którymi potem trzeba twórczo pracować, żonglerka kilkoma frazami i terminami nie wystarczy. Poza tym namysł nad ideą takiego ośrodka powinien odbywać się w gronie - w zespole, podkreślmy - profesjonalistów, czego w Krakowie także zabrakło (lokalna "Gazeta Wyborcza" jakiś czas temu podniosła jedynie temat lokalizacji Muzeum). Innym ważnym elementem pracy nad taką instytucją mogą być konsultacje społeczne czy środowiskowe, które służą z jednej strony optymalizacji oferty, z drugiej zmniejszaniu dysproporcji pomiędzy tymi, którzy wiedzą, a tymi, którzy są taką instytucją z różnych względów zainteresowani (co podkreśliła Agnieszka Czarnecka). Tymczasem, w Krakowie, nieoficjalnie, Prezydent Miasta konsultował jedynie z wybranymi osobami personalia kandydatów na stanowisko dyrektora, nie zaś profil czy program instytucji. Trzeba pokreślić też, że w czasie, kiedy właściwie w każdym większym polskim mieście powstają nowe, duże instytucje sztuki współczesnej (w Krakowie buduje się MSW, Muzeum Tadeusza Kantora, istnieje Bunkier Sztuki, a Muzeum Narodowe ma kolekcję szuki współczesnej i plany rozwoju w tym kierunku) musi nastąpić ich sprofilowanie i właściwie w kontekście każdej z nich redefinicja ich pozycji i roli.
Na koniec chciałam zwrócić uwagę na pytanie, jakie przed panelistami postawiła Marta Deskur: czy ich zdaniem domaganie się demokratyzacji procesów powoływania instytucji sztuki, dążenie do tego, by byli za nie odpowiedzialni eksperci i by dyrektor był wybierany w konkursie na określoną kadencję jest zasadne. Oczywiście odpowiedzią na nie było chóralne "tak" pogłębione przez Agnieszkę Morawińską, która zwróciła uwagę, że prawidłowo przeprowadzone procedury konkursowe dają zabezpieczenie instytucjom i ich dyrektorom przed pozamerytoryczną krytyką ich działalności, dają im legitymację do działania. Dlaczego więc taka niechęć do konkursu w Krakowie?
Podsumujmy: czy krakowska sesja doprowadziła do rozjaśnienia sytuacji wokół Muzeum Sztuki Współczesnej - bo ta instytucja mimo szeroko zakreślonych ram spotkania zdominowała debatę. Moim zdaniem jedynym wnioskiem płynącym z niej dla Krakowa był taki, że potrzebna jest rzetelna dyskusja nad formułą i funkcją MSW oraz nad tym, w jaki sposób instytucja ma być zarządzana i z czyjej legitymacji. Dyskusja ekspertów, nie urzędników. Otwartym pozostaje także pytanie o losy Bunkra Sztuki, festiwalu Art Boom i kierunki polityki kulturalnej miast.
PS 2 grudnia na posiedzeniu Rady Miasta Krakowa odbędzie się drugie czytanie uchwały o powołaniu Muzeum i prawdopodobnie głosowanie nad nią. 3 grudnia zaś odbędzie się konferencja prasowa Prezydenta Miasta Krakowa i prawdopodobnie ogłoszenie nominacji na stanowisko dyrektora MSW, o komentarze do której proszą już krakowscy dziennikarze. Na temat debaty na razie nic nie wiadomo, ze względu na niechęć uczestnictwa w niej kluczowych, zaangażowanych w powoływanie instytucji postaci z krakowskiego środowiska.
Nowe muzea sztuki współczesnej w Polsce. Program, publiczność, edukacja, organizator: AICA, 18.11.2009, Auditorium Maximum UJ w Krakowie, udział wzięli: Marta Deskur, Tomasz Gryglewicz, Dorota Jarecka, Piotr Krajewski, Dorota Monkiewicz, Agnieszka Morawińska, Joanna Mytkowska, Maria Anna Potocka, Wilhelm Sasnal, Hanna Wróblewska; moderacja: Andrzej Szczerski.