Ryje i mordeczki

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Jako obiegowa diagnoza polskiego rozwarstwienia społecznego krąży opinia jednego z dyrektorów Tesco o wielkim jakoby błędzie, który sieć popełniła, wchodząc do Polski i zupełnie nie przewidując tego, że za lat naście stanie się w gruncie rzeczy zbędna. Pal sześć Tesco. W Biedronce za pałąki z napisem „następny klient" łapią nie tylko spauperyzowani doktoranci czy niżsi urzędnicy, ale również (jak w piosence Apteki) kurwy, mendy, kondomiarze - a my dalej ich nie widzimy. Co więcej, zamartwiamy się upadkiem nigdy nie powstałej klasy średniej, zapominając o tym, że piekło deklasacji ma wiele, wiele kręgów. Na samym zaś dnie są ci, których najchętniej byśmy w ogóle nie zauważali, oswajając (zgodnie z zamysłami marketingowymi) własną biedę i oddzielając ją kordonem estetyk i ideologii od tego, czego oswoić już się nie da, bo to już nie ludzie, nie my, nie sąsiedzi. Kto przechodził obok pijących więźniów, „kibiców" czy zwykłych pijaków, z pewnością zna to uczucie. Brud na szyjce butelki podawanej w kole nie znika po przetarciu jej dłonią.

W socjologii określani jako podklasa, nie łapią się do systemu ubezpieczeń, na legalną pracę czy opiekę zdrowotną. To oni, ci dawni koledzy z podstawówki, którzy już wtedy nie odbierali świadectw, bo i po co, zaniżają każdą średnią. Dzisiaj, jeśli nie wyjechali, nie znikli, może jeszcze nie proszą o pieniądze, ale już nie mają problemu, żeby je ukraść czy w ogóle przenieść całe swoje życie w miejsce kradzieży.

Od zawsze się ich bałem i gardziłem nimi zarazem. Agresywni, rozżaleni, bez możliwości zrozumienia i poprawy swojej sytuacji. Zwierzęta. Czy można im współczuć? Teoretycznie tak. Na mapie, nigdy w terenie. Na wszelki wypadek lepiej się tam przecież nie zapuszczać.

Chyba że patrząc na obrazy Marii Apoleiki, która w cyklu obrazów „Hurt" zabiera nas na spacer po takim miejscu kradzieży, Starym Polesiu w Łodzi. Ukradziono tam całą dzielnicę; nikt konkretny, a właściwie los. Zostali ludzie. Wymieszani z wybitymi szybami, ruderami, ruderalną roślinnością. Dzicy.

Maria Apoleika dokonuje ciekawego zabiegu, przedstawiając charakterystyczne dla dzielnicy i (zostańmy przy tym okrutnym słowie) podklasy scenki rodzajowe: wypalanie miedzianych kabli, śpiewy kibiców na peronie, pośpieszny seks w kurzu drogi - po pierwsze animizując ich bohaterów, po drugie przedstawiając nie detal, ale całe pejzaże ludzkie z charakterystyczną dla średniowiecza malarską próbą ujęcia całości świata.

Jest w tym czułość i miłosierdzie. To chyba pierwszy obraz podklasy, wszystkich Silnych z powieści Masłowskiej, jakich poznałem w ciągu dwudziestu pięciu lat wolnej Polski, który nadaje im cechy osobowe, szczególne i nie sprowadza do ironicznych schematów lub masy tak łatwo stającej się synonimem wszelkiego zła na ogólnopolskich łamach. A paradoksalnie dzieje się to przez odebranie im człowieczeństwa.

Dopiero te ryje i mordeczki rzygające od smrodu palących się osłon kabli pozwalają przebić się przez strach i odkryć w nich pojedyncze człowieczeństwo (jak źle świadczy to o własnym, w które przecież nigdy nie wątpiłem!). I dalej dzieje się to przez paradoks; nie tylko przez animizację, ale i przedstawienie w masie i scenach zbiorowych. Wszystkiego dopełniają obrazy samego miejsca: naturalistycznie ujęte napisy na ścianach („pożyczka bez bik", „oddaj 10 złotych", „grozi zawaleniem"), porozbijane szyby, z których wyglądają samotne duchy (człowiek? zwierzę?), pies chłepcący wodę z brudnej kałuży. Ziemia jałowa to dla tego utytłanego w starym oleju syfu komplement.

A jednak jest ktoś, kto potrafi nadać temu wymiar całego świata, objąć go. W ślizgających się po zamarzniętej sadzawce ludziach widać oczywiste nawiązanie do Breugla. Jeśli przypomnieć sobie jego inne obrazy, w których gdzieś w tle prowadzącego pług wieśniaka marginalnie tonie Ikar albo poza całą społecznością pojawia się ukrzyżowanie, które nie obchodzi nikogo poza Maryją - można się zastanowić nad miejscem samego twórcy w społeczności. A odpowiedź odnieść do samej Marii Apoleiki.

To właśnie artystka - tak samo z boku, na marginesie, jak Ikar czy scena ukrzyżowania, tym mniejsza, że niewidoczna - utrwala ten świat, nadaje mu wartość i poniekąd zbawia. Tak właśnie odbieram te obrazy. Czułość, która ożywi każdy syf.

Maria Apoleika, "Lato", tempera na sklejce, 2013
Maria Apoleika, "Lato", tempera na sklejce, 2013

Maria Apoleika, "Legionów, Łódź", 2009 - 2014
Maria Apoleika, "Legionów, Łódź", 2009 - 2014

Maria Apoleika, "Stare Polesie, Łódź"
Maria Apoleika, "Stare Polesie, Łódź"

Maria Apoleika, "Inwalida", tempera na sklejce, 2013
Maria Apoleika, "Inwalida", tempera na sklejce, 2013

Maria Apoleika, "Opalacze kabli", tempera na sklejce, 2013
Maria Apoleika, "Opalacze kabli", tempera na sklejce, 2013

Maria Apoleika, "Zima", tempera na sklejce, 2013
Maria Apoleika, "Zima", tempera na sklejce, 2013

Maria Apoleika, "Peron", tempera na sklejce, 2013
Maria Apoleika, "Peron", tempera na sklejce, 2013

Maria Apoleika, "Sąsiad", tempera na sklejce, 2013
Maria Apoleika, "Sąsiad", tempera na sklejce, 2013

Maria Apoleika, "Stare Polesie, Łódź", 2009 - 2014
Maria Apoleika, "Stare Polesie, Łódź", 2009 - 2014