Milczenie jest złotem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Katowice to zakompleksione miasto. Wciąż porównujemy się albo tęsknimy, a to do Berlina, a to do Warszawy, a to - nawet - zatęchłego Krakowa - że tam tyle się dzieje, że mają kontakt z artystami, o których my możemy tylko poczytać. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko na afiszach pojawia się topowe nazwisko, czekamy niecierpliwie na wernisaż. Tak też było w wypadku długo wyczekiwanej wystawy „O powstawaniu i ginięciu", w której udział brali znani artyści z Polski oraz mniej znani z Czech, Węgier czy Słowacji.

Wystawa powstała za pieniądze Funduszu Wyszehradzkiego i dzięki współpracy kuratorskiej Marty Lisok i Jana Trzupka, który nawiązać miał do prezentowanej w katowickim BWA w 1994 roku „Pustynnej burzy". Udało się wtedy zaprosić kilku ważnych dla historii sztuki artystów, choćby Mirosława Bałkę czy Andrzeja Szewczyka, wokół pracy którego ogniskują się uczestnicy wystawy w katowickim BWA. Część z nich luźno odnosi się do księgi „Soliloquia" z 1985 roku, którą Szewczyk tworzył, mozolnie zapełniając strony równymi rzędami identycznych znaków w tylko dla niego zrozumiałym języku.

Andrzej Szewczyk, "Soliloquia", 1985, zdj. Barbara Kubska
Andrzej Szewczyk, "Soliloquia", 1985, zdj. Barbara Kubska

Pracę Szewczyka wystawiono w szklanej gablocie. Wygląda jak prastara księga, której nikt nie powinien dotykać, a mądrość w niej zawartą znają jedynie wybrani. I rzeczywiście, nie jesteśmy w stanie sprawdzić, czy ktoś nas nie nabiera - nie da się zobaczyć, czy dalsze stronice również zawierają rzędy hieroglificznych znaków. Dodatkowa atrakcją jest wideo, na którym Szewczyk linijka po linijce starannie kreśli swoje tajemne litery.

Andrzej Szewczyk, "Soliloquia", 1985, zdj. Barbara Kubska
Andrzej Szewczyk, "Soliloquia", 1985, zdj. Barbara Kubska

Wśród artystów, którzy mieli przepracować i zmierzyć się z dziełem Szewczyka znaleźli się Zdena Kolečková, Pavlína Fichta Čierna, Denisa Lehocká, grupa Little Warsaw, grupa Rafani, Ewa Axelrad, Piotr Bosacki, Dorota Buczkowska, Iza Tarasewicz i Bartek Buczek.

Wchodząc po schodach galerii, możemy zobaczyć wideo Piotra Bosackiego „Rzeczy oczywiste", które rok temu prezentował na konkursie Spojrzenia oraz obiekt Doroty Buczkowskiej: maślany totem, a właściwie to, co z niego zostało. Pomijając żale po zmarnotrawionym jedzeniu, które wylewali komentujący pracę Buczkowskiej na Facebooku internauci, rzeźba może kojarzyć się z dobrobytem, płodnością, tradycyjnymi obrzędami. Interesująca jest tu nietrwałość zjawiska, życie własnym życiem, zmieniający się kształt i rozpad. Myślę, że dla artystki kontakt z tą miękką, tłustą i gładką materią musi mieć bardzo osobisty wymiar fizyczny. Plastyczna forma masła oraz sam proces tworzenia rzeźby - lepienie, głaskanie i uklepywanie - ma w sobie coś z kontaktu z żywym organizmem. Ujawnia się tu metoda twórcza artystki. Buczkowska niejako słucha swoich prac, podążając za ulotnością zjawisk, ruchem ręki, fascynacją cielesnością i sensualnością czy rozpadem materii.

Dorota Buczkowska, Bez tytułu, 2014, obiekt, zdj. Barbara Kubska
Dorota Buczkowska, Bez tytułu, 2014, obiekt, zdj. Barbara Kubska

Podobnie można spojrzeć na to, co na wystawie w BWA Katowice pokazała Ewa Axelrad. Artystka zaprezentowała skromną w porównaniu z prezentowanymi wcześniej pracami z cyklu „Plaga" czarno-białą fotografię na pleksi. Praca „Fetor. Pozdrowienia" to pocztówkowych rozmiarów przedstawienie policjantów w pełnym uzbrojeniu. Funkcjonariusze przypominają plastyczną masę skupioną wokół kłębów dymu. Zastanawia brak manifestujących, których policja ma rzekomo powstrzymywać. Wygląda to tak, jakby walczyła sama ze sobą. Ważne, że inspiracją dla cyklu „Plaga" były zamieszki w Londynie, zwłaszcza policyjna technika opanowywania zbuntowanego tłumu, tzw. kettling, oraz zainteresowanie pewną płynnością i organicznością mas społecznych. Praca „Zadyma" pokazywana jest na wystawie „Co widać" w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej - czarna, błyszcząca konstrukcja z tarcz używanych przez jednostki prewencyjne. Uchwyty zamontowane po dwóch stronach tarcz wprawiają w stan dezorientacji, nie pozwalając jednoznacznie określić, która strona jest w tej sytuacji defensywna. Podobnie fotografia „Fetor. Pozdrowienia" uzmysławia trudną kwestię rozróżniania i ustalania pozycji kata i ofiary, kontroli społeczeństwa w sytuacjach zagrożenia. Pokazywana po raz pierwszy w katowickim BWA, budziła skojarzenia ze służbami MO, dziś - z wydarzeniami ostatnich miesięcy na Ukrainie raczej, niż z zamieszkami w Londynie, co pokazuje też jej uniwersalizm.

Ewa Axelrad, „Fetor. Pozdrowienia”, z cyklu „Plaga”, 2014, obiekt, fotografia, szkło, 26 × 10 × 1 cm, zdj. Barbara Kubska
Ewa Axelrad, „Fetor. Pozdrowienia”, z cyklu „Plaga”, 2014, obiekt, fotografia, szkło, 26 × 10 × 1 cm, zdj. Barbara Kubska

Żałuję, że na wystawie „O powstawaniu..." artystka nie zdecydowała się na większy rozmach. Liczyłam na smród ogromnych gumowych pasów, jak w instalacji site-specific bez tytułu pokazywanej podczas wystawy „Epidemic" w CSW Znaki Czasu w Toruniu czy wypolerowanej podłogi i zapachu pasty do butów, który czuło się w nowej realizacji z cyklu prac „Fantazje" (wystawa „Suche", 2011 r., Galeria Miejska Arsenał w Poznaniu). Mimo pewnej energii, którą miała w sobie fotografia „Fetor", w kontekście całej wystawy nie zadziałała tak mocno i wyraziście. Właściwie nawet zgubiła się gdzieś między instalacją Little Warsaw a pracą Denisy Lehockiej.

W przeciwieństwie do interaktywnej pracy formacji Little Warsaw czy wymalowanej na czarno gwiazdy grupy Rafani, która codziennie przesuwa się po najdłuższej ścianie, ukazując upływ czasu, najbardziej przyciągają i zachwycają prace Izy Tarasewicz oraz Denisy Lehockiej (Słowacja). Być może ze względu na ich kontemplacyjny charakter, intuicyjność i pewną intymność.

Iza Tarasewicz, Bez tytułu, 2014, instalacja dźwiękowa, wideo, 5', zdj. Barbara Kubska
Iza Tarasewicz, Bez tytułu, 2014, instalacja dźwiękowa, wideo, 5', zdj. Barbara Kubska

Iza Tarasewicz w specjalnie wydzielonej przestrzeni prezentuje charakterystyczne naturalne surowce, które we właściwy dla siebie sposób przetwarza. W ten sposób z konopnych włókien powszechnie używanych przy naprawach hydraulicznych, godzinami czesząc je niczym szamanka, a następnie spryskując lakierem, tworzy ekran, na którym wyświetlana jest minimalistyczna animacja. Widzimy jedynie niewielki czarny okrąg przyczepiony do cienkiego patyczka. Poruszający się lekko, chybotliwie, trochę jak drżące na wietrze źdźbła trawy, jest jedynie cieniem, który może, ale nie musi, budzić w nas skojarzenia. Motyw ten może kojarzyć się z pracą „Continuation is important and continuation is a matrix and a matrix is a set of possibilities", którą jeszcze do niedawna można było oglądać w Instytucie Polskim w Berlinie. Całość zwieńczona została dźwiękiem nagranym podczas pobytu artystki w Brazylii. Z trzech głośników obleczonych bladobrązowymi pokrowcami wydobywają się dziwne pomruki, nucenie, gwar ulicy. Ten dziwny zapis ma w sobie coś pierwotnego, ludycznego zarazem. Przywodzi na myśl plemienne śpiewy, tak charakterystyczne dla kultury oralnej. Ulotność myśli i słów artystka poddaje specyficznej memoryzacji. Jest tu zespolenie ruchu, obrazu, pewnego rytmu, rytuału. Instalacja Izy Tarasewicz pozwala na zasłuchanie, wyłączenie się i wejście w obszar głęboko skrywanych pierwotnych uczuć. Ma w sobie coś bardzo sensualnego. Jest to jednocześnie realizacja dość hermetyczna. Pomocny przy jej odbiorze będzie z pewnością kontekst twórczości artystki, pamięć o przerabianiu charakterystycznych dla niej materiałów, wątków i wykorzystywaniu ich w kolejnych obiektach i instalacjach.

Podobny klimat ma praca site-specific Denisy Lehockiej. Artystka kilka dni zasiedlała przestrzeń galerii charakterystycznymi dla siebie elementami. Pozorny bałagan i przypadkowo rozrzucone przedmioty, które po sobie zostawiła, są w rzeczywistości misternie układaną konstrukcją właściwą jedynie dla języka artystki. Podobnie jak sposób, w jaki tworzy kolejne ceramiczne kokony. Cały proces przypomina rodzaj zapisu, swoistego dziennika. Kokony powstają przez wiele miesięcy, wymagają od artystki wielkiej determinacji, konsekwencji i dyscypliny. Białe skorupy powstają poprzez zamaczanie sznura w gipsie. Kolejna warstwa może powstać dopiero, gdy pierwsza dostatecznie wyschnie. Wielomiesięczna praca owocuje mniej lub bardziej regularnymi formami, które tworzą zapis, zastygając w swoich kształtach. Ten specyficzny rodzaj pisma czy dziennika, który tworzy Denisa Lehocká, pozwala na wejście w jej świat, obszar jej życia, czegoś rytualnego, kojarzącego się z kulturami pierwotnymi.

Denisa Lehocka, Bez tytułu, 2014, instalacja, zdj. Barbara Kubsk
Denisa Lehocka, Bez tytułu, 2014, instalacja, zdj. Barbara Kubska

Kolejne prace bardziej lub mniej wpisują się w koncepcję kuratorską Marty Lisok i Jana Trzupka. To trochę jak z filmową adaptacją książki. Szczęście, jeśli najpierw miało się styczność z lekturą, poznawało bohaterów, kreśląc w myślach ich wygląd i zachowania. Jeśli po tym obejrzymy film, będziemy mogli ocenić, na ile adekwatnie do naszych wyobrażeń widział tę historię reżyser, jak zarysował postaci itp. Gorzej, jeśli zdarzy się odwrotnie. W takim wypadku nie zdołamy zobaczyć historii inaczej niż reżyser. Podobne odczucia mam obcując z wystawą w katowickim BWA. Kuratorzy zbyt arbitralnie nakreślają obszary i sposoby jej odczytania. Nie sposób zobaczyć twórczości poszczególnych artystów inaczej, niż przez pryzmat antropologii pisma i kultury oralnej. Tekst Marty Lisok na tyle determinuje moje wyobrażenia o kolejnych pracach, że gdyby nie rozmowy z samymi artystami, nie byłabym w stanie spojrzeć na nie inaczej, niż mi zasugerowano. Myślę, że czasem naprawdę lepiej milczeć, niż powiedzieć o trzy słowa za dużo.


„O powstawaniu i ginięciu", BWA w Katowicach, 25.04 - 15.06.2014.

Bartek Buczek, "Ekstrakt", 2014, obiekt, woda, drożdże, cukier, książka, 30 × 20 cm, zdj. Barbara Kubska
Bartek Buczek, "Ekstrakt", 2014, obiekt, woda, drożdże, cukier, książka, 30 × 20 cm, zdj. Barbara Kubska

Little Warsaw, "Little Warsaw is dead", 2008, instalacja, zdj. Barbara Kubska
Little Warsaw, "Little Warsaw is dead", 2008, instalacja, zdj. Barbara Kubska

Pavlína Fichta Čierna, "Collection (detal)", 2005–2009, żywica epoksydowa, entomologiczna gablotka 30 × 40 cm, zdj. Barbara Kubs
Pavlína Fichta Čierna, "Collection (detal)", 2005–2009, żywica epoksydowa, entomologiczna gablotka 30 × 40 cm, zdj. Barbara Kubs