Gęste pukle. O obrazach Ewy Juszkiewicz

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Na przekór gwałtownej krytyce, którą wywołało przyznanie Ewie Juszkiewicz Grand Prix na ubiegłorocznej Bielskiej Jesieni, uważam że warto jednak zatrzymać się przy jej obrazach. Juszkiewicz przetwarza dawne portrety, bazując na popkulturowych modach. Zarzucane jej powielanie schematów i ukrywanie się pod maską to gesty, które łatwo określić jako wtórne, jednak nie zmienia to faktu, że są one charakterystyczne dla znacznej części współczesnych sztuk wizualnych. Czy nie tego właśnie boimy się, patrząc na splątane włosy w obrazach Juszkiewicz?

Sztuka Ewy wynika z fascynacji malarstwem klasycznym, czasem bezpośrednio, a czasem zapośredniczonym przez reprodukcje. To właśnie zacieranie granic między światem realnym a jego powieleniem, kopią, jest jednym z istotnych doświadczeń nowoczesności. To, ile zobaczyliśmy, a nie w jaki sposób, buduje współczesne odczuwanie obrazu.

Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz.
Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz.

Pierwsze duże cykle obrazów Juszkiewicz przedstawiały malowane w konwencji grozy dziewczęta. Na ich twarzach pojawiały się wynaturzone grymasy, wydęte wargi, przesunięte szczęki. Choć uproszczone, charakteryzowała je jednak pewna indywidualność. Te tonące w ciemności wyobrażenia mogły przedstawiać potwory, były jednak konkretnymi osobami. W kolejnych cyklach coraz częściej zamiast groteskowych twarzyczek pojawiały się głowy zwierząt: wilka, zająca, sowy – oraz nawiązania do sztuki dawnej. Stopniowo uwaga artystki zaczęła skupiać się na przeczesywaniu historii sztuki: z jednej strony na wyławianiu z niej zapomnianych malarek, z drugiej na poszukiwaniu kobiecych przedstawień. Juszkiewicz coraz częściej odnosiła się do klasycznego już pytania Lindy Nochlin o nieobecność wielkich artystek w historii sztuki. Na jej płótnach dziewczynki zastąpione zostały przez młode kobiety przy sztalugach albo z pędzlami w dłoni. Jednak żadna z nich nie miała twarzy, podstawowego elementu identyfikacji. Podmiotowość i indywidualność tych postaci ujawnia się w szczelinach opowieści, które jako widzowie staramy się stworzyć, zadając sobie pytanie, kim i jakie były owe kobiety.

Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz.
Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz.

Starając się odpowiedzieć na pytanie o nieobecność wielkich artystek w historii, Juszkiewicz podejmuje spór z tradycyjnym portretem – obszarem przechowywania wyobrażeń o przeszłości. Kobiety w swych pracach pozbawia twarzy, na której wszak projektują się światy ukryte pod warstwą skóry. We wcześniejszych pracach emocje objawiały się w pełnej gamie, teraz, ukryte czynią postać jedynie figurą gotową przyjąć społeczne wyobrażenia i projekcje. Dlatego zamiast twarzy pojawiają się najróżniejsze formy.

Na płótnie „Gdzie woda czysta i trawa zielona” (2012) dziewczyna ubrana w suknię w stylu empire ma zamiast twarzy bukiet kwiatów. Spod finezyjnego białego czepka na obrazie „Pukle” wypływają zakrywające owal kobiecej twarzy gęste ciemne loki, kontrastujące z bielą kołnierzyka. W portrecie „Girl in blue” (nagrodzonym na ostatniej Bielskiej Jesieni) lekko zawstydzona twarzyczka dziewczyny pędzla Johannesa Cornelisza Versproncka zamienia się w olbrzymi grzyb pełen narośli, który zdaje się pulsować i pochłaniać żywicielkę. Podobny efekt stosuje Juszkiewicz w „Portrecie damy”, tyle że tym razem monstrualność zostaje spotęgowana przez wyrastające z olbrzymich muszli glony, wodorosty i resztki koralowców.

Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz
Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz

Monstrualne twarze pojawiają się, by jak w wielu przykładach tradycyjnego malarstwa oznaczać coś innego niż to, czym są. Huby, narośle, włosy, woale wyrastające zamiast twarzy obrazują, jak wykorzystane malarskie pierwowzory obrastają w znaczenia. Juszkiewicz wierzy, że malarstwo może opowiedzieć coś istotnego nie tylko o teraźniejszości, ale i o sposobie odczytywania historii. Przenosząc na płótna dawne obrazy, nie ocenia ich statusu, znaczenia – może tylko przywołuje i przypomina. Opowieści kobiet, ich sekrety i wspomnienia zatarły się przez stulecia. Artystka nie wydobywa ich brutalnie, nie odwzorowuje też wiernie ich portretów. Przywołując dawne obrazy, przypomina sportretowane osoby, redukuje, na ile może, choć trochę historyczne pominięcia. Czy dzięki historii sztuki coś naprawdę o nich wiemy? Czy dzięki obrazom Juszkiewicz dowiemy się więcej?

Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz
Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz

Inspiracja sztuką dawną znalazła u Juszkiewicz wyraz nie tyle w technice malarskiej, ile w stylu i formie wyrazu. Dzięki wertowaniu albumów z reprodukcjami i przeczesywaniu wirtualnych galerii wypracowała język, którym można mówić o tym, co było. Zastosowała fragmentaryczność, wygładzenie, czasem demontaż całości, pozbawienie jej pierwotnego sensu i znaczenia. Stąd taki a nie inny sposób odwzorowywania płócien Élisabeth Vigée-Lebrun, Vladimira Borovikovsky’ego, Christiana Albrechta Jansena czy Louisa Léopolda Boilly. Relacja między pierwowzorem a kreacją artystki nigdy nie jest prosta i bezpośrednia. Jest rodzajem przejścia, w którym oryginał zastąpiony zostaje odbiciem, które zdominowało naszą percepcję dawnej sztuki. Nigdy do końca nie uda się nam wniknąć w tamten świat, on zawsze ulega przeobrażeniom spowodowanym przez współczesność.

Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz
Obrazy Ewy Juszkiewicz na wystawie w galerii lokal_ 30; Warszawa, listopad 2013/styczeń 2014; fot.: Paweł Derkacz

Większość dotychczasowych prac Ewy Juszkiewicz – zarówno z wcześniejszego okresu, jak i tych najnowszych, kiedy już zaczęła odnosić się do tradycji - ma wspólny cel. Przy użyciu środków współczesnych artystka próbuje uporać się z historią. Równocześnie gesty te można odczytywać bardziej osobiście. Juszkiewicz sięga po historyczne portrety kobiet, by pozbawiając je prostej identyfikacji, pytać także o swoje miejsce w sztuce.

Bez tytułu, 2013, olej na płótnie, 40 x 30 cm
Bez tytułu, 2013, olej na płótnie, 40 x 30 cm