Precz z pomnikarstwem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Przyjdą nocą, zgwałcą srodze,
Na kradzionej gdzieś podłodze,
Zostawią z dzieckiem! Dzieckiem radzieckiem!
Kryj się, kryj!

Fragment przyśpiewki legionowej z wojny polsko-bolszewickiej,
wykonywanej współcześnie przez zespół Kult jako piosenka „Sowieci”

Na interwencję Jerzego Bohdana Szumczyka, który 12 października w Gdańsku ustawił swoją monumentalną rzeźbę „Komm Frau” (po szczegóły odsyłam do „Gazety Wyborczej”), zareagowali zarówno ci mniej, jak i ci bardziej zainteresowani sztuką współczesną, od  rosyjskiego ambasadora po Wandę Nowicką. Z utęsknieniem czekałem, co powie Radosław Sikorski, który chyba jednak postanowił dyplomatycznie odwrócić wzrok. Sprawę przeciwko artyście umorzono, bo ani prokuratura, ani on sam nie uważają, by cała akcja miała znamiona „czynu z art. 256 § 2 kk, tj. nawoływania poprzez prezentowanie rzeźby do nienawiści na tle różnic narodowościowych”. Co więcej, Szumczyk w swoim oświadczeniu przyznaje, że nie tylko nie nienawidzi, ale wręcz kocha wszystkich, również i Rosjan. Można by zapytać, czy to już syndrom sztokholmski, ale nie bądźmy złośliwi.

Muszę przyznać, że tajna nocna akcja ustawienia wielkiej rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę na placu noszącym miano Zwycięstwa (wiadomo kogo, kiedy i nad czym) zrobiła na mnie wrażenie. Środowisko artystyczne nie mówi o tym dużo. Również większość lewicujących felietonistów nie wie chyba, jak się do tego odnieść. Stąd wzdychanie, że tak, że owszem, że kobiety cierpią na wojnie, że są ofiarami męskiej dominacji, że rację ma młody artysta, choć taki młody i nie może tego pamiętać, ale że nie można się tak ograniczać tylko do Armii Czerwonej, że przecież wszyscy, na każdej wojnie gwałcili, mordowali, że Polacy na pewno też coś mają za kołnierzem, że trzeba by bardziej uogólnić, zuniwersalizować, mniej wulgarności by się też przydało... Najlepszy był komentarz użytkownika o nicku q-ku: „Takie trudne i brudne tematy przedstawia się alegorycznie”. Mam teraz ochotę szkaradnie zakląć, ale płaszczyk kultury mi nie pozwala.

A więc, po pierwsze, gwałty na masową skalę dokonywane przez radzieckich żołnierzy to fakt i żadna polityczna poprawność nie może temu zaprzeczyć. Zainteresowanym (i odpornym psychicznie) polecam lekturę artykułu na ten temat w „Polityce”. Mało która armia posuwała się do takich aktów bestialstwa. Z całym szacunkiem do Rosjan jako narodu, jeśli jakiś artysta się tym zajmuje, nie oczekujmy od niego subtelności. Parafrazując klasyka: nie nazywajmy szamba perfumerią. Odreagowanie pamięci nie jest czymś przyjemnym, nie ma co się zatem dziwić wulgarnemu językowi „Komm frau”. Rosjanie zaprzeczający gwałtom są jak Polacy zaprzeczający żydowskim pogromom. Natomiast dbanie o dobre relacje ze wschodnimi sąsiadami to sprawa dyplomacji oraz fundacji przyjaźni polsko-rosyjskiej, nie artystów.

Po drugie i najważniejsze, nie należy oceniać realizacji Szumczyka jedynie jako przypomnienia tragicznych zdarzeń, ale przede wszystkim jako mocne uderzenie w samą ideę pomnikarstwa i mitotwórstwa. Nie tylko mocne, ale i celne, sądząc po liczbie komentarzy. Przez długie lata w Polsce wśród pomników ku czci najbardziej rzucały się w oczy te, które stawiano w podzięce czerwonoarmistom. Do dziś uchowało się ich wiele. Samotne czołgi, dumni wojownicy (czasem trochę ospali, ale to tylko pozory), pamiątkowe tablice i głazy narzutowe – wszystko to należało do oficjalnej celebry, z której sztuka awangardowa ma polewkę nie od dziś. Realizacja Szumczyka powstała w takiej a nie innej rzeczywistości geopolitycznej, więc nie ma co od niej oczekiwać, że będzie opowiadała o jakichś ogólnych, wyimaginowanych wydarzeniach, gdy tymczasem tu, na miejscu, jest jeszcze tyle konkretnych historii do opowiedzenia. Gwałcący żołnierz powinien być every-manem? Może i powinien, ale nie widziałem jeszcze w Polsce ustawionego przez władze pomnika, który poświęcony był chwale wszystkich armii, które na przestrzeni wieków wyzwalały niezliczone podbite narody. Rzeźba gdańskiego artysty jest utrzymana w socrealistycznej estetyce, co jeszcze mocniej wiąże ją z konkretną narracją historyczną i czyni jeszcze bardziej interesującą.

Po trzecie, każdy mit musi upaść. A jeśli sztuka się do tego upadku przyczynia, to punkt dla niej.

Wszystko to sprawia, że realizacja, za pomocą której autor wali nas na odlew, jest najlepszą i najbardziej adekwatną odpowiedzią na postulat społecznego zaangażowania sztuki. W dodatku owemu zaangażowaniu towarzyszy jawna drwina. Ideał! Czytając, że Szumczyk może zostać uznany winnym wykroczenia, „tzw. nieobyczajnego wybryku, czyli zachowania się w sposób sprzeczny z ogólnie przyjętymi zasadami moralnymi, zasadami obyczajowości, współżycia społecznego”, wywołać może w tej sytuacji jedynie gromki śmiech.

„Gwałt na Niemce był dla żołnierza radzieckiego symbolem zwycięstwa” – pisała „Polityka” we wspomnianym artykule. A zatem wszystko jasne: Szumczyk postawił nie co innego, jak Pomnik Zwycięstwa Armii Czerwonej.