Riposta grupie "The Krasnals"

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Wiadomo było, że po napisaniu przeze mnie krytycznej recenzji (http://www.obieg.pl/rozmowy/23005) wystawy „Thymós. Sztuka gniewu 1900 - 2011" odezwą się nożyce w postaci grupy „The Krasnals", którzy opublikowali odpowiedź na łamach swojego bloga (http://the-krasnals.blogspot.com/2011/11/polska-zoc-2.html) - uprzednio proponując umieszczenie jej na stronie „Obiegu". Czas na mój komentarz, choć robię to bardzo niechętnie, ponieważ Krasnale już nie raz udowodniły, że najlepsi są w obelgach. Przykład? Praca na wspomnianej wystawie. Nazwisko jednej z artystek, która nie podoba się Krasnalom towarzyszy tam słowom „gówna się nie dotyka". To powinno wystarczyć za mój komentarz, jednak czuję się wyrwany do odpowiedzi.

A zatem krótka lekcja czytania ze zrozumieniem: upolitycznianie sztuki to nie to samo, co sztuka polityczna. To pierwsze jest przeprowadzane na siłę, to drugie niekoniecznie. Żmijewskiego można posądzać o uprawianie tego drugiego. Piotrowskiego, również dlatego, że jest jedynie kuratorem, co najwyżej o to pierwsze. Do licha, przecież Ranciėre pisał, że sztuka z definicji jest polityczna. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy ktoś chce ją upolitycznić zgodnie z własnymi przekonaniami.

Nie lubię się powtarzać, lecz The Krasnals uczą się zapewne przez repetycję, dlatego napiszę jeszcze raz: Piotrowski włączył do swojej narracji (politycznej) prace, których włączać nie powinien, bo powstały z inną intencją. Postąpił źle, za co został wypunktowany. Nikt w jego wystawę nie „uderza", co sugerują The Krasnals - poza artystami, którzy brali w niej udział. A im chyba wolno? Czy może za karę znajdą się wśród opluwanych przez Krasnali? Na pewno będzie im z tego powodu bardzo przykro.

Krasnale po raz kolejny z zazdrością piszą o sztuce na salonach. Czy aż tak bardzo chcą się na nich znaleźć? Może z zakrytą przyłbicą krytykują system, a z odsłoniętą, jako artyści z nazwiskami starają się walczyć o swoje miejsce w jego ramach, bezskutecznie walczą o dotacje i usiłują sprzedać swoje prace? Krasnale chcieliby być Olbrzymami - nie ma sensu się temu dziwić.

Czy The Krasnals tworzą sztukę „prawicową", w opozycji do tej znienawidzonej przez nich, rzekomo „lewicowej"? Niestety nie, bo poza krytyką nie są w stanie spłodzić nic pozytywnego. W tej sytuacji pozostaje im lżenie i wylewanie swoich frustracji. To przypomina sytuację męża bijącego własną żonę za to tylko, że sam jest impotentem. Zapewne dlatego pozostają anonimowi - wstyd jest zbyt silny, żeby się ujawnić.

Warto też w tym miejscu zapytać, jak w zasadzie sztuka prawicowa powinna wyglądać? Skoro jest to sztuka konserwatywna, więc może powinno być to po prostu tradycyjne malarstwo pejzażowe lub realistyczna rzeźba w brązie? Życzę zatem Krasnalom powodzenia w uprawianiu tej ciężkiej dziedziny.

Na razie Krasnale piszą ze złością o wysoko postawionej poprzeczce. Wpatrują się w nią z zadartymi głowami lecz niestety, nie mogą do niej doskoczyć. Pozostaje im więc tylko podskakiwać. Powodzenia. Wierzę, że w końcu dacie radę.

Jako ilustrację tej polemiki zamieszczamy pracę Stanisława Szukalskiego „Walka ilości z jakością" (1917, fragment) - dowód na to, że uprawiać ciekawą i przekonującą sztukę polityczną oraz „prawicową" jednak można. Polecam uczyć się od najlepszych.

Odpowiedź The Krasnals na Ripostę Marcina Krasnego:

http://the-krasnals.blogspot.com/2011/11/polska-zoc-3-krasnalofobia.html

Stanisław Szukalski, Walka ilości z jakością, 1917, fragment
Stanisław Szukalski, Walka ilości z jakością, 1917, fragment