Czyje muzeum? Jaka ekonomia?

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Komu w tym momencie i w tym kontekście ze zdziwieniem przychodzi na myśl skojarzenie z Alasdairem MacIntyre'em, ten ma absolutną rację, że się dziwi. Zdziwienie nie opuszczało również mnie podczas niedawnej konferencji o ekonomii muzeum. Zanim jednak sformułowałam powyższy tytuł, moje pierwsze myśli powędrowały do dawnego tekstu Paula Valery'ego The Problems of Museums, w którym muzeum pojawia się jako twór o dziwnym, uporządkowanym nieporządku; miejsce, gdzie gra równocześnie dziesięć orkiestr muzycznych, nasze spojrzenie doznaje przemocy wobec wykorzystania przestrzeni zwanej kolekcją, a obiekty tam zgromadzone domagają się uwagi. Z powyższego nietrudno się domyślić, iż Valery nie lubił muzeów, do czego zresztą sam się przyznawał, ale zdawał też sobie sprawę, że to od widza w dużej mierze zależy, czy muzeum będzie grobem, czy skarbem...

Je n'aime pas trop les musées... Je suis saisi d'une horreur sacreée. Mon pas se fait pieux. Ma voix change et s'établit un peu plus haute qu á 'l'église, mais un peu moins forte qu 'elle ne sonne dans l'ordinaire de la vie. Bientôt, je ne sais plus ce que je suis venu faire dans ces solitudes cirées, qui tiennent du temple et du salon, du cimetière et de l'école... Suis-je venu m'instruire, ou chercher mon enchantement...?1

Zatrzymałabym się przez chwilę nad ostatnim zdaniem, tzn. pytaniu o to, dlaczego do muzeum się przychodzi: czy aby być instruowanym, czy aby szukać zachwytu? Zaproponowana alternatywa być może jest po części wytworem czasów, w których została sformułowana, jednak co ważne, została postawiona z perspektywy widza i chyba w jakimś stopniu nadal jest aktualna. Od początku jednak.

W dniach 25-26 listopada 2010 w Warszawie miała miejsce polsko-brytyjska konferencja oraz warsztaty dla muzealników pod tytułem Ekonomia muzeum. W konferencji wzięli udział liczni przedstawiciele polskiego oraz brytyjskiego świata sztuki i nie tylko. Celem wedle słów organizatorów była konfrontacja doświadczeń, metod działania i założeń prawno-ekonomicznych pozwalających widzieć współczesne muzeum jako miejsce przecięcia niemal wszystkich sfer współczesnej cywilizacji - kultury i nauki, miejsca, w którym wszystkie zgromadzone zasoby (nie tylko muzealia) mają określoną wartość materialną i niematerialną. „Ekonomia uczciwości", etyka, misja nie są - w rozumieniu organizatorów konferencji - w sprzeczności wobec myślenia ekonomicznego i strategicznego2. Referaty w pierwszym dniu zostały podzielone na trzy bloki tematyczne: Ekonomika muzeów, czyli finansowanie i gospodarka zasobami muzeum oraz efektywność społeczna; Architektura i technologie muzeum; Muzeum i komercja. Prawo, etyka, misja i rynek. Drugi dzień przeznaczono na warsztaty, podczas których kwestie ekonomiczne omawiali Paweł Jaskanis i Dorota Folga Januszewska, a architekturą i przedstawieniem projektów zajęli się Wojciech Wiza oraz - po stronie brytyjskiej - Stephen Greenberg.

Jak wyglądało to w praktyce? Wiele spośród wystąpień było próbą odpowiedzi na pytanie, czym jest muzeum dzisiaj, jakie ma zadania oraz cele. Iwona Szmelter odwołała się do historii muzeum, wspomniała dom muz wraz ze związanymi z nim kategoriami estetycznymi oraz fetyszyzmem materiałowym. Zauważyła, że dawna rola, tzn. gromadzenie i ochrona obiektów, to zdecydowanie za mało jak na współczesne muzeum, które ma wiele nowych zadań - od edukacji po wielokierunkowe kształcenie specjalistów. Jako główne problemy w ich realizacji zostały wskazane tradycyjna struktura, brak komunikacji oraz podziały istniejące zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Marek Pabich porównał muzeum do placu; zwrócił uwagę, iż jest ono odzwierciedleniem miasta i jego struktury; jako instytucja postrzegane jest na zewnątrz raczej jako architektura-budynek, niż przez pryzmat eksponatów czy kolekcji. Używanie jakichkolwiek dodatkowych metafor w stosunku do muzeum jest zupełnie zbędne, gdyż według Katarzyny Barańskiej „muzeum jest muzeum" i żadnych dodatkowych określeń nie wymaga - współcześnie wiąże się zaś z takimi zagadnieniami, jak demokratyzacja czasu wolnego, populizm, egalitaryzm, a także kwestie ilości i jakości. Padło również zastanawiające stwierdzenie, iż współcześnie przyjemność zwiedzania zamieniła się w ulgę. Stanisław Mocek z kolei odwołał się do roli muzeum w kontekście pamięci i zapominania - tzn. muzea jako jednostki przechowujące pamięć w sposób fragmentaryczny przechowują też zapominanie. Wpływają tym samym na kształtowanie świadomości zbiorowej, myślenie nie tylko o przeszłości, ale też o przyszłości.

Sporo czasu poświęcono też zagadnieniom ekonomiczno-prawnym. Andrzej Rottermund przypomniał historię finansowania muzealnictwa w Polsce po 1989 roku. Bardzo ciekawą i obszerną koncepcję zasobów muzeum w kontekście substytutu i symulakrum przedstawił Paweł Jaskanis. O zasadach etycznych, regulacjach prawnych oraz standardach mówiła min. Freda Matassa, zaczynając od znamiennych słów, iż pieniądze nie mają znaczenia. Ważniejsze od pieniędzy są standardy, które wcale nie oznaczają wygórowanych nakładów, ale odwołują się do paru prostych zasad, jak zadbanie o to, aby wszyscy pracownicy potrafili wypełniać swoje obowiązki (co tyczy się w tej samej mierze osoby pracującej w recepcji, dziele inwentarzu, realizacji, kuratora/ki etc.) czy znali podstawowe akty prawne (np. międzynarodowy kodeks etyki muzeum). Kwestie prawne stanowiły też temat warsztatów pt. Muzeum i komercja. Prawo etyka, misja, rynek drugiego dnia, podczas których zostały omówione zagadnienia związane ze wspomnianym znowelowalizowanym Kodeksem Etyki dla Muzeów ICOM oraz ustawą z 21 listopada 1996 r. o muzeach.

Mało miejsca - a szkoda, zwłaszcza w kontekście ekonomii - poświęcono designowi. Laurie Steward zwróciła uwagę na kwestię częstych nieporozumień między architektami przestrzeni a designerami. Chodzi o to, że sama przestrzeń architektoniczna budynku narzuca pewne warunki, z którymi trudno czasem dyskutować. Rola designera to stworzenie takich warunków, aby przejście przez muzeum było emocjonalną podróżą wywołującą efekt raczej inside in niż outside out - co nie w każdej przestrzeni jest możliwe do osiągnięcia. Przypomina mi się w tym miejscu wypowiedź Paoli Antonelli3w jednym z wywiadów o tym, iż muzea są miejscami, gdzie powinno się zmieniać prędkość. Można sprawić, aby zwiedzający poruszali się szybciej lub wolniej4. Według Antonelli w przypadku designu, mają się zatrzymać.

Nie zabrakło też nowych technologii i wizji wirtualnych muzeów. Wojciech Gorczyca zaprezentował krakowski projekt Nowe Sukiennice, łączący tradycję z współczesnymi technologiami. Bardzo ożywiająco podziałało wystąpienie Wojciecha Cellara z Katedry Technologii Informatycznych, według którego prawdziwe życie jest w internecie i należałoby z tego wyciągnąć wnioski również odnośnie muzeum, tzn. stworzyć jego wirtualny projekt. Rzeczywistość wirtualna nie miałaby jednak realnego doświadczania ani obecności w muzeum zastąpić, tylko uzupełnić. Projekt taki pozwala na większe możliwości nie tylko ekspozycyjne, ale również te dotyczące finansów muzeum mogłoby się stać producentem obiektów wirtualnych.

Powracając do tytułu w duchu MacIntyre'a... Pozornie ta sama terminologia może odnosić się do zupełnie różnych systemów i racjonalności - odwołałabym się w tym miejscu do niezbyt jasnej wizji Marii Anny Potockiej. Według niej muzeum jako instytucja skazane jest na nieświadomość własnej fragmentaryczności, a co z tym związane, również dużą przypadkowość. W wystąpieniu została podkreślona rola programu i jego dwóch modeli: uniwersalnego oraz prywatnego. W modelu uniwersalnym nie ma nic, co wymagałoby zmian: charakteryzuje się on dużą pasywnością i oporem na innowacje. W przeciwieństwie do niego model prywatny zależy od intuicji osoby prowadzącej, jest on zdecydowanie bardziej aktywny mutatis mutandis - lepszy. Nie do końca jednak jest jasne, na czym ten uniwersalny model miałby polegać? Zastanawiające jest też duże uproszczenie tego podziału - tak jakby muzeum mogło być tylko albo ogólnym, niewyraźnym i konserwatywnym tworem, albo tylko czymś na kształt prywatnej galerii - wydaje mi się, iż można by znaleźć co najmniej jeszcze kilka opcji pomiędzy. Każdy model z konieczności jest fragmentaryczny, ważniejsze jest być może przemyślane i konsekwentne określenie wybranego fragmentu, biorące pod uwagę nie tylko osobę prowadzącą, ale całość warunków społecznych, psycho-geograficznych, lokalnych etc. Parafrazując Alasdaira, Augustynowi do Huma nie tyle jest daleko, ile znajdują się oni na zupełnie innych drogach. Co oznacza ten model w praktyce, przekonamy się zapewne w MOCAK-u.

Podczas konferencji padło wiele cennych uwag i komentarzy, jednak nie opuszczało mnie wrażenie, iż nie tylko siedzę na spotkaniu muzealników o muzealnictwie, ale że muzeum jest tworem dla muzealników - zabrakło mi szerszej perspektywy, myślenia od strony widza i dla widza5. Stephen Greenberg powiedział mi podczas przerwy, że konferencja wydaje mu się bardzo interesująca, aczkolwiek atmosferą przypomina mu konferencję Museum Association w Wielkiej Brytanii piętnaście lat temu - kiedy muzea nie miały pieniędzy z loterii, sposób myślenia był akademicko-konserwatywny i oporny na zmianę. A przecież muzea stały się miejscami tyleż edukacji, co i rozwoju duchowego. Przyznał, że zabrakło myślenia od strony widza właśnie, a przecież konieczne są badania publiczności, aby sprawdzić zarówno te istniejące, jak i dopiero zaproponowane muzeum rozwiązania. Pozwoliłoby to zrozumieć, jakie muzeum powinno dla widzów być i co oni chcieliby od niego otrzymać wraz z jego doświadczaniem. Jeśli więc rzeczywiście od widza zależy, czy muzeum jest grobem, czy skarbem, należałoby najpierw pomyśleć o tym, aby jak widza w ogóle do muzeum przyciągnąć.

Czyje więc muzeum? Czyja ekonomia? Robert Storr w tekście Show and Tell pisał, iż pokazywanie jest już mówieniem, pewną narracją. Przestrzeń można potraktować jako pewne medium, w którym idee są wyrażone w sposób wizualny. Wystawa, instalacja czy cokolwiek by to było jest zarówno prezentacją, jak i komentarzem, dokumentacją i interpretacją... I niekoniecznie taki odbiór sztuki związany jest z wytrenowanym widzem muzealnikiem, krytykiem/krytyczką sztuki, historykiem/historyczką, ale po prostu, zwyczajni ludzie są wrażliwi na swoje otoczenie i to, co w nich jest, jeśli pozwoli im się być6.

  1. 1. P. Valery, Le probleme des musees, Ouvres, II, Paris 1960, s.1290-91, Por.. Paul Valéry, 2005, Problem muzeów, przeł. B. Mytych-Forajter, W. Forajter, [w:] Muzeum sztuki: antologia, wstęp i red. M. Popczyk, Kraków: Universitas.
  2. 2. Por. http://www.ekonomiamuzeum.pl/
  3. 3. Kurator działu architektury oraz designu w MoMA.
  4. 4. Design and Architecture, Paola Antonelli interviewed by Bennett Simpson, s.86 [w:] What Makes a Great Exhibition, ed. Paula Marincola, Reaktion Books, 2007.
  5. 5. Tylko nieliczni uczestnicy zauważyli problem - doceniam tu wystąpienia Joanny Waniek, Łukasza Gorczycy czy Wojciecha Celara.
  6. 6. Robert Storr, Show and Tell, s.23 [w:] What Makes a Great Exhibition, ed. Paula Marincola, Reaktion Books, 2007.