Kognitywne propozycje sztuki

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Zastanawiającym zbiegiem okoliczności we wrześniu tego roku zaistniały na naszej scenie artystycznej trzy fakty wytyczające wspólnie pole interesujących aspiracji sztuki. Manifest nooawangardy1 przedstawiony został w ramach wystawy Niezwykle rzadkie zdarzenia w CSW w Warszawie niemal równocześnie z ideą dzieła sztuki jako koanu2, stanowiącą bazę dla wystawy i sesji teoretycznej przygotowanych przez Tomasza Sikorskiego w MCSW Elektrownia w Radomiu), a w tym samym czasie dzięki festiwalowi sztuki publicznej Passengers trafił w moje ręce intrygujący poznawczo obiekt: moneta o nominale zero i nieokreślonej walucie. Oczywiście te trzy fakty nie czynią jeszcze wiosny, jednak warto nie przeoczyć, że choć wynikają z odmiennych praktyk, to zgodne są w jednym: kierują uwagę przede wszystkim na poznawcze (kognitywne) aspekty i możliwości sztuki.

Można by to zbyć powiedzeniem, że wszystko już w sztuce było (i to nie raz), ale jestem przekonany, że nie jest w naszym interesie takie potraktowanie tych propozycji lub bagatelizowanie koincydencji tych zdarzeń. Pojawiały się one bowiem w sytuacji, którą w moim przekonaniu charakteryzują dwa elementy: przedłużający się ideowy impas i informacyjne przeciążenie. Żyjemy pod presją ogromnej ilości napływających nieustannie informacji, z których wynika jednak przede wszystkim raczej poznawczy klincz dotychczas wyartykułowanych koncepcji, a nie perspektywy nowych ideowych horyzontów. Te dwa czynniki reprodukują głównie działania, wprawdzie dobrze uzasadnione, ale już spowszedniałe; nie można powiedzieć, że to działania jałowe, ale też nie zmieniają obecnej sytuacji w stopniu, jakiego oczekujemy. Znamieniem tej sytuacji (nie tylko w sztuce) jest poczucie, że nie korzystamy w dostatecznym stopniu z potencjału informacji i idei, które praktycznie mamy pod ręką i w zasięgu naszych intelektualnych możliwości. Ostrożną propozycję wyjścia z tego klinczu wskazała w moim przekonaniu wystawa Making Worlds na tegorocznym biennale w Wenecji, grupująca artystów starających się „budować może nie zupełnie na nowo, ale budować od postaw"3. Przywołane na wstępie trzy manifestacje sytuują się na tej samej linii co Making Worlds, ale sądzę, że wskazują na radykalniejsze cofnięcie się do podstaw: kierują uwagę nie na konstruowanie idei, lecz na bardziej od nich podstawowe praktyki kognitywne. A przy tym Manifest nooawangardy i Dzieło sztuki jako koan można potraktować jako swoiste metaidee, postulatywne wypowiedzi o pewnych zbiorach możliwych idei.

Dlaczego kognitywne praktyki są w tej chwili tak istotne? Najprościej sięgnąć do perspektywy, jaką operuje psychologia poznawcza, wyjaśniająca zachowanie człowieka jako wyznaczone przez struktury i procesy poznawcze4. Konkretny człowiek może osiągnąć istotną zmianę swojego zachowania, zmieniając sposób, w jaki postrzega rzeczywistość i jak przetwarza informacje. Właśnie takim przemianom struktur i procesów poznawczych służyć ma postulowane w Manifeście nooawangardy poszukiwanie outlierów (podważających system idei i perceptów), a praca z koanem - wskazywana w idei dzieła sztuki jako koanu - jest oczywiście drogą poznawczej odmiany. Zatem nie chodzi tu o nową ideę dla samej nowości (to zadanie dla speców od marketingu), lecz o poszukiwanie innych poznawczych postaw, by te wyznaczyły drogę zmiany obecnego status quo. Rzeczywistość jest zbyt ważna, by wobec niej kapitulować, mówiąc, że nas męczy, i rezygnować z prób poradzenia sobie z nią - to podstawowa przesłanka propozycji praktyk kognitywnych w polu sztuki.

Kilku aspektom przywołanych manifestacji warto przyjrzeć się bliżej. Manifest nooawangardy zawiera propozycje dotyczące dwóch poziomów: ogólniejszego - strategii - i bardziej szczegółowego - taktyki. Sięgam po takie militarno-korporacyjne nazewnictwo, ponieważ w nazwie manifestu jest „awangarda", a w jego treści odniesienia do funkcjonowania wielkich organizmów kapitalistycznej produkcji, ale istotniejsze jest samo rozróżnienie tych dwóch poziomów, bowiem bez niego łatwo uwikłać się w pogląd, że autonomia jest zawsze przeciwieństwem zaangażowania.

Na najogólniejszym poziomie Manifest nooawangardy postuluje dla sztuki misję poznawczą i emancypującą zarazem, a dwa najważniejsze cele strategiczne określa jako przekroczenie logiki obecnego status quo systemu określanego jako kapitalizm kognitywny i spowodowanie nowych kierunków jego przemian. Tym nadrzędnym celom mają służyć taktyki: 1. tworzenia outlierów; 2. nastawienie się na wpływ na kluczowe węzły sieci (informacyjnej), a nie masowe oddziaływanie, oraz 3. autonomia samego procesu, choć nadrzędny cel poznawczy zostaje zachowany.

To rozróżnienie poziomów łatwo uchwycić przez odniesienie do dwóch zasadniczych typów badań naukowych. Jednym są badania służące zasadniczo rozwiązywaniu zadanych problemów technicznych, drugim badania podstawowe, których użyteczność nie jest jeszcze zdefiniowana, ale ich wyniki mogą się przydać w przyszłości. Właśnie ten drugi typ naukowych badań jest modelem dla autonomicznych procesów twórczych w polu sztuki.

Skoro utylitarnie nastawione działania są na tyle spójne z logiką istniejącego systemu, że nie mogą go istotnie zmienić, choćby powodowały spektakularne efekty, to właśnie autonomiczne, w znaczeniu nie-wprost-utylitarne, procesy twórcze mają tę szansę 5. Ponadto tak rozumiane akty sztuki nie mają formować ściśle określonych reakcji jej odbiorców (w przeciwieństwie do tego, co postulował w swoim manifeście Artur Żmijewski, posługując się pojęciem algorytmu), jednak autorzy Manifestu nooawangardy zakładają, jak sądzę, że reakcje odbiorców będą miały zasadniczo charakter poznawczy, a nie np. kontemplacyjny, czyli czysto estetyczny. Chodzi tu oczywiście o reakcje poznawcze, które mogą stać się podstawą przemian w postępowaniu i postawie wobec rzeczywistości. Wzorem nauki, zaangażowana w przemianę status quo strategia autorów Manifestu nooawangardy nie koliduje zatem z ich taktycznym postulatem autonomii aktów twórczych. Trzeba jednak podkreślić, że Manifest nooawangardy w nie mniejszym stopniu niż manifest Żmijewskiego Stosowane sztuki społeczne formułuje określoną misję sztuki: można powiedzieć, że MN formułuje misję poznawczą, a SSS - wykonawczą . Pokrewieństwa tych manifestów nie należy gubić, w obu chodzi bowiem o aktywną postawę wobec rzeczywistości, w której żyjemy6.

Manifest Nooawangardy jest w intencji jego autorów propozycją odnoszącą się do sytuacji aktualnej obecnie, warunków, które ekonomia polityczna ujmuje pojęciem kapitalizmu kognitywnego. Natomiast do tego, co jest wciąż aktualne od wielu wieków, sięga idea dzieła sztuki jako koanu. Ta sugestywna próba włączenia do refleksji nad sztuką tradycji zen wnosi także ważną odmianę w rozumienia aktualności, przypomina że nie musimy ograniczać rozumienia „teraz" do tego, co serwują informacyjne serwisy. W osobowym, a nie gazetowym rozumieniu „teraz' odnajduje szansę na osobową integralność podmiotu i jego autonomię. Zatem przy całej odmienności w stosunku do tego, co proponuje Manifest nooawangardy warto w idei dzieła sztuki jako koanu dostrzec podobny imperatyw przekroczenia znanych już ujęć rzeczywistości.

Podobne jest też rozumienie autonomii twórcy: koan jest narzędziem, które ma zdecydowanie poznawczy cel, bo dla praktyki zen nie ma celów ważniejszych od oświecenia umysłu, ale osoba zadająca koan innej osobie, sama wybiera, czego ma on dotyczyć. Ktoś, kto podejmuje wysiłek zmierzenia się z koanem, nie jest wobec niego tylko odbiorcą, podejmuje się pewnej pracy nad swoją świadomością - zatem i tu jest punkt styczny z zamierzeniami nooawangardy.

Dzieło sztuki jako koan również zawiera ideę działania mniejszościowego, co nie znaczy, że z zasady hermetycznego, za to opartego na podjęciu ryzyka, że nie będzie się łatwo zrozumianym, a na pewno nie natychmiast zrozumianym w szerszych kręgach społecznych.

Podkreślając punkty styczności tych dwóch propozycji, nie chcę bynajmniej sugerować, że są one kompatybilne uważam natomiast, że w kilku punktach podobnie diagnozują poznawczy pat, z którym mamy obecnie do czynienia.

„Koaniczne poznanie" nie kwestionuje użyteczności poznania intelektualnego, stanowiącego podstawę systemu nauki, pozwala natomiast dostrzec, że intelektualne konstrukcje i procedury same tworzą bariery poznawcze, których nie są w stanie pokonać. Natomiast nooawangarda przyjmuje przede wszystkim, że obecny stan wiedzy mimo nieustannego lawinowego przyrostu nie pozwala dostrzec tego, co jest nam potrzebne, by obecne status quo zmienić; a nie umiemy jeszcze powiedzieć, o czym nam brakuje wiedzy. Z obu propozycji wynikają postulaty twórczości (nie tylko przecież artystycznej) kształtującej procesy poznawcze. Jeśli chcemy sprostać rzeczywistości, musimy znaleźć do niej nowe klucze poznawcze.

A co z monetą wspomnianą na początku? W ramach festiwalu Passengers, w tym roku przeprowadzonego pod hasłem Money For Nothing7, Roland Schefferski doprowadził do wykonania pewnej liczby monet wielkości złotówki o nominale zero. Rozrzucił je dyskretnie na ulicach tam, gdzie przecinają się szlaki biednych i bogatych. Kto by nie podniósł zauważonej monety? Większość z nas już wie, że nie należy okazywać braku szacunku dla napotkanych pieniędzy, bo mogą się na nas obrazić i bieda gotowa. Przechodzień pochyla się więc pokornie i podnosi błyszczący krążek, patrzy w jego lico i nie wierzy własnym oczom. Jak to? Tylko zero? Aż tak w kryzysie pieniądz stracił na wartości i dlatego ktoś go wyrzucił? Może jedynka przed tym zerem się zatarła? Ale nie ma też nazwy waluty, jedynie napis: „Szczęścia nie dają" i znak zapytania. Do diabła! - zero na pewno szczęścia nie daje! Krążek jest na krawędzi karbowany jak moneta, więc to raczej nie żeton w jakiejś grze. Wyrzucić to zero, czy schować? Może to jakaś promocja? Więc lepiej zachować i popytać. Ale co może oznaczać pieniądz, który sam deklaruje, że jest bez wartości? I zaczyna się komunikacyjny wirus opowieści, pytań i domysłów. Schefferski uruchomił drobne procesy krążenia niepieniądza zamienionego w drobną, lecz już nie zerową informację. Nad tymi procesami nie ma i nie chce mieć żadnej kontroli. Nie pozostawił też żadnych znaków, że to ma związek ze sztuką. Co więcej, ci którzy wiedzą, że to element artystyczny, pozbawieni są pewnej istotnej atrakcji: mobilizującej umysł atrakcji niepewności i zdziwienia. Wartość tego krążka z zerem zależy od tego, co w związku z nim ktoś pomyśli; brak refleksji czyni ten drobiazg bezwartościowym. Umieszczenie na wystawie w galerii sztuki sprowadzi go do koncepciku. Miejsce tego niepieniądza jest w głowie znalazcy i jego rozmówców, tam realizuje się kognitywny potencjał nominalnego zera.

Roland Schefferski już wcześniej wykorzystał monety jako medium wprowadzające w obieg poznawczy ferment. W 2005 roku w sąsiadujących przez granicę miastach Słubice i Frankfurt nad Odrą „gubił" monety z polsko-niemieckim napisem „To dotyczy Ciebie - Das betrifft Dich" (patrz relacja w „Obiegu" Miasto jako artystyczny projekt - Słubfurt!). Dyskretnie zrealizowana dokumentacja ukazuje różnorodność zachowań znalazców monet, a przede wszystkim ich komunikowanie się z innymi przechodniami. Na zrealizowanym w Warszawie filmie udało się uchwycić, jak znaleziona moneta krążyła wśród rolkarzy na placu Zamkowym8.

W obu tych działaniach Schefferskiego monety zyskują dodatkowy potencjał poznawczy przez to, że nie od razu są rozpoznawane jako działanie artystyczne. Lokują się bowiem najpierw w roli symptomów nieodgadnionego zjawiska społecznego, a podążając za ideą Beuysa można powiedzieć, że w mikroskali (bo taka jest skala monet) rzeźbią w społecznej praktyce jakąś nową ścieżkę. Sztuka Schefferskiego pojawia się bez oczywistego kontekstu sztuki i jej aury, co nie znaczy, że sztuką być przestaje. Należy do tego rodzaju realizacji sztuki publicznej, które samodzielnie szukają dla siebie przede wszystkim nie tyle widzów, co uczestników.  

Propozycje teoretyczne i praktyczne działania służące zmianie poznawczych struktur i procesów dotyczą zagadnień najbardziej podstawowych - relacji podmiotu wobec doświadczanej i współkształtowanej przez niego rzeczywistości. Na tej drodze nieuchronnie pojawiać się będą pomyłki i ślepe zaułki, ale to istotne cywilizacyjne wyzwanie: przebić się przez nadmiar informacji i interpretacji, dostrzec i pojąć to, co dotąd jakby dla nas nie istniało, choć było w zasięgu wzroku. To także wyzwanie dla sztuki. Kognitywistyczne propozycje sygnalizują też być może czas manifestów - potrzebę współdziałania, potrzebę aktywności, która nie podporządkowuje sobie działań innych ludzi, lecz proponuje synchronizację z nimi.

W tym temacie czytaj także:
Manifest Nooawangardy, Agnieszka Kurant, Oskar Dawicki, Łukasz Ronduda, Janek Simon, Edwin Bendyk
Jakub Banasiak, Nooawangarda nie maluje
Adam Mazur, Tymczasowa koalicja. Rozmowa z Łuakszem Randudą
Paweł Możdżyński, Laboratorium jest zbudowane. O autonomii sztuki wyrażonej w „Manifeście Nooawangardy"
Adam Adach, NOmanifest
Tomasz Sikorski, Dzieło sztuki jako koan

  1. 1. Agnieszka Kurant, Oskar Dawicki, Łukasz Ronduda, Janek Simon, Edwin Bendyk, Manifest Nooawangardy
  2. 2. Tomasz Sikorski, Dzieło sztuki jako koan
  3. 3. zobacz: Grzegorz Borkowski, Wenecja is not dead- rewitalizacja modernizmu
  4. 4. Polecam zwięzłe przedstawienie psychologii poznawczej (kognitywnej) na Wikipedii
  5. 5. Podobny postulat - określony jako polemiczna bezinteresowność (depragmatyzacja) - sformułował Sławomir Marzec w swojej książce: Sławomir Marzec, Sztuka, czyli wszystko. Krajobraz po postmodernizmie, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin, 2008.
  6. 6. Nie zgadzam się zatem w kwestii rozumienia autonomii proponowanego w Manifeście nooawangardy z wymową tekstu Jakuba Banasiaka, Neoawangarda nie maluje http://www.obieg.pl/wydarzenie/13677#2
  7. 7. http://www.passengers.com.pl/2009
  8. 8. Fragment filmu można zobaczyć na http://www.videopunkt.org/roland%20schefferski.mov, wymaga to trochę cierpliwości, ale warto.